wtorek, 22 marca 2016

Nie wszystko stracone - Rodział 18

Logan siedział właśnie z Radkiem, popijając piwo. Zaczynali właśnie po drugim, wciąż nie poruszając tematu narzeczonej Logana. W końcu jednak chciał mieć to z głowy, więc opowiedział mu jak to wszystko wyglądało. Brakowało mu rozmów z rudzielcem. Od początku roku szkolnego praktycznie nie widzieli się poza pracą, mimo że praktycznie całe wakacje spędzili na codziennych spotkaniach. Szkoda, że nie mógł mówić mu już o wszystkim. W końcu z uprawiania seksu z uczniem nie wyspowiada się innemu nauczycielowi.
Kiedy skończył swoją opowieść, Radek pokiwał głową ze zrozumieniem.
- Tak właśnie myślałem. Jakoś nie potrafiłem wyobrazić sobie ciebie z kobietą. To by było takie... nienaturalne – powiedział i spojrzał na Logana, a po chwili obaj zaczęli się śmiać.
- Tak, uczniowie mnie wkopali, ale przynajmniej uwolniłem się od Ośmiornicy. Ostatnio zrobiła się jakaś bardziej znośna, zauważyłeś? Jakby ją ktoś podmienił.
- Właśnie. Miałem ci powiedzieć. Słyszałem ostatnio jak rozmawia z Erykiem. Z tego, co mi wiadomo, to podobno już z nim skończyła, ale to tak nie wyglądało. Zupełnie jakby od nowa do niej zarywał. A ona się zarumieniła i wyszła, bo mnie zobaczyła.
- Więc to ten facet ma na nią taki wpływ? Może za nim nie przepadam, ale szacunek dla niego, że nakłonił ją do zerwania tapety.
Logan spojrzał na telefon, czytając szybko wiadomość. Widząc jej treść przeklął cicho, upijając łyka piwa. Nie umknęło to Radkowi, który z uwagą mu się przyglądał.
- Stało się coś?
- Nic takiego. Po prostu natręt – Logan zaczynał się powoli niepokoić. Skąd ktoś miał jego numer i o co mu chodzi z tym „ja wiem”? Dlaczego do cholery nie przyjdzie do niego jak człowiek, zamiast zostawiać kartki i wysyłać esemesy.
- Masz natręta na karku? Twój chłopak pewnie nie jest szczęśliwy z tego powodu.
Logan przeniósł wzrok z telefonu na Radka, który także na niego patrzył. Mecz leciał sobie w tle, nie przeszkadzając im w rozmowie. Prawdę mówiąc już od dłuższego czasu żaden z nich go nie oglądał.
- Skąd wiesz?
- W sumie nie ciężko się domyślić. Nagle nie masz na nic czasu, łapią cię jednodniowe wirusy, nie ma dnia, żeby humorek nie dopisywał. Nie masz już tej miny, kiedy nikt nie patrzy. Innymi słowy zmieniłeś się. Moim zdaniem na lepsze.
- Właściwie, to to samo mogę powiedzieć o tobie. Jak tam z Wojtkiem?
- Dobrze. Dogadujemy się, Wojtek zyskał prawa do opieki nad Madzią, a ja prawie już u niego mieszkam. Jestem szczęśliwy.
Logan uśmiechnął się bardziej do siebie niż do Radka. Cieszył się, że w końcu wszystko wszystkim zaczyna się układać. Nie miał pojęcia jak to się stało, że wszyscy znaleźli swoje drugie połówki w ciągu trzech miesięcy, ale nie narzekał.
Otworzył kolejne dwa piwa i podał jedno Radkowi.
- Chcesz mnie upić? Wiesz, że mam słabą głowę.
- Usiłuję tylko zrobić przysługę Wojtkowi. Rzadko pijesz, więc pewnie jeszcze cię pijanego nie widział. Nie może go ominąć taka frajda – Wojtek zaśmiał się, przypominając sobie jak Radek po pijanemu klei się do wszystkich.
Czas szybko leciał, a Radek z każdą chwilą chwiał się coraz bardziej i zaczynał pleść głupoty. Nie żeby z Loganem było inaczej. Może w trochę mniejszym stopniu, ale jednak. Dlatego, kiedy Jego telefon zaczął dzwonić, odebrał z głośnym „Halo!”
- Widzę, że się świetnie bawisz – Amek zaśmiał się do telefonu.
- Oczywiście, że tak! Z moim najlepszym przyjacielem! - ponownie krzyknął Logan, przekładając rękę przez ramiona Radka, bo ten zaczynał się przechylać lekko w bok.
- Współczuję wam jutra. Nie chce przerywać zabawy, ale na dole stoi jakiś samochód, a jego właściciel chyba trochę się niepokoi.
- Jaki samochód? Mów jaśniej. Jestem pijany.
Radek przyłożył ucho po drugiej stronie telefonu, by słyszeć z kim rozmawia Logan. Nie zdziwiło go, że usłyszał znajomy głos.
- Ha! Więc jednak! Miałem rację! - Radek zaczął się śmiać, przez co wylądował na podłodze. Po chwili podniósł się z powrotem do siadu.
- Wiesz kto tam stoi? - Logan zmarszczył brwi.
- A skąd. Wiem, kto jest twoim partnerem – wymamrotał pijacko.
Logan troszkę wytrzeźwiał, jednak nie zdążył nic powiedzieć, a w słuchawce odezwał się głos.
- Logan? Powiedz mi, że się przesłyszałem.
- Niestety, oddzwonię później.
- Nie rób takiej miny! - Radek poklepał go po plecach. - Przecież ktoś na pewno by się dowiedział. Zresztą nie mam zamiaru nic z tym robić. Twoje życie, twoje szczęście, więc mi nic do tego. Chociaż trochę to dziwne. Amek to fajny chłopak, nie rozgadał o mnie i Wojtku, więc będę udawał, że nic nie wiem. Ale zacznijcie się jakoś kryć, bo łatwo się domyślić. Wojtek też się nie chce mieszać, ale jak się wyda, to cię zwolni.
- Więc Wojtek też wie? - Logan czuł się trochę, jakby coś go ominęło. Radek po tych słowach rzucił się na niego, nie udzielając jednak odpowiedzi.
- Przytul!
Logan nie ruszył się, pozwalając się obejmować. To u Radka było normalne. Alkohol u niego powodował napad potrzeby bliskości. Myśli w głowie anglisty kłębiły się jak czarne chmury. Nie wiedział, co ma robić i wolałby teraz być bardziej trzeźwym.
- Nie zasypiaj! Prowadzimy tu poważną rozmowę.
- Ale mi jest tak wygodnie – mruknął Radek, nie ruszając się nawet o milimetr.
- Mówisz mi, ze wiesz, ze umawiam się z uczniem, a teraz chcesz iść spać?
- Mhm.
Telefon Logana ponownie się rozdzwonił, a on musiał nieźle się wysilić, żeby po niego sięgnąć.
- Słucham?
- Łoł, jaka różnica. Co tak szybko wytrzeźwiałeś?
- To wszystko dlatego, że twój nauczyciel Radosław Świerk oznajmił mi, że zdaje sobie sprawę z naszego związku. A potem się przykleił i nie chce się odkleić.
Po drugiej stronie zapadła zupełna cisza. Logan westchnął, słysząc jak coś spada.
- Co to było? - Radek odsunął się od niego, ze strachem nasłuchując kolejnych dźwięków.
Logan rozłączył się i westchnął. Nie było już sensu się kryć.
- To tylko Amek.
Radek spojrzał na niego jak na idiotę.
- Mówiłeś, że prawie mieszkasz u Wojtka? Mamy podobnie. Przyszedłeś wcześniej, a Amek nie zdążył wyjść.
Logan wystukał kilka słów, z trudnością koncentrując się na literkach. Po chwili rozległo się ciche skrzypnięcie, a w progu stanął nie kto inny jak Amek.
- Dzień dobry – przywitał się z Radkiem, a ten dalej patrzył na niego z rozchylonymi ustami. Po chwili jednak zaczął chichotać, a jeszcze chwilę później zwijał się ze śmiechu na ziemi. Amek lekko zdenerwowany stał w miejscu. Mimo wszystko patrzył na nauczyciela, choć nie przypominał go leżąc na podłodze.
- Rudzielcu, uczeń na ciebie patrzy.
- Wiesz, raczej nikomu o tym nie powie – powiedział i zebrał się z podłogi, starając się uspokoić. - Schowałeś go. Prawie jak do szafy.
Radek ponownie zaczął się śmiać, a Amek powoli się rozluźniał. Rzeczywiście było w tym coś zabawnego. Szczególnie, że gdyby Radek zapukał kilkanaście minut wcześniej, zostaliby przyłapani na gorącym uczynku. A tak Logan zdążył się ubrać, a Amek pozbierać swoje rzeczy i zamknąć się w pokoju Willa. Rzeczywiście wyglądało to podobnie, jakby schował się w szafie.
- Oj Amuś, Amuś. Nawet nie wiesz w co się z tym facetem pakujesz. Ale jak zamknie cię w prawdziwej szafie, to daj znać.
- Już nie gadaj głupot. Chyba masz już dość.
- Chyba tak – przytaknął Amek, uśmiechając się do pijanego nauczyciela. Już sobie wyobrażał jak będzie siedział na jego lekcjach. Ciekawe czy tym razem to biolog będzie unikał jego wzroku.
- Dzwonie do Wojtka. Skoro ma cię kto odebrać – Logan poszedł w kąt pokoju i wybrał numer do przyjaciela.
- Nie stój tak. Chodź. - Radek przywołał go ręką, więc usiadł na kapie. Nauczyciel wstał i z szerokim uśmiechem, klapnął obok niego. To było dość niezręczne zdaniem Amka, jednak nauczycielowi widocznie nie przeszkadzało.
- W sumie to się cieszę. Logan w końcu nie jest sam i nie roznosi tej aury smutku wszędzie wokół. Uważaj tylko, bo po tym, co przeżył, jest nadopiekuńczy. Unika dzielenia się problemami, szczególnie z przyjaciółmi, więc z tobą pewnie jeszcze bardziej. Ale koniec tego gadania. Teraz jesteśmy prawie rodziną!
Amek wytrzeszczył oczy, kiedy został zagarnięty w raniona Radka i mocno ściśnięty. Nie wiedząc, co robić, poklepał go po plecach, patrząc na Logana, który tylko przejechał po nich wzrokiem, zupełnie jakby ta sytuacja była czymś normalnym.
- Ten idiota powiedział, że będzie za pięć minut i się rozłączył. Jak on chce dojechać tu w pięć minut? Radek, przestań się kleić do Amka.
Logan nie otrzymał odpowiedzi. Amek parsknął cicho śmiechem, czując na sobie coraz większy ciężar.
- Czy mi się wydaje, czy on śpi? - zapytał, nie mogąc zobaczyć twarzy nauczyciela.
- Wygląda na to, że sobie tak posiedzisz. – powiedział Logan, siadając na fotelu .
- No dzięki. Co ja mam zrobić.
- Nic. Nie odlepi się, chyba, że go obudzisz. Ma tak jak za dużo wypije.
W mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka.
- Kto to?
- Nie minęło jeszcze nawet pięć minut – Logan zmarszczył brwi.
- Weź pana Świerka, jeśli to Reszta, to raczej nie powinien mnie widzieć.
- Jeśli Radek wie, to Wojtek pewne też. Ta mała gaduła żadnej myśli nie trzyma za zębami.
Logan zostawił Amka, który mocno zdenerwowany, podtrzymywał wiercącego się Radka. Niemal siedział mu już na kolanach, z brodą położoną na ramieniu i rękami wokół jego szyi.
- Czekam na dole od pół godziny. Ten głupek nie powiedział mi o której mam przyjechać, a telefonu nie odbierał.
- Uprzedzam tylko, żebyś się nie zdziwił.
- Czym?
Mężczyźni weszli do salonu, a Logan nie musiał odpowiadać. Mina Wojtka, kiedy zobaczył Radka wtulonego w Amka była bezcenna. Po dłuższej chwili wpatrywania się w nich, spojrzał na Logana.
- Dzień dobry, chyba dziwnie zabrzmi, nie? - mruknął Amek, poluźniając nieco ręce Radka, bo ten zaczynał go podduszać.
- Nie powiem, że nie. Wyjaśni mi ktoś, o co chodzi? Obecność Amadeusza jeszcze mogę zrozumieć, ale tej scenki nie bardzo – powiedział, pokazując na nich palcem.
- Nie upiłeś go jeszcze nigdy? Tak porządnie? Radek zazwyczaj się do wszystkich klei po alkoholu, dlatego jak wychodziliśmy grupą to zawsze pił tylko trochę.
- Dobra. W takim razie chyba zabiorę go do domu, ale wcześniej...
Wojtek z przerażającym, dla Amka uśmiechem, zrobił im zdjęcie. Mimo jego protestów, Logan uznał to za genialny pomysł i obaj obfotografowali ich ze wszystkich stron.
Rozpoczęły się próby odklejenia Radka od Amka, ale za każdym razem, kiedy próbowali, Świerk zaciskał mocniej ręce, nie dając się odczepić. Kiedy Amkowi zaczęło brakować tlenu, przerwali.
- Czekajcie, mam pomysł – odezwał się w końcu wicedyrektor i zaczął szukać czegoś w telefonie. W końcu to znalazł i puścił, najwyraźniej jakiś filmik, przewijając go kawałek. Z głośnika wydobył się płacz dziecka, a Radek w ciągu kilku sekund stał na nogach. Zdezorientowany, rozejrzał się dookoła.
- Urodzony tatuś normalnie – zaśmiał się Logan.
- Co wy tu robicie? - Radek spojrzał na Amka i Logana, jakby nie powinno ich tu być.
- Raczej, co my tu robimy. Chodź, dajmy chłopakom odpocząć. - Wojtek złapał Radka w pasie i zaczął prowadzić do wyjścia. Założył mu kurtkę i zmusił do włożenia butów, po czym pozwolił się przytulić, co było sporym błędem, zważywszy a to, że Radek znów nie chciał się odkleić. W końcu byli gotowi do wyjścia, a raczej Wojtek był gotowy by wynieść Radka.
- Będę udawał, że cię tu nie widziałem – powiedział do Amka i wyszedł z ciężarem uwieszonym na szyi.
- Chyba nie ogarniam, co się właściwie stało – mruknął Amek, a Logan tylko westchnął i zaciągnął go do łóżka, samemu nie mając siły na nic.
- Zostań na noc. Już późno, a nie mogę cię odwieźć.
- Liczyłem, że zapytasz. Zadzwoniłem już do mamy.
- W takim razie idziemy spać – powiedziawszy to rozebrał się i w samych bokserkach runął na łóżko. Poczekał jeszcze, aż Amek usadowi się obok, przyciągnął go do siebie i zamknął oczy, zmęczony długim i dość dziwnym dniem.

* * *
- Kurwa – Amek zgniótł kartkę, wrzucając ją do kieszeni.
- Co się stało?
- Znowu liścik. Mówię ci, są coraz gorsze.
- Skoro i ty i Logan je dostajecie, to chyba rzeczywiście ktoś wie.
- Wiem nawet więcej. Ta osoba chce nas rozdzielić, bo zabujała się w Loganie. Teksty typu „On jest mój”, albo „Nie jesteś go wart”. Od trzech tygodni je dostajemy i za każdym razem jest coraz gorzej. Ostatnio zagroził bądź zagroziła, że doniesie dyrektorce.
Przez tego głupiego stalkera humor Amka pogarszał się z dnia na dzień. Nie chciał, żeby Logan stracił przez niego pracę, a wszystko wskazywało na to, że za niedługo mogło się to zdarzyć.
- Amek nie myśl tak – powiedziała Maja, kiedy jej o tym wspomniał. - Kochasz go, a on kocha ciebie. Wiesz jak ciężko jest znaleźć kogoś takiego dla siebie? Walcz, rób cokolwiek. Jeżeli Logan jest w stanie zaryzykować, znaczy, że mu zależy.
Amek starał się trzymać jej słów, ale dopadały go coraz większe wątpliwości. Nie rozmawiał już z Loganem na przerwach, spotykali się tylko u niego, a i idąc tam, rozglądał się, czy ktoś go nie śledzi. Był wykończony ciągłym myśleniem o tym wszystkim.
- Jutro ta olimpiada. Skup się lepiej na zwycięstwie. Jadę tam tylko po to, żeby ci kibicować, więc masz mi zdobyć nagrodę główną.
- Wykosztowali się na tę nagrodę. Spodziewałem się jakiegoś małego tableta, ale żeby wyjazd do Ameryki? Skąd w ogóle pewność, że dostaniemy wizę?
- Podobno to już jest jakoś załatwione. Właśnie, jak już wygrasz, to pojedziecie sobie z Loganem na długą wycieczkę.
- To będzie dość oczywiste jak obaj znikniemy na tydzień, nie sądzisz?
- Może do tego czasu wszystko się już rozwiąże.
- Tego nie wiesz, a nie możemy tak ryzykować.
- Nie marudź. Masz wygrać i koniec. Jak nie będziesz chciał, to chętnie wezmę bilety. Może Niko ze mną pojedzie.
- Dalej jesteście na stopie przyjaciół?
- Niestety. Ale jeśli spojrzeć na to, że jetem jedyną dziewczyną, z którą rozmawia, to w zupełności mi to wystarcza.
- Ale wiesz, że z Loganem dalej czekamy na to nasze „dziękuję”? - Amek uśmiechnął się szeroko, przypominając sobie idealną skuteczność swojego planu.
- Dzięki. Na więcej nie licz. - Pokazała mu język i ruszyła pod klasę.

7 komentarzy:

  1. ech nie lubię takich anonimów:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję że nie długo ten anonim będzie naszej ukochanej parce psuł humor!
    Rozdział jak zwykle cudowny i czekam do następnego poniedziałku! To jest jedyna rzecz która sprawia że nie mam ochoty w niedziele się zabić przed szkołą! xD
    + Zauważyłam błąd, było "Wojtek zaśmiał się" gdzie powinien śmiać się Logan, ale w sumie nie jestem pewna, ale możesz to sprawdzić. :D
    PS. Wattpadowi czekają, nie zapominaj o Nich! XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo i wiedziałam że coś mi jeszcze nie pasuje. XD
      To jest 18 rozdział a nie 17. ^^

      Usuń
  3. Ciekawi mnie, kto dręczy Logana i Amka? Kto to jest? Dlaczego ich prześladuje?
    Wieczór przy piwie chłopaków był przezabawny, Radek był cudowny :)
    Niech Amek wygra wycieczkę do Ameryki i spędzą tam z Loganem romantyczny tydzień :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zły człowiek, tak nie wolno! T^T
    Ano, cieszę się, że ktoś w końcu wie o chłopakach xd Chociaż to było trochę dziwne, lol. Teraz tylko czekać na dalszy ciąg wydarzeń. Mam pewną teorię co do tego prześladowcy. No nic, pożyjemy, zobaczymy :D
    Szczerze, to wyjątkowo nie mam pomysłu na komentarz i jest on stosunkowo krótki, jak na mnie. No trudno, będzie i tak!
    Dużo weny! c:
    /Adelaide

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    wieczór przezabawny, Radek co za przylepa, ale obudzenie boskie, kim jest ten anonim i niech się lepiej odczepi od nich...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    wieczór przezabawny, Radek co za przylepa z niego, ale obudzenie boskie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń