poniedziałek, 4 stycznia 2016

Nie wszystko stracone - Rozdział 9

  Dziś trochę krócej, ale wena nie dopisuje :/ Mam nadzieję, że wróci przed kolejnym poniedziałkiem. Dziękuję za komentarze :* Miłej lektury ^^


Radek westchnął cicho, patrząc za okno. Klasa, z którą teraz miał lekcje, właśnie pisała sprawdzian. Niektórzy ściągali tak nieudolnie, że zaczął się zastanawiać, czy kiedy on chodził do szkoły nauczyciele też tylko udawali, że nie widzą. Całkowicie ich rozumiał. Gdyby miał wstawić jedynkę każdemu, kogo przyłapał, połowa klasy powtarzałaby rok. Spojrzał po uczniach i chrząknął znacząco, a co poniektórzy wyprostowali się szybko, udając niewiniątka. Tym prostym sposobem dokładnie wiedział, kto posiada „pomoce naukowe”. Nie miał zamiaru udawać srogiego nauczyciela. Rozumiał, czemu potrzebowali ściąg. On sam też nie przepadał za działem, który ostatnio przerabiali.
Odpuścił klasie i po prostu wrócił do patrzenia za okno. Jego myśli podążyły do gabinetu Wojtka. Poza mijaniem się na korytarzu nie spotkali się od obiadu z Julką. W końcu nie porozmawiali o tym, co się stało między nimi. Mimo, że bał się tej rozmowy, chciał ją mieć za sobą jak najszybciej. Niepewność zaczynała go zabijać. Ostatnio dostał sporo tego, czego od tak dawno pragnął. Teraz chciał więcej, tylko trochę w innym zakresie. Nie mógł pozwolić sobie na nadzieję, jeżeli miałaby ona zostać później całkowicie zniszczona.
Kiedy zadzwonił dzwonek, Radek spakował wszystkie swoje rzeczy i z mocnym postanowieniem nakłonienia Wojtka do rozmowy, udał się do jego gabinetu. Właśnie minęła piętnasta, więc wicedyrektor powinien już kończyć. Plan lekcji w tym tygodniu uległ znacznej zmianie z powodu nieobecności trójki nauczycieli i wszystkich klas trzecich. Plus był taki, że wszyscy zaczynali i kończyli o tej samej porze. Nie musiał więc zastanawiać się do której Wojtek na lekcje.
Zapukał do gabinetu i wszedł. Poczuł się trochę głupio, gdy okazało się, że gabinet jest pusty. Nie chciał wychodzić, więc stwierdził, że poczeka w środku. Swoją drogą Wojtek powinien zamykać swój gabinet. W końcu każdy mógł tutaj wejść, a laptop leżący na biurku pokazywał każdemu chętnemu oceny uczniów.
Usiadł na obrotowym fotelu, gdyż na kanapie rozłożone były segregatory. Jego uwagę zwróciło zdjęcie leżące płasko na blacie biurka. Było odwrócone, więc nie miał pojęcia, co pokazuje. Spojrzał jeszcze raz w stronę drzwi i szybkim ruchem je odwrócił. Przełknął ślinę, po chwili odkładając je tak jak było.
Zdjęcie ukazywało Wojtka z Hubertem przebywających na plaży. Obaj bez koszulek, uśmiechnięci i wpatrujący się w siebie. Wyglądało, że to Hubert je zrobił, ponieważ Wojtek wpatrywał się w niego, a nie w aparat. Radka najbardziej zabolało to, co zobaczył w oczach ukochanego. To samo widział w swoich, kiedy w ostatnich dniach stał przed lustrem i wyobrażał sobie ich wspólną przyszłość.
Uświadomił sobie, że skoro zdjęcie leży na biurku, Wojtek musiał niedawno je oglądać. To z kolei znaczyło, że tęskni za Hubertem. Czuł jak coś kuje go w sercu, jednak w tym momencie usłyszał głos wicedyrektora na korytarzu. Przełknął gule w gardle i uśmiechnął się sztucznie. Drzwi się otworzyły, a do środka wszedł blondyn z dokumentami w ręce. Spojrzał an Radka zaskoczony jego obecnością w swoim gabinecie.
- Powinieneś zamykać drzwi. Każdy mógł tutaj wejść.
- Wyszedłem tylko na chwilę, po kilka papierów. Ale masz rację, dobrze, ze przyszedłeś przypilnować, że ktoś tu nie wejdzie.
Wojtek uśmiechnął się, jednak Radek nie wiedział, czy ma to odebrać jako żart czy wyrzut. Wojtek patrzył na niego jak zawsze, więc uznał, że chodziło mu o to pierwsze.
- Chciałem się zapytać, czy masz dzisiaj czas? Chcę pogadać – powiedział Radek, uważnie obserwując sylwetkę mężczyzny. Ten spiął się lekko, ale szybko kontynuował wkładanie dokumentów do segregatora.
- Jasne. Już kończę, a później jestem wolny.
- A Madzia?
- Jest z opiekunką. Miałem dziś zostać dłużej, ale udało mi się wcześniej wyrobić. Mamy więc jakąś godzinę.
Wojtek szybko wyrobił się z papierami i razem udali się do samochodu. Radek mocno się stresował, kiedy w ciszy jechali do knajpy. Martwiło go to, że Wojtek się nie odzywał. Kiedy wreszcie usiedli naprzeciwko siebie i złożyli zamówienia, Radkowi udało się podnieść wzrok.
- Więc? O czym chciałeś porozmawiać?
- Jak to o czym? - Radek zmarszczył brwi. Ten debil chyba nie zamierza udawać, że nic się nie stało. - O tym co stało się w zeszły poniedziałek. Od wtorku nie zamieniłeś ze mną nawet dwóch zdań.
Wojtek nie odpowiedział od razu, czekając aż kelnerka, która przyniosła ich zamówienia, odejdzie. Kiedy to się stało, spojrzał na Radka błagalnie.
- Możemy porozmawiać jak już zjemy? Nie jadłem nic od wczoraj.
- Jasne, ale nie myśl, że ci odpuszczę.
Prawdę mówią sam nie bardzo miał ochotę nawet na pierogi. Denerwował się, jednak Wojtek chyba rzeczywiście umierał z głodu, bo zaledwie pięć minut później jego talerz był zupełnie pusty.
- Myślałem, że mają tu większe porcje. - Radek zaśmiał się cicho i podsunął mu talerz z połową swoich pierogów
- Jedz żarłoku, bo ja jadłem wcześniej.
- Na pewno nie chcesz?
- Na pewno – podsunął mu talerz jeszcze bliżej, a Wojtek nabił pieroga na widelec.
Dopiero, kiedy skończył jeść i oparł się, Radek dał mu znak, że oczekuje na dalszą część rozmowy. Wojtek westchnął i już otwierał usta, kiedy do knajpy weszła głośna młodzież. Radek rozpoznał kilka osób, którzy jeszcze przed godziną pisali u niego sprawdzian.
- Może się przeniesiemy? Jeśli pojedziemy do mnie to nie będę musiał się spieszyć, żeby zwolnić opiekunkę.
Radek przyjrzał się uważnie Wojtkowi i nie widząc żadnych niecnych planów w jego oczach, kiwnął głową. Z powrotem znaleźli się w samochodzie i po kilku chwilach Wojtek zamykał drzwi za opiekunką.
Radek miał już dość uników blondyna i czekania, aż ten w końcu zacznie rozmowę. Przykrył Madzię, która spała w swoim nosidełku i wyniósł ją do pokoju obok, zostawiając uchylone drzwi. W ten sposób nie obudzą dziecka, a w razie czego usłyszą jego płacz. Usiadłszy na kanapie, wbił wzrok w grzebiącego w szefie Wojtka.
- Chcesz herbaty? - zapytał ten, udając się w stronę kuchni.
- Nie chce. Możesz wreszcie usiąść? - Wojtek przestał się miotać i usiadł w końcu na drugim końcu kanapy. Radek nie mógł tego nie zauważyć. Miał coraz gorsze przeczucie dotyczące tej rozmowy.
- Więc? Możemy w końcu wyjaśnić, czym jest to, co zdarzyło się ostatnio?
- Radek, ja... Nie jestem pewny, czy...
Radek widział jak wzrok wicedyrektora ucieka na boki. Wiedział już, że jego marzenia się nie spełnią. Na pewno nie tu i teraz.
- Po prostu to powiedz. Nie baw się mną tylko wyduś to z siebie. - Kiedy Wojtek spojrzał na niego, nic nie mówiąc, Radek kontynuował. - Mogłeś od razu to powiedzieć. Rano, kiedy tylko się obudziliśmy. Wystarczyłoby jedno zdanie. „Byłem pijany” albo „To było jednorazowe pocieszenie”. Byłem na to gotowy. Wręcz czekałem, aż to powiesz. Zamiast tego pozwoliłeś mi pomyśleć, że jednak coś z tego będzie. Dałeś mi Madzię, żebym się nią opiekował, jakbyś mi w pełni ufał. A ja idiota pomyślałem sobie nie wiadomo co. Mam nadzieję, że chociaż powiesz swojemu ukochanemu Hubertowi, że też go zdradziłeś.
Pod koniec wypowiedzi Radek wstał i chwycił swoje rzeczy. Chciało mu się płakać, ale nie okazywał tego po sobie. Wystarczająco się upokorzył, myśląc, że coś będzie z tej jednej wspaniałej nocy.
- Źle to zrozumiałeś. Między mną, a Hubertem nic już nie ma.
- Nie kłam, widziałem wasze zdjęcie na twoim biurku. Poza tym to i tak nie ma już znaczenia. Rozumiem. Byłem dla ciebie tylko pocieszeniem. Nie ma sprawy. Wynoszę się i już więcej mnie nie zobaczysz poza pracą. Jeśli się uda to od drugiego semestru poszukam czegoś innego, żebyś nie musiał mnie widywać.
- To zdjęcie chciałem wyrzucić, ale zadzwonili mi, że mam iść do sekretariatu. Z Hubertem wszystko skończone. Radek, poczekaj, porozmawiajmy na spokojnie.
- Nie ma takiej potrzeby – Radek ubrał buty i otworzył drzwi. Drogę zagradzał mu jednak mężczyzna. Dobrze wiedział kim on jest i w tym momencie jeszcze bardziej chciało mu się płakać.
- Skończone? Dobre sobie. Może jednak już zacznę szukać pracy.
Radek przepchnął się obok Huberta i szybkim krokiem odszedł, nie reagując na wołania Wojtka. Usłyszał jeszcze głośne „Czego tu chcesz?!” i skręcił za róg, by rzucić się biegiem przed siebie.

* * *

Leżał z zamkniętymi oczami, przytulając do siebie Amka. Przynosiło mu to niesamowitą ulgę. To tak jakby nieświadomie cierpiał, a teraz nagle ból ustał. Odczuwał smutek, ale w pewnym stopniu pogodził się ze wszystkim. Chyba świadomość, że chłopakowi, który otrzymał płuca Willa udało się przeżyć, dodawała mu sił. W końcu nic nie poradzi na to, że jego brat zginął. Mógł jednak dbać o to, co po nim pozostało. A największa jego cząstka żyła w Amku, który teraz wtulał się w jego pierś. Chciał go chronić, dbać o niego i sprawić, żeby był szczęśliwy. Ponieważ to samo życie, które teraz wiódł, było tym, które mógłby przeżywać teraz Willy.
To było naprawdę dziwne uczucie. Nie dość, że Amek tak bardzo przypominał Williama, to jeszcze miał w sobie jego część. Co sprawiło, że się spotkali? Mogli znajdować się na różnych półkulach, a jednak coś sprawiło, że Amek przepisał się właśnie do szkoły, w której on uczył. W dodatku był jego wychowawcą, miał podobne zainteresowania i mieszkał niemal po sąsiedzku. Nie wspominając już, że Amek był gejem i to jego wybrał na obiekt swoich uczuć. Dla Logana to było zbyt dużo jak na zbieg okoliczności. Nie wierzył w przeznaczenie, ale z całego serca pragnął zaufać losowi. Jego mama zawsze powtarzała mu, że co ma być to będzie. Nigdy się nad tym jakoś bardzo nie zastanawiał. Teraz nie interesowało go, czy to była karma, przeznaczenie czy wola Boga. Miał zamiar zakończyć dotychczasowe życie. Dbanie tylko o siebie nie dawało mu szczęścia. Po śmierci rodziców pozbierał się tylko dlatego, że musiał opiekować się bratem. Teraz zamierzał opiekować się Amkiem, niezależnie od tego, co by to znaczyło dla niego.
Odetchnął, pozbywając się wszystkich myśli. Amek od jakiegoś czasu lekko się poruszał. Przestał też cicho chrapać i mocniej się przytulił. To wszystko pozwoliło Loganowi podejrzewać, że wcale już nie śpi. Uniósł dłoń i wplótł ją w czekoladowe włosy.
- Nie udawaj, wiem, że nie śpisz – powiedział cicho, by w razie pomyłki nie obudzić chłopaka. Jego podejrzenia okazały się słuszne, gdy Amek spojrzał w górę, opierając brodę o jego pierś. Był lekko zarumieniony.
- Chciałem się nacieszyć chwilą. Raczej nie będę miał więcej okazji.
- A ciesz się, ciesz, mi nie przeszkadzasz – mruknął Logan, kierując jego głowę w poprzednie miejsce.
- Ty dajesz, ja biorę – Amek wyraźnie zadowolony, znów wtulił policzek w jego koszulkę. - Jak się czujesz?
- Już lepiej. Dużo lepiej niż przez ostatni rok.
- To dobrze. Pomyśl, jak to w ogóle możliwe? Na świecie żyje ponad siedem miliardów ludzi i akurat ja jestem tym, który ma płuca twojego brata. W dodatku jesteś moim nauczycielem, w którym się zakochałem. Nawet to trochę zabawne, jak w tych wszystkich telenowelach.
Logan nie mógł powstrzymać uśmiechu. Na swój sposób to wszystko rzeczywiście było zabawne. Poczochrał Amka po włosach, mocniej go ściskając.
- Nie rób tak, bo cię nie puszczę. Dzisiaj już jestem Amkiem.
- A ja mam ochotę naprawdę mocno się do kogoś przytulić. Więc przykro mi, jesteś najbliżej.
- Ach tak? - Amek podniósł się na jednej ręce i uśmiechnął. Po chwili całym ciałem położył się na Loganie i uścisnął go z całej siły. Aż dziw, że miał jej aż tyle.
- Dobra, dobra, bo mnie udusisz.
- Sam tego chciałeś – Amek przestał go ściskać, ale dalej na nim leżał. Oddech Logana niknął we włosach na czubku jego głowy, lekko go łaskocząc. Chłopak nie chciał, żeby to się skończyło. Był teraz prawie całkowicie szczęśliwy. Prawie, ponieważ miał świadomość, że wszystko za chwilę się skończy.
- Nie chce wstawać. Zostańmy tak już na zawsze – mruknął cicho, odganiając smutek.
- Chciałbym, ale pokój opłacony jest tylko do jutra.
Amek wstrzymał oddech, unosząc głowę. Jego żołądek ścisnął się w reakcji na słowa mężczyzny.
- Naprawdę byś chciał?
- Amek, ja... - chłopak zatkał sobie uszy, szczerząc się radośnie.
- Powiedziałeś to. Nie słucham cię. Powiedziałeś, że byś chciał i nie przyjmuję cofania słów.
Logan zaśmiał się, widząc zachowanie Amka. Czasami widział w nim upartego dziesięciolatka, jednak wcale mu to nie przeszkadzało. Chciał, żeby Amek był szczęśliwy, jednak był jego nauczycielem. Nie mógł pozwolić sobie na nic, co mogłoby przekreślić jego naukę. Chwycił dłonie chłopaka i odciągnął je od jego uszu.
- Posłuchaj mnie. Jestem twoim nauczycielem.
- Nie chcę tego słuchać. Wiem. Nie musisz powtarzać tego co mi powiedziałeś. - Amek znów próbował zatkać sobie uszy. Logan jednak wciąż trzymał jego dłonie.
- Nie, poczekaj, nie skończyłem. Jestem twoim nauczycielem, więc tak musisz mnie traktować. Przynajmniej w szkole. Nikt nie może widzieć co do mnie czujesz. Jasne?
- Ale to znaczy... - Amek otworzył usta, patrząc na niego jak na kosmitę. - Czy ty mówisz mi, że w szkole mam być tylko twoim uczniem?
- Dokładnie.
- A poza nią?
- A poza szkołą ja jestem Loganem, a ty Amkiem.
- Więc ty pozwalasz mi...? - uciął zdanie, wiedząc, że nauczyciel domyśli się reszty.
- Niczego ci nie obiecuję. Ale jeśli będziemy sami to nie widzę problemu, żebyś się przytulił.
- A co z buziakami?
- Niech ci będzie, buziaki też.
- I nie będziesz nikogo miał? Jesteś pewny? Bo nie wytrzymam, jeżeli będziesz kimś kręcił.
- Nie będę. Nie mam nikogo. I tak, jestem pewny. Jeżeli to będzie nasza tajemnica.
- Obiecujesz?
- Obiecuję.
Logan uśmiechnął się i patrzył jak twarz Amka się rozjaśnia, a usta formują w przepiękny uśmiech. Chłopak znów mocno go uścisnął, niemal zrzucając ich obu z łóżka. Nagle jednak zerwał się i wlepił wzrok w Logana.
- A co z teraz?
- Z teraz?
- Nie jesteśmy w szkole i nikogo z nami nie ma, a drzwi są zamknięte na klucz.
- I co w związku z tym?
- Zgodnie z naszą umową możesz mnie pocałować.
- Ja ciebie? - Logan udawał poważnego, marszcząc brwi i powstrzymując uśmiech. - No nie wiem...
- Ha! Obiecałeś! Więc nie masz wyboru.
- Nie wydaje mi się, żebym obiecywał całowanie cię, kiedy tylko masz na to ochotę.
- Ale... - mina Amka nieco zrzedła, a jego uśmiech nie był już taki wyrazisty. Logan zaśmiał się cicho, po czym dał mu buziaka w usta.
- Proszę twój pocałunek.
- Ej, nie o to chodziło.
- Nie uściśliłeś. Więc się nie liczy.
- No weź, proszę, ostatni raz.
- Ostatni?
- No ostatni, o który proszę – Amek znów się wyszczerzył, a Logan po prostu musiał zrobić to samo. W końcu przewrócił ich obu na bok i podciągnął Amka do góry, delikatnie łącząc ich usta. Powoli wdarł się do środka i po raz drugi kosztował wnętrza ust szatyna. Ten pocałunek był leniwy. Przypominał ten, który dzielili kochankowie po wyczerpującym seksie. To skojarzenie trochę zaskoczyło Logana. Przecież teraz postrzegał Amka jak brata. Pozwolił mu na tyle, żeby go uszczęśliwić. Zakończył pocałunek buziakiem i spojrzał w brązowe oczy.
- Musimy wstawać. Pewnie niedługo śniadanie.
- Nie chcę – mruknął Amek, wtulając twarz w poduszkę.
- Wstawaj leniu.
Logan zerwał kołdrę z młodszego chłopaka i rzucił ją na ziemię, samemu też się odkrywając. Po dziesięciu minutach, jakoś udało mu się wyrzucić Amka z łóżka i zapędzić do łazienki. Kolejny dzień wycieczki minie zapewne szybciej niż poprzednie.

5 komentarzy:

  1. No jak na wadze jedno się knoci a drugie prostuje, ale fajnie nie mogę doczekać się następnego>>>:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Krótki rozdział, ale zawierający pełno informacji.
    Szkoda, że Wojtek nie zachował się jak mężczyzna i Radek przez to cierpi, ale mam nadzieję, że Wojtek wynagrodzi mu wszystko,a Huberta kopnie w tyłek ;)
    Lohan jest trochę naiwny myśląc, że nie zakocha się w Amku, skoro już się całują, a przecież bracia się tak nie zachowują.
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)
    P.S. Ile planujesz rozdziałów?

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskie, wiedziałam, że Logan coś do Amka czuje :)
    Weny życzę
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    smutno mi, niech będą razem, niech Wojtek wyjaśni wszystko i pozbędzie się Huberta, i tutaj niech razem się pilnują...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejka,
    wspaniały rozdział, ale bardzo mi smutno, niech będą razem... Wojtek wyjaśnij wszystko i pozbędz się Huberta...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń