wtorek, 29 marca 2016

Nie wszystko stracone - Rozdział 19

Nad tym opowiadaniem krąży jakaś klątwa. Serio, co chwilę coś mi się dzieje. Albo brak weny, albo czasu, albo coś się psuje, albo blogger szwankuje (zrymowało się XD). Dzisiaj mój kochany laptop postanowił się zepsuć. Na szczęście tylko touchpad nie działa. Problem w tym, że nie mam myszki i musiałam wstawić rozdział samą klawiaturą!  Totalna masakra. Nie dość, że nie mam skopiowanych ostatnich kilkunastu linijek, które dopisałam w dokumencie, którego teraz nie umiem otworzyć (tak jest, informatyk ze mnie marny ^.^), to jeszcze teraz mi czasu brakło, żeby dopisać odpowiedzi do komentarzy!  Porażka, mówię Wam. Jak się uda coś zrobić z tym touchpadem do jutra, to po prostu dopiszę, a jak nie to pod kolejnym rozdziałem, który tak w ogóle będzie chyba ostatnim ^^ Planuję też epilog, nie wiem czy razem z nim czy osobno. Mam malutką prośbę :* Moglibyście zastanowić się, czy nie zostawiłam żadnej nierozwiązanej kwestii? Byłabym wdzięczna <3 Miłego czytania :*


Amek wstał z łóżka w wojowniczym nastroju. Miał zamiar wygrać tę olimpiadę i żaden prześladowca mu w tym nie przeszkodzi. Całkowicie się na tym skoncentrował, przeglądając w myślach tematy wypracowań, jakie mogły paść na olimpiadzie. Byle tylko się udał, a reszta nie powinna sprawić mu problemu. Choć pewnie będzie musiał się zastanawiać dłużej niż zwykle, w końcu to finał olimpiady.
- Amek! - Maja podbiegła do niego, więc się z nią przywitał. - Wołam cię i wołam.
- Sorki, zamyśliłem się.
- O której jedziemy? Myślałam, że od razu, ale niezbyt uważnie słuchałam Logana.
- Po pierwszej lekcji.
- Stresujesz się? Bo ja tak, pomimo że nawet nie marzę o wygranej.
- Trochę, ale nie jest tragicznie.
Weszli do szkoły, od razu kierując się w stronę szafek. Do szatni nie szli, nie było po co, skoro za godzinę musieliby znów do niej iść. Kurtki zostawią w szafkach.
- Właśnie, miałam ci powiedzieć. Umówiłam się z Nikodemem! - krzyknęła cicho Maja, podskakując w miejscu.
- Serio? To super! Mówiłem, że się uda. Pasujecie do siebie.
- Dzięki. Wczoraj po szkole podszedł do mnie i się mnie zapytał, czy nie chciałabym pójść z nim do kina! Oczywiście się zgodziłam, a on powiedział, że się cieszy, bo jestem dla niego wyjątkowa! Myślałam, że umrę ze szczęścia! Dalej tak myślę – mówiła, machając na wszystkie strony rękami. Radość aż od niej biła. Z takim talizmanem przy sobie, nie było mowy, żeby nie wygrał olimpiady.
Cieszył się razem z Mają, ale niestety trwało to tylko, dopóki nie podeszli do szafek. Kiedy tylko ją otwarł, wypadła z niej karteczka. „Masz tydzień, a później wszyscy się dowiedzą! On jest mój!!!”.
- Co się dzieje?
Amek pokazał jej karteczkę, czując jak narasta w nim złość.
- Muszę to pokazać Loganowi.
- To po lekcji. Jeszcze go przecież nie ma.
- Wiem. Jak mnie to wkurza! Czemu nie może zostawić nas w spokoju? Przecież nikogo nie krzywdzimy! Nie moja wina, że On wybrał mnie, a nie jego! - powiedział, unosząc karteczkę. Kątem oka zobaczył kogoś. Odwrócił się w tamtą stronę, ale zdążył zobaczyć jeszcze tylko rudą czuprynę, zanim ta zniknęła za rogiem. Zmrużył oczy, mając ochotę komuś przywalić.
Lekcję biologii przesiedział jak na szpilkach. Złość trochę osłabła, ale dalej go nosiło i za nic nie potrafił skupić się na lekcji. W końcu, kiedy zadzwonił dzwonek, powoli się spakował i razem z Mają ruszyli na parking. Tam czekał na nich Logan, który, jak się okazało, też nie był w najlepszym nastroju. Wsiedli do samochodu i odjechali z parkingu.
- Co jest? Macie niezbyt radosne miny.
- To jest – odpowiedział Amek, wyciągając z kieszeni kartkę i podając ją Loganowi. Ten zmarszczył brwi, czytając wiadomość. - A co z Tobą?
- Coś podobnego. Rozmawiałem z Wojtkiem, który znalazł dzisiaj rano to pod drzwiami swojego gabinetu. Nasz prześladowca, chyba ma poważne zamiary.
Logan wręczył Amkowi zdjęcie. Maja wyjrzała z tylnego siedzenia i razem na nie spojrzeli. Amek znów czuł jak się w nim gotuje. Zdjęcie przedstawiało jego i Logana, rozmawiającego na parkingu. Niby nie było w nim nic niewłaściwego, w końcu tylko na nim rozmawiali. Amek wyglądał, jakby mówił coś zabawnego i nie mógł się powstrzymać od śmiechu, a na ustach Logana błądził delikatny uśmiech. Amek pamiętał ten dzień, było to w zeszłym tygodniu, kiedy zostali godzinę dłużej, ucząc się na olimpiadę. Jednak podrzucenie tego zdjęcia wicedyrektorowi stwarzało podejrzenia. Z założenia Resztka powinien pokazać zdjęcie dyrektorce, co sprawiłoby, że Amek z Loganem znaleźliby się pod jej czujnym okiem. A to nie wróżyłoby dobrze ich związkowi. W najlepszym wypadku widywaliby się tylko wieczorami, w którymś z ich domów. W najgorszym wszystko by się wydało i Logana zwolniliby z pracy. Amek natomiast pewnie by został zawieszony, bądź również wyrzucony ze szkoły.
- Musimy coś z tym zrobić. To się posuwa za daleko.
- Najpierw trzeba by się dowiedzieć, kim jest prześladowca, a później spróbować z nim porozmawiać.
- Nie martwcie się tym na razie. Czeka was olimpiada. Później pogłówkujemy nad jakimś rozwiązaniem – powiedział Logan, starając się ich uspokoić.

Olimpiada zaczęła się niedługo po ich przybyciu do szkoły językowej. Logan trafił do punktu dla nauczycieli, natomiast Maja i Amek udali się do sali, w której zostali uroczyście powitani i rozdzieleni na dwie grupy. W każdej grupie było po jednej osobie z każdej szkoły, tak, by ograniczyć ewentualną „wzajemną pomoc”, jak to ładnie określili.
Amek postanowił wyżyć się na kartce i ze zdwojoną prędkością zaczął zaznaczać poprawne odpowiedzi. Minęło dwadzieścia minut, a on już zaczynał pisać rozprawkę. Swoją drogą temat był beznadziejny. Jak mogli zapytać co sądzi o rozwoju nauki i techniki w stronę klonowania ludzi?

Maja z westchnieniem wyszła z sali, zauważając przed nią Amka. Podeszła do niego z niewyraźną miną.
- Jak ci poszło? Ten temat był masakryczny! Jak mogli walnąć nam czymś takim.
- Nie był taki zły. W sumie nawet ledwo się zmieściłem w ilości słów. Musiałem kilka zdań wykreślić.
- Bo jesteś dziwny. Ale cieszę się że dobrze ci poszło. A reszta? Wydaje mi się, że nie było takie trudne.
- W sumie to robiłem trudniejsze testy z Loganem. Po czterdziestu minutach wyszedłem z sali. Zdążyłem już streścić Loganowi, co było, zanim po ciebie przyszedłem.
- Zawsze jako pierwszy, co? Adrenalina ci trochę opadła?
- Nie wiele. Choć, możemy już iść. Ogłoszenie wyników i rozdanie nagród za dwie godziny, a do tej pory możemy chyba gdzieś wyjść. Przewidziane są jeszcze jakieś wykłady, ale nie bardzo mam ochotę w nich uczestniczyć. Weźmiemy Logana i idziemy do kawiarni.
Jak powiedział, tak zrobili. Musieli tylko poczekać aż Logan skończy rozmawiać z dyrektorem szkoły językowej i wyszli do kawiarenki. Mijali ją po drodze, więc nie było problemu z dojechaniem do niej.
- Mam pomysł jak rozwiązać tę całą sytuację, ale powiem ci jak już będzie to pewne. Musze podzwonić do kilku osób – powiedział Logan, kiedy Maja poszła do toalety.
- Chcesz żebym usechł z ciekawości? Ja tu jestem kłębkiem nerwów.
- Zaufaj mi. Do końca tygodnia wszystko będzie załatwione, o ile się uda.
- Chłopaki chyba musimy już wracać. Zostało dwadzieścia minut, a lepiej się nie spóźnić.
Ogłoszenie wyników odbywało się w uroczystej auli. Zdaniem Amka mogli tu zrobić także rozpoczęcie, ale to nie jego sprawa. Może się nie dało.
Jak na każdym ogłoszeniu wyników, zaczęli od wyróżnień. Kiedy wyróżniono Maję za najbardziej kreatywny pomysł na rozprawkę, wyglądała jakby ktoś jej oznajmił, że jej tata jest kosmitą. Wyszła na środek, odebrała dyplom i nagrodę, po czym usiadła.
- A mówiłaś, że wypracowanie było najgorsze.
- Bo było opisałam jako przykład powielenie mojego brata i męki jakie bym wtedy znosiła.
Amek parsknął śmiechem. Z chęcią by przeczytał tą rozprawkę. W końcu rozpoczęto przyznawanie nagród głównych. We trójkę wpatrywali się w prowadzącego, słuchając uważnie. Amek przełknął ślinę słysząc, że trzecie i drugie miejsce zajęli uczniowie szkoły językowej, w której odbywał się konkurs. Wiedział, że poszło mu dobrze, ale czy aż tak?
- I w końcu zapraszamy zdobywcę pierwszego miejsca: Amadeusza Sęka, który na czterdzieści punktów uzyskał trzydzieści dziewięć, oraz prowadzącego go nauczyciela, Logana Mikulskiego.
Maja obdarzyła Amka szerokim uśmiechem, a później razem z Loganem ruszyli na scenę i uścisnęli dłonie kilku osobom. Zrobiono zdjęcie jak dyrektor szkoły wręcza Amkowi dyplom i nagrodę, a później pozwolono im wrócić na miejsca. Oczywiście wygłoszono mowę na zakończenie i Olimpiada została uznana za zakończoną.
- Panie Mikulski! - We trójkę zatrzymali się tuż przed wyjściem. W ich stronę szedł dyrektor. Logan dał im klucze do samochodu i powiedział, żeby poczekali w aucie. Amek z Mają spojrzeli po sobie zdziwieni, ale posłusznie udali się do samochodu.
- Jak myślisz, o co chodziło? - zapytał Amek, kiedy widzieli jak Logan wychodzi ze szkoły.
- Może chciał mu pogratulować? Albo znają się już z wcześniej.
- No nie wiem. Wtedy nie zwracał by się tak oficjalnie. Pewnie jak go zapytam to mi nie powie – westchnął Amek. - Ostatnio nic mi nie mówi.
Maja nie odpowiedziała, bo Logan wsiadł już do samochodu. Zaczęła się rozmowa o olimpiadzie i wszystkim poprawiły się humory. Przynajmniej jeśli się wyda nie zarzucą Amkowi, że ma dobre stopnie ze względu na Logana.

* * *

Amek znów miał zły humor. Nastał poniedziałek, a Logan dalej nie zdradził mu nawet kawałka swojego planu. Nie widział go przez cały weekend, bo podobno miał coś do załatwienia. Nie odpisał nawet na wiadomość Amka, którą wysłał w niedzielę popołudniu. Dodać do tego okropną pogodę i beznadziejny humor gwarantowany.
Zaczął się trochę niepokoić, kiedy na lekcję angielskiego zamiast Logana przyszedł Świerk. W ogóle nie widział go dzisiaj w szkole, więc w jego głowie zaczęły powstawać chore wizje. Maja też nie wiedziała co się dzieje, więc Amek postanowił po lekcji zapytać o to Radka. Po dzwonku poczekał aż wszyscy wyjdą i podszedł do nauczyciela.
- Nie wie pan może, co się dzieje z Loganem? Czemu go dzisiaj nie ma?
- Wiem. Nie powiedział ci? - Radek uniósł wysoko brwi, będąc najwyraźniej mocno zdziwionym.
- Właśnie w tym rzecz. Nie odpisuje, nie ma go w szkole, a w piątek oznajmił mi, że będzie zajęty ważnymi sprawami przez weekend i od tamtej zero znaków życia.
- Cały Logan. Weź te rzeczy i chodź. Powiem ci u mnie w kasie, bo muszę jesze kilka rzeczy zrobić.
- Dziękuję. Martwię się przez tego idiotę – powiedział cicho Amek, a Świerk uśmiechnął się do niego ze zrozumieniem.
- Wiem i właśnie dlatego ci powiem. Logan zawsze chce wszystkich uchronić od zmartwień, a później ich tylko więcej przysparza.
Przechodząc koło klasy posłał Mai znaczące spojrzenie, a ta gestem zapytała, czy ma z nim iść. Pokręcił głową i poszedł za biologiem go jego klasy. Radek zaczął chodzić po klasie, rozkładając kartki na ławkach. Amek wziął od niego połowę i zaczął robić to samo. W końcu Biolog zaczął mówić:
- Logan ostatnio opowiadał mi o tym jego natrętnym wielbicielu. Nie miał wyboru, bo Wojtek znalazł w swoim gabinecie wasze zdjęcia.
- Zdjęcia? Więcej niż jedno?
- Chyba z tuzin. W różnych sytuacjach. W samochodzie, przed szkołą, ciebie wchodzącego do bloku Logana i jak uśmiechacie się do siebie będąc sami w klasie. Wszystkich nie pamiętam. Jak rozumiem nie powiedział ci o nich.
- Powiedział tylko o jednym, nie wskazującym na bliskość naszych relacji. A potem kazał się nie martwić, bo on sam to wszystko załatwi.
- To już twoja sprawa co zrobisz z tym, że ci nie powiedział – powiedział Radek i spojrzał na niego z diabelskim uśmieszkiem. Amek nie mógł go nie odwzajemnić. Jego nauczyciel właśnie mu coś zasugerował i to wcale nie był taki głupi pomysł. - Później, przyszedł do Wojtka z dziwnymi pytaniami. Pytał, jak szybko może zrezygnować z pracy i czy wystarczy, że znajdzie jakieś zastępstwo. Rozmawiał o tym nawet z dyrektorką i wyraził chęć odejścia z pracy. Początkowo miał pracować tu tylko rok, więc jego umowa na to pozwalała. Z tego, co mi wiadomo jutro przychodzi do szkoły po raz ostatni. Zależało mu na jak najszybszym zwolnieniu. Nawet jeśli miałby zmusić dyrekcje, po prostu przestając przychodzić do pracy. Po takich słowach dyrektorka ustąpiła, a Logan oznajmił, że znajdzie godne zastępstwo. W sobotę rano pojechał go szukać, a dzisiaj rano zadzwonił do Wojtka z budki telefonicznej i powiedział, że wszystko załatwił, ale nie zdąży wrócić, bo jest koło Łodzi.
- Zabiję go. Zatłukę tego idiotę, jak tylko pojawi się w zasięgu mojego wzroku.
- Może go oszczędź. W końcu odszedł, żeby móc z tobą być – Radek uśmiechnął się, siadając na swoim fotelu.
- Ale traktuje mnie jak dziecko. Nawet słowem nie napomknął mi o czymś, co przecież nas obojga dotyczy. Przecież mogliśmy wymyślić coś innego – Amek zaczął chodzić po sali tam i z powrotem. - Rzucił przeze mnie pracę i jak ja niby mam się z tym czuć?
- Gdybym nie był twoim nauczycielem, powiedziałbym ci, żebyś porządnie go ukarał. Niech nawet przez myśl mu nie przejdzie zrobienie czegoś ponownie – powiedział Radek, a Amka przeszedł lekki dreszcz. Już sobie wyobrażał jaką karę stosuje wobec wicedyrektora. Sądząc po tym uśmiechu, na pewno się przy tym dobrze bawił. Co do Resztki to Amek nie był już tego taki pewien.
- Pomyślę o tym – Amek uśmiechnął się w myślach widząc różne możliwości kar dla Logana. Oj to rzeczywiście mogło być ciekawe. - Na pewno nie ujdzie mu płazem. Dziękuję za pomoc, nie zdradzę źródła.
- I tak będzie wiedział, że to ja. Nigdy nie umiałem trzymać języka za zębami.
- W każdym razie dziękuję. Do widzenia.
- Cześć, Amek.
Wyszedł z klasy i wyjaśnił Mai sytuację. Ta zrobiła wielkie oczy i pokiwała głową.
- Nie spodziewałam się tego, ale to w sumie dobre wyjście. Logan nie ma nikogo oprócz ciebie. Jesteś mu najbliższą osobą i dla niego to jest bardzo ważne. Sam mówił, że praca i pieniądze nie są dla niego najważniejsze, więc nawet rozumiem jego decyzję.
- Nie powiem, że ja nie. Tylko dlaczego aj się tego dowiaduję jako ostatni w dodatku od osób trzecich? Rzucił dla mnie pracę i chce mnie postawić przed faktem dokonanym. Przecież coś byśmy wymyślili.
- Naprawdę w to wierzysz? Popatrz jak krótko jesteście razem, a już ktoś się o was dowiedział. Poza tym sam mówiłeś, że nie chcesz żyć w ukryciu. A musiałbyś to robić do końca roku szkolnego.
- Jakoś byśmy sobie poradzili – odpowiedział Amek, choć już bez takiego przekonania. - A on zachowałby swoją pracę. Mógł chociaż mi o tym powiedzieć. Przecież nie mógłbym mu zabronić.
- Pogadaj z nim dzisiaj i powiedz mu o wszystkim, a się dogadacie.
Zadzwonił dzwonek, więc weszli do klasy.
- To na pewno. Ale nie mam zamiaru mu tego odpuścić.

wtorek, 22 marca 2016

Nie wszystko stracone - Rodział 18

Logan siedział właśnie z Radkiem, popijając piwo. Zaczynali właśnie po drugim, wciąż nie poruszając tematu narzeczonej Logana. W końcu jednak chciał mieć to z głowy, więc opowiedział mu jak to wszystko wyglądało. Brakowało mu rozmów z rudzielcem. Od początku roku szkolnego praktycznie nie widzieli się poza pracą, mimo że praktycznie całe wakacje spędzili na codziennych spotkaniach. Szkoda, że nie mógł mówić mu już o wszystkim. W końcu z uprawiania seksu z uczniem nie wyspowiada się innemu nauczycielowi.
Kiedy skończył swoją opowieść, Radek pokiwał głową ze zrozumieniem.
- Tak właśnie myślałem. Jakoś nie potrafiłem wyobrazić sobie ciebie z kobietą. To by było takie... nienaturalne – powiedział i spojrzał na Logana, a po chwili obaj zaczęli się śmiać.
- Tak, uczniowie mnie wkopali, ale przynajmniej uwolniłem się od Ośmiornicy. Ostatnio zrobiła się jakaś bardziej znośna, zauważyłeś? Jakby ją ktoś podmienił.
- Właśnie. Miałem ci powiedzieć. Słyszałem ostatnio jak rozmawia z Erykiem. Z tego, co mi wiadomo, to podobno już z nim skończyła, ale to tak nie wyglądało. Zupełnie jakby od nowa do niej zarywał. A ona się zarumieniła i wyszła, bo mnie zobaczyła.
- Więc to ten facet ma na nią taki wpływ? Może za nim nie przepadam, ale szacunek dla niego, że nakłonił ją do zerwania tapety.
Logan spojrzał na telefon, czytając szybko wiadomość. Widząc jej treść przeklął cicho, upijając łyka piwa. Nie umknęło to Radkowi, który z uwagą mu się przyglądał.
- Stało się coś?
- Nic takiego. Po prostu natręt – Logan zaczynał się powoli niepokoić. Skąd ktoś miał jego numer i o co mu chodzi z tym „ja wiem”? Dlaczego do cholery nie przyjdzie do niego jak człowiek, zamiast zostawiać kartki i wysyłać esemesy.
- Masz natręta na karku? Twój chłopak pewnie nie jest szczęśliwy z tego powodu.
Logan przeniósł wzrok z telefonu na Radka, który także na niego patrzył. Mecz leciał sobie w tle, nie przeszkadzając im w rozmowie. Prawdę mówiąc już od dłuższego czasu żaden z nich go nie oglądał.
- Skąd wiesz?
- W sumie nie ciężko się domyślić. Nagle nie masz na nic czasu, łapią cię jednodniowe wirusy, nie ma dnia, żeby humorek nie dopisywał. Nie masz już tej miny, kiedy nikt nie patrzy. Innymi słowy zmieniłeś się. Moim zdaniem na lepsze.
- Właściwie, to to samo mogę powiedzieć o tobie. Jak tam z Wojtkiem?
- Dobrze. Dogadujemy się, Wojtek zyskał prawa do opieki nad Madzią, a ja prawie już u niego mieszkam. Jestem szczęśliwy.
Logan uśmiechnął się bardziej do siebie niż do Radka. Cieszył się, że w końcu wszystko wszystkim zaczyna się układać. Nie miał pojęcia jak to się stało, że wszyscy znaleźli swoje drugie połówki w ciągu trzech miesięcy, ale nie narzekał.
Otworzył kolejne dwa piwa i podał jedno Radkowi.
- Chcesz mnie upić? Wiesz, że mam słabą głowę.
- Usiłuję tylko zrobić przysługę Wojtkowi. Rzadko pijesz, więc pewnie jeszcze cię pijanego nie widział. Nie może go ominąć taka frajda – Wojtek zaśmiał się, przypominając sobie jak Radek po pijanemu klei się do wszystkich.
Czas szybko leciał, a Radek z każdą chwilą chwiał się coraz bardziej i zaczynał pleść głupoty. Nie żeby z Loganem było inaczej. Może w trochę mniejszym stopniu, ale jednak. Dlatego, kiedy Jego telefon zaczął dzwonić, odebrał z głośnym „Halo!”
- Widzę, że się świetnie bawisz – Amek zaśmiał się do telefonu.
- Oczywiście, że tak! Z moim najlepszym przyjacielem! - ponownie krzyknął Logan, przekładając rękę przez ramiona Radka, bo ten zaczynał się przechylać lekko w bok.
- Współczuję wam jutra. Nie chce przerywać zabawy, ale na dole stoi jakiś samochód, a jego właściciel chyba trochę się niepokoi.
- Jaki samochód? Mów jaśniej. Jestem pijany.
Radek przyłożył ucho po drugiej stronie telefonu, by słyszeć z kim rozmawia Logan. Nie zdziwiło go, że usłyszał znajomy głos.
- Ha! Więc jednak! Miałem rację! - Radek zaczął się śmiać, przez co wylądował na podłodze. Po chwili podniósł się z powrotem do siadu.
- Wiesz kto tam stoi? - Logan zmarszczył brwi.
- A skąd. Wiem, kto jest twoim partnerem – wymamrotał pijacko.
Logan troszkę wytrzeźwiał, jednak nie zdążył nic powiedzieć, a w słuchawce odezwał się głos.
- Logan? Powiedz mi, że się przesłyszałem.
- Niestety, oddzwonię później.
- Nie rób takiej miny! - Radek poklepał go po plecach. - Przecież ktoś na pewno by się dowiedział. Zresztą nie mam zamiaru nic z tym robić. Twoje życie, twoje szczęście, więc mi nic do tego. Chociaż trochę to dziwne. Amek to fajny chłopak, nie rozgadał o mnie i Wojtku, więc będę udawał, że nic nie wiem. Ale zacznijcie się jakoś kryć, bo łatwo się domyślić. Wojtek też się nie chce mieszać, ale jak się wyda, to cię zwolni.
- Więc Wojtek też wie? - Logan czuł się trochę, jakby coś go ominęło. Radek po tych słowach rzucił się na niego, nie udzielając jednak odpowiedzi.
- Przytul!
Logan nie ruszył się, pozwalając się obejmować. To u Radka było normalne. Alkohol u niego powodował napad potrzeby bliskości. Myśli w głowie anglisty kłębiły się jak czarne chmury. Nie wiedział, co ma robić i wolałby teraz być bardziej trzeźwym.
- Nie zasypiaj! Prowadzimy tu poważną rozmowę.
- Ale mi jest tak wygodnie – mruknął Radek, nie ruszając się nawet o milimetr.
- Mówisz mi, ze wiesz, ze umawiam się z uczniem, a teraz chcesz iść spać?
- Mhm.
Telefon Logana ponownie się rozdzwonił, a on musiał nieźle się wysilić, żeby po niego sięgnąć.
- Słucham?
- Łoł, jaka różnica. Co tak szybko wytrzeźwiałeś?
- To wszystko dlatego, że twój nauczyciel Radosław Świerk oznajmił mi, że zdaje sobie sprawę z naszego związku. A potem się przykleił i nie chce się odkleić.
Po drugiej stronie zapadła zupełna cisza. Logan westchnął, słysząc jak coś spada.
- Co to było? - Radek odsunął się od niego, ze strachem nasłuchując kolejnych dźwięków.
Logan rozłączył się i westchnął. Nie było już sensu się kryć.
- To tylko Amek.
Radek spojrzał na niego jak na idiotę.
- Mówiłeś, że prawie mieszkasz u Wojtka? Mamy podobnie. Przyszedłeś wcześniej, a Amek nie zdążył wyjść.
Logan wystukał kilka słów, z trudnością koncentrując się na literkach. Po chwili rozległo się ciche skrzypnięcie, a w progu stanął nie kto inny jak Amek.
- Dzień dobry – przywitał się z Radkiem, a ten dalej patrzył na niego z rozchylonymi ustami. Po chwili jednak zaczął chichotać, a jeszcze chwilę później zwijał się ze śmiechu na ziemi. Amek lekko zdenerwowany stał w miejscu. Mimo wszystko patrzył na nauczyciela, choć nie przypominał go leżąc na podłodze.
- Rudzielcu, uczeń na ciebie patrzy.
- Wiesz, raczej nikomu o tym nie powie – powiedział i zebrał się z podłogi, starając się uspokoić. - Schowałeś go. Prawie jak do szafy.
Radek ponownie zaczął się śmiać, a Amek powoli się rozluźniał. Rzeczywiście było w tym coś zabawnego. Szczególnie, że gdyby Radek zapukał kilkanaście minut wcześniej, zostaliby przyłapani na gorącym uczynku. A tak Logan zdążył się ubrać, a Amek pozbierać swoje rzeczy i zamknąć się w pokoju Willa. Rzeczywiście wyglądało to podobnie, jakby schował się w szafie.
- Oj Amuś, Amuś. Nawet nie wiesz w co się z tym facetem pakujesz. Ale jak zamknie cię w prawdziwej szafie, to daj znać.
- Już nie gadaj głupot. Chyba masz już dość.
- Chyba tak – przytaknął Amek, uśmiechając się do pijanego nauczyciela. Już sobie wyobrażał jak będzie siedział na jego lekcjach. Ciekawe czy tym razem to biolog będzie unikał jego wzroku.
- Dzwonie do Wojtka. Skoro ma cię kto odebrać – Logan poszedł w kąt pokoju i wybrał numer do przyjaciela.
- Nie stój tak. Chodź. - Radek przywołał go ręką, więc usiadł na kapie. Nauczyciel wstał i z szerokim uśmiechem, klapnął obok niego. To było dość niezręczne zdaniem Amka, jednak nauczycielowi widocznie nie przeszkadzało.
- W sumie to się cieszę. Logan w końcu nie jest sam i nie roznosi tej aury smutku wszędzie wokół. Uważaj tylko, bo po tym, co przeżył, jest nadopiekuńczy. Unika dzielenia się problemami, szczególnie z przyjaciółmi, więc z tobą pewnie jeszcze bardziej. Ale koniec tego gadania. Teraz jesteśmy prawie rodziną!
Amek wytrzeszczył oczy, kiedy został zagarnięty w raniona Radka i mocno ściśnięty. Nie wiedząc, co robić, poklepał go po plecach, patrząc na Logana, który tylko przejechał po nich wzrokiem, zupełnie jakby ta sytuacja była czymś normalnym.
- Ten idiota powiedział, że będzie za pięć minut i się rozłączył. Jak on chce dojechać tu w pięć minut? Radek, przestań się kleić do Amka.
Logan nie otrzymał odpowiedzi. Amek parsknął cicho śmiechem, czując na sobie coraz większy ciężar.
- Czy mi się wydaje, czy on śpi? - zapytał, nie mogąc zobaczyć twarzy nauczyciela.
- Wygląda na to, że sobie tak posiedzisz. – powiedział Logan, siadając na fotelu .
- No dzięki. Co ja mam zrobić.
- Nic. Nie odlepi się, chyba, że go obudzisz. Ma tak jak za dużo wypije.
W mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka.
- Kto to?
- Nie minęło jeszcze nawet pięć minut – Logan zmarszczył brwi.
- Weź pana Świerka, jeśli to Reszta, to raczej nie powinien mnie widzieć.
- Jeśli Radek wie, to Wojtek pewne też. Ta mała gaduła żadnej myśli nie trzyma za zębami.
Logan zostawił Amka, który mocno zdenerwowany, podtrzymywał wiercącego się Radka. Niemal siedział mu już na kolanach, z brodą położoną na ramieniu i rękami wokół jego szyi.
- Czekam na dole od pół godziny. Ten głupek nie powiedział mi o której mam przyjechać, a telefonu nie odbierał.
- Uprzedzam tylko, żebyś się nie zdziwił.
- Czym?
Mężczyźni weszli do salonu, a Logan nie musiał odpowiadać. Mina Wojtka, kiedy zobaczył Radka wtulonego w Amka była bezcenna. Po dłuższej chwili wpatrywania się w nich, spojrzał na Logana.
- Dzień dobry, chyba dziwnie zabrzmi, nie? - mruknął Amek, poluźniając nieco ręce Radka, bo ten zaczynał go podduszać.
- Nie powiem, że nie. Wyjaśni mi ktoś, o co chodzi? Obecność Amadeusza jeszcze mogę zrozumieć, ale tej scenki nie bardzo – powiedział, pokazując na nich palcem.
- Nie upiłeś go jeszcze nigdy? Tak porządnie? Radek zazwyczaj się do wszystkich klei po alkoholu, dlatego jak wychodziliśmy grupą to zawsze pił tylko trochę.
- Dobra. W takim razie chyba zabiorę go do domu, ale wcześniej...
Wojtek z przerażającym, dla Amka uśmiechem, zrobił im zdjęcie. Mimo jego protestów, Logan uznał to za genialny pomysł i obaj obfotografowali ich ze wszystkich stron.
Rozpoczęły się próby odklejenia Radka od Amka, ale za każdym razem, kiedy próbowali, Świerk zaciskał mocniej ręce, nie dając się odczepić. Kiedy Amkowi zaczęło brakować tlenu, przerwali.
- Czekajcie, mam pomysł – odezwał się w końcu wicedyrektor i zaczął szukać czegoś w telefonie. W końcu to znalazł i puścił, najwyraźniej jakiś filmik, przewijając go kawałek. Z głośnika wydobył się płacz dziecka, a Radek w ciągu kilku sekund stał na nogach. Zdezorientowany, rozejrzał się dookoła.
- Urodzony tatuś normalnie – zaśmiał się Logan.
- Co wy tu robicie? - Radek spojrzał na Amka i Logana, jakby nie powinno ich tu być.
- Raczej, co my tu robimy. Chodź, dajmy chłopakom odpocząć. - Wojtek złapał Radka w pasie i zaczął prowadzić do wyjścia. Założył mu kurtkę i zmusił do włożenia butów, po czym pozwolił się przytulić, co było sporym błędem, zważywszy a to, że Radek znów nie chciał się odkleić. W końcu byli gotowi do wyjścia, a raczej Wojtek był gotowy by wynieść Radka.
- Będę udawał, że cię tu nie widziałem – powiedział do Amka i wyszedł z ciężarem uwieszonym na szyi.
- Chyba nie ogarniam, co się właściwie stało – mruknął Amek, a Logan tylko westchnął i zaciągnął go do łóżka, samemu nie mając siły na nic.
- Zostań na noc. Już późno, a nie mogę cię odwieźć.
- Liczyłem, że zapytasz. Zadzwoniłem już do mamy.
- W takim razie idziemy spać – powiedziawszy to rozebrał się i w samych bokserkach runął na łóżko. Poczekał jeszcze, aż Amek usadowi się obok, przyciągnął go do siebie i zamknął oczy, zmęczony długim i dość dziwnym dniem.

* * *
- Kurwa – Amek zgniótł kartkę, wrzucając ją do kieszeni.
- Co się stało?
- Znowu liścik. Mówię ci, są coraz gorsze.
- Skoro i ty i Logan je dostajecie, to chyba rzeczywiście ktoś wie.
- Wiem nawet więcej. Ta osoba chce nas rozdzielić, bo zabujała się w Loganie. Teksty typu „On jest mój”, albo „Nie jesteś go wart”. Od trzech tygodni je dostajemy i za każdym razem jest coraz gorzej. Ostatnio zagroził bądź zagroziła, że doniesie dyrektorce.
Przez tego głupiego stalkera humor Amka pogarszał się z dnia na dzień. Nie chciał, żeby Logan stracił przez niego pracę, a wszystko wskazywało na to, że za niedługo mogło się to zdarzyć.
- Amek nie myśl tak – powiedziała Maja, kiedy jej o tym wspomniał. - Kochasz go, a on kocha ciebie. Wiesz jak ciężko jest znaleźć kogoś takiego dla siebie? Walcz, rób cokolwiek. Jeżeli Logan jest w stanie zaryzykować, znaczy, że mu zależy.
Amek starał się trzymać jej słów, ale dopadały go coraz większe wątpliwości. Nie rozmawiał już z Loganem na przerwach, spotykali się tylko u niego, a i idąc tam, rozglądał się, czy ktoś go nie śledzi. Był wykończony ciągłym myśleniem o tym wszystkim.
- Jutro ta olimpiada. Skup się lepiej na zwycięstwie. Jadę tam tylko po to, żeby ci kibicować, więc masz mi zdobyć nagrodę główną.
- Wykosztowali się na tę nagrodę. Spodziewałem się jakiegoś małego tableta, ale żeby wyjazd do Ameryki? Skąd w ogóle pewność, że dostaniemy wizę?
- Podobno to już jest jakoś załatwione. Właśnie, jak już wygrasz, to pojedziecie sobie z Loganem na długą wycieczkę.
- To będzie dość oczywiste jak obaj znikniemy na tydzień, nie sądzisz?
- Może do tego czasu wszystko się już rozwiąże.
- Tego nie wiesz, a nie możemy tak ryzykować.
- Nie marudź. Masz wygrać i koniec. Jak nie będziesz chciał, to chętnie wezmę bilety. Może Niko ze mną pojedzie.
- Dalej jesteście na stopie przyjaciół?
- Niestety. Ale jeśli spojrzeć na to, że jetem jedyną dziewczyną, z którą rozmawia, to w zupełności mi to wystarcza.
- Ale wiesz, że z Loganem dalej czekamy na to nasze „dziękuję”? - Amek uśmiechnął się szeroko, przypominając sobie idealną skuteczność swojego planu.
- Dzięki. Na więcej nie licz. - Pokazała mu język i ruszyła pod klasę.

poniedziałek, 21 marca 2016

Hej

Nie mam rozdziału ale mam wymówkę XD Haha :*
Mieszkam sobie spokojnie na stancji u pary staruszków a oni mi oznajmiają że przyjedzie do nich córka z synami i mężem na kilka dni ^^ ja mowie "nie ma sprawy przed świętami jestem tu tylko dwie noce wtedy kiedy oni więc później mogą sobie nawet spać w moim pokoju " No ale okej przyjechali ja wracam do domu a tam takie mega ciacho że normalnie Logan ! Jak się okazało wnuczek nie miał 10 lat jak się spodziewałam  (dodam że poznałam jego brata już kiedyś ale to 11 letni grubasek taki uroczy)
Tak więc wybaczcie miałam pisać rozdział dziś ale kiedy on wszedł do mojego pokoju i zaczął mówić, to się ludzie zmobilizować nie mogłam XD
Byliśmy na spacerze apropos ;D
Tak więc zrozumcie mnie ! I wybaczcie że rozdział dodam jutro jak tylko go napisze ! :*
Przepraszam ale szczerze to cały czas się uśmiecham i nie mogę nawet napisać że mi przykro :*
Obiecuję że odezwę się jutro! :*
Buziaki Dzióby :*
PS : sorki za interpunkcje i ortografie ale pisze z telefonu :*

poniedziałek, 14 marca 2016

Nie wszystko stracone - Rozdział 17

 Cześć Dzióbki :* Hahh nie martwcie się wszystkich tak nazywam :D
Krótko i zwięźle bo trzeba iść spać XD
Aiko - za nic w świecie nie potrafię sobie przypomnieć tytułów! Szukałam w moim pięknym spisie, ale jak sie okazało mam tam chyba ze sto blogów :P Znalazła jedno - Spotkanie po latach <3 Cudo nie opowiadanie :* Ryu i Yosuke <3
Puf. :3 - Hhah no wiem, wiem. Bo to wszystko przez to, ze nie chcę publikować ich tam z wyprzedzeniem! A potem zasypiam i zapominam ;) Dopiero twoje komentarze mi przypominają <3
Safira -   Pozytywne nastawienie to podstawa! :*
Adelaide - Znów ten entuzjazm <3 Mam nadzieję, że to co się zdarzy w tym rozdziale Ci wystarczy, ale nei martw się szykuję coś jeszcze :* Na pewno zajrzę do ciebie niedługo :*
Lidia  - To ja dziękuję za komentarz :*  Wena od Ciebie dotarła :)
Anonimki moje :* - Sama spodziewałam się, że Logan się an Amka rzuci, a tu proszę XD Rodziców z pochodniami raczej nie będzie, ale kto wie :*
Dziękuję :* Kocham Was <3



- Więc? Powiesz mi co się z tobą ostatnio dzieje? Wyglądasz jakbyś został milionerem.
- Odezwała się. Wyglądasz jakby ktoś w końcu się tobą porządnie zajął. Sądząc po minie Marka w końcu przejrzeliście na oczy.
- W sumie to tak. I wiedziałam, że się domyślisz, więc mnie nie zaskoczyłeś. Natomiast to, że cię nie było wczoraj mnie zaskoczyło. Czujesz się świetnie, nagle masz jednodniowy wirus, wracasz i znów jesteś w świetnej formie? Nawet lepszej bym powiedziała. Gadaj z kim spędziłeś wczorajszy dzień.
- Z kimś. Tajemnica. Możesz mi powiedzieć gdzie mnie ciągniesz?
- Na kawę. Musimy pogadać. Bo jak widzę szybko pary z ust nie puścisz.
Wyszli już ze szkoły i skierowali się do kawiarenki znajdującej się jakieś pięć minut od szkoły. Serwowali tam naprawdę dobrą kawę.
- Uprzedzaj mnie wcześniej o swoich planach, dobra? - Logan wyciągnął telefon i wystukał krótką wiadomość do Amka, by uprzedzić go, że nie wrócą razem.
- A co narzeczona się niecierpliwi? - mruknęła sarkastycznie Sonia i spojrzała na niego spode łba.
- Narzeczona?
- Tak, narzeczona! Ośmiornica puściła plotę, choć patrząc na ciebie zastanawiam się czy to czasem nie prawda. Tylko płeć mi się nie zgadza.
- O cholera – mruknął Logan. Czyli jednak wieść o jego „narzeczonej” nie zostanie tajemnicą. Mógł się tego spodziewać. Niech się Amek cieszy, że dziś nie wracają razem, bo urwałby mu i Mai głowę. W szczególności tej małej diablicy. To ona to wszystko zaczęła.
- Właśnie. Nie wykaraskasz się tak łatwo. Na razie nie wiadomo kto jest tą twoją narzeczoną, ale podejrzewam, że niedługo wszyscy się tego dowiemy.
- Proszę bardzo. Ma na imię Pola i poznaliśmy się w Ameryce. Byliśmy narzeczeni, ale ona wróciła do Polski i tu się ponownie spotkaliśmy. Teraz miłość między nami znów rozkwitła. - Mówiąc to, Logan przewrócił oczami.
- Serio masz narzeczoną? - Sonia wybałuszyła oczy. Siedzieli już przy stoliku, czekając na zamówienie.
- Oczywiście, że nie! Nie ma żadnej Poli! To był kit wymyślony tylko po to, żeby się Kałaputowa ode mnie odczepiła.
- Kto ci podsunął tak idiotyczny pomysł? Przecież ośmiornica jest plotkarą, zawsze wszystko co do niej dotrze wyjdzie wcześniej czy później.
- Właściwie to nie miałem na to zbytniego wpływu. Maja powiedziała to zanim zdążyłem ją powstrzymać.
- Maja z twojej klasy? Więc podejrzewam, że Amadeusz też jest w to wplątany. Ostatnio widuje się waszą trójkę razem.
- Zgadłaś. Moja „narzeczona” nazywa się Sęk. Jest siostrą Amka, który tak apropos jest jedynakiem.
- Dobra, ale to nie wyjaśnia, z kim teraz jesteś. Bo sądząc po braku twojego wisielczego humoru, do którego już przywykłam, ktoś na pewno jest. Narzeczona przynajmniej tłumaczyła twój wyraz twarzy.
- Niech ci będzie. Mam kogoś, ale nie mogę ci powiedzieć kogo. Niech ci wystarczy fakt, że jestem szczęśliwy.
- Nie mów, że umawiasz się z krypto gejem.
Logan zmarszczył brwi. Sonia sama wymyśliła mu przykrywkę. Nie mógł jej przecież powiedzieć, że zna jego partnera, bo codziennie uczy go matematyki. Była jego przyjaciółką i właśnie dlatego nie chciał ej o tym mówić. Jeśli cokolwiek by się wydało, mogłaby zostać zapytana, czy o tym wiedziała, a Logan nie chciał zmuszać jej do kłamstwa.
- Nie wszyscy otwarcie mówią o swojej orientacji – powiedział, zdając się na półprawdę.
- Tylko uważaj. Przekonaj go, żeby powiedział komukolwiek. Nie chcę, żebyś później cierpiał.
- Dziękuję za troskę. Powiedz mi, jak tam się sprawy mają z Markiem?
Sonia zaczęła opowiadać, jak kiedyś zostali dłużej po pracy i Marek zaprosił ją na kawę. Oczywiście się zgodziła i było cudownie, więc umówili się na kolację następnego dnia, co skończyło się oczywiście na seksie.
- Hola hola, dziewczyno! Nie wiem jak to jest pomiędzy kobietami, ale jako facet nie zwykłem słuchać szczegółów czyichś przygód łóżkowych. Wystarczy mi słowo „cudownie”, albo „wspaniale”.
- Psujesz moment, wiesz? A już się rozkręcałam.
- Zdaję sobie sprawę i właśnie dlatego przerwałem.
- W każdym razie wydaję mi się, że coś z tego będzie. Właściwie to miałam ci jeszcze powiedzieć, że Radek cię szukał. Chyba też chciał pogadać o twojej narzeczonej.
- Świetnie. Czyli jednak wszyscy o tym wiedzą. Nie wiem teraz czy ciągnąć to dalej, czy powiedzieć, że to nie prawda.
- Jak już zacząłeś to skończ. Zawsze za kilka tygodni mogę przypadkowo powiedzieć Ośmiornicy, ze zaręczyny zerwane. Na razie powiedz tylko Radkowi i Wojtkowi. Im na pewno coś tu nie pasuje. Markiem ja się zajmę.
- Dobra. Skoro tak radzisz.
- Muszę się zaraz zbierać. Mamy dziesięć minut do dzwonka, a Marek teraz kończy. Umówiliśmy się na obiad u mnie.
- W takim razie pij szybko i wracamy.
- Już wypiłam. Tylko ty tak wolno kawę siorbiesz.
Logan spojrzał an jej filiżankę i rzeczywiście była pusta. Szybko dopił swoją kawę i razem udali się pod szkołę.

* * *
- Amek, mógłbyś na chwilkę zostać po lekcji? - Chłopak w końcu skierował swój wzrok na Radka. Przez całą lekcję usilnie unikał patrzenia mu w oczy, co nawet trochę bawiło biologa.
- Dobrze – odpowiedział Amek, spuszczając wzrok na zeszyt. Czuł się niezręcznie jak cholera. Szczególnie, że przez całą lekcję czuł na sobie spojrzenie Świerka. Może i lubił tego nauczyciela, ale na pewno nie chciał teraz z nim rozmawiać. Może i nie było to nic strasznego, ale mimo wszystko nie wiedział jak ma się zachować. Obiecać, że nic nie powie? Udawać, że nic nie widział? Nie to drugie by nie przeszło. Przecież normalnie nie gapi się w okno przez całą lekcję.
Kiedy w końcu zadzwonił dzwonek, Amek odetchnął. Nie mógł wiecznie unikać swojego nauczyciela. Spakował się powoli, a kiedy wszyscy wyszli z klasy, stanął przy biurku Świerka.
- Nie bój się, przecież cię nie zjem.
- Nie boję się, tylko...
- Trochę to niezręczne? Tak wiem, więc nie będę tego przeciągał. Mam tyko jedną prośbę. Jakbyś mógł zachować to dla siebie.
- Jasne, nie ma sprawy. Nie mam zamiaru tego rozpowiadać – Amek uśmiechnął się szczerze. Napięcie uleciało, więc mógł już spokojnie rozmawiać z nauczycielem.
- Dziękuję. To byłoby jeszcze bardziej niezręczne, gdyby cała szkoła o tym huczała. Wiesz jak rodzice mogliby zareagować.
- Wyobrażam to sobie – powiedział Amek, wyobrażając sobie o ile większy skandal czekałby jego i Logana.
- W takim razie to wszystko. Powiedz mi jeszcze tylko jak się, miewa twoja siostra?
Amek zmarszczył brwi i pokręcił głową.
- Nie mam siostry. Musiało się panu pomylić z kimś innym.
- Możliwe – Świerk uśmiechnął się lekko, a Amek wyszedł z klasy. Dopiero kiedy na korytarzu mignęła mu twarz nauczycielki zajęć artystycznych, zatrzymał się gwałtownie.
- Cholera jasna – warknął i wyciągnął telefon. Miał wiadomość od Logana, w której kochanek informował go, że nie da rady z nim dziś wrócić. Musiał być zajęty, więc dzwonienie do niego nie miało sensu. Włożył telefon z powrotem do kieszeni udając się do szatni, gdzie chciał złapać Maję. Okazało się, że tam na niego czekała.
- I jak? Widzę, że przeżyłeś.
- Tak, jakoś tak. Mamy większy problem. Świerk zapytał mnie jak tam moja siostra, a ja odpowiedziałem, że jej nie mam.
- I co to za problem? Przecież jej nie masz.
- Nie miałem, dopóki ktoś jej nie wymyślił i nie uczynił z niej narzeczonej dla Logana – szepnął Amek, by inni go nie usłyszeli.
- O – powiedziała tylko Maja, idąc w stronę jego przystanku.
- Tylko tyle? Logan nas zabije.
- Może nie. Chociaż w sumie jeżeli to się wyda to będzie w niezłym bagnie.
- Właśnie. Dobrze, że dziś z nim nie jadę. Czekaj, a ty czasem nie w złą stronę idziesz?
- Nie. Dzisiaj nocuję u dziadków. Dlatego dotrzymam ci towarzystwa. A później ty mi go dotrzymasz. Idziesz ze mną na obiad. Babcia kazała mi kogoś przyprowadzić. Mam wrażenie, że oni wszyscy myślą, że nie mam znajomych.
- Dobra. Ewentualnie z tobą pójdę.
- Nie masz obiadu w domu, prawda? - Maja uniosła brwi, zaskoczona jego zgodą. Zazwyczaj opierał się jak mógł, by nie jeść u nikogo.
- Tak. Mama miała na rano więc będzie wieczorem. Muszę dopiero coś ugotować.
- No widzisz. Wszystko idealnie.
Kiedy podeszli do autobusu, Amek poczekał aż Maja wsiądzie i sam wszedł do środka. Na zewnątrz mignął mu jeszcze tylko znany z widzenia chłopak. Czemu stał tam i patrzył się prosto na niego?

* * *
Logan znosił ciekawskie spojrzenia Radka już od ponad tygodnia. W końcu nie powiedział nikomu o tym, że jego narzeczona w rzeczywistości nie istnieje. Wojtek ani Radek o nic nie pytali, ale Logan powoli tracił cierpliwość. Nie wytrzyma, jeżeli Radek wciąż i wciąż będzie się tak w niego wgapiał.
- Widzimy się wieczorem u mnie. Musimy pogadać. Ja stawiam piwo, a ty w zamian przestań się tak na mnie gapić.
- Jasne. Nie ma sprawy – Radek uśmiechnął się jak mały chłopiec i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, Logan przestał czuć się obserwowany.
Wyszedł z pokoju nauczycielskiego i udał się pod swoją klasę. Miał teraz zajęcia indywidualne, ale o ile się nie mylił, ucznia nie było. Jego klasa miała teraz religię, więc postanowił zwolnić Amka z lekcji. O dziwo z zupełnie czystymi intencjami. Na poprzedniej lekcji znalazł fajne ćwiczenia, które teraz miał zamiar z nim zrobić. Olimpiada zbliżała się wielkimi krokami, a oni ostatnio skupili się na zupełnie innych ćwiczeniach. Można by rzec czysto fizycznych.
Dotarł do swojej sali i rzucił teczkę na biurko. Ruch powietrza sprawił, że coś z niego zleciało. Podniósł to i przeczytał dwa słowa napisane na kartce w kratkę. Zamarł, przez chwilę wgapiając się w drukowane litery.
Szybkim krokiem udał się do klasy od religii. Lekcja właśnie się zaczęła, przeprosił więc i zapytał, czy może zwolnić Amka. Ksiądz uśmiechnął się wesoło i nie robił problemów. Logan uważał, że tacy właśnie ludzie powinni być duchownymi. Nie był jakoś blisko z księdzem Darkiem, ale zawsze traktował go z szacunkiem. Gdyby nie jego orientacja, pewnie mógłby się z nim nawet zaprzyjaźnić. Z tym, że jakoś nie miał ochoty mówić księdzu, że jest gejem.
Logan nie odzywał się, dopóki nie dotarli d jego sali. Zamknął drzwi i usiadł przy biurku. Amek zdziwiony zajął miejsce w pierwszej ławce i wlepił wzrok w kochanka.
- Coś się stało?
- Sam zobacz. - Logan wyciągnął z kieszeni kartkę i podał mu ją. Amek zbladł i odłożył kartkę na ławkę, nie chcąc jej dotykać.
- Co to jest?
- Znalazłem to na biurku, kiedy wszedłem do klasy. Od wczoraj była otwarta, więc każdy mógł to tu położyć.
- Co to znaczy? Logan, ktoś wie.
- Skąd masz taką pewność?
- Jak to skąd? Tu jest napisane „ja wiem”.
- Może chodzić o coś zupełnie innego. Może o moją narzeczoną, albo o płuca Willa. Albo choćby o moją orientację.
- Nie chcę nic mówić, ale nawet jeśli to każda z tych spraw łączy się ze mną. Poza tym to wygląda jakby ktoś chciał cię szantażować.
- Może. Na razie jednak nic z tym nie zrobimy. Pokazałem ci to, bo masz prawo o tym wiedzieć. Tylko się tym nie zamartwiaj.
- Wiesz, że będę. Jeśli ktoś się dowie, stracisz pracę.
- Nikt się nie dowie. Przynajmniej dopóki nie będziemy o tym rozmawiać w szkole.
- Masz rację. To nie jest dobre miejsce.
- Dobra. Poszedłem po ciebie nie po to, żeby ci to pokazać, tylko żeby ćwiczyć z tobą do konkursu. Tak więc masz ćwiczenia. Tym razem serio będziemy się uczyć.
- Łał. Coś nowego – zaśmiał się Amek i skupił się na kartce.

Chwilę przed dzwonkiem, Amek spakował swój plecak. Skończyli, przynajmniej an godzinę, bo później jego klasa miała angielski.
- W ogóle kojarzysz Nikodema?
- Oczywiście, że kojarzę. Znam swoją klasę.
- No tak. Jak mu idzie z angielskiego? Nie dostawał ostatnio słabych ocen?
- Właściwie to tak. A co cię to tak interesuje?
- Mam diaboliczny plan i ty mi w nim pomożesz.
- Ja? - Logan zmarszczył brwi. Ciekaw był co tym razem wymyślił ten chłopak.

- Czemu mnie tak ciągniesz? Aż tak nie możesz się doczekać aż GO zobaczysz?
- Oczywiście – skłamał Amek, zatrzymując się pod klasą. Dobrze, że przerwa była pięciominutowa bo by nie wytrzymał.
- Nie brzmiało to szczerze.
- Mam dla ciebie niespodziankę. Tylko poczekaj chwilę.
- Ale ja nie mam dzisiaj urodzin. Co to za niespodzianka?
- Nie powiem ci. Poczekaj, a się dowiesz.
- Jesteś wredny. Teraz się boję.
- Nie martw się. To całkiem miła niespodzianka. Będziesz mi za to dziękować, choć może nie na początku.
- Teraz dopiero mnie przeraziłeś. Coś ty znowu zrobił, co?
- Nic, nic. Chodź już można wchodzić.
Jak zwykle zajęli pierwszą ławkę. Amek nie patrzył na Logana, żeby nie zacząć się podejrzanie uśmiechać. Gdzieś w środku jego umysłu migała lampka z napisem „Bądź ostrożny!”.
- Co to za niespodzianka? - szepnęła Maja, nie mogąc się doczekać.
- Ciii – uciszył ją Amek i nakazał zając się lekcją.
Czterdzieści pięć minut później zadzwonił dzwonek, a Amek wbił wyczekujący wzrok w Logana. Ten uśmiechnął się lekko i wypowiedział magiczne zdanie.
- Maju, Nikodemie, zostańcie proszę na chwilę.
Maja momentalnie wybałuszyła oczy i wbiła je najpierw w Logana, a później w Amka, który posłał jej całusa w powietrzu i ruszył w stronę wyjścia.
- Zabiję was – mruknęła cicho, ale obaj doskonale ją zrozumieli.

poniedziałek, 7 marca 2016

Nie wszystko stracone - Rozdział 16

Adelaide, twój pomysł, więc od Ciebie zacznę :* Szczerze to wielbię twoje komentarze i zawsze wiem, że to Ty jeszcze zanim sprawdzę od kogo ;) Takie entuzjastyczne ^^

Puf. :3, moje sumeinie <3 Dziękuję za przypominanie o wattpadzie, bo często zapominam :* Dzięki Tobie mają co czytać :*

Safira, jesteś ze mną odkąd pamiętam i doceniam, że zawsze coś po sobie zostawiasz <3  Chciałabym, żeby każdy czytelnik zostawiał po sobie choć buźkę, tak jak Ty :*

Aiko, cieszę się, że Cię tu widzę, bo zanim zaczęłam pisać, czytałam wiele Twoich opowiadań :* Nawet teraz też czasem do nich wracam ^.^

Lidia ciekawe?, dziękuję za komentarze :* Widzę Cię za każdym razem <3

No i moje kochane Anonimki :* Rozróżniam Was po stylu pisania, a przynajmniej tak mi się zdaje ;D Dziękuję za to, że nawet bez podpisu zostawiacie mi tu swoją opinię :*

Dziękuję za całą wenę jaką mi przesyłacie! <3
 


- Powiedz coś – mruknął Amek, mając dość tej ciszy, która zaległa w samochodzie, kiedy tylko do niego wsiedli. - Jesteś na mnie zły?
- To zależy – Logan popatrzył na niego ze zmrużonymi oczami.
- Od czego?
- Od tego, kto zrobił ci tę malinkę.
Amek nie mógł powstrzymać szerokiego uśmiechu. Nie odezwał się ani słowem, tylko wpatrywał w Logana, szczerząc zęby.
- Czego się tak szczerzysz?
- Mam powód. - Uśmiech dalej nie schodził mu z twarzy, kiedy odpiął pas i pochylił się w stronę Logana, całując go mocno. Po chwili oderwał się i z powrotem zapiął pas.
- Chcesz nas zabić? Ja tu prowadzę.
- A jednak jakoś się nie opierałeś.
- Nie chciałem spowodować wypadku.
Kolejna cisza nie przeszkadzała już Amkowi tak bardzo. Był zajęty uśmiechaniem się i kontemplowaniem krajobrazu za oknem. Choć z racji tego, że jechali przez las nieoświetloną drogą, za dużo nie widział. Dlatego zaczął rozmyślać, co niestety doprowadziło do pozbycia się radosnego uśmiechu.
- Myślisz, że to bezpieczne? Jeżdżenie do ciebie na noc, kiedy każdy może nas zobaczyć? - zapytał w końcu, nie mogąc już znieść niepokoju, który w zastraszającym tempie w nim narastał.
- A ty co tak nagle?
- Po prostu dopiero teraz uświadomiłem sobie, do czego cię skłoniłem. Bo jeżeli ktoś się o nas dowie, zapewne stracisz pracę.
- Może ty o tym nie myślałeś, ale ja owszem.
- I co? Tak po prostu to ignorujesz?
- Nie, że ignoruję. Po prostu mnie to nie obchodzi.
- Jak może cię to nie obchodzić? Przecież to twoja praca. - Wpatrywał się w Logana jakby ten mówił, że niedźwiedź polarny jest różowy.
- Właśnie w tym rzecz. To tylko praca. Nie mam ochoty pracować, jeżeli ma to wyglądać tak jak w ciągu ostatniego roku. Choć ucieszę się, jak mnie nie wywalą za romans z uczniem.
- Kompletnie cię nie rozumiem. Tak się teraz zastanawiam, że gdybym był na twoim miejscu, to dałbym sobie kosza. W końcu jakby nie było wpieprzyłem ci się w życie z buciorami, powiedziałem, że cię kocham i zaciągnąłem do łóżka.
- Nie pochlebiaj sobie. O ile mi wiadomo, to ja cię do niego zaniosłem – zaśmiał się Logan, parkując samochód. Dojechali właśnie pod blok, ale żaden nie wysiadał. - Poza tym jestem już przyzwyczajony do użerania się z tobą, więc tak łatwo mnie nie zniechęcisz.
Wysiadł z samochodu, więc Amek zrobił to samo. Logan zamknął pojazd i ruszyli w stronę klatki.
- Broń Boże, nie mam najmniejszego zamiaru.
Weszli do mieszkania i po zostawianiu kurtek w przedpokoju, obaj ruszyli do kuchni.
- Zrobisz herbatę? - Logan złapał za jabłko i wgryzł się w nie, siadając na blacie.
- Od kiedy to gość robi herbatę? - Amek uniósł brwi, ale wyciągnął dwa kubki i torebki z herbatą, by po chwili wstawić wodę.
- Od kiedy wie gdzie się ona znajduje. Choć fakt, że uprawialiśmy seks na tym blacie też jest jakimś argumentem – powiedział Logan, a Amek parsknął cicho, zalewając kubki wrzątkiem.
- Nie zarumieniłeś się – stwierdził Logan, patrząc na Amka z uniesionymi brwiami. Wyrzucił ogryzek do kosza.
- Aż takie to dziwne? W końcu jestem facetem. Poza tym... - ugryzł się w język, choć wiedział, że już za późno. Logan mu nie odpuści.
- Poza tym, co? - Zmrużone oczy i krok w przód sprawiły, że Amek przełknął ślinę i cofnął się w stronę wyjścia z kuchni. Jak przypuszczał to tylko sprawiło, że Logan zrobił kolejny krok w przód.
- Poza tym, myślałem dzisiaj o tylu takich rzeczach, że będziesz musiał się bardziej postarać, żebym się zarumienił.
Tym zdaniem sprawił, że Logan zatrzymał się, wbijając w niego wzrok. Uniósł wysoko brwi, po czym opuścił je z powrotem na dół. Złożył ręce na piersi i po chwili się odezwał.
- Co wy żeście robili na tej imprezie? Malinki, zboczone wizje. To była jakaś orgia, czy co?
Amek parsknął śmiechem, nie mogąc zrozumieć jakim cudem mężczyzna nie pojął jego uwodzenia. Chyba bardziej bezpośredniego tekstu już wymyślić nie mógł.
- Nie ma się z czego śmiać. Chce wiedzieć, co się działo na tej imprezie – Logan wyglądał, jakby ktoś mu przywalił z bara i nie powiedział „przepraszam”.
- No nie wiem. W końcu tyle się tam działo. To całowanie, lizanie, malinki i cała reszta...
Amek nie mógł się powstrzymać przed małą grą. Liczył, że Logan się wkurzy.
- Okej. W takim razie śpisz na kanapie.
Mina Amka zrzedł, kiedy Logan odwrócił się do herbaty z poważną miną.
- Ej, Logan, ja tylko żartowałem. Słyszysz? Nabijam się z ciebie. Nic tam nie było. Tylko gra w butelkę, nic więcej.
Zrozumiał co się dzieję, dopiero, kiedy Logan nie wytrzymał i uśmiechnął się, maskując to kaszlem.
- Naucz się lepiej kłamać, jak chcesz mi wciskać kity. Miałeś minę jak wszyscy ci, którzy mówią „pies mi zjadł pracę domową”.
Amek spojrzał an niego spode łba.
- Mimo wszystko mam ochotę usłyszeć to dwoje myśli, o których mówiłeś – szepnął Logan, zbliżając się do niego tak, że pomimo braku dotyku czuli ciepło bijące od drugiego ciała.
Tym razem Amek już nie powstrzymał lekkiego rumieńca. Jak ten facet to robił, że wystarczył jego zapach, a on zmieniał się z powrotem w niewinnego chłopaka.
- Cóż, ale herbata nam wystygnie – powiedział mało przekonująco i dobrze o tym wiedział. W głębi duszy nawet nie chciał być przekonujący.
- Wypiję zimną – Logan złączył ich usta, chwytając Amka za pośladki. Na ten niespodziewany ruch, szatyn jęknął cicho, zbliżając się do mężczyzny jeszcze bardziej. Wystarczyła chwila, a już nie pamiętał o herbacie. Nawet nie wiedział kiedy jego nogi owinęły się wokół bioder Logana i obaj znaleźli się w sypialni.
- Rozbierz mnie – Amek już nie mógł się doczekać, aż znów poczuje na skórze ciepło ciała Logana. Chciał ponownie przeżyć to cudowne uniesienie i znów złączyć się z Loganem. Brakowało mu bliskości, tęsknił za nią od kiedy wyszedł ostatnim razem z tego ciepłego łóżka.
Nie musiał długo czekać na spełnienie prośby. Koszulka wylądowała na ziemi, a po chwili dołączyły do niej pozostałe części garderoby. Tym razem jednak Amek również wziął się za rozbieranie Logana, ściągając w pierwszej kolejności jego spodnie. W ten sposób szybko obaj leżeli nadzy, błądząc rękami po swoich ciałach i nawet na chwilę nie rozłączając ust. Przynajmniej dopóki Amek nie wylądował na Loganie.
Usiadł mu na biodrach, całując go w szyję, palcami dokładnie badając każdy kawałek skóry. Nie potrwało to jednak długo, gdyż po chwili to on leżał pod drugim mężczyzną i jęczał, kiedy ten przygryzał jego skórę.
Spiął się, kiedy poczuł w sobie pierwszy palec, ale na jego penisie szybko pojawiła się dłoń, która sprawiła, że nawet nie myślał o tym, co się dzieje z tyłu. Kiedy jednak palce zniknęły, otworzył oczy i przyciągnął Logana do pocałunku. Ponownie znalazł się na nim, lecz tym razem nie dał się obrócić. Całował go przez chwilę, po czym pociągnął zębami za jego wargę, równocześnie nabijając się na jego członka.
Zatrzymał się an chwilę, uspakajając oddech i leniwie całując się z Loganem. W końcu jednak poruszył się, a ręce na jego biodrach mu w tym pomogły. Nabijał się powoli, wręcz leniwie, a brunet go nie pospieszał. Wpatrywali się w siebie, nic nie mówiąc, od czasu do czasu tylko łącząc swoje usta w czułych pocałunkach. Kiedy Amek czuł, że niewiele mu już zostało, przyspieszył, doprowadzając ich obu na skraj.
- Kocham cię – powiedział Amek, wtulając się w tors Logana. Uwielbiał te momenty, kiedy obaj wyczerpani leżeli w łóżku.
- Ja ciebie też – odpowiedział, a Amek podniósł się i z uśmiechem go pocałował. Był taki szczęśliwy, że nie omieszkał podzielić się tym z Loganem.
- Ale wiesz, ze pozostały nam cztery godziny snu? A ciebie jutro będzie bolał tyłek. Nie wróżę ci miłego dnia.
- Psujesz atmosferę.
- Zawsze możemy się zerwać ze szkoły.
- Tak po prostu? Nie musisz mieć jakiegoś papierka?
- Jakoś da się załatwić.
- W takim razie jestem za. Mam jutro kartkówkę z artystycznych.
- Zastanawiam się jakie usprawiedliwienie od ciebie dostanę. Choroba? Wizyta u lekarza?
- Zwalę na tyłek. Myślisz, że „nadwyrężenie” będzie wiarygodne?
- No nie wiem, coś mi się wydaje za mało „nadwyrężony” - powiedział i ścisnął pośladki Amka, który poczuł jak sperma Logana ścieka mu po udzie. Zarumienił się, uświadamiając sobie jak to musi wyglądać.
- Szczerze to spać mi się chce. Ale najpierw prysznic.
- Jestem za – Logan uśmiechnął się słodko.
- Nie ma mowy. Chce się umyć, a nie pobrudzić jeszcze bardziej – szturchnął go lekko, po czym podniósł się i poszedł do łazienki. W sumie to pobiegł, zamykając Loganowi drzwi przed nosem.
- Wrócimy do tego jutro! - usłyszał jeszcze przez drzwi.

* * *
- Widziałaś Logana? - Radek niechętnie podszedł do Aleksandry Kałaput. Niestety tylko ona znajdowała się w pokoju nauczycielskim, więc nie miał wyboru. Ku jego zdziwieniu, nie zrobiła żadnej dziwnej miny, nie odezwała się piskliwym głosem, ani nie powiedziała nic głupiego. PO prostu zaprzeczyła i zaproponowała herbatę, gdyż właśnie robiła dla siebie.
- Chętnie, dziękuję. Nie wiesz, co z nim? Dopiero przyszedłem, a już mam za niego zastępstwo.
- Nie wiem dokładnie. Aneta mówiła coś, że ma jednodniowego wirusa.
- No trudno. Każdemu się zdarza.
- Nie wierz w to. To wymówka albo na kaca, albo na seks.
- Niby skąd...? W sumie nie ważne – Radek upił łyk napoju, po czym znów spojrzał na Aleksandrę. Wydawało mu się, że wygląda inaczej i po chwili zauważył, o co chodziło. Nie miała na sobie kilograma tapety, ale lekki makijaż. To dlatego wyglądała tak normalnie. Dopiero bez dodatkowej „twarzy”widział, że była piękną kobietą. Ciekawe, co się z nią stało.
- Wszyscy stosują takie wymówki. A Logan nigdy nie choruje na krócej niż trzy dni. Pewnie jest ze swoją narzeczoną.
Radek niemal opluł się herbatą. W porę jednak mruknął „gorące”, tłumacząc dziwny ruch. O czym ta kobieta mówi? Jaka narzeczona? Może nie wychodzili w ostatnim czasie, ale o narzeczonej by wiedział. Chyba, że to jakiś trik Logana, a wtedy lepiej, żeby udawał wtajemniczonego.
- Skąd o niej wiesz? Poznałaś ją?
- Nie. Słyszałam od dwójki uczniów. Jej brata zresztą. To chyba jest poważne, więc nawet ja sobie go odpuściłam.
Więc to odpuszczenie sobie Logana ją tak zmieniło? Niesamowite, a zdawałoby się, że powinno być na odwrót. Jednak to nie to najbardziej ciekawiło Radka. Chciał dowiedzieć się jak nazywa się ta narzeczona.
- Aż tak poważne? Myślałem, że to tylko chwilowe – powiedział, ostrożnie obserwując reakcję Aleksandry. - Jak ona miała?
- Pola Sęk. Wybacz, ale muszę iść. Sztalugi czekają.
- Jasne.
Radek zmarszczył brwi. Sęk. Amadeusz Sęk, który na pierwszej lekcji oznajmił, że jest jedynakiem. I którego siostra jest narzeczoną Logana. Pomijając już fakt, że jest uczniem, który wie o jego związku z Wojtkiem. Nie żeby się wstydził, ale musiał z nim porozmawiać. Przy okazji zapyta o tę siostrę. Coś mu tu nie grało, a nie chciał, aby Logan wplątał się w coś dziwnego. Wystarczająco już wycierpiał.

* * *

- Właśnie. Przyjaźnisz się ze Świerkiem, nie?
- Można tak powiedzieć. Choć ostatnio rzadko wychodzimy, a co?
- Nic. Nie powinienem o tym mówić.
- To trzeba było tego nie robić, ale jak już zacząłeś, to nie pozwól, żeby mnie ciekawość zeżarła – Logan przycisnął go mocniej do swojego boku, a Amek westchnął. Mógł się nie odzywać.
- Nie chcę zdradzić jakiegoś z jego sekretów. Skąd mam wiedzieć ile wiesz.
- Teraz to już ci nie odpuszczę. Co masz na myśli.
- Jakby ci to... Widziałem go z kimś.
- Z facetem? O to ci chodziło? Bo zdaję sobie sprawę, że jest gejem.
- Ale nie wiesz z kim się spotyka? - Logan zmarszczył brwi, zastanawiając się głęboko. Skoro Amek poruszał ten temat, to musiał widzieć Radka z kimś, kogo zna, a w tym momencie tylko jedna osoba przychodziła mu do głowy.
- Nie mów, że widziałeś go z Wojtkiem?
- Czyli jednak wiesz?
- Nie wiedziałem. Co prawda zauważyłem, że coś do niego miał, ale nie myślałem, że będą razem. Choć w sumie pasują do siebie. Madzia będzie miała wspaniałych tatusiów.
- Madzia to ta dziewczynka? Słyszałem, że jest pod opieką Resztki. Pewnie po to byli w sądzie. Tam ich widziałem, jak czekałem na autobus. Problem w tym, że oni też widzieli mnie. Będę się czuł dziwnie na biologii i geografii.
- Patrząc z twojego punktu widzenia to musi być rzeczywiście niezręczne. Widzieć nauczycieli w takiej sytuacji.
- Hmm, jednego widziałem w gorszych – Amek uśmiechnął się łobuzersko.
- To co innego. Jesteśmy partnerami, więc to zupełnie inna sytuacja.
Amek zamarł i wpatrywał się w Logana. Dobra może i uprawiali seks, powiedzieli sobie, że się kochają, ale nikt nic nie mówił o związku. Znaczy dla niego był to szczyt marzeń, ale nie oczekiwał, że tak szybko to nadejdzie. I że mężczyzna w ogóle bierze go na poważnie.
- Hej, żyjesz? Zaciąłeś się?
- Partnerami? - Amek uśmiechnął się szeroko, patrząc na Logana z szeroko otwartymi oczami.
- No chyba, że wolisz mnie nazywać swoim chłopakiem. Dla mnie bez różnicy.
- Nie oto mi chodzi. Więc jesteśmy w związku? Razem.
- No w związku ciężko być osobno, więc chyba tak – zaśmiał się Logan. Ta dziecinna radość na twarzy Amka sprawiała, że czuł się szczęśliwy.
- Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham. - Amek rzucił się na niego i objął rękami za szyję, przy okazji całemu na nim leżąc.
Logan uśmiechnął się. Każdy kolejny dzień miał więcej kolorów, a to wszystko za sprawą tych dwóch magicznych słów, które słyszał od tego chłopaka coraz częściej.



niedziela, 6 marca 2016

Informacja

Hej :*
Mam małą informacje ^^
Zauważyłam że w niedzielę się nie wyrabiam, więc od dziś rozdziały będą dalej w poniedziałki, ale wieczorem :( co powiecie na 23?

PS: Dokładnie czytam każdy Wasz komentarz, pytania, prośby,  opinie i wszystko inne :* I dziękuję Wam za każde słowo :D W skutek właśnie jednego z komentarzy to piszę :*
Mam zamiar zastosować się do prośby  i Wam odpowiadać, choćby słowem :) Kiedyś tak robiłam, ale niestety coraz mniej czasu :/ Tęsknię za czasami gdzie jedynym ograniczeniem było zdążenie na obiad hahah ^^
Nie mam jednak czasu się wracać więc zacznę od poprzedniego rozdziału i postaram się nadążać :* ale to jutro bo dziś trzeba się połowy książki na WOS nauczyć 😢

Kocham Was ♡