poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Nie wszystko stracone - Rozdział 20 - ostatni

Moi Kochani!
 To już ostatni rozdział :) Chcę tu tyle napisać, a jednak nie mam pojęcia od czego zacząć. Wspieraliście mnie w chwilach, kiedy pojawiał się "bezwen", za co serdecznie Wam dziękuję. Jesteście cudowni i to dzięki Wam zaszłam aż tutaj. To Wy jesteście powodem, dla którego postanowiłam napisać coś, co pozwoli mi zaistnieć na papierze :* Chcę Wam powiedzieć, że książka ma już mocny początek i to wszystko Wasza zasługa <3 
To opowiadanie było dla mnie swego rodzaju testem. Nigdy nie potrafiłam skończyć opowiadania, nie wplątując wątków fantastycznych XD W "Niechcianej miłości" pojawiła się nawet mafia haha :P A miało być w końcu bez szaleństw :* Wydaje mi się że jakoś sobie poradziłam, choć może jeszcze nie najlepiej ^^ Wiem, że zaniedbywałam Was i to opowiadanie i zdaję sobie sprawę, że było to choć trochę widać i za to serdecznie Was przepraszam :* 
Adelaide, Aiko, Safira, Lidia, Kaela, Basia, Puff, Ninja, Saya, Lejdi-chan, Zuzanna, Little Shadow, Satako, Unknown, Guni, Unikalnax, Diana i Anonimki <3 
To tylko niektóre z Was, ale chciałam Wam podziękować szczególnie. To Wasze komentarze pod tym opowiadaniem doprowadziły do tego momentu, bo wierzcie, już wiele razy zastanawiałam się czy nie urwać w połowie. Trzymała mnie myśl, że nie mogę Wam tego zrobić <3
Kocham Was i obiecuję, że wrócę! Nie mam pojęcia kiedy, ale na pewno!
PS: Pojawi się jeszcze krótki epilog <3



- Możesz mi w końcu powiedzieć, dlaczego rezygnujesz z pracy?
Logan spojrzał na Maurycego. Mężczyzna starszy od niego o dziesięć lat siedział na siedzeniu pasażera, podczas gdy Logan prowadził. Miał na nosie grube okulary, a na jego głowie widoczne już były małe zakola.
- Dostałem propozycję z innej szkoły i chciałbym ją przyjąć. Nie mogłem odejść, póki nie było nauczyciela na zastępstwo, więc postanowiłem sam je załatwić.
- I tylko dlatego przyjechałeś po mnie aż do Łodzi? Mogłeś poczekać aż ktoś się zgłosi. Nie brakuje chętnych do pracy.
- To dobra szkoła, szukają doświadczonych nauczycieli, a ci zazwyczaj są już zatrudnieni w innych szkołach. Przypomniałem sobie o tobie i przyjechałem.
- Dobrze wiedzieć, że w ogóle o mnie pamiętałeś.
- Przecież wysłałem ci kartkę na święta – zaśmiał się Logan. Nie ciężko zaniedbać kontakt, kiedy mieszka się z daleka od siebie.
- Liczyłem na coś więcej niż „Wesołych Świąt”. Mimo wszystko jestem wdzięczny. Szukam roboty od jakiegoś czasu i nigdzie nie wytrzymuje. Powrót do miasta dobrze mi zrobi.
- Właśnie, pamiętasz Resztkę?
- Wojtka? Tak, był z tobą na imprezie.
- Tak, właśnie ten. Jest wicedyrektorem w tej szkole, więc możesz liczyć na znajomości – uśmiechnął się do Maurycego.
- Dobrze wiedzieć.
Minęła właśnie dwudziesta, a oni dojeżdżali do osiedla, na którym mieszkał Logan. Przełknął ślinę, zastanawiając się, co zrobi Amek. Raczej nie będzie szczęśliwy. Szczególnie, że zniknął na cały weekend, mówiąc tylko, że go nie będzie. Zdawał sobie sprawę, że to nie było w porządku, ale chciał mu wszystko wytłumaczyć i przeprosić prosto w oczy.
Zaprosił Maurycego do siebie na noc, gdyż dopiero jutro jego siostra mogła go wziąć do siebie. Skoro go tu ściągnął, to nie było mowy, żeby pozwolił mu spać w jakimś obskurnym hotelu.
- Jeśli nie masz nic przeciwko, to chciałbym skorzystać z prysznica. Nie cierpię długiej jazdy samochodem.
- Jasne. Czyste ręczniki wiszą na suszarce, weź sobie któryś.
Logan padł na kanapę, zmęczony weekendem. Odnalezienie Maurycego trochę mu zajęło. W dodatku musiał czekać, aż mężczyzna pozałatwia najważniejsze sprawy, aby mogli jechać. Spodziewał się, że wróci najpóźniej w niedzielę popołudniu, a przeciągnęło się do poniedziałku.
Wstawił wodę na kawę lub herbatę i wyciągnął dwa kubki, do jednego wsypując mielone nasiona kawy. Wyciągnął z reklamówki zakupy, które zrobili po drodze i wziął się za robienie zupy. Nie miał siły stać przy garach, a coś trzeba było zjeść. Pokroił składniki i wrzucił je do wody, wraz z kostką rosołową. Zajęło mu to jakieś dwadzieścia minut. Już chciał z powrotem usiąść na kanapę, kiedy stało się kilka rzeczy naraz. Woda, którą wstawił po raz drugi, zaczęła się gotować, oznajmiając to głośnym gwizdem, drzwi frontowe otworzyły się i do mieszkania wleciał Amek, a z łazienki wyszedł Maurycy z ręcznikiem obwiniętym wokół bioder.
Logan przełknął ślinę i przekręcił pokrętło, uciszając czajnik. Mina Amka nie wróżyła nic dobrego. Szczególnie, kiedy zobaczył Maurycego w samym ręczniku. Spojrzał na Logana z mordem w oczach i założył ręce na piersi. Maurycy trochę zaskoczony dodatkowym towarzystwem, chciał się odezwać, ale Amek to zauważył.
- Powiedz jedno słowo, a zatłukę i jego i ciebie. Lepiej niech mi to Logan wszystko wyjaśni, zanim wydrapię ci oczy. Ładnie proszę, wracaj do łazienki – powiedział lodowatym tonem. Loganowi aż ciarki przeszły po kręgosłupie i wcale nie były przyjemne. Spojrzał spanikowany na kolegę, a ten miał minę jakby ducha zobaczył. Dyskretnie wycofał się do łazienki i zamknął za sobą drzwi.
- Amek, spokojnie. Nic nie jest tak jak myślisz.
- Och! Nic nie jest tak jak myślę? W takim razie porównajmy fakty! Znikasz na trzy dni, nawet nie mówiąc dlaczego. Nie odpisujesz na esemesy, nie odbierasz telefonu. Od osób trzecich dowiaduję się że wyjechałeś! Ale to nie wszystko. Rzucasz pracę, nawet nie racząc mnie o tym poinformować, kłamiesz, nie mówiąc o zdjęciach. Ja się tu zamartwiam, a ty bez mojej wiedzy się poświęcasz! Dlaczego mi nie powiedziałeś?! I co ważniejsze, co ten stary facet robi w twojej łazience?!
Logan nie bardzo wiedział od czego ma zacząć. Miał wrażenie, że wszystko co powie, odwróci się przeciwko niemu. Od kiedy Amek jest taki groźny?
- Ja, wszystko wyjaśnię, tylko daj mi powiedzieć.
Logan zauważył uchylające się drzwi od łazienki. Amek też to dostrzegł, a w jego oczach na nowo zapaliły się ogniki.
- Dam ci powiedzieć, oczywiście, ze dam! Tuż po tym jak wykastruję tego starego pryka!
Amadeusz ruszył w stronę drzwi, a Maurycy nie zdążył ich zamknąć, nim Amek otworzył je szeroko. Zrobił dwa kroki w przód i dźgnął palcem klatę mężczyzny, okrytą teraz szlafrokiem Logana.
- Posłuchaj, stary dziadzie, Logan jest mój i tylko mój. Każdy nerw w moim ciele pragnie co najmniej cię wykastrować, więc wypad stąd dopóki się kontroluję. Nie obchodzi mnie kim jesteś i co tutaj robisz.
- Amek, to...
- A ty się zamknij! Sam jesteś sobie winien. Ciebie czeka gorsza kara, wierz mi.
- Może... porozmawiamy? - odezwał się Maurycy z wahaniem.
Amek już chciał się na niego rzucić z pięściami, ale Logan krzyknął:
- To twój nowy nauczyciel!
Wszystko zatrzymało się w jednej sekundzie. Logan wstrzymał oddech, Amek zatrzymał naciśniętą pięść w miejscu, dziękując Bogu, że nie zdążył się zamachnąć, a Maurycy otworzył szeroko oczy ze zdziwienia, nie bardzo rozumiejąc, co się w ogóle dzieje.
- Moment, to jest jeden z uczniów? - zapytał Logana szeptem, mimo że Amek i tak wszystko słyszał.
- Tak, to jest Amek. Ami, to nawy nauczyciel, po którego pojechałem do Łodzi, Maurycy Dworski.
- Miło mi poznać, chyba – Maurycy wyciągnął dłoń w stronę Amka, a ten uścisnął ją, momentalnie się czerwieniąc. Trybiki w jego głowie zaczęły ponownie pracować, a sytuacja nieco się rozjaśniła. Choć wcale mu się to nie podobało. Właśnie nie dość, że usiłował pobić swojego nowego nauczyciela, to jeszcze uświadomił go, że jest gejem i chciał wykastrować.
- Ja... - zaczął, ale nie wiedział co ma powiedzieć. Chyba wymalowało się to na jego twarzy, bo Maurycy zaczął się śmiać. Na początku cicho, a później na cały głos.
- Przestań, idioto, robisz z siebie głupka – Logan szturchnął go w bok, a Maurycy zaczął się uspokajać.
- Ale jego mina... Amek, będę wiedział, żeby ci nie podpaść. Wcześniej byłeś prawie jak moja matka, a ją ciężko dogonić. Logan, cieszę się, że przyjąłem tę posadę, bo byłoby ze mną źle.
Amek zaczerwienił się jeszcze bardziej. Nadal był zły, ale teraz zastanawiał się jak on będzie mijał tego człowieka w szkole.
W końcu Logan stwierdził, że nie będą stać w łazience, szczególnie, ze Maurycy jest w samym szlafroku. Amek udał się do salonu, a Logan przygotowywał dla nich herbatę. W pewnym momencie Amek nie wytrzymał i podszedłszy do Logana z całej siły nadepnął mu na stopę.
- Ał! - syknął ten, stając na jednej nodze i łapiąc się za drugą.
- To za to, że mnie nie uprzedziłeś, że to nauczyciel. - Nadepnął mu na drugą stopę, trochę delikatniej, ale nadal boleśnie. - To za to, że o niczym mi nie powiedziałeś.
Logan chciał coś powiedzieć, ale Amek wpił mu się w usta, całując go mocno, ale krótko.
- A to, ponieważ się stęskniłem.
- No nieźle. – Maurycy, już ubrany, pojawił się w progu.
- Zamknij się – powiedział Logan, wciąż masując sobie stopę.
- Nie chciałem być nieuprzejmy, więc dzięki, ze mnie wyręczyłeś – mruknął Amek w stronę Logana, znów delikatnie się rumieniąc.
- Co on się taki nieśmiały nagle zrobił? - Maurycy zwrócił się do Logana. - I pomyśleć, że wcześniej chciał mnie wykastrować.
- Źle odebrałem twoją obecność tutaj – Amek dopiero po chwili przypomniał sobie z kim rozmawia, więc szybko dodał – proszę pana.
- Odpuść sobie. Maurycy wystarczy.
Siedli w salonie z herbatami, Amek z Loganem na kanapie, tuż obok siebie, a Maurycy na fotelu.
- Wiedziałem, że jest jakiś głębszy powód dla którego po mnie przyjechałeś. Kto by pomyślał, że chodzi o romans z uczniem. To kompletnie nie w twoim stylu. Bardziej bym się spodziewał jakiejś supermodelki.
- Przepraszam, że nie jestem wysoką blondynką. – Amek napił się herbaty.
- Nie wydajesz się być tak zaskoczony jak powinieneś. - Logan zmrużył oczy, przewiercając Maurycego wzrokiem.
- Ostatnio przydarzyło mi się coś podobnego! Poznałem taką jedną i fajnie nam się rozmawiało. Poszliśmy do niej, a tam zobaczyłem jej brata w dość jednoznacznej sytuacji z moim byłym szefem. Uwierzcie mi wasz buziak w porównaniu do tamtego... Pomińmy to. Po prostu jestem w tej kwestii neutralny. Choć nie mogę powiedzieć, że nie był to dla mnie szok. Swoją drogą, Logan, to nie było dla ciebie dziwne, tak z uczniem?
- To jest trochę bardziej skomplikowane.
- W takim razie przełóżmy to na kiedy indziej. Stanowczo muszę iść spać – Maurycy ziewnął i wstał, sprzątając po sobie kubek. - Gdzie mogę się położyć?
- W pokoju Willa. Przygotowałem tam łóżko przed wyjazdem.
- Jesteś pewny? Mogę spać w salonie – Maurycy uniósł wysoko brwi. Wyglądał na bardziej zdziwionego, niż gdy zobaczył ich całujących się.
- W porządku, tam będzie ci wygodniej – Logan objął Amka ramieniem, uśmiechając się do przyjaciela.
- Niech ci będzie.
Maurycy zniknął w pokoju, a Amek oparł się bardziej o Logana.
- Właśnie zrobiłem z siebie największego na świecie idiotę. Może powinienem od razu cię pocałować w pokoju nauczycielskim? Skoro niedługo wszyscy inni z twoich kolegów nas nakryją.
- To nie byłby taki głupi pomysł.
- Nie myśl sobie, ze ci wybaczyłem. Zadośćuczynienie na ciebie czeka.
- Co tylko powiesz.
- Przynajmniej teraz nie będziemy musieli się ukrywać. Zastanawiam się nad coming outem przynajmniej przed znajomymi. Choć szczerze powiedziawszy ostatnio mało mnie to obchodzi.
Amek został pocałowany w czoło, a później razem z Loganem udał się do sypialni. Nie pozostało im nic innego, jak pójście spać. Lepiej nie ryzykować z nowym nauczycielem za ścianą.

* * *

- Nikogo nie dziwi, że przyjeżdżacie razem do szkoły? - Maurycy siedział na środku tylnych siedzeń. Uparł się, że Amek ma usiąść z przodu.
- Ostatnio nie jeździliśmy, ale skoro dziś jest mój ostatni dzień, to raczej nie ma już znaczenia. Może sobie robić zdjęcia, już nam to w niczym nie zaszkodzi.
- Ktoś wam robił zdjęcia?
- Jakiś tchórz zabujał się w Loganie i usiłował nas rozdzielić. Wysyłał nawet zdjęcia do wicedyrektora.
- Którym jest Wojtek? Mieliście szczęście chłopaki. W takim razie, Logan, dobrze zrobiłeś. Gdyby się to wydało, straciłbyś nie tylko pracę, ale i prawo do wykonywania zawodu.
- Nie ma co gdybać. Wszystko się ułożyło.
- Tylko dalej nie wiemy kto był tym prześladowcą, a ja dalej będę w tej szkole, skazany na pastwę losu.
- Hej, a ja? Może długo się nie znamy, ale po tym co się stało, stanowczo cię lubię – mruknął Maurycy, a Logan spojrzał na niego bykiem. Mężczyzna po cichutku oparł się, wycofując głowę z miejsca między ich fotelami.
- Dzięki za wsparcie – zaśmiał się Amek.
Podjechali właśnie pod szkołę, więc we trzech wysiedli z samochodu i ruszyli w stronę szkoły.
- Hej! - Maja biegła w ich stronę, omal nie zabijając się o rozwiązane sznurówki.
- Kaśka! Miałaś wiązać buty! - krzyknął na jej widok Maurycy, uśmiechając się szeroko. Amek z Loganem spojrzeli po sobie zdziwieni, a Maja zwolniła, po czym ruszyła ze zdwojoną prędkością.
- Maurycy?! Co ty tutaj robisz o ósmej rano!? - krzyknęła, śmiejąc się i skoczyła na niego, a on ledwo ją złapał.
- Nie ogarniam – Amek patrzył jak Maurycy okręca się wokół własnej osi, by się nie wywrócić.
- Ja też nie – powiedział Nikodem, który pojawił się nie wiadomo skąd i omal nie przyprawił Amka o zawał.
- Jezu, stary weź się tak nie skradaj.
- Sorki. Takie przyzwyczajenie.
- Nawet nie chce wiedzieć skąd je masz – zaśmiał się, po czym zwrócił się do obściskującej się dwójki. - Może nam wyjaśnicie co to było?
- Jak to co? Spotkanie po latach! Ten debil zniknął trzy lata temu!
- Hej, przecież cię odwiedziłem.
- Raz, jak przyjechałeś po rzeczy – wytknęła mu Maja, a on zrobił słodką minkę. W odpowiedzi poklepała go po głowie, a on znów się uśmiechał.
- Dalej nie wiem o co chodzi – powiedział niemrawo Nikodem.
- Niko, poznaj mojego wujka, Maurycego. To jest mój... chłopak, Nikodem – powiedziała Maja, rumieniąc się jak piwonia.
- Cooo?! - Amek mógłby śmiało zbierać szczękę z podłogi, gdyby Logan nie zrobił tego za niego.
- No już, już. Chodźcie lepiej, bo zaraz się spóźnimy.

* * *

Amek był podekscytowany przez cały dzień. Tyle rzeczy się działo, że zastanawiał się jak wszystko może się tak bardzo zmienić w ciągu dwudziestu czterech godzin. Nikodem z Mają, naprawdę zostali parą, Logan odszedł z pracy, choć jeszcze tego dnia prowadził lekcje, Maurycy został jego wychowawcą i powitał uczniów słowami „ Mam nadzieję, że nie będziecie mnie chcieli wykastrować, dlatego, że zastąpię Logana.”, przez co Amek musiał znów chłodzić swoje policzki, a szczyt wszystkiego nastąpił po lekcjach.
- Niko i ja idziemy na miasto. Chcesz się z nami wybrać? - Maja szturchnęła go lekko, kiedy opuszczali budynek.
- Nie dzięki. Nie chce być piątym kołem u wozu. Poza tym jak widać mam taryfę – Amek pomachał do Logana, a ten odpowiedział tym samym. Kilka osób się obejrzało, by zobaczyć do kogo macha nauczyciel. Nikodem wyglądał na zdziwionego, ale Maja spojrzała na niego wzrokiem mówiącym, że wyjaśni mu to później.
- Twoja taryfa jest właśnie żegnana. Radzę do niej iść, zanim któraś z tych lasek się na niego rzuci. W końcu nie jest już nauczycielem.
Amek ponownie spojrzał na Logana i zobaczył wokół niego wianuszek dziewcząt. Nie zaniepokoiło go to jednak tak bardzo, jak znajomy chłopak wpatrujący się w Logana. Ruszył w jego stronę, ignorując Zdziwione spojrzenie kochanka.
- Więc to ty? - zapytał kolegę z klasy, a wystraszone spojrzenie chłopaka wystarczyło mu za odpowiedź. Po chwili jednak zobaczył w nim także gniew. Nigdy nie widział takiego Patryka. Zawsze wydawał mu się spokojnym i miłym chłopakiem. Widać pozory mylą.
- To twoja wina! - krzyknął, zwracając na siebie uwagę innych. - To przez ciebie nie mogę z nim być! Wszytko był tak dobrze, dopóki się nie pojawiłeś! On jest mój, rozumiesz?! Zostaw go w spokoju! Nie rozumiesz, że on tak naprawdę woli mnie?!
- Nie drzyj się, nie wszyscy muszą słychać twoich krzyków! - warknął zdenerwowany Amek. Złość z wczoraj jeszcze z niego nie wyparowała, a tu już dokładka.
- Zamknij się! Jak nie zostawisz go w spokoju, to pokażę zdjęcia wszystkim! - wyciągnął z kieszeni zdjęcie ukazujące go i Logana podczas pocałunku w sali. Myśleli wtedy, że nikogo nie ma już w szkole. Najwyraźniej się mylili.
- A pokazuj do woli – Logan pojawił się za plecami Amka, spoglądając na Patryka chłodno. Amek wzdrygnął się, widząc ten wzrok. Miał nadzieję, że partner nigdy nie spojrzy na niego z taką obojętnością. Patryk mógłby teraz płoną, a Logan tylko by mu się przyglądał ze znudzeniem.
- A-ale...
Amek poczuł jak Logan się schyla i szepce mu coś do ucha. Uśmiechnął się i kiwnął głową.
- Na pewno? Nie będzie odwrotu.
- Nie gadaj tyle – odpowiedział Amek i sięgnął do jego ust. Ten pocałunek był inny. Obaj się uśmiechali, nie zważając na to, że kilkudziesięciu uczniów wpatruje się w nich jak w ufoludków. Amek zerknął na Patryka, który nie mógł uwierzyć własnym oczom.
- Logan! Amek! - usłyszeli głos wicedyrektora, który wraz z Radkiem właśnie wyszli ze szkoły. Ktoś, kto go nie znał pewnie by zwiał gdzie pieprz rośnie, ale Amek dostrzegł uśmiech czający się w jego oczach. Oderwali się od siebie, a wokół nastała grobowa cisza.
- Tak? - zapytał Logan, starając się ukryć uśmiech.
- Zakaz całowania na terenie szkoły! Zróbcie proszę krok w tył – teraz Wojtek już się uśmiechał. Uczniowie nie rozumieli, co się stało, kiedy Logan z Amkiem zrobili krok w tym, tym samym schodząc z krawężnika i opuszczając szkolny teren. Amek dał jeszcze Loganowi buziaka w usta i spojrzał na tłum, który wciąż się na nich gapił.
- A wy co? Gejów nie widzieliście? - parsknął śmiechem i usłyszał głośny gwizd. Uśmiechnął się do Nikodema, który wyraźnie świetnie się bawił razem z Mają, śmiejąc się do rozpuku.
- Coming out zakończony.
- To teraz chodźmy na lody! - zaproponował Amek i trzymając Logana za rękę, ruszył w stronę samochodu. Kilka płatków śniegu spadło mu na twarz, a on się uśmiechnął.
- Lody w zimie? Nie ma sprawy, trzeba uczcić pierwszy śnieg.
Razem wsiedli do auta i odjechali, zostawiając dyskutujący teraz tłum za sobą.


wtorek, 29 marca 2016

Nie wszystko stracone - Rozdział 19

Nad tym opowiadaniem krąży jakaś klątwa. Serio, co chwilę coś mi się dzieje. Albo brak weny, albo czasu, albo coś się psuje, albo blogger szwankuje (zrymowało się XD). Dzisiaj mój kochany laptop postanowił się zepsuć. Na szczęście tylko touchpad nie działa. Problem w tym, że nie mam myszki i musiałam wstawić rozdział samą klawiaturą!  Totalna masakra. Nie dość, że nie mam skopiowanych ostatnich kilkunastu linijek, które dopisałam w dokumencie, którego teraz nie umiem otworzyć (tak jest, informatyk ze mnie marny ^.^), to jeszcze teraz mi czasu brakło, żeby dopisać odpowiedzi do komentarzy!  Porażka, mówię Wam. Jak się uda coś zrobić z tym touchpadem do jutra, to po prostu dopiszę, a jak nie to pod kolejnym rozdziałem, który tak w ogóle będzie chyba ostatnim ^^ Planuję też epilog, nie wiem czy razem z nim czy osobno. Mam malutką prośbę :* Moglibyście zastanowić się, czy nie zostawiłam żadnej nierozwiązanej kwestii? Byłabym wdzięczna <3 Miłego czytania :*


Amek wstał z łóżka w wojowniczym nastroju. Miał zamiar wygrać tę olimpiadę i żaden prześladowca mu w tym nie przeszkodzi. Całkowicie się na tym skoncentrował, przeglądając w myślach tematy wypracowań, jakie mogły paść na olimpiadzie. Byle tylko się udał, a reszta nie powinna sprawić mu problemu. Choć pewnie będzie musiał się zastanawiać dłużej niż zwykle, w końcu to finał olimpiady.
- Amek! - Maja podbiegła do niego, więc się z nią przywitał. - Wołam cię i wołam.
- Sorki, zamyśliłem się.
- O której jedziemy? Myślałam, że od razu, ale niezbyt uważnie słuchałam Logana.
- Po pierwszej lekcji.
- Stresujesz się? Bo ja tak, pomimo że nawet nie marzę o wygranej.
- Trochę, ale nie jest tragicznie.
Weszli do szkoły, od razu kierując się w stronę szafek. Do szatni nie szli, nie było po co, skoro za godzinę musieliby znów do niej iść. Kurtki zostawią w szafkach.
- Właśnie, miałam ci powiedzieć. Umówiłam się z Nikodemem! - krzyknęła cicho Maja, podskakując w miejscu.
- Serio? To super! Mówiłem, że się uda. Pasujecie do siebie.
- Dzięki. Wczoraj po szkole podszedł do mnie i się mnie zapytał, czy nie chciałabym pójść z nim do kina! Oczywiście się zgodziłam, a on powiedział, że się cieszy, bo jestem dla niego wyjątkowa! Myślałam, że umrę ze szczęścia! Dalej tak myślę – mówiła, machając na wszystkie strony rękami. Radość aż od niej biła. Z takim talizmanem przy sobie, nie było mowy, żeby nie wygrał olimpiady.
Cieszył się razem z Mają, ale niestety trwało to tylko, dopóki nie podeszli do szafek. Kiedy tylko ją otwarł, wypadła z niej karteczka. „Masz tydzień, a później wszyscy się dowiedzą! On jest mój!!!”.
- Co się dzieje?
Amek pokazał jej karteczkę, czując jak narasta w nim złość.
- Muszę to pokazać Loganowi.
- To po lekcji. Jeszcze go przecież nie ma.
- Wiem. Jak mnie to wkurza! Czemu nie może zostawić nas w spokoju? Przecież nikogo nie krzywdzimy! Nie moja wina, że On wybrał mnie, a nie jego! - powiedział, unosząc karteczkę. Kątem oka zobaczył kogoś. Odwrócił się w tamtą stronę, ale zdążył zobaczyć jeszcze tylko rudą czuprynę, zanim ta zniknęła za rogiem. Zmrużył oczy, mając ochotę komuś przywalić.
Lekcję biologii przesiedział jak na szpilkach. Złość trochę osłabła, ale dalej go nosiło i za nic nie potrafił skupić się na lekcji. W końcu, kiedy zadzwonił dzwonek, powoli się spakował i razem z Mają ruszyli na parking. Tam czekał na nich Logan, który, jak się okazało, też nie był w najlepszym nastroju. Wsiedli do samochodu i odjechali z parkingu.
- Co jest? Macie niezbyt radosne miny.
- To jest – odpowiedział Amek, wyciągając z kieszeni kartkę i podając ją Loganowi. Ten zmarszczył brwi, czytając wiadomość. - A co z Tobą?
- Coś podobnego. Rozmawiałem z Wojtkiem, który znalazł dzisiaj rano to pod drzwiami swojego gabinetu. Nasz prześladowca, chyba ma poważne zamiary.
Logan wręczył Amkowi zdjęcie. Maja wyjrzała z tylnego siedzenia i razem na nie spojrzeli. Amek znów czuł jak się w nim gotuje. Zdjęcie przedstawiało jego i Logana, rozmawiającego na parkingu. Niby nie było w nim nic niewłaściwego, w końcu tylko na nim rozmawiali. Amek wyglądał, jakby mówił coś zabawnego i nie mógł się powstrzymać od śmiechu, a na ustach Logana błądził delikatny uśmiech. Amek pamiętał ten dzień, było to w zeszłym tygodniu, kiedy zostali godzinę dłużej, ucząc się na olimpiadę. Jednak podrzucenie tego zdjęcia wicedyrektorowi stwarzało podejrzenia. Z założenia Resztka powinien pokazać zdjęcie dyrektorce, co sprawiłoby, że Amek z Loganem znaleźliby się pod jej czujnym okiem. A to nie wróżyłoby dobrze ich związkowi. W najlepszym wypadku widywaliby się tylko wieczorami, w którymś z ich domów. W najgorszym wszystko by się wydało i Logana zwolniliby z pracy. Amek natomiast pewnie by został zawieszony, bądź również wyrzucony ze szkoły.
- Musimy coś z tym zrobić. To się posuwa za daleko.
- Najpierw trzeba by się dowiedzieć, kim jest prześladowca, a później spróbować z nim porozmawiać.
- Nie martwcie się tym na razie. Czeka was olimpiada. Później pogłówkujemy nad jakimś rozwiązaniem – powiedział Logan, starając się ich uspokoić.

Olimpiada zaczęła się niedługo po ich przybyciu do szkoły językowej. Logan trafił do punktu dla nauczycieli, natomiast Maja i Amek udali się do sali, w której zostali uroczyście powitani i rozdzieleni na dwie grupy. W każdej grupie było po jednej osobie z każdej szkoły, tak, by ograniczyć ewentualną „wzajemną pomoc”, jak to ładnie określili.
Amek postanowił wyżyć się na kartce i ze zdwojoną prędkością zaczął zaznaczać poprawne odpowiedzi. Minęło dwadzieścia minut, a on już zaczynał pisać rozprawkę. Swoją drogą temat był beznadziejny. Jak mogli zapytać co sądzi o rozwoju nauki i techniki w stronę klonowania ludzi?

Maja z westchnieniem wyszła z sali, zauważając przed nią Amka. Podeszła do niego z niewyraźną miną.
- Jak ci poszło? Ten temat był masakryczny! Jak mogli walnąć nam czymś takim.
- Nie był taki zły. W sumie nawet ledwo się zmieściłem w ilości słów. Musiałem kilka zdań wykreślić.
- Bo jesteś dziwny. Ale cieszę się że dobrze ci poszło. A reszta? Wydaje mi się, że nie było takie trudne.
- W sumie to robiłem trudniejsze testy z Loganem. Po czterdziestu minutach wyszedłem z sali. Zdążyłem już streścić Loganowi, co było, zanim po ciebie przyszedłem.
- Zawsze jako pierwszy, co? Adrenalina ci trochę opadła?
- Nie wiele. Choć, możemy już iść. Ogłoszenie wyników i rozdanie nagród za dwie godziny, a do tej pory możemy chyba gdzieś wyjść. Przewidziane są jeszcze jakieś wykłady, ale nie bardzo mam ochotę w nich uczestniczyć. Weźmiemy Logana i idziemy do kawiarni.
Jak powiedział, tak zrobili. Musieli tylko poczekać aż Logan skończy rozmawiać z dyrektorem szkoły językowej i wyszli do kawiarenki. Mijali ją po drodze, więc nie było problemu z dojechaniem do niej.
- Mam pomysł jak rozwiązać tę całą sytuację, ale powiem ci jak już będzie to pewne. Musze podzwonić do kilku osób – powiedział Logan, kiedy Maja poszła do toalety.
- Chcesz żebym usechł z ciekawości? Ja tu jestem kłębkiem nerwów.
- Zaufaj mi. Do końca tygodnia wszystko będzie załatwione, o ile się uda.
- Chłopaki chyba musimy już wracać. Zostało dwadzieścia minut, a lepiej się nie spóźnić.
Ogłoszenie wyników odbywało się w uroczystej auli. Zdaniem Amka mogli tu zrobić także rozpoczęcie, ale to nie jego sprawa. Może się nie dało.
Jak na każdym ogłoszeniu wyników, zaczęli od wyróżnień. Kiedy wyróżniono Maję za najbardziej kreatywny pomysł na rozprawkę, wyglądała jakby ktoś jej oznajmił, że jej tata jest kosmitą. Wyszła na środek, odebrała dyplom i nagrodę, po czym usiadła.
- A mówiłaś, że wypracowanie było najgorsze.
- Bo było opisałam jako przykład powielenie mojego brata i męki jakie bym wtedy znosiła.
Amek parsknął śmiechem. Z chęcią by przeczytał tą rozprawkę. W końcu rozpoczęto przyznawanie nagród głównych. We trójkę wpatrywali się w prowadzącego, słuchając uważnie. Amek przełknął ślinę słysząc, że trzecie i drugie miejsce zajęli uczniowie szkoły językowej, w której odbywał się konkurs. Wiedział, że poszło mu dobrze, ale czy aż tak?
- I w końcu zapraszamy zdobywcę pierwszego miejsca: Amadeusza Sęka, który na czterdzieści punktów uzyskał trzydzieści dziewięć, oraz prowadzącego go nauczyciela, Logana Mikulskiego.
Maja obdarzyła Amka szerokim uśmiechem, a później razem z Loganem ruszyli na scenę i uścisnęli dłonie kilku osobom. Zrobiono zdjęcie jak dyrektor szkoły wręcza Amkowi dyplom i nagrodę, a później pozwolono im wrócić na miejsca. Oczywiście wygłoszono mowę na zakończenie i Olimpiada została uznana za zakończoną.
- Panie Mikulski! - We trójkę zatrzymali się tuż przed wyjściem. W ich stronę szedł dyrektor. Logan dał im klucze do samochodu i powiedział, żeby poczekali w aucie. Amek z Mają spojrzeli po sobie zdziwieni, ale posłusznie udali się do samochodu.
- Jak myślisz, o co chodziło? - zapytał Amek, kiedy widzieli jak Logan wychodzi ze szkoły.
- Może chciał mu pogratulować? Albo znają się już z wcześniej.
- No nie wiem. Wtedy nie zwracał by się tak oficjalnie. Pewnie jak go zapytam to mi nie powie – westchnął Amek. - Ostatnio nic mi nie mówi.
Maja nie odpowiedziała, bo Logan wsiadł już do samochodu. Zaczęła się rozmowa o olimpiadzie i wszystkim poprawiły się humory. Przynajmniej jeśli się wyda nie zarzucą Amkowi, że ma dobre stopnie ze względu na Logana.

* * *

Amek znów miał zły humor. Nastał poniedziałek, a Logan dalej nie zdradził mu nawet kawałka swojego planu. Nie widział go przez cały weekend, bo podobno miał coś do załatwienia. Nie odpisał nawet na wiadomość Amka, którą wysłał w niedzielę popołudniu. Dodać do tego okropną pogodę i beznadziejny humor gwarantowany.
Zaczął się trochę niepokoić, kiedy na lekcję angielskiego zamiast Logana przyszedł Świerk. W ogóle nie widział go dzisiaj w szkole, więc w jego głowie zaczęły powstawać chore wizje. Maja też nie wiedziała co się dzieje, więc Amek postanowił po lekcji zapytać o to Radka. Po dzwonku poczekał aż wszyscy wyjdą i podszedł do nauczyciela.
- Nie wie pan może, co się dzieje z Loganem? Czemu go dzisiaj nie ma?
- Wiem. Nie powiedział ci? - Radek uniósł wysoko brwi, będąc najwyraźniej mocno zdziwionym.
- Właśnie w tym rzecz. Nie odpisuje, nie ma go w szkole, a w piątek oznajmił mi, że będzie zajęty ważnymi sprawami przez weekend i od tamtej zero znaków życia.
- Cały Logan. Weź te rzeczy i chodź. Powiem ci u mnie w kasie, bo muszę jesze kilka rzeczy zrobić.
- Dziękuję. Martwię się przez tego idiotę – powiedział cicho Amek, a Świerk uśmiechnął się do niego ze zrozumieniem.
- Wiem i właśnie dlatego ci powiem. Logan zawsze chce wszystkich uchronić od zmartwień, a później ich tylko więcej przysparza.
Przechodząc koło klasy posłał Mai znaczące spojrzenie, a ta gestem zapytała, czy ma z nim iść. Pokręcił głową i poszedł za biologiem go jego klasy. Radek zaczął chodzić po klasie, rozkładając kartki na ławkach. Amek wziął od niego połowę i zaczął robić to samo. W końcu Biolog zaczął mówić:
- Logan ostatnio opowiadał mi o tym jego natrętnym wielbicielu. Nie miał wyboru, bo Wojtek znalazł w swoim gabinecie wasze zdjęcia.
- Zdjęcia? Więcej niż jedno?
- Chyba z tuzin. W różnych sytuacjach. W samochodzie, przed szkołą, ciebie wchodzącego do bloku Logana i jak uśmiechacie się do siebie będąc sami w klasie. Wszystkich nie pamiętam. Jak rozumiem nie powiedział ci o nich.
- Powiedział tylko o jednym, nie wskazującym na bliskość naszych relacji. A potem kazał się nie martwić, bo on sam to wszystko załatwi.
- To już twoja sprawa co zrobisz z tym, że ci nie powiedział – powiedział Radek i spojrzał na niego z diabelskim uśmieszkiem. Amek nie mógł go nie odwzajemnić. Jego nauczyciel właśnie mu coś zasugerował i to wcale nie był taki głupi pomysł. - Później, przyszedł do Wojtka z dziwnymi pytaniami. Pytał, jak szybko może zrezygnować z pracy i czy wystarczy, że znajdzie jakieś zastępstwo. Rozmawiał o tym nawet z dyrektorką i wyraził chęć odejścia z pracy. Początkowo miał pracować tu tylko rok, więc jego umowa na to pozwalała. Z tego, co mi wiadomo jutro przychodzi do szkoły po raz ostatni. Zależało mu na jak najszybszym zwolnieniu. Nawet jeśli miałby zmusić dyrekcje, po prostu przestając przychodzić do pracy. Po takich słowach dyrektorka ustąpiła, a Logan oznajmił, że znajdzie godne zastępstwo. W sobotę rano pojechał go szukać, a dzisiaj rano zadzwonił do Wojtka z budki telefonicznej i powiedział, że wszystko załatwił, ale nie zdąży wrócić, bo jest koło Łodzi.
- Zabiję go. Zatłukę tego idiotę, jak tylko pojawi się w zasięgu mojego wzroku.
- Może go oszczędź. W końcu odszedł, żeby móc z tobą być – Radek uśmiechnął się, siadając na swoim fotelu.
- Ale traktuje mnie jak dziecko. Nawet słowem nie napomknął mi o czymś, co przecież nas obojga dotyczy. Przecież mogliśmy wymyślić coś innego – Amek zaczął chodzić po sali tam i z powrotem. - Rzucił przeze mnie pracę i jak ja niby mam się z tym czuć?
- Gdybym nie był twoim nauczycielem, powiedziałbym ci, żebyś porządnie go ukarał. Niech nawet przez myśl mu nie przejdzie zrobienie czegoś ponownie – powiedział Radek, a Amka przeszedł lekki dreszcz. Już sobie wyobrażał jaką karę stosuje wobec wicedyrektora. Sądząc po tym uśmiechu, na pewno się przy tym dobrze bawił. Co do Resztki to Amek nie był już tego taki pewien.
- Pomyślę o tym – Amek uśmiechnął się w myślach widząc różne możliwości kar dla Logana. Oj to rzeczywiście mogło być ciekawe. - Na pewno nie ujdzie mu płazem. Dziękuję za pomoc, nie zdradzę źródła.
- I tak będzie wiedział, że to ja. Nigdy nie umiałem trzymać języka za zębami.
- W każdym razie dziękuję. Do widzenia.
- Cześć, Amek.
Wyszedł z klasy i wyjaśnił Mai sytuację. Ta zrobiła wielkie oczy i pokiwała głową.
- Nie spodziewałam się tego, ale to w sumie dobre wyjście. Logan nie ma nikogo oprócz ciebie. Jesteś mu najbliższą osobą i dla niego to jest bardzo ważne. Sam mówił, że praca i pieniądze nie są dla niego najważniejsze, więc nawet rozumiem jego decyzję.
- Nie powiem, że ja nie. Tylko dlaczego aj się tego dowiaduję jako ostatni w dodatku od osób trzecich? Rzucił dla mnie pracę i chce mnie postawić przed faktem dokonanym. Przecież coś byśmy wymyślili.
- Naprawdę w to wierzysz? Popatrz jak krótko jesteście razem, a już ktoś się o was dowiedział. Poza tym sam mówiłeś, że nie chcesz żyć w ukryciu. A musiałbyś to robić do końca roku szkolnego.
- Jakoś byśmy sobie poradzili – odpowiedział Amek, choć już bez takiego przekonania. - A on zachowałby swoją pracę. Mógł chociaż mi o tym powiedzieć. Przecież nie mógłbym mu zabronić.
- Pogadaj z nim dzisiaj i powiedz mu o wszystkim, a się dogadacie.
Zadzwonił dzwonek, więc weszli do klasy.
- To na pewno. Ale nie mam zamiaru mu tego odpuścić.

wtorek, 22 marca 2016

Nie wszystko stracone - Rodział 18

Logan siedział właśnie z Radkiem, popijając piwo. Zaczynali właśnie po drugim, wciąż nie poruszając tematu narzeczonej Logana. W końcu jednak chciał mieć to z głowy, więc opowiedział mu jak to wszystko wyglądało. Brakowało mu rozmów z rudzielcem. Od początku roku szkolnego praktycznie nie widzieli się poza pracą, mimo że praktycznie całe wakacje spędzili na codziennych spotkaniach. Szkoda, że nie mógł mówić mu już o wszystkim. W końcu z uprawiania seksu z uczniem nie wyspowiada się innemu nauczycielowi.
Kiedy skończył swoją opowieść, Radek pokiwał głową ze zrozumieniem.
- Tak właśnie myślałem. Jakoś nie potrafiłem wyobrazić sobie ciebie z kobietą. To by było takie... nienaturalne – powiedział i spojrzał na Logana, a po chwili obaj zaczęli się śmiać.
- Tak, uczniowie mnie wkopali, ale przynajmniej uwolniłem się od Ośmiornicy. Ostatnio zrobiła się jakaś bardziej znośna, zauważyłeś? Jakby ją ktoś podmienił.
- Właśnie. Miałem ci powiedzieć. Słyszałem ostatnio jak rozmawia z Erykiem. Z tego, co mi wiadomo, to podobno już z nim skończyła, ale to tak nie wyglądało. Zupełnie jakby od nowa do niej zarywał. A ona się zarumieniła i wyszła, bo mnie zobaczyła.
- Więc to ten facet ma na nią taki wpływ? Może za nim nie przepadam, ale szacunek dla niego, że nakłonił ją do zerwania tapety.
Logan spojrzał na telefon, czytając szybko wiadomość. Widząc jej treść przeklął cicho, upijając łyka piwa. Nie umknęło to Radkowi, który z uwagą mu się przyglądał.
- Stało się coś?
- Nic takiego. Po prostu natręt – Logan zaczynał się powoli niepokoić. Skąd ktoś miał jego numer i o co mu chodzi z tym „ja wiem”? Dlaczego do cholery nie przyjdzie do niego jak człowiek, zamiast zostawiać kartki i wysyłać esemesy.
- Masz natręta na karku? Twój chłopak pewnie nie jest szczęśliwy z tego powodu.
Logan przeniósł wzrok z telefonu na Radka, który także na niego patrzył. Mecz leciał sobie w tle, nie przeszkadzając im w rozmowie. Prawdę mówiąc już od dłuższego czasu żaden z nich go nie oglądał.
- Skąd wiesz?
- W sumie nie ciężko się domyślić. Nagle nie masz na nic czasu, łapią cię jednodniowe wirusy, nie ma dnia, żeby humorek nie dopisywał. Nie masz już tej miny, kiedy nikt nie patrzy. Innymi słowy zmieniłeś się. Moim zdaniem na lepsze.
- Właściwie, to to samo mogę powiedzieć o tobie. Jak tam z Wojtkiem?
- Dobrze. Dogadujemy się, Wojtek zyskał prawa do opieki nad Madzią, a ja prawie już u niego mieszkam. Jestem szczęśliwy.
Logan uśmiechnął się bardziej do siebie niż do Radka. Cieszył się, że w końcu wszystko wszystkim zaczyna się układać. Nie miał pojęcia jak to się stało, że wszyscy znaleźli swoje drugie połówki w ciągu trzech miesięcy, ale nie narzekał.
Otworzył kolejne dwa piwa i podał jedno Radkowi.
- Chcesz mnie upić? Wiesz, że mam słabą głowę.
- Usiłuję tylko zrobić przysługę Wojtkowi. Rzadko pijesz, więc pewnie jeszcze cię pijanego nie widział. Nie może go ominąć taka frajda – Wojtek zaśmiał się, przypominając sobie jak Radek po pijanemu klei się do wszystkich.
Czas szybko leciał, a Radek z każdą chwilą chwiał się coraz bardziej i zaczynał pleść głupoty. Nie żeby z Loganem było inaczej. Może w trochę mniejszym stopniu, ale jednak. Dlatego, kiedy Jego telefon zaczął dzwonić, odebrał z głośnym „Halo!”
- Widzę, że się świetnie bawisz – Amek zaśmiał się do telefonu.
- Oczywiście, że tak! Z moim najlepszym przyjacielem! - ponownie krzyknął Logan, przekładając rękę przez ramiona Radka, bo ten zaczynał się przechylać lekko w bok.
- Współczuję wam jutra. Nie chce przerywać zabawy, ale na dole stoi jakiś samochód, a jego właściciel chyba trochę się niepokoi.
- Jaki samochód? Mów jaśniej. Jestem pijany.
Radek przyłożył ucho po drugiej stronie telefonu, by słyszeć z kim rozmawia Logan. Nie zdziwiło go, że usłyszał znajomy głos.
- Ha! Więc jednak! Miałem rację! - Radek zaczął się śmiać, przez co wylądował na podłodze. Po chwili podniósł się z powrotem do siadu.
- Wiesz kto tam stoi? - Logan zmarszczył brwi.
- A skąd. Wiem, kto jest twoim partnerem – wymamrotał pijacko.
Logan troszkę wytrzeźwiał, jednak nie zdążył nic powiedzieć, a w słuchawce odezwał się głos.
- Logan? Powiedz mi, że się przesłyszałem.
- Niestety, oddzwonię później.
- Nie rób takiej miny! - Radek poklepał go po plecach. - Przecież ktoś na pewno by się dowiedział. Zresztą nie mam zamiaru nic z tym robić. Twoje życie, twoje szczęście, więc mi nic do tego. Chociaż trochę to dziwne. Amek to fajny chłopak, nie rozgadał o mnie i Wojtku, więc będę udawał, że nic nie wiem. Ale zacznijcie się jakoś kryć, bo łatwo się domyślić. Wojtek też się nie chce mieszać, ale jak się wyda, to cię zwolni.
- Więc Wojtek też wie? - Logan czuł się trochę, jakby coś go ominęło. Radek po tych słowach rzucił się na niego, nie udzielając jednak odpowiedzi.
- Przytul!
Logan nie ruszył się, pozwalając się obejmować. To u Radka było normalne. Alkohol u niego powodował napad potrzeby bliskości. Myśli w głowie anglisty kłębiły się jak czarne chmury. Nie wiedział, co ma robić i wolałby teraz być bardziej trzeźwym.
- Nie zasypiaj! Prowadzimy tu poważną rozmowę.
- Ale mi jest tak wygodnie – mruknął Radek, nie ruszając się nawet o milimetr.
- Mówisz mi, ze wiesz, ze umawiam się z uczniem, a teraz chcesz iść spać?
- Mhm.
Telefon Logana ponownie się rozdzwonił, a on musiał nieźle się wysilić, żeby po niego sięgnąć.
- Słucham?
- Łoł, jaka różnica. Co tak szybko wytrzeźwiałeś?
- To wszystko dlatego, że twój nauczyciel Radosław Świerk oznajmił mi, że zdaje sobie sprawę z naszego związku. A potem się przykleił i nie chce się odkleić.
Po drugiej stronie zapadła zupełna cisza. Logan westchnął, słysząc jak coś spada.
- Co to było? - Radek odsunął się od niego, ze strachem nasłuchując kolejnych dźwięków.
Logan rozłączył się i westchnął. Nie było już sensu się kryć.
- To tylko Amek.
Radek spojrzał na niego jak na idiotę.
- Mówiłeś, że prawie mieszkasz u Wojtka? Mamy podobnie. Przyszedłeś wcześniej, a Amek nie zdążył wyjść.
Logan wystukał kilka słów, z trudnością koncentrując się na literkach. Po chwili rozległo się ciche skrzypnięcie, a w progu stanął nie kto inny jak Amek.
- Dzień dobry – przywitał się z Radkiem, a ten dalej patrzył na niego z rozchylonymi ustami. Po chwili jednak zaczął chichotać, a jeszcze chwilę później zwijał się ze śmiechu na ziemi. Amek lekko zdenerwowany stał w miejscu. Mimo wszystko patrzył na nauczyciela, choć nie przypominał go leżąc na podłodze.
- Rudzielcu, uczeń na ciebie patrzy.
- Wiesz, raczej nikomu o tym nie powie – powiedział i zebrał się z podłogi, starając się uspokoić. - Schowałeś go. Prawie jak do szafy.
Radek ponownie zaczął się śmiać, a Amek powoli się rozluźniał. Rzeczywiście było w tym coś zabawnego. Szczególnie, że gdyby Radek zapukał kilkanaście minut wcześniej, zostaliby przyłapani na gorącym uczynku. A tak Logan zdążył się ubrać, a Amek pozbierać swoje rzeczy i zamknąć się w pokoju Willa. Rzeczywiście wyglądało to podobnie, jakby schował się w szafie.
- Oj Amuś, Amuś. Nawet nie wiesz w co się z tym facetem pakujesz. Ale jak zamknie cię w prawdziwej szafie, to daj znać.
- Już nie gadaj głupot. Chyba masz już dość.
- Chyba tak – przytaknął Amek, uśmiechając się do pijanego nauczyciela. Już sobie wyobrażał jak będzie siedział na jego lekcjach. Ciekawe czy tym razem to biolog będzie unikał jego wzroku.
- Dzwonie do Wojtka. Skoro ma cię kto odebrać – Logan poszedł w kąt pokoju i wybrał numer do przyjaciela.
- Nie stój tak. Chodź. - Radek przywołał go ręką, więc usiadł na kapie. Nauczyciel wstał i z szerokim uśmiechem, klapnął obok niego. To było dość niezręczne zdaniem Amka, jednak nauczycielowi widocznie nie przeszkadzało.
- W sumie to się cieszę. Logan w końcu nie jest sam i nie roznosi tej aury smutku wszędzie wokół. Uważaj tylko, bo po tym, co przeżył, jest nadopiekuńczy. Unika dzielenia się problemami, szczególnie z przyjaciółmi, więc z tobą pewnie jeszcze bardziej. Ale koniec tego gadania. Teraz jesteśmy prawie rodziną!
Amek wytrzeszczył oczy, kiedy został zagarnięty w raniona Radka i mocno ściśnięty. Nie wiedząc, co robić, poklepał go po plecach, patrząc na Logana, który tylko przejechał po nich wzrokiem, zupełnie jakby ta sytuacja była czymś normalnym.
- Ten idiota powiedział, że będzie za pięć minut i się rozłączył. Jak on chce dojechać tu w pięć minut? Radek, przestań się kleić do Amka.
Logan nie otrzymał odpowiedzi. Amek parsknął cicho śmiechem, czując na sobie coraz większy ciężar.
- Czy mi się wydaje, czy on śpi? - zapytał, nie mogąc zobaczyć twarzy nauczyciela.
- Wygląda na to, że sobie tak posiedzisz. – powiedział Logan, siadając na fotelu .
- No dzięki. Co ja mam zrobić.
- Nic. Nie odlepi się, chyba, że go obudzisz. Ma tak jak za dużo wypije.
W mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka.
- Kto to?
- Nie minęło jeszcze nawet pięć minut – Logan zmarszczył brwi.
- Weź pana Świerka, jeśli to Reszta, to raczej nie powinien mnie widzieć.
- Jeśli Radek wie, to Wojtek pewne też. Ta mała gaduła żadnej myśli nie trzyma za zębami.
Logan zostawił Amka, który mocno zdenerwowany, podtrzymywał wiercącego się Radka. Niemal siedział mu już na kolanach, z brodą położoną na ramieniu i rękami wokół jego szyi.
- Czekam na dole od pół godziny. Ten głupek nie powiedział mi o której mam przyjechać, a telefonu nie odbierał.
- Uprzedzam tylko, żebyś się nie zdziwił.
- Czym?
Mężczyźni weszli do salonu, a Logan nie musiał odpowiadać. Mina Wojtka, kiedy zobaczył Radka wtulonego w Amka była bezcenna. Po dłuższej chwili wpatrywania się w nich, spojrzał na Logana.
- Dzień dobry, chyba dziwnie zabrzmi, nie? - mruknął Amek, poluźniając nieco ręce Radka, bo ten zaczynał go podduszać.
- Nie powiem, że nie. Wyjaśni mi ktoś, o co chodzi? Obecność Amadeusza jeszcze mogę zrozumieć, ale tej scenki nie bardzo – powiedział, pokazując na nich palcem.
- Nie upiłeś go jeszcze nigdy? Tak porządnie? Radek zazwyczaj się do wszystkich klei po alkoholu, dlatego jak wychodziliśmy grupą to zawsze pił tylko trochę.
- Dobra. W takim razie chyba zabiorę go do domu, ale wcześniej...
Wojtek z przerażającym, dla Amka uśmiechem, zrobił im zdjęcie. Mimo jego protestów, Logan uznał to za genialny pomysł i obaj obfotografowali ich ze wszystkich stron.
Rozpoczęły się próby odklejenia Radka od Amka, ale za każdym razem, kiedy próbowali, Świerk zaciskał mocniej ręce, nie dając się odczepić. Kiedy Amkowi zaczęło brakować tlenu, przerwali.
- Czekajcie, mam pomysł – odezwał się w końcu wicedyrektor i zaczął szukać czegoś w telefonie. W końcu to znalazł i puścił, najwyraźniej jakiś filmik, przewijając go kawałek. Z głośnika wydobył się płacz dziecka, a Radek w ciągu kilku sekund stał na nogach. Zdezorientowany, rozejrzał się dookoła.
- Urodzony tatuś normalnie – zaśmiał się Logan.
- Co wy tu robicie? - Radek spojrzał na Amka i Logana, jakby nie powinno ich tu być.
- Raczej, co my tu robimy. Chodź, dajmy chłopakom odpocząć. - Wojtek złapał Radka w pasie i zaczął prowadzić do wyjścia. Założył mu kurtkę i zmusił do włożenia butów, po czym pozwolił się przytulić, co było sporym błędem, zważywszy a to, że Radek znów nie chciał się odkleić. W końcu byli gotowi do wyjścia, a raczej Wojtek był gotowy by wynieść Radka.
- Będę udawał, że cię tu nie widziałem – powiedział do Amka i wyszedł z ciężarem uwieszonym na szyi.
- Chyba nie ogarniam, co się właściwie stało – mruknął Amek, a Logan tylko westchnął i zaciągnął go do łóżka, samemu nie mając siły na nic.
- Zostań na noc. Już późno, a nie mogę cię odwieźć.
- Liczyłem, że zapytasz. Zadzwoniłem już do mamy.
- W takim razie idziemy spać – powiedziawszy to rozebrał się i w samych bokserkach runął na łóżko. Poczekał jeszcze, aż Amek usadowi się obok, przyciągnął go do siebie i zamknął oczy, zmęczony długim i dość dziwnym dniem.

* * *
- Kurwa – Amek zgniótł kartkę, wrzucając ją do kieszeni.
- Co się stało?
- Znowu liścik. Mówię ci, są coraz gorsze.
- Skoro i ty i Logan je dostajecie, to chyba rzeczywiście ktoś wie.
- Wiem nawet więcej. Ta osoba chce nas rozdzielić, bo zabujała się w Loganie. Teksty typu „On jest mój”, albo „Nie jesteś go wart”. Od trzech tygodni je dostajemy i za każdym razem jest coraz gorzej. Ostatnio zagroził bądź zagroziła, że doniesie dyrektorce.
Przez tego głupiego stalkera humor Amka pogarszał się z dnia na dzień. Nie chciał, żeby Logan stracił przez niego pracę, a wszystko wskazywało na to, że za niedługo mogło się to zdarzyć.
- Amek nie myśl tak – powiedziała Maja, kiedy jej o tym wspomniał. - Kochasz go, a on kocha ciebie. Wiesz jak ciężko jest znaleźć kogoś takiego dla siebie? Walcz, rób cokolwiek. Jeżeli Logan jest w stanie zaryzykować, znaczy, że mu zależy.
Amek starał się trzymać jej słów, ale dopadały go coraz większe wątpliwości. Nie rozmawiał już z Loganem na przerwach, spotykali się tylko u niego, a i idąc tam, rozglądał się, czy ktoś go nie śledzi. Był wykończony ciągłym myśleniem o tym wszystkim.
- Jutro ta olimpiada. Skup się lepiej na zwycięstwie. Jadę tam tylko po to, żeby ci kibicować, więc masz mi zdobyć nagrodę główną.
- Wykosztowali się na tę nagrodę. Spodziewałem się jakiegoś małego tableta, ale żeby wyjazd do Ameryki? Skąd w ogóle pewność, że dostaniemy wizę?
- Podobno to już jest jakoś załatwione. Właśnie, jak już wygrasz, to pojedziecie sobie z Loganem na długą wycieczkę.
- To będzie dość oczywiste jak obaj znikniemy na tydzień, nie sądzisz?
- Może do tego czasu wszystko się już rozwiąże.
- Tego nie wiesz, a nie możemy tak ryzykować.
- Nie marudź. Masz wygrać i koniec. Jak nie będziesz chciał, to chętnie wezmę bilety. Może Niko ze mną pojedzie.
- Dalej jesteście na stopie przyjaciół?
- Niestety. Ale jeśli spojrzeć na to, że jetem jedyną dziewczyną, z którą rozmawia, to w zupełności mi to wystarcza.
- Ale wiesz, że z Loganem dalej czekamy na to nasze „dziękuję”? - Amek uśmiechnął się szeroko, przypominając sobie idealną skuteczność swojego planu.
- Dzięki. Na więcej nie licz. - Pokazała mu język i ruszyła pod klasę.

poniedziałek, 21 marca 2016

Hej

Nie mam rozdziału ale mam wymówkę XD Haha :*
Mieszkam sobie spokojnie na stancji u pary staruszków a oni mi oznajmiają że przyjedzie do nich córka z synami i mężem na kilka dni ^^ ja mowie "nie ma sprawy przed świętami jestem tu tylko dwie noce wtedy kiedy oni więc później mogą sobie nawet spać w moim pokoju " No ale okej przyjechali ja wracam do domu a tam takie mega ciacho że normalnie Logan ! Jak się okazało wnuczek nie miał 10 lat jak się spodziewałam  (dodam że poznałam jego brata już kiedyś ale to 11 letni grubasek taki uroczy)
Tak więc wybaczcie miałam pisać rozdział dziś ale kiedy on wszedł do mojego pokoju i zaczął mówić, to się ludzie zmobilizować nie mogłam XD
Byliśmy na spacerze apropos ;D
Tak więc zrozumcie mnie ! I wybaczcie że rozdział dodam jutro jak tylko go napisze ! :*
Przepraszam ale szczerze to cały czas się uśmiecham i nie mogę nawet napisać że mi przykro :*
Obiecuję że odezwę się jutro! :*
Buziaki Dzióby :*
PS : sorki za interpunkcje i ortografie ale pisze z telefonu :*

poniedziałek, 14 marca 2016

Nie wszystko stracone - Rozdział 17

 Cześć Dzióbki :* Hahh nie martwcie się wszystkich tak nazywam :D
Krótko i zwięźle bo trzeba iść spać XD
Aiko - za nic w świecie nie potrafię sobie przypomnieć tytułów! Szukałam w moim pięknym spisie, ale jak sie okazało mam tam chyba ze sto blogów :P Znalazła jedno - Spotkanie po latach <3 Cudo nie opowiadanie :* Ryu i Yosuke <3
Puf. :3 - Hhah no wiem, wiem. Bo to wszystko przez to, ze nie chcę publikować ich tam z wyprzedzeniem! A potem zasypiam i zapominam ;) Dopiero twoje komentarze mi przypominają <3
Safira -   Pozytywne nastawienie to podstawa! :*
Adelaide - Znów ten entuzjazm <3 Mam nadzieję, że to co się zdarzy w tym rozdziale Ci wystarczy, ale nei martw się szykuję coś jeszcze :* Na pewno zajrzę do ciebie niedługo :*
Lidia  - To ja dziękuję za komentarz :*  Wena od Ciebie dotarła :)
Anonimki moje :* - Sama spodziewałam się, że Logan się an Amka rzuci, a tu proszę XD Rodziców z pochodniami raczej nie będzie, ale kto wie :*
Dziękuję :* Kocham Was <3



- Więc? Powiesz mi co się z tobą ostatnio dzieje? Wyglądasz jakbyś został milionerem.
- Odezwała się. Wyglądasz jakby ktoś w końcu się tobą porządnie zajął. Sądząc po minie Marka w końcu przejrzeliście na oczy.
- W sumie to tak. I wiedziałam, że się domyślisz, więc mnie nie zaskoczyłeś. Natomiast to, że cię nie było wczoraj mnie zaskoczyło. Czujesz się świetnie, nagle masz jednodniowy wirus, wracasz i znów jesteś w świetnej formie? Nawet lepszej bym powiedziała. Gadaj z kim spędziłeś wczorajszy dzień.
- Z kimś. Tajemnica. Możesz mi powiedzieć gdzie mnie ciągniesz?
- Na kawę. Musimy pogadać. Bo jak widzę szybko pary z ust nie puścisz.
Wyszli już ze szkoły i skierowali się do kawiarenki znajdującej się jakieś pięć minut od szkoły. Serwowali tam naprawdę dobrą kawę.
- Uprzedzaj mnie wcześniej o swoich planach, dobra? - Logan wyciągnął telefon i wystukał krótką wiadomość do Amka, by uprzedzić go, że nie wrócą razem.
- A co narzeczona się niecierpliwi? - mruknęła sarkastycznie Sonia i spojrzała na niego spode łba.
- Narzeczona?
- Tak, narzeczona! Ośmiornica puściła plotę, choć patrząc na ciebie zastanawiam się czy to czasem nie prawda. Tylko płeć mi się nie zgadza.
- O cholera – mruknął Logan. Czyli jednak wieść o jego „narzeczonej” nie zostanie tajemnicą. Mógł się tego spodziewać. Niech się Amek cieszy, że dziś nie wracają razem, bo urwałby mu i Mai głowę. W szczególności tej małej diablicy. To ona to wszystko zaczęła.
- Właśnie. Nie wykaraskasz się tak łatwo. Na razie nie wiadomo kto jest tą twoją narzeczoną, ale podejrzewam, że niedługo wszyscy się tego dowiemy.
- Proszę bardzo. Ma na imię Pola i poznaliśmy się w Ameryce. Byliśmy narzeczeni, ale ona wróciła do Polski i tu się ponownie spotkaliśmy. Teraz miłość między nami znów rozkwitła. - Mówiąc to, Logan przewrócił oczami.
- Serio masz narzeczoną? - Sonia wybałuszyła oczy. Siedzieli już przy stoliku, czekając na zamówienie.
- Oczywiście, że nie! Nie ma żadnej Poli! To był kit wymyślony tylko po to, żeby się Kałaputowa ode mnie odczepiła.
- Kto ci podsunął tak idiotyczny pomysł? Przecież ośmiornica jest plotkarą, zawsze wszystko co do niej dotrze wyjdzie wcześniej czy później.
- Właściwie to nie miałem na to zbytniego wpływu. Maja powiedziała to zanim zdążyłem ją powstrzymać.
- Maja z twojej klasy? Więc podejrzewam, że Amadeusz też jest w to wplątany. Ostatnio widuje się waszą trójkę razem.
- Zgadłaś. Moja „narzeczona” nazywa się Sęk. Jest siostrą Amka, który tak apropos jest jedynakiem.
- Dobra, ale to nie wyjaśnia, z kim teraz jesteś. Bo sądząc po braku twojego wisielczego humoru, do którego już przywykłam, ktoś na pewno jest. Narzeczona przynajmniej tłumaczyła twój wyraz twarzy.
- Niech ci będzie. Mam kogoś, ale nie mogę ci powiedzieć kogo. Niech ci wystarczy fakt, że jestem szczęśliwy.
- Nie mów, że umawiasz się z krypto gejem.
Logan zmarszczył brwi. Sonia sama wymyśliła mu przykrywkę. Nie mógł jej przecież powiedzieć, że zna jego partnera, bo codziennie uczy go matematyki. Była jego przyjaciółką i właśnie dlatego nie chciał ej o tym mówić. Jeśli cokolwiek by się wydało, mogłaby zostać zapytana, czy o tym wiedziała, a Logan nie chciał zmuszać jej do kłamstwa.
- Nie wszyscy otwarcie mówią o swojej orientacji – powiedział, zdając się na półprawdę.
- Tylko uważaj. Przekonaj go, żeby powiedział komukolwiek. Nie chcę, żebyś później cierpiał.
- Dziękuję za troskę. Powiedz mi, jak tam się sprawy mają z Markiem?
Sonia zaczęła opowiadać, jak kiedyś zostali dłużej po pracy i Marek zaprosił ją na kawę. Oczywiście się zgodziła i było cudownie, więc umówili się na kolację następnego dnia, co skończyło się oczywiście na seksie.
- Hola hola, dziewczyno! Nie wiem jak to jest pomiędzy kobietami, ale jako facet nie zwykłem słuchać szczegółów czyichś przygód łóżkowych. Wystarczy mi słowo „cudownie”, albo „wspaniale”.
- Psujesz moment, wiesz? A już się rozkręcałam.
- Zdaję sobie sprawę i właśnie dlatego przerwałem.
- W każdym razie wydaję mi się, że coś z tego będzie. Właściwie to miałam ci jeszcze powiedzieć, że Radek cię szukał. Chyba też chciał pogadać o twojej narzeczonej.
- Świetnie. Czyli jednak wszyscy o tym wiedzą. Nie wiem teraz czy ciągnąć to dalej, czy powiedzieć, że to nie prawda.
- Jak już zacząłeś to skończ. Zawsze za kilka tygodni mogę przypadkowo powiedzieć Ośmiornicy, ze zaręczyny zerwane. Na razie powiedz tylko Radkowi i Wojtkowi. Im na pewno coś tu nie pasuje. Markiem ja się zajmę.
- Dobra. Skoro tak radzisz.
- Muszę się zaraz zbierać. Mamy dziesięć minut do dzwonka, a Marek teraz kończy. Umówiliśmy się na obiad u mnie.
- W takim razie pij szybko i wracamy.
- Już wypiłam. Tylko ty tak wolno kawę siorbiesz.
Logan spojrzał an jej filiżankę i rzeczywiście była pusta. Szybko dopił swoją kawę i razem udali się pod szkołę.

* * *
- Amek, mógłbyś na chwilkę zostać po lekcji? - Chłopak w końcu skierował swój wzrok na Radka. Przez całą lekcję usilnie unikał patrzenia mu w oczy, co nawet trochę bawiło biologa.
- Dobrze – odpowiedział Amek, spuszczając wzrok na zeszyt. Czuł się niezręcznie jak cholera. Szczególnie, że przez całą lekcję czuł na sobie spojrzenie Świerka. Może i lubił tego nauczyciela, ale na pewno nie chciał teraz z nim rozmawiać. Może i nie było to nic strasznego, ale mimo wszystko nie wiedział jak ma się zachować. Obiecać, że nic nie powie? Udawać, że nic nie widział? Nie to drugie by nie przeszło. Przecież normalnie nie gapi się w okno przez całą lekcję.
Kiedy w końcu zadzwonił dzwonek, Amek odetchnął. Nie mógł wiecznie unikać swojego nauczyciela. Spakował się powoli, a kiedy wszyscy wyszli z klasy, stanął przy biurku Świerka.
- Nie bój się, przecież cię nie zjem.
- Nie boję się, tylko...
- Trochę to niezręczne? Tak wiem, więc nie będę tego przeciągał. Mam tyko jedną prośbę. Jakbyś mógł zachować to dla siebie.
- Jasne, nie ma sprawy. Nie mam zamiaru tego rozpowiadać – Amek uśmiechnął się szczerze. Napięcie uleciało, więc mógł już spokojnie rozmawiać z nauczycielem.
- Dziękuję. To byłoby jeszcze bardziej niezręczne, gdyby cała szkoła o tym huczała. Wiesz jak rodzice mogliby zareagować.
- Wyobrażam to sobie – powiedział Amek, wyobrażając sobie o ile większy skandal czekałby jego i Logana.
- W takim razie to wszystko. Powiedz mi jeszcze tylko jak się, miewa twoja siostra?
Amek zmarszczył brwi i pokręcił głową.
- Nie mam siostry. Musiało się panu pomylić z kimś innym.
- Możliwe – Świerk uśmiechnął się lekko, a Amek wyszedł z klasy. Dopiero kiedy na korytarzu mignęła mu twarz nauczycielki zajęć artystycznych, zatrzymał się gwałtownie.
- Cholera jasna – warknął i wyciągnął telefon. Miał wiadomość od Logana, w której kochanek informował go, że nie da rady z nim dziś wrócić. Musiał być zajęty, więc dzwonienie do niego nie miało sensu. Włożył telefon z powrotem do kieszeni udając się do szatni, gdzie chciał złapać Maję. Okazało się, że tam na niego czekała.
- I jak? Widzę, że przeżyłeś.
- Tak, jakoś tak. Mamy większy problem. Świerk zapytał mnie jak tam moja siostra, a ja odpowiedziałem, że jej nie mam.
- I co to za problem? Przecież jej nie masz.
- Nie miałem, dopóki ktoś jej nie wymyślił i nie uczynił z niej narzeczonej dla Logana – szepnął Amek, by inni go nie usłyszeli.
- O – powiedziała tylko Maja, idąc w stronę jego przystanku.
- Tylko tyle? Logan nas zabije.
- Może nie. Chociaż w sumie jeżeli to się wyda to będzie w niezłym bagnie.
- Właśnie. Dobrze, że dziś z nim nie jadę. Czekaj, a ty czasem nie w złą stronę idziesz?
- Nie. Dzisiaj nocuję u dziadków. Dlatego dotrzymam ci towarzystwa. A później ty mi go dotrzymasz. Idziesz ze mną na obiad. Babcia kazała mi kogoś przyprowadzić. Mam wrażenie, że oni wszyscy myślą, że nie mam znajomych.
- Dobra. Ewentualnie z tobą pójdę.
- Nie masz obiadu w domu, prawda? - Maja uniosła brwi, zaskoczona jego zgodą. Zazwyczaj opierał się jak mógł, by nie jeść u nikogo.
- Tak. Mama miała na rano więc będzie wieczorem. Muszę dopiero coś ugotować.
- No widzisz. Wszystko idealnie.
Kiedy podeszli do autobusu, Amek poczekał aż Maja wsiądzie i sam wszedł do środka. Na zewnątrz mignął mu jeszcze tylko znany z widzenia chłopak. Czemu stał tam i patrzył się prosto na niego?

* * *
Logan znosił ciekawskie spojrzenia Radka już od ponad tygodnia. W końcu nie powiedział nikomu o tym, że jego narzeczona w rzeczywistości nie istnieje. Wojtek ani Radek o nic nie pytali, ale Logan powoli tracił cierpliwość. Nie wytrzyma, jeżeli Radek wciąż i wciąż będzie się tak w niego wgapiał.
- Widzimy się wieczorem u mnie. Musimy pogadać. Ja stawiam piwo, a ty w zamian przestań się tak na mnie gapić.
- Jasne. Nie ma sprawy – Radek uśmiechnął się jak mały chłopiec i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, Logan przestał czuć się obserwowany.
Wyszedł z pokoju nauczycielskiego i udał się pod swoją klasę. Miał teraz zajęcia indywidualne, ale o ile się nie mylił, ucznia nie było. Jego klasa miała teraz religię, więc postanowił zwolnić Amka z lekcji. O dziwo z zupełnie czystymi intencjami. Na poprzedniej lekcji znalazł fajne ćwiczenia, które teraz miał zamiar z nim zrobić. Olimpiada zbliżała się wielkimi krokami, a oni ostatnio skupili się na zupełnie innych ćwiczeniach. Można by rzec czysto fizycznych.
Dotarł do swojej sali i rzucił teczkę na biurko. Ruch powietrza sprawił, że coś z niego zleciało. Podniósł to i przeczytał dwa słowa napisane na kartce w kratkę. Zamarł, przez chwilę wgapiając się w drukowane litery.
Szybkim krokiem udał się do klasy od religii. Lekcja właśnie się zaczęła, przeprosił więc i zapytał, czy może zwolnić Amka. Ksiądz uśmiechnął się wesoło i nie robił problemów. Logan uważał, że tacy właśnie ludzie powinni być duchownymi. Nie był jakoś blisko z księdzem Darkiem, ale zawsze traktował go z szacunkiem. Gdyby nie jego orientacja, pewnie mógłby się z nim nawet zaprzyjaźnić. Z tym, że jakoś nie miał ochoty mówić księdzu, że jest gejem.
Logan nie odzywał się, dopóki nie dotarli d jego sali. Zamknął drzwi i usiadł przy biurku. Amek zdziwiony zajął miejsce w pierwszej ławce i wlepił wzrok w kochanka.
- Coś się stało?
- Sam zobacz. - Logan wyciągnął z kieszeni kartkę i podał mu ją. Amek zbladł i odłożył kartkę na ławkę, nie chcąc jej dotykać.
- Co to jest?
- Znalazłem to na biurku, kiedy wszedłem do klasy. Od wczoraj była otwarta, więc każdy mógł to tu położyć.
- Co to znaczy? Logan, ktoś wie.
- Skąd masz taką pewność?
- Jak to skąd? Tu jest napisane „ja wiem”.
- Może chodzić o coś zupełnie innego. Może o moją narzeczoną, albo o płuca Willa. Albo choćby o moją orientację.
- Nie chcę nic mówić, ale nawet jeśli to każda z tych spraw łączy się ze mną. Poza tym to wygląda jakby ktoś chciał cię szantażować.
- Może. Na razie jednak nic z tym nie zrobimy. Pokazałem ci to, bo masz prawo o tym wiedzieć. Tylko się tym nie zamartwiaj.
- Wiesz, że będę. Jeśli ktoś się dowie, stracisz pracę.
- Nikt się nie dowie. Przynajmniej dopóki nie będziemy o tym rozmawiać w szkole.
- Masz rację. To nie jest dobre miejsce.
- Dobra. Poszedłem po ciebie nie po to, żeby ci to pokazać, tylko żeby ćwiczyć z tobą do konkursu. Tak więc masz ćwiczenia. Tym razem serio będziemy się uczyć.
- Łał. Coś nowego – zaśmiał się Amek i skupił się na kartce.

Chwilę przed dzwonkiem, Amek spakował swój plecak. Skończyli, przynajmniej an godzinę, bo później jego klasa miała angielski.
- W ogóle kojarzysz Nikodema?
- Oczywiście, że kojarzę. Znam swoją klasę.
- No tak. Jak mu idzie z angielskiego? Nie dostawał ostatnio słabych ocen?
- Właściwie to tak. A co cię to tak interesuje?
- Mam diaboliczny plan i ty mi w nim pomożesz.
- Ja? - Logan zmarszczył brwi. Ciekaw był co tym razem wymyślił ten chłopak.

- Czemu mnie tak ciągniesz? Aż tak nie możesz się doczekać aż GO zobaczysz?
- Oczywiście – skłamał Amek, zatrzymując się pod klasą. Dobrze, że przerwa była pięciominutowa bo by nie wytrzymał.
- Nie brzmiało to szczerze.
- Mam dla ciebie niespodziankę. Tylko poczekaj chwilę.
- Ale ja nie mam dzisiaj urodzin. Co to za niespodzianka?
- Nie powiem ci. Poczekaj, a się dowiesz.
- Jesteś wredny. Teraz się boję.
- Nie martw się. To całkiem miła niespodzianka. Będziesz mi za to dziękować, choć może nie na początku.
- Teraz dopiero mnie przeraziłeś. Coś ty znowu zrobił, co?
- Nic, nic. Chodź już można wchodzić.
Jak zwykle zajęli pierwszą ławkę. Amek nie patrzył na Logana, żeby nie zacząć się podejrzanie uśmiechać. Gdzieś w środku jego umysłu migała lampka z napisem „Bądź ostrożny!”.
- Co to za niespodzianka? - szepnęła Maja, nie mogąc się doczekać.
- Ciii – uciszył ją Amek i nakazał zając się lekcją.
Czterdzieści pięć minut później zadzwonił dzwonek, a Amek wbił wyczekujący wzrok w Logana. Ten uśmiechnął się lekko i wypowiedział magiczne zdanie.
- Maju, Nikodemie, zostańcie proszę na chwilę.
Maja momentalnie wybałuszyła oczy i wbiła je najpierw w Logana, a później w Amka, który posłał jej całusa w powietrzu i ruszył w stronę wyjścia.
- Zabiję was – mruknęła cicho, ale obaj doskonale ją zrozumieli.