poniedziałek, 1 lutego 2016

Nie wszystko stracone - Rozdział 12

Troszkę krócej, ale postanowiłam przełożyć Wojtka i Radka na raz następny :* Miłego czytania <3


Dość nieoczekiwana pobudka sprawiła, że Amek otworzył szeroko oczy. Nie mógł się podnieść, gdyż ręka Logana oplatała go w pasie, więc tylko rozejrzał się za źródłem hałasu. Był bliski ataku paniki, kiedy ujrzał w drzwiach mamę, gapiącą się na nich z ogromnym zaskoczeniem wymalowanym na twarzy. Nawet nie starała się unieruchomić medali, w które musiała uderzyć drzwiami. Amek stworzył z nich swego rodzaju alarm nie pozwalający wkraść się mu w nocy do pokoju.
Otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale zaraz je zamknął. Nie chciał obudzić Logana, choć skoro ten huk nie sprawił nawet, że się poruszył, to wątpił, że jego głos by coś zmienił. Mina mamy wyraźnie nakazywała mu wyjście za nią do drugiego pokoju. Kiedy zniknęła, szybko wyplątał się z uścisku Logana i założył spodnie. Jeszcze mama by coś sobie pomyślała, widząc jego poranną erekcję.
- Mamo, to... - powiedział cicho, kiedy znalazł się w sypialni rodziców, gdzie jego mama siedziała na łóżku i wpatrywała się w niego wyczekująco. Przełknął ślinę, nie widząc sensu w kłamstwie. Ona i tak od razu by wiedziała. W końcu westchnął i odwrócił wzrok. Raz kozie śmierć. - To dokładnie tak jak myślisz.
- Co? Powiedz mi co dokładnie was łączy? Uprawiacie seks?
- Nie mamo, nie uprawiamy – powiedział, rumieniąc się mocno. - Pamiętasz naszą rozmowę? Tę sprzed mojego wyjazdu? Nie byłem pewny co czuję, mówiłem, że będę trzymał te uczucia z dala od siebie. Myślałem, że będę potrafił, ale tak nie jest. Nawet nie wiem, jak to się stało.
Było mu smutno, czuł, że zawiódł mamę, a to zawsze było dla niego bolesne. Usiadł koło niej i przetarł dłońmi twarz. Nie oczekiwał, że ta go przytuli i powie, że wszystko będzie dobrze. Tolerowała jego orientację i go kochała, ale to co innego niż wspierać jego związek z nauczycielem. Dlatego zdziwił się, kiedy położyła mu dłoń na plecach.
- Opowiedz mi. Naprawdę chcę cię zrozumieć – spojrzał na mamę, a w jej oczach również dostrzegł smutek. Była tam także troska i obietnica, że bez względu na wszystko będzie go kochała.
- Pierwszego dnia wycieczki poszliśmy ognisko. Tak się złożyło, że Logan umie grać na gitarze. I wiesz jaką piosenkę zagrał? Moją ulubioną, tą którą ci ostatnio puszczałem. Nie umiałem się powstrzymać i zacząłem śpiewać. Później w pokoju też zacząłem grać. Nie wiem co mnie napadło, ale wybrałem taką jedną piosenkę, z dość jednoznaczną treścią. To było takie dziwne, ale byłem przekonany, że chcę, żeby Logan zrozumiał jej tekst jako wiadomość. I wcale nie było tak kolorowo. Oczywiście powiedział, że jest moim nauczycielem i na pewno znajdę kogoś lepszego. Opowiadałem ci o Mai. Wpadła na beznadziejny pomysł, na który się zgodziłem, co doprowadziło do tego, że Logan zobaczył moje blizny i domyślił się, że mam płuca Willa. I tak od tamtego momentu usiłuje mnie uszczęśliwić. To nie tak, że mnie kocha. Po prostu widzi we mnie swojego brata i nie chce, żebym był smutny. Więc nie musisz się przejmować. To zupełnie jednostronne. Skończy się tylko na pocałunkach, które w pewnym sensie sam wymusiłem.
- Amek, jesteś już dorosły i nie będę się czepiać tego co robisz z innymi mężczyznami. Nie mam zbyt dużej wiedzy na te tematy. Jednak to nie jest takie proste jak myślisz. Wystarczy jedna osoba, która zobaczy was razem i resztę sobie dopowie. Logan zapewne wtedy straciłby pracę. A tego nie chcę żadne z nas. Polubiłam go, tak jak twój ojciec. Nie może jednak nic was łączyć.
- Ja wiem, mamo. Co ja mam zrobić? Kocham go. Nie chcę traktować go jak obcego. Nie potrafiłbym. Może to nie do końca uczciwe, ale chcę wykorzystać to, że on mnie nie odrzuca. Nawet jeśli traktuje mnie jak brata, to wolę to niż nic.
Amek patrzył w oczy mamie, a ona w końcu delikatnie się uśmiechnęła. Przed chorobą często widywała swojego syna uśmiechniętego, z tym radosnym błyskiem w oku. Później to zniknęło. Stracił możliwość śpiewania, starych znajomych i przestał cieszyć się życiem, choć skrzętnie to przed nią ukrywał. Dopiero od niedawna zaczął wracać do siebie. Teraz już wiedziała, czym było to spowodowane.
- Nie będę się wtrącać do twojego życia, a przynajmniej nie bardziej niż powinnam. Nie zabronię ci utrzymywać kontaktu z Loganem. Nie widzę w tym nic złego, dopóki nikt się o was nie dowie. - Uśmiechnęła się widząc zaskoczenie w oczach syna. - Lepiej jednak wymyślcie jakąś historyjkę, w razie, gdyby ktoś coś podejrzewał.
- Hmm, wiedziałaś, że masz córkę? Ma na imię Pola, studiuje za miastem i jest narzeczoną Logana – Amek uśmiechnął się, przypominając sobie bajeczkę, jaką wcisnęli pani Kałaput.
- Czemu mam wrażenie, że nie wymyśliłeś tego teraz?
- Nie mam pojęcia – zrobił minę niewiniątka i wstał, udając się z powrotem do pokoju. Napięcie opadło i czuł się nieco lepiej, wiedząc, że mama go nie potępia.
- Nie śpisz już?
- Zastanawiałem się, gdzie zniknąłeś.
Logan przeciągnął się, dalej leżąc na łóżku, a Amek z lubością przyglądał się napinającym się mięśniom jego brzucha. Podszedł i z wahaniem położył na swoim wcześniejszym miejscu. Nie był pewny niczego, dlatego zwlekał z objęciem nagiej klatki piersiowej. Westchnął, wtulając w nią policzek.
- Mama weszła tutaj jak spaliśmy. Obudziłem się i poszedłem z nią porozmawiać.
Logan spiął się i wciągnął głośno powietrze. Amek nie wiedział, czy było to ze strachu przed konsekwencjami, czy Logan nie chciał być postrzegany jako gej.
- Spokojnie. W sumie tylko powiedziała mi to, o czym już wiem.
- A mianowicie?
- Że jesteś moim nauczycielem i że nikt nie może się dowiedzieć.
- Wiedzę, że te same argumenty co u mnie.
Amek podniósł głowę, patrząc na Logana. Coraz bardziej się martwił, że mężczyzna zmieni zdanie.
- Nie patrz się tak. Co nieco się pozmieniało. Nie chcę już nie mieć kompletnie nikogo.
Nastała chwila ciszy. Amek wrócił do poprzedniej pozycji, wsłuchując się w bicie serca Logana. Mógłby tak zostać na wieki.
- Powinniśmy już wstać. Muszę jeszcze dziś iść na cmentarz.
Amek kiwnął głową i wstał, obserwując Logana ubranego w same bokserki. Tak, patrzeć na niego też mógłby przez wieki. Niestety ten zaraz poszedł pod prysznic i wrócił już ubrany. Amek zrobił to samo i zeszli na dół, gdzie czekało na nich śniadanie.
- Dzień dobry – Logan przywitał się z rodzicami Amka.
- Dzień dobry, siadajcie. Naleśniki gotowe – na szczęście Iwona obdarzyła go uśmiechem, nie zdradzającym, że widziała go śpiącego z jej synem w samych bokserkach. Logan miał zamiar również udawać, że kobieta o niczym nie wie. Cieszył się, że Amek także obrał taką technikę. Obaj zasiedli do stołu, zabierając się za jedzenie naleśników, które Logan głośno określił jako wyśmienite, dzięki czemu Amek stwierdził, że niedługo mężczyzna wkupi się w łaski jego matki. Byłoby to więcej niżby chciał.
Kiedy skończyli jeść, Logan podziękował za wszystko i oznajmił, że czas wracać. Amek wyszedł z domu razem z nim, nie chcąc zostawiać go samego w ten dzień.
- Właściwie to nie umówiłeś się czasem z Mają na dzisiaj? - zapytał Logan, wsiadając do samochodu.
- Napisała do mnie rano, że coś jej wyskoczyło, tak więc cały dzień mam wolny.
- Dziękuję, że ze mną jedziesz. Nie wiem, czy sam bym nie stchórzył.
- Nie ma za co. Chcę mu podziękować w jakiś sposób.
- Wiesz, że chciał być lekarzem? Ratować ludzi i im pomagać. Myślę, że cieszyłby się, że mógł coś dla ciebie zrobić. W pewnym sensie spełniło się jego marzenie.
Amek nie wiedział, co ma odpowiedzieć, więc tego nie robił. Jechali w ciszy, aż dotarli pod blok Logana. Musieli tam wpaść, żeby odłożyć jego rzeczy i wziąć znicze. Po drodze na cmentarz mieli jeszcze kupić kwiaty.
Godzinę później szli wzdłuż nagrobków, szukając tego właściwego. Logan był tu rok temu, a jednak doskonale pamiętał w którym miejscu znajduje się grób brata. Kiedy w końcu tam dotarli, Logan zaskoczony wpatrywał się w znicz leżący na marmurowej płycie. Szybko się rozejrzał, jednak wokół nie było nikogo. Więc skąd wziął się ten znicz? Może to jakiś znajomy Willa go zapalił? Pewnie tak. W końcu na pogrzebie byli tylko jego znajomi i przyjaciele. On był jedyną rodziną.
Amek przeżegnał się i odmówił cichą modlitwę. Wpatrywał się w zdjęcie chłopaka, który oddał mu życie. Był w jego wieku, a już rok nie żyje. Jak to jest, że niektórzy żyją sto lat, a inni umierają młodzi i pełni chęci do życia? Nie rozumiał dlaczego tak musiało być. Czemu świat jest tak niesprawiedliwy, że daje jednym wszystko, a innym wszystko daje. Najbardziej było mu żal Logana. To on został zupełnie sam, tęskniąc za rodziną i żyjąc w samotności.
Siedzieli na ławeczce przed grobem, wpatrując się w płonące znicze. W międzyczasie przyszła przyjaciółka Williama i także zapaliła płomyczek. Porozmawiali chwilę, choć Logan nie odzywał się zbyt często. Amek za to grzecznie odpowiadał na pytania, przynajmniej na te, na które znał odpowiedź, i dowiadywał się coraz więcej o bracie Logana. Dziewczyna w końcu sobie poszła, a oni siedzieli w ciszy, póki Logan jej nie przerwał.
- To jest beznadziejne. Myślałem, że jeżeli tu przyjdę, coś mi to da. Zmniejszy trochę tęsknotę albo, nie wiem, sprawi, że poczuje jego obecność?
- Nie podziałało?
- Ani trochę. Wzięło mnie tylko na wspominki. Chociaż jakby o tym pomyśleć, to nie jest już tak źle. Wcześniej nawet nie chciałem myśleć o rodzicach i bracie.
- Szczerze, to mogę sobie tylko wyobrażać, co czujesz. Jedyną osobą jaką straciłem był dziadek, ale rzadko go widywałem. Był chory odkąd pamiętam. Lepsze kontakty zawsze miałem z babcią. Chociaż, kiedy było ze mną naprawdę źle i dowiedziałem się, że mam bardzo małe szanse, myślałem, że stracę wszystkich. To było straszne, choć tak naprawdę to oni mieli stracić mnie.
- Cieszę się, że trafiliśmy do tamtego szpitala, że Will coś mógł zmienić.
Amek przyjrzał się Loganowi. Znów na jego twarzy mógł zobaczyć smutek, żal i tęsknotę. Jednak tym razem było to całkowicie na miejscu, choć mimo wszystko jemu także sprawiało ból.
Chwycił Logana pod ramię, chcąc dodać otuchy. Po kolejnych trzydziestu minutach, Logan wstał i dotknął nagrobka, po chwili ciągnąc Amka w stronę wyjścia z cmentarza.

Logan pił ciepłą herbatę, wpatrując się w ekran telewizora. Chciał się odciąć, więc włączył jakiś film familijny, który zaproponował Amek. Nie bardzo interesowało go, o czym jest, byle tylko mógł bezmyślnie wpatrywać się w zmieniające się obrazy. Cudem było, że nie sięgnął jeszcze po alkohol. Miał ogromną ochotę się upić i zapomnieć o wszystkim, ale nie chciał tego robić w rocznicę śmierci Willa. Pomagał mu w tym chłopak, który teraz spał z głową na jego kolanach. Kiedy to dostrzegł, przyciszył nieco telewizor i zaczął wpatrywać się w spokojną twarz.
Kiedy byli na cmentarzu uświadomił sobie, że Amek nie jest Willem. Mógł widzieć w nich podobieństwo, ale nie miał prawa traktować ich jak jedną osobę. Było to nie fair wobec obu. Jego brat nie żyje i Logan chciał go zapamiętać takim, jakim był. Już teraz kiedy o nim myślał, porównywał jego uśmiech z tym Amka. Nie chciał tego. Musiał jakoś oddzielić od siebie myśli ich dotyczące. Z drugiej strony uświadomił sobie, że jest strasznie samolubny. Odrzucił uczucia Amka, kiedy ten wyznał mu, że go kocha, a kiedy dowiedział się, że ma płuca Willa, od razu nie miał nic przeciw zbliżeniom. Kiedy myślał o tym, starając się być obiektywnym, uznał, że on sam czułby się okropnie w takiej sytuacji. Nie wiedział, co dokładnie czuje leżący na jego kolanach chłopak. Jednak kiedy stawiał się w jego sytuacji, czuł frustrację. Ktoś trzyma go przy sobie nie przez to jaki jest, ale dlatego, że przypomina mu brata. Tak było, choć w sumie nie do końca.
Przez pięć dni spędzali ze sobą dużo czasu. Wręcz za dużo, by móc uznać to za normalną relację uczeń – nauczyciel. Nawet z bratem tyle nie rozmawiał w tak krótkim czasie. Czuł się lepiej, nawet nie zauważył, że nie wziął tabletek nasennych prawie od tygodnia, dopóki nie zobaczył ich na szafce nocnej. Również momenty, kiedy Amek go całował lub przytulał, nie stanowiły dla niego żadnego problemu, wręcz przeciwnie – czasem widząc wahanie chłopaka, sam dawał mu to, czego tamten chciał. To już w ogóle nie przypominało jego relacji z Willem, a jednak dawało mu poczucie bezpieczeństwa, zmniejszało tęsknotę.
Wplótł palce we włosy Amka, na co tamten mruknął coś przez sen. Uśmiechnął się. Nie tak wyobrażał sobie rocznicę, a jednak cieszył się, że tak ona wyglądała. Nie miał już siły na smutek i rozpacz. Na omijanie pokoju brata szerokim łukiem i blokowanie wszelkich wspomnień o nim i rodzicach.
Spojrzał na zegarek. Dochodziła już dwudziesta pierwsza, więc powinien zawieźć Amka do domu.
- Ami, wstawaj. Już późno, rodzice się pewnie o ciebie martwią. Chodź to cię zawiozę.
- Nie chce. Zostaje tutaj. – Amek poruszał głową i wtulił się bardziej w uda Logana.
- Nie miałbym nic przeciwko, ale twoja mama na pewno umiera z niepokoju.
Chłopak westchnął i wyginając się lekko, sięgnął do tylnej kieszeni spodni, wyciągając z niej telefon. Kliknął kilka klawiszy i przyłożył go sobie do ucha. Po kilku sekundach, mruknął ciche „Halo” i zaczął mówić zaspanym głosem.
- Cześć, mamo... Mhm, śpię. Logan mi kazał zadzwonić. Nie, zostaje. Dobra, powiem mu. Mhm, dobranoc.
- I czego ciekawego się dowiedziałeś?
- Że mam ci przekazać, że dziękuje, że oszczędziłeś jej nieprzespanej, pełnej zmartwień nocy z powodu jej ukochanego synka.
- Widzisz, mówiłem, że się martwi.
- Mniejsza o to. Idę spać dalej. Całkiem mi tu wygodnie.
- Idź do łóżka. Ja w tej pozycji się tu raczej nie wyśpię.
- Ale mi się nie chce.
- Masz piętnaście sekund na dotarcie do mojej sypialni, albo śpimy w osobnych pokojach – powiedział szybko Logan, sekundę później śmiejąc z się z Amka, który już zniknął za drzwiami jego sypialni. - Widzisz? Wystarczy dobra motywacja.
- Ha ha ha. To był szantaż, znowu. Ja to sobie wszystko zapamiętam.
Logan ruszył do pokoju, gasząc światło w pokoju gościnnym. Uśmiechnął się, widząc Amka rozwalonego na jego łóżku.
- Wyskakuj z ubrań.
- To jakaś propozycja? - Amek zagryzł wargę, a Logana naszła wielka ochota by zrobić to za niego. Widać wystarczyło kilka myśli, a już nie patrzył na chłopaka całkowicie jak na brata.
Zaskoczenie Amka, kiedy uklęknął obok na łóżku i go pocałował, sprawiło mu sporą satysfakcję. Pogłębił pocałunek, splatając ich języki ze sobą, by po chwili zakończyć pocałunek, ciągnąc Amka za dolną wargę.
- Hmm, tego się nie spodziewałem. Choć przyznam miłe zaskoczenie – powiedział Amek, zupełnie jakby oceniał jakąś potrawę. Logan parsknął śmiechem i wstał, by ściągnąć z siebie ubranie.
- Mówiłem serio z tymi ubraniami. Spać w spodniach nie będziesz.
- Dasz mi jakąś koszulkę?
- Jasne, zaraz ci przyniosę jakąś z pokoju Willa.
- Wolałbym twoją – Amek zarumienił się nieco, ale na jego twarzy dalej gościł szeroki uśmiech. Logan pokręcił głową z rezygnacją i wyjął z szafy swoją koszulkę, podając ją chłopakowi.
Amek ściągnął spodnie i odwrócił się tyłem do Logana, z przyzwyczajenia chowając blizny. Ludzie zazwyczaj wypytywali go o wszystko, więc wolał to ukrywać. Logan zauważył ten dziwny ruch, ale go nie skomentował. Położy się na łóżku i rozłożył ramiona, czekając, aż Amek się w nich znajdzie.
- Zastanawiam się, czy nie zrobić sobie takiego zdjęcia. Tak na pamiątkę – zaśmiał się szatyn i wszedł pod kołdrę, mocno wtulając się w Logana. Dostał buziaka w czoło i niemal leżąc na nauczycielu, zapadł w głęboki sen. Loganowi też nie trzeba było dużo czasu, by dołączyć do swojej rodziny, która tej nocy towarzyszyła mu w komplecie.


6 komentarzy:

  1. Słodka, ale krótko.
    Cieszę się, że Logan zmienia stosunek do Amka, niech w końcu przestanie patrzeć na niego jak na brata, skoro nigdy by nie pocałował Willa.
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak tak, króóóóótko ale fajnie:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Miło że do Logan'a powoli coś dociera. Mam nadzieję, że nie skrzywdzi młodego. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na samym poczatku rozdziału musiałam przerwać czytanie, żeby się uspokoić. Ja po prostu WIEDZIAŁAM, że jego mama tam wejdzie.
    Jednak zaskoczyła mnie jej reakcja, to było naprawdę kochane.
    Cieszę się, że do Logana coś zaczyna docierać. Mam nadzieję, że ich stosunki zmienią się jak najszybciej.
    A właśnie, jak dla mnie mogłabyś pisać tylko o tej dwójce :') Nigdy nie czytałam lepszego opowiadania z wątkiem uczeń-nayczyciel. Teraz tylko czekać na dzisiejszy rozdział. ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    och, mama Anka ich przyłapała i cieszę się, że Logan zmienia swój stosunek do Amka...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    och, och, mama Amka ich przyłapała ;) i cieszę się, że Logan zmienia swój stosunek do Amka...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń