poniedziałek, 28 grudnia 2015

Nie wszystko starcone - Rozdział 8

Moje Miśki, kocham Was! :*



Amek miał zamiar zamilknąć, kiedy nagle wszystkie spojrzenia wbiły się w niego. To było silniejsze od niego. Kiedy usłyszał znajome dźwięki, jego usta samodzielnie się uchyliły, a z gardła wydobyły się pierwsze dźwięki. Nie wiedział co ma robić. Przestać śpiewać, czy olać wszystkich i kontynuować. Tak dawno tego nie robił.
Jego wzrok powędrował do Logana, który nie przerywając gry, wpatrywał się w niego ze zdziwieniem. Po chwili Amek zobaczył na jego twarzy szeroki uśmiech. Nie potrafił oderwać od niego wzroku. Zwrotka szybko się skończyła, a on dalej wpatrywał się w Logana. Na szczęście było ciemno, a poza tym patrzenie na kogoś, kto ci przygrywa jest bardziej niż normalne.
Kiedy doszło do refrenu, Amek nabrał powietrza. Miał wielką ochotę zaśpiewać go, patrząc Loganowi prosto w oczy. Ta piosenka w pełni oddawała jego uczucia. To, co czuł do nauczyciela i jak bardzo chciał, aby to samo kierowane było w jego stronę. Słyszał smutek w swoim głosie, kiedy ciche dźwięki zamieniły się w głośną modlitwę. Zamknął oczy, by nie zdradzić wszystkiego, co kryło się w jego duszy. Po prostu śpiewał, modelując głosem zupełnie inaczej niż oryginalnie robił to piosenkarz. Tą jedna piosenkę potrafił zaśpiewać za każdym razem w inny sposób.
Kiedy gitara ucichła, a on zamilkł i otworzył oczy, zaskoczyło go to, co zobaczył. Oprócz osób smażących kiełbaski i siedzących wcześniej przy ognisku, wokół stało sporo trzecioklasistów. Wszyscy bez wyjątku wpatrywali się w niego. W końcu usłyszał jak ktoś zaczyna bić brawo. Reszta dołączyła się w jednej chwili. Amek zarumienił się, słysząc gwizdy. Nie śpiewał aż tak dobrze. Przecież od roku nawet nie próbował nucić piosenki.
Oddychał trochę szybciej niż zwykle, więc usiadł obok Mai, by się uspokoić. Zakręciło mu się w głowie.
- Amek, wszystko w porządku? - Maja chwyciła go za rękę.
- Tak, trochę przesadziłem – powiedział z chrypką w głosie. Kiedy uspokoiło oddech, wszystko wróciło do normy.
- W takim razie masz – Maja podała mu chusteczkę, a on dopiero teraz zauważył, że ma mokre policzki. - Nie mogę uwierzyć, ze się popłakałeś śpiewając piosenkę.
- Cholera. Nawet nie zauważyłem.
- Nie martw się. Dziewczyny już za tobą szaleją – poklepała go po plecach, a on uśmiechnął się lekko. - Ja chyba też zacznę. Gdzieś ty się tego nauczył?
- Kiedyś dużo śpiewałem.
- Dobra chodźmy stąd. Powinieneś trochę odpocząć.
- Maja ma rację. Idźcie do ośrodka – Logan podał Amkowi klucz, więc razem z Mają udali się do dwuosobowego pokoju.
Nie minęło dziesięć minut, a Logan także znalazł się w środku. Odstawił gitarę koło łóżka i przyjrzał się Amkowi.
- Lepiej się czujesz?
- Tak. Po prostu do śpiewania potrzebne są płuca. Nic mi nie będzie.
- To dobrze. Byłeś niesamowity – Logan uśmiechnął się, a Amek pokrył się rumieńcem.
- Dzięki – mruknął cicho.
- Maju, za pół godziny cisza nocna. Mogłabyś powiedzieć wszystkim, żeby po 22 nie łazili po korytarzu?
- Jasne. Nie ma sprawy,ale wiesz, że to nic nie da?
- Zdaje sobie z tego sprawę, więc nie mówię, że mają być w swoich pokojach.
Maja uśmiechnęła się przebiegle i wyszła, by poinformować resztę o ciszy nocnej. Amek zerknął na Logana, który nagle jakoś zmarkotniał i wpatrywał się w gitarę. Wyglądał, jakby przypomniało mu się coś bardzo smutnego.
- Wszystko okej? - Amek usiadł po turecku na swoim łóżku będąc jednak odwróconym w stronę szarookiego. Ten spojrzał na niego i uśmiechnął się smutno.
- Tak. Po prostu to Will nauczył mnie grać na gitarze. Przez chwilę czułem się jakby tu był. Jeszcze ta rocznica.
- Przykro mi – szepnął Amek, nie mając pomysłu, co innego mógłby powiedzieć w takiej sytuacji. Logan kiwnął głową.
- Wiesz, że przez ten rok słyszałem to z milion razy, a tylko kilka z nich było naprawdę szczere? Naprawdę to doceniam.
Amek nie cierpiał takich rozmów. Już teraz miał w oczach łzy. I na jego nieszczęście, nie zdążył ich wytrzeć zanim Logan spojrzał w jego stronę. Nie skomentował ich jednak. Po prostu dalej siedział, patrząc w podłogę.
Amek miał ogromną ochotę go przytulić i powiedzieć że nie jest sam, że jeżeli tylko by zechciał, Amek mógłby zostać z nim na zawsze. Nie potrafił się jednak na to zdobyć. Miał jeszcze tyle rozsądku, by chwycić gitarę zanim zrobi coś głupiego.
Zaczął grać, a po chwili cicho śpiewał piosenkę, która jemu zawsze pomagała. W sumie miał ich kilka. Kiedy dowiedział się o chorobie, nie było z nim dobrze. Musiał się przeprowadzić, by móc być leczonym. Został sam. Jedynym jego oparciem byli rodzice, z którymi wtedy nie miał zbyt dobrego kontaktu. Wtedy to muzyka najbardziej podnosiła go na duchu. Przynajmniej dopóki mógł śpiewać.
Kiedy tak śpiewał, Logan podszedł usiadł na jego łóżku, opierając się plecami o ścianę. Amek otworzył oczy i śpiewał dalej, wpatrując się w Logana. Serce waliło mu jak młotem, a oczy mimo poleceń, lustrowały twarz Logana. Jedynym, co sprawiało, że jeszcze nie uciekł przed Loganem i swoimi reakcjami był smutek mężczyzny. Z każdą kolejną sekundą wydawał się on nieco zmniejszać, aż w końcu brunet patrzył na niego z lekkim uśmiechem.
Amek nie mógł się powstrzymać i z jednej piosenki przeszedł płynnie w drugą. Nie mógł tego zrobić przy wszystkich, ale teraz chciał zaśpiewać Loganowi ten jeden refren. Tym razem było inaczej. Jego głos był delikatny nawet w głośniejszych momentach. Nie śpiewał dla publiczności, tylko dla tej jednaj osoby, która siedziała teraz przed nim i wsłuchiwała się w tekst. Amek nie musiał się zastanawiać, czy Logan go rozumie. W końcu angielski był mu jeszcze bliższy niż samemu Amkowi.
Po pierwszym refrenie Amek zakończył piosenkę i przełykając głośno ślinę, wbił wzrok w łóżko Logana. Teraz to od mężczyzny zależało to, co powie. Przesłanie piosenki było na tyle oczywiste, że Logan musiał wiedzieć o co mu chodziło.
- Amek... - Chłopak zesztywniał, dalej nie podnosząc wzroku. Nie chciał słyszeć odpowiedzi, ale równocześnie pragnął usłyszeć, że Logan też go kocha. Zdawał sobie sprawę z tego, że nie mogliby być razem, nawet gdyby Logan okazał się być gejem. Dlatego nie zdziwił się, gdy usłyszał jego następne słowa: - Przecież ja jestem twoim nauczycielem.
- To akurat zdążyłem zauważyć – mruknął cicho, chcąc obrócić wszystko w żart.
- Amek, jesteś super chłopakiem, znajdziesz sobie kogoś.
- Nie musisz mnie pocieszać. To tylko jeszcze bardziej mnie dołuje. Traktuj mnie jak zawsze. Jak przyjaciela czy młodszego brata. To mój problem, więc ja sobie z nim poradzę. Zawsze tak było i teraz się uda.
Logan nie mógł patrzeć na te gasnące oczy. Chłopak dalej na niego nie patrzył. A mimo to doskonale wiedział, że po jego policzkach znów płyną łzy. W dodatku z jego powodu.
- Hej, nie płacz.
- Będę. I nie masz tu nic do gadania – Amek odwrócił się do niego plecami. Logan czuł się okropnie i nie miał zamiaru pozwolić mu płakać przez siebie.
Wyjrzał zza ramienia szatyna, na co ten jeszcze bardziej się odsunął. Logan się nie poddawał. Jakimś cudem wiedział, że Amek ma łaskotki. Chwycił go w talii i nie bacząc na nic, po prostu zaczął łaskotać.
Amek nie mógł w to uwierzyć. Ten baran miał jeszcze czelność go łaskotać?! Wyrywał się jak mógł, usiłując się nie śmiać, jednak za nic mu to nie wychodziło. Wystarczyło, że Logan dotknął jego żeber, a Amek wybuchał niepohamowanym śmiechem. W końcu obydwu im zabrakło sił. Amek uspokajał oddech, by nie dostać ataku, a Logan patrzył na niego z góry, uśmiechając się.
Ich mała zabawa skończyła się na tym, że Amek leżał, a Logan siedział mu na biodrach, pochylając się.
- Złaź ze mnie – Amek poruszył się, jednak nie dał rady zrzucić bruneta.
- A obiecasz mi, że nie będziesz płakał?
- Nie. Nie składam pustych obietnic.
- Tym lepiej. Obiecaj – Logan wpatrywał się w zaczerwienione oczy, które nagle zaczęły uciekać.
- Pod jednym warunkiem – Amek spojrzał w szare oczy, po czym znów uciekł gdzieś na bok.
- Jakim?
- Skoro już wiesz co do ciebie czuję, to mnie pocałuj. Tylko ten jeden raz. To nie będzie nic znaczyć. Przynajmniej dla ciebie.
Logan widział cała gammę uczuć na twarzy Amka. Strach, że zostanie wyśmiany, nadzieję, że jego życzenie zostanie spełnione i smutek, że nawet jeśli, to nie będzie nic znaczyło.
- I nie będziesz płakał? - Amek gwałtownie zwrócił się ku niemu. Widocznie nie oczekiwał, że Logan może nawet rozważać jego prośbę.
- Nie będę, obiecuję – szepnął i wstrzymał oddech, kiedy twarz Logana znalazła się tuż przy jego. Zamknął oczy i czekał. Kiedy w końcu poczuł miękkie wargi na swoich, wypuścił powietrze z płuc. Poruszył ustami oddając pocałunek. Logan się nie wahał. Całował stanowczo, ale delikatnie. Dokładnie tak, jak Amek to sobie wyobrażał. Rozchylił wargi, błagając o coś więcej i, ku jego zdziwieniu, Logan mu to dał. Pogłębił pocałunek, badając wnętrze jego ust i zapraszając Amka do tego samego.
Jeszcze przez chwile Amek mógł cieszyć się tą bliskością. Mimo, że zdawał sobie sprawę, że to nie może trwać wiecznie, poczuł jak coś ściska go w gardle, kiedy tylko Logan się odsunął.
- Przepraszam – szepnął, kiedy Logan zszedł z jego łóżka.
- Nie masz za co.
- Zmusiłem cię do tego.
- Wcale nie – odpowiedział cicho Logan i dodając, że musi się przejść po pokojach, zostawił Amka samego.

Następnego dnia Amek wyszedł z pokoju jak najwcześniej mógł, by wparować do pokoju dziewczyn. Maja od razu zauważyła, że coś jest nie tak, ale nie zaczynała tematu przy reszcie. Powiedziała tylko, że porozmawiają o tym później. Jak się okazało to później nastąpiło po śniadaniu, kiedy mieli czas na posprzątanie w pokoju i mentalne przygotowanie się do zajęć. Maja wyciągnęła Amka na zewnątrz i posadziła na tym samym pieńku, na którym siedział dzień wcześniej.
- Co się dzieje? - zapytała, kładąc mu dłoń na kolanie.
- Zakochałem się w Loganie. To się dzieje.
- Przecież to nie koniec świata.
- Właśnie, że tak. On o tym wie. Powiedziałem mu wczoraj.
- Co zrobiłeś?!
- Powiedział, że kogoś sobie znajdę. I kazał mi obiecać, że nie będę płakał. W zamian mnie pocałował.
- Co zrobił?!
- Stajesz się monotematyczna.
- Przepraszam, mów dalej. - Maja zamachała dłonią i wpatrzyła się w Amka wyczekująco.
- W dodatku było tak cudownie. To był mój pierwszy prawdziwy pocałunek. Nie liczę tych w butelkę. Czemu ten facet nie może całować jak żaba, co? Wtedy przynajmniej mógłbym to sobie powtarzać w głowie przez cały czas.
- Czekaj chwilę, bo się pogubiłam. Tak bardzo nie chciał, żebyś płakał, że wepchnął ci język do gardła? Amek, jemu na tobie zależy! - Spojrzał na nią jak na idiotkę i czekał na wyjaśnienia. - Pomyśl rozsądnie i popatrz na to z mojej perspektywy. Twój nauczyciel pocałował faceta, w dodatku swojego ucznia, by ten nie płakał. Rozumiem, żeby cię pocieszał, ale bez przesady. Teraz już mamy pewność, że jest gejem. W innym wypadku pewnie by zwiał.
- Może i tak, ale to niczego nie zmienia. Wyraźnie dał mi do zrozumienia, że między nami nic się nie może zdarzyć.
- Ty debilu! Przecież wiesz to od samego początku. To jasne, że nic się nie może zdarzyć. A jednak nie przeszkodziło ci to się w nim zakochać, więc nie odpuszczaj! Uwiedź go!
- Niby jak? Zresztą to już nie ma znaczenia. Powiedziałem mu, że mam mnie traktować tak jak wcześniej. Jeśli już, to przynajmniej chce być jego przyjacielem.
- Amek nie pakuj się w to. Nieodwzajemniona miłość boli. Nie chcę, żebyś sam siebie torturował. Zdecyduj się, albo dalej go kochasz i o niego walczysz, albo zapominasz o miłości do niego całkowicie. Nie ma opcji pomiędzy.
- Maja, ale ja nie wiem co mam zrobić. On jest moim cholernym ideałem. Mamy mnóstwo wspólnych tematów, a do tego widujemy się prawie codziennie. Sama widzisz, że nie potrafię na niego nie patrzeć. Wystarczy jedno jego sowo, a ja już się rumienie. Ten facet spraiwa, że wracam dawny ja. Ten sprzed choroby i operacji. Za trzy dni minie dokładnie rok, a ja dopiero przy nim zaczynam przypominać sobie jak żyłem kiedyś. On naprawdę potrafi być kochany. Ten facet tak wiele wycierpiał. Nie dam rady zostawić go samego.
Maja westchnęła i uśmiechnęła się lekko.
- Tak myślałam. Dlatego właśnie musisz go uwieść.
- Ja? - Amek spojrzał na Maję, jakby postradała zmysły.
- Nie, ja spróbuje. Oczywiście, że ty! Skoro traktuje cię jak brata to pokażmy mu, że nim nie jesteś. Ciało masz niezłe więc nie będzie z tym problemów. Musisz jak najczęściej paradować bez koszulki. Proponuję też żebyś zapomniał ręcznika do łazienki i wyszedł ociekający wodą. Możemy też...
- O nie nie nie. Po pierwsze nie chce wiedzieć co jeszcze wymyślisz. Po drugie nie mam zamiaru chodzić bez koszulki.
- Czemu? Nie wyglądasz na grubasa – szturchnęła go w żebra z uśmiechem.
- Nie o to chodzi. Mam blizny, dosyć spore zresztą. Ludzie uwielbiają się na nie gapić.
- Tym lepiej. Będą przyciągać uwagę Logana. Amek, co ci szkodzi. Raz zapomnisz ręcznika. Jeżeli nie zawiesi na tobie wzroku to będziesz mógł podważać moje pomysły. Proszę, to dla twojego dobra.
-Zgadzam się. Dla świętego spokoju. I tak nie mam nic do stracenia.
*
Amek stał pod prysznicem, cały ociekający wodą i zastanawiał się co ma robić. Nie miał zbyt dużego wyboru, bo Maja zabrała mu koszulkę, kiedy chciał zabrać ją do łazienki. Ręcznika też nie wziął i dopiero teraz uświadomił sobie jak dziwnie będzie to wyglądać. Zapomniał i ręcznika i koszulki? To było więcej niż podejrzane. W każdym razie i tak nie mógł się już wycofać.
Wziął głęboki wdech i otworzył drzwi, od razu robiąc krok na przód. Omal nie dostał zawału, kiedy wpadł na Logana, trzymającego w ręku koszulkę, którą najwyraźniej musiał niedawno zdjąć.
Zdał sobie sprawę, że wpadł we własną pułapkę. Widok umięśnionej klatki piersiowej działał na niego tym bardziej, że Maja miała rację – Logan także przejechał wzrokiem po jego sylwetce. Zauważył moment, w którym oczy Logana zatrzymały się na jego bliznach.
- Ty.. - szepnął Logan, a jego oczy gwałtownie się rozszerzyły. Amek wciągnął powietrze, kiedy poczuł jak palce Logana głaszczą blizny na jego piersi. Ani drgnął nie mając pojęcia co się dzieję. Wątpił by plan Mai był aż tak dobry. - Miałeś przeszczep płuc.
Amek nie miał pojęcia skąd Logan wiedział jak wyglądają blizny po transplantacji płuca. Jednak mina Logana sprawiła, że zapomniał o jego dotyku.
- Logan, co się dzieje? - potrząsnął lekko mężczyzną, kiedy ten blady jak ściana wpatrywał się w niego.

- Ja... - Logan przełknął ślinę. Nie potrafił opanować serca, które biło coraz wolniej. Miał wrażenie, że za chwilę całkowicie się zatrzyma.
- Nie strasz mnie. Logan, mów!
- Powiedz mi tylko kiedy. Kiedy dokładnie miałeś operację.
Logan obserwował jak Amek marszczy brwi, zastanawiając się po co mu ta wiedza. Nie miał pojęcia o tym, co właśnie docierało do bruneta. Z każdą chwilą nabierał pewności, jednak chciał to usłyszeć.
- To był ósmy październik, prawda? - Teraz to Amek wyglądał na zaskoczonego. Kiedy kiwnął głową, Logan zasłonił dłonią usta. Zachwiał się i zrobił krok do tyły, uderzając lekko w ścianę.
Czuł jak gula w jego gardle rośnie. Przed oczami stanął mu obraz śmiejącego się Willa, machającego mu tuż przed tym, jak uderzył w niego samochód. Wspomnienia chwil, które spędzili razem nagle pojawiały się w jego umyśle. A później znów zobaczył jego bezwładne ciało. Moment, w którym dowiedział się, że Will nie żyje. I małżeństwo, które miało stracić syna. Syna, który teraz stał przed nim, żyjący właśnie dzięki śmierci jego brata.
Poczuł łzy, które zebrały mu się pod powiekami. Przez ostatni rok nie płakał. Może to przez to, że nie potrafił pogodzić się ze śmiercią Willa. Obwiniał brata o to, że zostawił go zupełnie samego. Łzy po prostu nie chciały nadejść. Mimo, że wiele razy przeklinał swój los.
Teraz jednak wszystko wróciło. Cała żałoba, którą we właściwym czasie nadrabiał złością, uderzyła w niego ze zdwojoną siłą. Świadomość, że w jakiś sposób dostał szansę spotkania swojego brata ponownie, przywróciła wszystkie utracone uczucia.
- Willy – szepnął, zakrywając dłońmi twarz.
Kiedy usłyszał imię brata Logana, zaczął podejrzewać, o co chodziło. Jednak to było praktycznie nie możliwe. Bo jaka jest szansa, że William zginął właśnie wtedy, kiedy Amek miał umrzeć? To byłby olbrzymi zbieg okoliczności, gdyby chociaż posiadał taką samą grupę krwi, a co dopiero był jego bliźniakiem genetycznym.
Nie wierzył, że silny mężczyzna, który przeżył już tak wiele i którym zawsze był Logan, teraz całkowicie się załamał. Chwilowo nawet nie myślał o tym, że obaj nie mają na sobie koszulek. Sam miał już łzy w oczach. Nienawidził patrzeć na kogoś, kto płacze. Szczególnie jeśli był to ktoś, kto nie ryczy z byle powodu.
Uklęknął koło Logana i objął go delikatnie. Sam był w lekkim szoku, że się na to zdobył. Nie wiedział, czy mężczyzna go odepchnie. Mógł nie lubić, kiedy ktoś widział jego cierpienie. Odetchnął cicho, kiedy część ciężaru ciał Logana oparła się na nim. Objął go mocniej, pragnąc wziąć od niego cały ten smutek. W końcu Logan całkowicie się poddał. Położył ręce na plecach Amka, a twarz schował w jego ramieniu. Gorące łzy mieszały się z wodą, a oni trwali tak nieruchomo, dopóki Amek całkowicie nie wysechł.
- Logan, chodź się położyć – Amek pogłaskał go po plecach, a Logan nieco się odsunął. Wyglądał tak smutno, że Amek ponownie miał ochotę się rozpłakać.
- Nie trzeba. Już lepiej. Muszę pilnować dzieciaków.
- Nic nie mów, tylko idź się przebierz. Bez gadania. Jak wrócę to widzę cię leżącego w łóżku. Masz pięć minut.
Powiedziawszy to, złapał za jakąś koszulkę i udał się do pokoju pozostałych nauczycieli. Musiał przyznać, ze panna Kałaput zachowała się zupełnie inaczej niż zwykle. Kiedy powiedział jej, że Logan naprawdę źle się czuje i kazał mu iść spać, poinformowała go, że Logan ma zakaz wychodzenia tej nocy z pokoju, a oni przejmą jego obowiązki. Bez tony makijażu, w normalnej koszulce była naprawdę ładną kobietą. Przez chwilę nawet pomyślał, ze mógłby ją polubić.
Kiedy wrócił do pokoju, Logan stał na środku w bokserkach i podkoszulku i wpatrywał się w okno. Nie wyglądał już jakby miał płakać, więc Amek wyczuł poprawę. Zamknął drzwi na klucz na wszelki wypadek. Nie chciał, żeby ktoś wparował do pokoju i zobaczył Logana w takim stanie. Może to było trochę nie na miejscu, ale czuł się wyróżniony, że mężczyzna pozwala mu być ze sobą w ciężkich chwilach.
- Kładź się – zarządził i poprowadził mężczyznę do łóżka. Czuł się jakby prowadził lalkę, która pójdzie wszędzie, gdzie tylko by zechciał. Kiedy Logan leżał pod kołdrą, poszedł zgasić światło, po czym wrócił do mężczyzny i wpakował się obok niego.
- Amek, ja... - Logan chyba nie stracił świadomości na tyle by nie zwracać na niego uwagi. Amek szybko mu przerwał i zabrał część kołdry.
- Śpij. Dzisiaj jestem tylko twoim bratem – szepnął i nie mogąc się powstrzymać, pocałował go w czoło.
Przez kilka minut leżeli koło siebie nieruchomo, jednak Logan w końcu westchnął głośno.
- Pierdolę to – palnął i przyciągnął Amka do siebie, mocno go przytulając. Czuł, że rana w jego sercu, która do tel pory tylko się jadziła, powili zaczyna się goić.



6 komentarzy:

  1. Jej jak mogłaś skończyć w takim momencie? Ja chcę więcej :)
    Dużo weny
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. No nauczyciel to ma zawsze pod górkę:-), super taki długi rozdział dzięki:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja chcę więcej... czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ghaaa!!! Przypomniałam sobie, że dzisiaj dodałaś kolejny rozdział dopiero przed chwilą. D: Nie lubię komentować dzień po wstawieniu notki. >~>
    Rany, płakać mi się chciało, kiedy Logan się załamał... Bożeno lukrowana! Ostatkami sił sue powstrzymałam, by się nie rozryczeć. .v. Chociaż wiem, że to jest opowiadanie, że Amuś nie jest przy Loganie z przypadku, to i tak dobrze, że w ogóle jest! Gdyby go nie było, to Logan stałby się (tak przypuszczam) zimnym człowiekiem, który nie pokazuje swoich uczuć i nie jest zdolny do kochania. :'c To byłoby straszne...
    Matko, nadal czuję gulę w gardle. TT^TT *chlip chlip* Niech mnie ktoś przytuli. .v.
    Moment, w którym wychodziło, że Amuś się poddał mnie wkurzył... Nagadałabym mu dokładnie to samo, co aż Maia, tylko trochę bardziej... Burzliwe. ^^"" Dobrze, że ma taką przyjaciółkę, która subtelnie kopnie go w zad i nakieruje na odpowiednią drogę. *^*
    I jeszcze pani Kałaput... Tak! Ją też napraw! Niech wróci odmieniona z tej wycieczki. :DD Kto jest ze mną? ^^ Jeśli zrobię petycję, to, czy, Genuine kochana, przywrócisz artystyczną duszę do ładu? :>
    Hmmm... =3= Nie mogę sue już doczekać następnego tygodnia... Chociaż nie, nie chcę tygodnia, bo w luj dużo szkoły. Chcę noc z niedzieli na następny poniedziałek. *^*

    ... Nie wierzę, to już wszystko, co chciałam ci powiedzieć?? Cóż, bywa. ^^
    Pisałam ten komentarz w niecałe 20 minut,.które już dawno powinnam poświęcić na spanie. ;3; Patrz jak się dla ciebie poświęcam x3x
    Twoja wierna
    ~Uma

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    piosenka, wyznanie uczucia, pocałunek, pomysł Maji i co? Logan dowiedział się, że to Amek dostał płuca Willa...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejka, hejka,
    fantastyczny rozdział, piosenka... wyznanie uczucia... pocałunek... pomysł Maji ;) i co? Logan dowiedział się, że to Amek dostał płuca Willa... ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń