Wojtek
poczuł gorące dłonie na swoim torsie i reszta z jego wątpliwości
natychmiast się rozwiała. Zepchnął Radka z siebie, zaraz jednak
samemu siadając mu na biodrach. Zobaczył szeroki uśmiech na twarzy
leżącego biologa. Z powrotem złączył ich usta i wsunął ręce
pod koszulkę mężczyzny, badając palcami szczupły brzuch. Chwilę
później pozbył się zarówno jej, jak i swojej koszuli. Radek nie
leżał po nim biernie, co chwilę drapiąc, masując lub gładząc
jego skórę. W zamian Wojtek obdarowywał go coraz to nowymi
pocałunkami. Nie mogąc się powstrzymać, zrobił Radkowi malinkę w
okolicy obojczyka. Cichy jęk zmotywował go do dalszego działania.
Radek
zaczynał się gotować od środka. Serce waliło jak młot, a w
brzuchu motyle łaskotały go swoimi skrzydełkami. Teraz jednak
bardziej skupiał się na swoim penisie, który właśnie został
chwycony w dłoń tego cudnego mężczyzny, którego zaraz będzie
mógł nazywać kochankiem. Jęknął głośno, wbijając paznokcie w
plecy Wojtka.
Pieścił
go powoli, nie spiesząc się i chłonąc widok męskiego, wijącego
się pod nim ciała. Jakiś czas temu pozbyli się spodni i bokserek,
więc teraz mógł w pełnej krasie podziwiać biologa. I jak cholera
podobał mu się ten widok. Radek zawsze wydawał mu się chudym i
drobnym mężczyzną i okazało się to prawdą. Tylko to, co sobie
wyobrażał, choć nie miał pojęcia, kiedy to robił, znacznie
różniło się od tego, co widział teraz. Mimo, że szczupłe,
ciało pod nim było z pewnością męskie i seksowne.
Chcąc
jak najszybciej znaleźć się w nim, Wojciech wsunął w niego
jeden palec. Radek był niesamowicie ciasny, aż za bardzo.
-
Radek, czy ty...?
Nie
musiał kończyć zdania. Radek wiedział o co mu chodziło. Nabił
się mocniej na jego palec, przyciągając do pocałunku.
- Nie,
po prostu dawno tego nie robiłem.
Wojtek
kiwnął głową i całując go z nowym zapałem, zaczął go
rozciągać. Po chwili do pierwszego palca dołączył drugi, a
później kolejny.
-
Wystarczy. Wejdź we mnie – wyszeptał Radek prosto do ucha Wojtka,
a temu nie trzeba było dwa razy powtarzać.
- Wiem,
że to nie dobry moment, ale nie mam gumki.
Obaj
nagle zamarli, uświadamiając sobie, co Wojtek powiedział. Ich oczy
spotkały się w niemej rozmowie i przez kilka chwil badały się
nawzajem. Atmosfera jednak wciąż była napięta, a podniecenie obu
mężczyzn nawet na sekundę nie opadło.
-
Jestem zdrowy – Radek ostatnio robił badania, by oddać krew, stąd
miał pewność, że na nic nie choruje.
- Ja
też – odetchnął Wojtek, przypominając sobie, kiedy ostatnim
razem uprawiał seks. Było to jeszcze przed tym, kiedy przejął
opiekę nad Madzią. Później jakoś nie było ani czasu ani okazji.
Wtedy też zrobił sobie badania, by upewnić się, że niczym nie
zarazi Małej.
W
jednej sekundzie mężczyźni znów do siebie przylgnęli. Wojtek,
nie mogąc dłużej wytrzymać, naparł penisem na niewielką
dziurkę.
Radek
jęknął, czując jak penis blondyna zaczyna go wypełniać. Czuł
lekki ból, jednak nie zwracał na niego uwagi. Dotarło do niego
właśnie, że po raz pierwszy od dawna ma to czego chce. Ukochanego
mężczyznę, który właśnie się w nim znajdował. Jęknął
ponownie, kiedy Wojtek wszedł w niego cały i zatrzymał się, by
pozwolić mu się przyzwyczaić.
-
Pocałuj mnie – szepnął Radek i zaraz poczuł na swoich ustach
delikatny pocałunek. Poruszył lekko biodrami, dając znak, że
wszystko jest dobrze, a Wojtek odpowiedział na ten ruch lekkim
pchnięciem.
Pocałunek
zamieniał się na pełen pożądania i namiętności, a wraz z nim
przyspieszały ruchy bioder. Wojtek uderzył trochę z boku i poczuł
jak Radek drży w jego ramionach. Ponowił ruch, mieszając ich
oddechy w kolejnym pocałunku. Jęki ich obydwu mieszały się, a
ruchy stawały coraz bardziej chaotyczne. Z każdy ruchem byli coraz
bliżej granicy, aż w końcu Wojtek pchnął mocno, trafiając w
czuły punkt i sprawdzając, że Radek jęknął mu w usta,
zaciskając się i jego także doprowadzając do orgazmu.
Wojtek
opadł na Radka, a ten zaplótł dłonie w dole jego pleców. Obaj
dyszeli, wyczerpani po pełnym emocji zbliżeniu.
-
Prysznic i spać? - zapytał Radek, kiedy już się trochę
uspokoili.
- Mhm,
chodźmy razem, będzie szybciej.
Mimo
swoich słów, Wojtek, wciąż leżał na Radku, wpatrując się w
jego twarz z wzajemnością. Obserwacja trwała dłuższą chwilę,
aż w końcu rudzielec otrzymał czuły pocałunek i został
pozbawiony, jego zdaniem, przyjemnego ciężaru.
Razem
udali się do łazienki i wspólnym prysznicu, na którym się
skończyło, udali się do łóżka. Żaden się nie zastanawiał,
czy będą spać razem, bo obaj czuli, że druga strona tego chce.
Kiedy więc leżeli wtuleni w siebie, Radkowi kompletnie odechciało
się spać.
-
Śpisz?
-
Jeszcze nie.
-
Pogadamy?
-
Chcesz teraz rozmawiać o tym, co się stało? - Wojtek spojrzał na
niego, kładąc się bokiem i przyciągając go do siebie.
-
Niekoniecznie. Możemy pomówić o czymś innym.
- Na
przykład o buziakach na dobranoc. Ja bardzo je lubię.
Wojtek
aż zaniemówił. Radek powiedział to tak niewinnym i uroczym tonem,
że nie mógł zrobić nic innego, niż parsknąć śmiechem.
- Ej
no, nie śmiej się ze mnie. – Szturchnął go Radek, również
jednak się uśmiechając.
-
Dobrze, nie będę – odpowiedział Wojtek i musnął jego usta
swoimi. Te delikatne, pełne wargi przyciągały go, od kiedy tylko
ich zasmakował. Dla niego pocałunki były czymś niezwykle
przyjemnym, a pocałunki z Radkiem w ogóle przekraczały wszelkie
granice.
- To
miał być buziak no dobranoc, a nie na początek seksu – Radek
parsknął mu cicho w usta.
- To
absolutnie twoja wina.
- Moja?
A kto się do mnie wcześniej przysysał jak pijawka? To ty nad swoimi
ustami nie panujesz. Bierzesz w nie wszystko, co popadnie –
powiedział, doskonale zdając sobie sprawę z tego, jak zabrzmią te
słowa. Wojtek spojrzał na niego, oblizując usta. Poruszył
śmiesznie brwiami i powiedział:
- Skoro
tak mówisz...
W
odpowiedzi otrzymał cichy śmiech i buziak w czubek nosa. To było
takie dziwne. Mimo, że z Hubertem był przez ponad dwa lata, nigdy
się z nim tak nie czuł. Nie dostawał buziaków, bo jeżeli już,
to całowali się z jego inicjatywy, a zazwyczaj po seksie szli po
prostu spać. Nigdy nie zdarzało im się leżeć i gadać o
głupotach. To było takie rozluźniające. Jego zły humor zniknął
gdzieś, a wszystkie myśli krążyły tylko po tym jednym pokoju.
- Za
karę chce jeszcze jednego buziaka.
- No
nie wiem – Wojtek przewrócił oczami, udając, że się
zastanawia. Kiedy jednak spojrzał ponownie w te psotne oczy, nie
mógł się powstrzymać i cmoknął go w usta, zatrzymując się
jednak centymetr przed nimi. Musnął pełne wargi jeszcze raz i
ponownie się odsunął. Robił tak, dopóki Radek sam nie wpił się
w jego usta i nie pogłębił pocałunku.
Poszli
spać dopiero po kilku kolejnych pocałunkach, z których żaden nie
prowadził do niczego więcej. Radek pełen obaw miał nadzieję, że
rano wszystko nie okaże się tylko snem.
Amek
westchnął, czekając przed gabinetem dyrektorki. Kiedy w końcu
udało mu się przekonać rodziców, żeby puścili go na wycieczkę,
oni musieli wysunąć swoje warunki. Rozmowa z dyrektorką była
jednym z nich, drugim stały nadzór nauczycielski. Nie wyobrażał
sobie jak będzie to wyglądać. Nauczyciel będzie chodził cały
czas z nim i Mają? Nie będzie oponował, jeżeli padnie na Logana.
Tak naprawdę podejrzewał, że i tak pewnie większość czasu
spędzałby ich towarzystwie. Nie spodziewał się jednak, że kiedy
rodzice wyjdą z gabinetu, usłyszy takie nowiny.
-
Możesz jechać na wycieczkę. Dogadaliśmy się co do opieki jaką
ci zapewnią.
- To
super. Dzięki wielkie – Amek od razu szeroko się uśmiechnął.
-
Jedyny warunek – Amek spojrzał an ojca z wyczekiwaniem – jest
taki, że będziesz w pokoju z nauczycielem.
Serce
Amka chciało wyskoczyć z piersi, kiedy tylko to usłyszał. Na
wycieczkę jechało troje nauczycieli. Artystka, z którą raczej by
go nie umieścili ze względów etycznych, chemik, na którego
wszyscy mówili po prostu Eryk oraz Logan.
- Z
którym? - Amkowi aż zaschło w gardle, kiedy czekał na odpowiedź.
Nie wiedział, czy będzie w stanie spędzić te noce w jednym pokoju
z Loganem. Mimowolnie jednak chciał, aby to jego imię padło z ust
Rodzica.
- Z
panem Mikulskim. Pani dyrektor zapewniła nas, że potrafi zachować
spokój w każdej sytuacji i poradzi sobie, jeśli coś będzie się
działo. Jest twoim wychowawcą więc pewnie znacie lepiej od innych
nauczycieli. Szkoda, ze nie możemy go poznać, bo zaczyna dopiero za
godzinę. Muszę wracać do pracy, więc leć na zajęcia.
Na usta
Amka wpłynął uśmiech. Pożegnał się z rodzicami i udał na
lekcje. W głębi duszy skakał z radości, choć rozum podpowiadał
mu, że powinno być mu tak wesoło. Logan stawał się dla niego
kimś znacznie więcej niż nauczycielem. Nie wiedział, co ma zrobić
z tym, że za każdym razem jak na niego patrzył serce waliło mu
jak młotem, a każdy jego uśmiech powodował rumieńce. W dodatku w
jego umyśle cały czas błąkało się wspomnienie przytulającego
go mężczyzny.
Otworzył
klasę od geografii i kiwając nauczycielowi głową, usiadł obok
Mai. Wcześniej rozmawiał z panem Kostką i powiadomił, że się
spóźni. Geograf był jednym z normalniejszych nauczycieli, więc
nie robił problemów, tylko normalnie prowadził lekcję.
- I co?
- szepnęła Maja, kiedy nauczyciel patrzył w inną stronę.
- Jadę.
- Zastanowił się, czy przekazać Mai wszystko czy poczekać do
przerwy. Musiał się jednak z kimś tym podzielić. - Pod jednym
warunkiem.
-
Jakim?
- Że
będę w pokoju z Loganem – powiedział i zamknął Mai usta, nim
ta wydarła się na całą klasę. Uwolniła usta i spojrzała na
niego groźnie.
- Jak
to będziesz w pokoju z Loganem?! - jej szept przybrał na głośności,
jednak dalej był słyszalny tylko dla niego.
- Mnie
nie pytaj. To warunki rodziców.
- Czy
oni zapomnieli, że ty...?- chrząknęła, na wypadek, gdyby ktoś
jednak podsłuchiwał.
-
Przestań, przecież on jest nauczycielem – powiedział jeszcze
ciszej.
- Na
którego widok się ślinisz. Oboje wiemy, że nie jest ci obojętny.
- No i
co z tego. Między nami i tak niczego być nie może.
- No
nie wiem.
Nim
Amek zdążył się dowiedzieć o co jej chodzi. Zostali upomnieni i
z cichym "przepraszam" zamilkli. Na przerwie Maja unikała
odpowiedzi na pytania, więc musiał zadowolić sie niewiedzą.
Później bardziej przejmował się angielskim, który zbliżał się
nieuchronnie. Nie wiedzieć czemu się stresował. Skoro robił to
teraz przed normalną lekcją, to co będzie przed wycieczką.
-
Wojtek, wstawaj do cholery!
- Co
się dzieje?! - Resztka zerwał się, patrząc zaspanymi oczami na
Radka. Przez chwilę nie wiedział co on tu robi, ale później
uderzyła w niego fala wspomnień wraz ze znajomym bólem głowy.
Widok Radka sprawił, że od razu się obudził. Mężczyzna chyba
nie zdawał sobie sprawy z tego jak wygląda.
Lekko
przydługie włosy wyraziście rudego koloru roztrzepane były na
wszystkie możliwe strony. Zielone oczy patrzyły na niego z lekką
paniką, a nico opuchnięte, pełne wargi coś do niego mówiły.
Dodatkowo niczym nie osłonięta klatka piersiowa mężczyzny
przyciągała wzrok. Nie mógł przestać myśleć o tym, co kryło
się pod kołdrą.
-
Słuchasz ty mnie w ogóle?! - Radek trzepnął go w głowę i
dopiero wtedy Wojtek skupił się na jego słowach.
- Nie
bardzo. Możesz powtórzyć? - przetarł twarz, chcąc trochę
bardziej się obudzić. - Która godzina?
-
Właśnie usiłuję ci powiedzieć, że za dziesięć ósma!
Powinniśmy byś już w szkole!
Wojtek
przetworzył w myślach słowa Radka, po czym spojrzał na niego
przerażony.
-
Cholera! Madzia! Miałem być w domu o siódmej!
Resztka
wyskoczył z łóżka i złapał za telefon, od razu wybierając
numer do opiekunki.
- Halo?
Pani Basiu, bardzo przepraszam, zaspałem. Mogłaby pani zostać
jeszcze godzinkę? Naprawdę? Bardzo dziękuję. Będę jak
najszybciej.
Radek
przyglądał się jak Wojtek chodzi po pokoju tam i z powrotem
zupełnie nagi. Jakby w ogóle nie zwracał na to uwagi. Nie żeby mu
to przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Miał ochotę położyć się i
patrzeć. I gdyby nie praca pewnie by to zrobił. W czasie, kiedy on
sycił się widokiem, Wojtek zadzwonił jeszcze do szkoły,
uprzedzając, że się spóźnią z powodu wypadku na autostradzie Na
pytanie, jakie musiała zadać dyrektorka, odpowiedział, że
spotkali się po drodze, więc zaoferował Radkowi podwózkę.
Bardzo
chętnie by sobie dłużej popatrzył, jednak musiał się ubrać.
Podobnie jak Wojtek, który wkrótce również założył wczorajsze
ciuchy. Obaj byli gotowi o ósmej, jednak pozostało im jeszcze dojść
do samochodu i pojechać do Wojtka.
- Ile
masz dzisiaj lekcji? - Zapytał dyrektor, kiedy znajdowali sie już w
samochodzie.
- Trzy
w tym indywidualne w tym momencie. Ale mam nadzieję, że Więcek
dalej jest chory i nie przyszedł.
- To
masz jak w banku. Rozmawiałem wczoraj z jego rodzicami. Nie będzie
go jeszcze przez tydzień. Z jakimi klasami masz?
- Z
pierwszą A i trzecią C. A co?
- Masz
jakieś materiały?
- Są w
biurku. Co się tak wypytujesz – Radek spojrzał na Wojtka
zaciekawiony. Ten zerknął na niego z niemrawym uśmiechem.
- Bo
opiekunka nie może dłużej zostać, a ja nie mam z kim zostawić
Madzi.
- Nie
możesz wziąć jej ze sobą?
- Nie.
Ostatnio to był wyjątek, nagła sytuacja, ale Aneta powiedziała,
że to ostatni raz.
- I co
ja mam zrobić? Nie iść do pracy?
- To
tylko dwie lekcje. Poza tym to ja ustalam zastępstwa i nikt nie
zauważy, że prowadzę za ciebie lekcje. Poza tym Aneta właśnie
jedzie na jakiś występ i nie będzie jej przez dwie następne
godziny. Ja mam do piętnastej, więc zdąży wrócić i zobaczy
Madzię.
-
Trzecia klasa ma kartkówkę, więc muszę być, ale możemy zrobić
tak: weźmiemy Madzię do szkoły i ukryjemy w twoim gabinecie, a jak
skończę, to wezmę ją do siebie.
-
Dobra. Masz prawo jazdy?
- Mam.
- To
dam ci swój samochód, żebyś nie musiał się tułać autobusem.
Ja wrócę taksówką.
Zajechali
właśnie pod niewielki jednorodzinny domek. Wojtek wyskoczył z auta
i ruszył w stronę drzwi. Radek zrobił to samo, z wahaniem wchodząc
do budynku. W progu zastał kobietę w średnim wieku, już gotową
do wyjścia.
-
Naprawdę przepraszam i dziękuję, że pani została.
- Nie
ma sprawy kochanieńki, ale naprawdę muszę już lecieć. Może
zdążę jeszcze na autobus.
-
Podwieziemy panią. To po drodze, wiec nie ma problemu. Tylko ubiorę
małą.
Wojtek
nawet nie dał kobiecie zaprotestować i już zniknął, by po chwili
wrócić z dzieckiem. Położył Madzię na jakby specjalnie do tego
przygotowanej szafce. Widząc jego wysiłki, Radek westchnął i
kazał mu zapakować rzeczy dziecka, samemu sprawnie zakładając
maleńką kurtkę.
- Ma
pan w tym wprawę – powiedziała przyglądająca się jego wyczynom
kobieta.
- Mam
małego kuzyna. Poza tym uwielbiam dzieci – odparł, zapinając
radosną Madzię w nosidełku.
- Teraz
tacy mężczyźni to skarb.
Radek
uśmiechnął się do niej, a do przedpokoju wszedł Radek z
dziecięcą torbą. Chwilę później byli już w samochodzie i
jechali w stronę szkoły. Jakoś w połowie drogi pani Barbara
wysiadła, dziękując za podwózkę. Wojtek jeszcze raz ją
przeprosił i ruszyli dalej.
-
Sympatyczna pani. Wydaje się dobrze zajmować Madzią –
skomentował Radek, spoglądając na spokojnego malucha.
- Sama
nie ma wnuków, ale dobrze chyba bardzo by chciała. Spotkałem ją
ostatnio przez przypadek i zapytałem, czy nie mogłaby popilnować
Madzi przez chwilę. Później jakoś tak wyszło, że zaproponowałem
jej pracę. Chociaż jej nie potrzebuje, to chyba sprawia jej to
przyjemność.
- W
końcu znalazłaś dobrą opiekunkę.
- Mhm.
Nastała
dłuższa cisza, ale nie przeszkadzała ona żadnemu z mężczyzn.
Byli już nie daleko, kiedy Radek zaczął rozmyślać nad tym co się
właśnie dzieje i co działo się zeszłej nocy. Większość z jego
marzeń spełniła się w ciągu tych cudownych chwil. Nie mógł
powstrzymać uśmiechu, który cisnął mu się na usta. Na razie nie
dopuszczał do siebie myśli o tym, co będzie później. Każdy
moment, który mógł przeżyć szczęśliwy, był na wagę złota, a
on sam nie zamierzał tego kończyć. Woli już żyć w niepewności,
niż usłyszeć, że to był tylko jednorazowy wyskok.
Zajechali
pod szkołę trzydzieści pięć po ósmej, w tym samym momencie z
auta wysiadał Logan. Radek poczuł jak lekko się rumieni. Miał
ochotę wszystko powiedzieć przyjacielowi, chociaż ten nie wiedział
nawet o jego uczuciu do Wojtka. Chyba, że się czegoś domyślał,
co było nader prawdopodobne. Wyjaśniałoby to podejrzany uśmiech
jakim ich obdarzył.
-
Obawiam się, że chyba się już domyślił, co się działo –
powiedział Wojtek rozpinając pas i patrząc na czekającego na nich
mężczyznę.
- Czemu
tak sądzisz?
- Bo
zauważyłem, ze jest bardzo spostrzegawczy. Zwraca uwagę na ludzi i
wie, że jestem gejem.
- Tak,
raczej nic mu nie umknie.
Wysiedli
z samochodu, a Radek wyjął z niego Madzię. Zrobił to dlatego, że
był bliżej, ale kiedy się obrócił, zobaczył jeszcze szerszy
uśmiech Logana. Coś czuł, że rozmowa go nie ominie.
Przywitali
się i ruszyli do szkoły. Radek zatopił się w rozmowie z Loganem,
który mimo znaczącego uśmieszku, który nie schodził mu z ust,
nie poruszał tego łączącego ich związku. I choć Radek nie był
pewien, czy takowy istnieje, był wdzięczny za tę dyskrecję. Logan
skręcił do pokoju nauczycielskiego i nie komentował tego, że
Radek poszedł do gabinetu Wojtka. Przecież on musiał tylko zanieść
Madzię. Co prawda Wojtek sam by sobie pewnie poradził, ale chciał
przebywać z nim jak najdłużej i sam przed sobą się do tego
przyznawał. A Wojtkowi miał zamiar się do tego przyznać w
najbliższym czasie. O ile wszystko nie skończy się tylko na tym,
co było.
-
Radek, ja...
- Nie!
Stop. Nie będziemy o tym teraz rozmawiać – spanikował, kiedy
usłyszał poważny ton Wojtka.
-
Ale...
- Nie!
Naprawdę pogadamy o tym potem, ok?
- Ja
chcę tylko... - zanim Radek znów zdążył mu przerwać, zakrył mu
dłonią usta. Uśmiechnął się mimowolnie. - Nie wiem, co myślisz,
że powiem, ale chcę tylko dać ci kluczyki, żebym później nie
zapomniał.
Kiedy
skończył, wziął rękę i wręczył Radkowi klucze od samochodu.
-
Dokumenty są w schowku.
- Aha.
Dobra. Okej. Nie ma sprawy. To ja już będę szedł na lekcje.
Radek
wyszedł z gabinetu lekko zarumieniony i udał się do klasy. Kiedy
wszedł do środka, szybko zamknął za sobą drzwi i się o nie
oparł. Docierało do niego to, co się wydarzyło. Najgorszy był
jednak strach, który nie dawał o sobie zapomnieć. Co jeśli Wojtek
zrobił to tylko, żeby zapomnieć o Hubercie? Teraz już nie był
pewny, czy woli niewiedzę. W każdym razie rozmowa musiał poczekać
co najmniej do wieczora bo teraz właśnie zadzwonił dzwonek na
przerwę.
No i cudne ale tak szybko sie skończyło:-)
OdpowiedzUsuńAle szybki koniec. Czyżby ten rozdział był krótszy?
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Radek i Wojtek tworzą zalążek pary i mam nadzieje, że nic nie stanie na drodze ich szczęścia.
Radek będzie wspaniałym partnerem i ojcem dla Madzi. Mam nadzieje, że na arenie nie pojawi się już Hubert, który jest hamem i cieszę się, że Wojtek się na nim poznał.
No już myślałam, że Logan pozna rodziców Arka i dowie się,że Amek ma płuca jego brata, ale wtedy nie było by kolejnych rozdziałów tego wspaniałego opowiadania.
Mam nadzieję, że w następnym rozdziale będzie już wycieczka i wspólny pokój głównych bohaterów.
Dużo weny ☺
Pozdrawiam ☺
Witaj, kilka dni temu znalazłam tego bloga i absolutnie zauroczyły mnie opowiadania które się tu znajdują...najnowsze jest jeszcze bardziej intrygujące więc nie mogę się doczekać na dalszy rozwój wydarzeń.
OdpowiedzUsuńDużo weeeny i przyjemności z pisania :D
Hej,
OdpowiedzUsuńLogan jest bardzo spostrzegawczy, Amek jedzie na tą wycieczkę, i och będzie dzielił pokój z Loganem, niech będą razem...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, Logan jest spostrzegawczy, Amek jedzie na tą wycieczkę ;) i (werble) będzie dzielił pokój z Loganem, niech będą razem... proszę...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga