poniedziałek, 21 grudnia 2015

Nie wszystko stracone - Rozdział 7

Przepraszam! Zamiast ana 21.12 ustawiłam na 28.12 i teraz tak patrze, czemu to się nie wstawia :/
Rozdział trochę krótszy ale już prawie święta i będę miała więcej czasu, wiec może kolejny będzie troszkę dłuższy :* Miłego czytania.
Buziaki <3 Dla Coll w szczególności :*


Radek zrobił dokładnie tak, jak się umówili. Po skończonych lekcjach poszedł do gabinetu Resztki, by zabrać  stamtąd Madzię. Kiedy tylko wszedł, Wojtek zerwał sie z miejsca, informując go, że dyrektorka zaraz będzie, a on musi gdzieś iść. Zrobił to tak szybko, że Świerk nie miał czasu nawet przeanalizować jego słów. Blondyn już ciągnął za klamkę, lecz cofnął się jeszcze i cmoknął Radka w usta, by później wylecieć z gabinetu, zamykając za sobą drzwi. Rudzielec stał przez chwilę wpatrując się w dziecko, po czym uśmiechnął się delikatnie.
- Co ten twój wujek ze mną robi? - wziął Małą na ręce i włożył ją do nosidełka. Wziął jeszcze torbę z jej rzeczami i poczekał, aż korytarz trochę opustoszeje. Kiedy był pewny, że nie spotka uczniów, wyszedł z gabinetu i udał się do samochodu.
Wchodząc do domu, nie spodziewał się, że kogoś w nim zastanie. Jednak mina jego siostry, kiedy zobaczyła go z dzieckiem była bezcenna. Stała z nadgryzionym bananem, z rozchylonymi ustami i wpatrywała się w niego, jakby ducha zobaczyła.
- Nie patrz tam na mnie. To nie moje dziecko.
- O Boże, co za ulga. Już myślałam, że nie powiedziałeś mi, że jestem ciocią.
- Powiedziałbym - podszedł i pocałował siostrę w policzek.
Julka była dość cierpliwą osobą. Poczekała, aż Radek odłoży torbę, rozbierze siebie i dziecko oraz wstawi wodę na herbatę. Dopiero kiedy usiadł, ona zrobiła to samo, wpatrując się w niego wyczekująco. Nie musiała nic mówić, a on i tak wiedział o co jej chodzi.
- To jest Madzia. Jest siostrzenicą kolegi z pracy. Nie miał z kim jej zostawić, więc zaoferowałem pomoc. Wie, że lubię dzieci, więc mi ją powierzył.
- Czemu zajmuje się swoją siostrzenicą?
- Mama Madzi zmarła, a ojciec uciekł. Chyba był alkoholikiem albo coś. Załamał sie po śmierci siostry Wojtka, więc ten się nią opiekuje.
- Musi mu być ciężko samemu zajmować się takim małym dzieckiem. W dodatku nie jest ojcem. Pewnie nie był na to przygotowany.
- Jakoś sobie radzi. Daje radę, stara się o pełne prawo do opieki nad Małą. Myślę, że na pewno będzie jej z nim lepiej, niż z ojcem. Tylko z opiekunkami ma problem. Ciężko teraz znaleźć kogoś, komu można powierzyć dziecko.
Spojrzenie Julki mówiło mu wszystko to, co chciała powiedzieć. Bardzo często trak rozmawiali. Jedno tylko posyłało znaczące spojrzenia, a drugie od razu wiedziało, o co mu chodzi.
- To co innego. Nie miał innego wyjścia, a ja zaproponowałem pomoc.
- Co nie zmienia faktu, że musi ci ufać - wyszczerzyła się i puściła mu oczko.
- Może - odpowiedział wymijająco, nie chcąc opowiadać siostrze o Wojtku. Ona na pewno sprawiłaby, że zrobiłby sobie wielkie nadzieje, z których później nic by nie wyszło. A on zostałby ze złamanym sercem. Wolał brać to, co mu dają i nie pragnąć więcej. Choć zdawał sobie sprawę, że tylko się oszukuje. Już pragnął Wojtka całego.
- Nie zbywaj mnie. Ładny ten Wojtek?
- Normalny - skłamał, przypominając sobie idealną twarz blondyna.
- I jesteś pewny, że nic do ciebie nie czuje? - Julka lustrowała twarz Radka w poszukiwaniu jakiejś oznaki kłamstwa.
- Tak, jestem pewny - mruknął. Jego humor gwałtownie się popsuł.
- Widzę, że ty w to wierzysz. Ale nie zaprzeczyłeś, że jest gejem - uśmiechnęła się przebiegle, a Radek musiał się uśmiechnąć. Julka zawsze wiedziała jak go złapać na słówkach. Pozostawił to bez odpowiedzi i wziął Madzię na ręce, wręczając ja spanikowanej siostrze.
- Trzymaj. Musisz się przyzwyczajać. Przygotuję jej jedzenie, a ty ją nakarmisz.
- Co?! Czemu ja?
- Bo do tej pory unikałaś takich sytuacji, a niedługo już nie będziesz mogła.
- Ale...
- Nie ma ale. Przewiń ją, pieluchy są w torbie - powiedział i odszedł, by przygotować kaszkę, którą kupił Wojtek. Nadszedł czas by zacząć karmić małą czymś innym niż mleko. W końcu miała już pół roczku. Wpadło mu do głowy, żeby kupić Madzi jakiegoś misia, bo jak zdążył zauważyć, miała tylko jednego i niezbyt go chyba lubiła.
Przygotował kaszkę i rozprowadził ją po talerzu, by szybciej wystygła. W tym czasie Julia trochę nieporadnie przewinęła dzieciątko i bawiła je, siedząc na kocu rozłożonym na podłodze. Po kilku minutach wręczył jedzenie Julce, a sam usiadł obok, opierając Małą o swój brzuch. Dziecko potrafiło już siedzieć, opierając się o coś.
- Co za łasuch. Byłaś głodna, malutka? No otwórz buzię. Amm - Julia uśmiechała się do Madzi, karmiąc ją, jakby robiła to od zawsze.
- Będziesz wspaniałą mamą - Radek uśmiechnął się do siostry, kiedy skończyła karmić Madzię. Julka uśmiechnęła się do niego,a w jej oczach pojawiły się łzy. Radek zaśmiał się cicho. Jego siostra była teraz troszkę wrażliwa na punkcie różnych rzeczy. Przytulił ją, otarł zagubioną łzę i dał buziaka w policzek.
- Dziękuję. Kochany jesteś.
Bawili się z Małą, aż ta nie zasnęła. Co dziwne spała na łóżku, otoczona barykadą z poduszek. Wojtek mówił, że rzadko udaje jej się zasnąć poza nosidełkiem, więc musiała być naprawdę zmęczona.
- Kochane dziecko. Mam nadzieję, że nasze też nie będzie rozrabiać.
- Poczekajmy, aż zacznie chodzić. Później dowiemy się czy jest taka grzeczna - Radek dotknął rączki Madzia at objęła jego palec, ściskając go mocno. Zawsze dziwił się, że dzieci mają tak dużo siły.
Radek usłyszał ciche pukanie i poszedł zobaczyć, kto go nawiedził. Zdziwił się, kiedy przywitał go uśmiech Wojtka. Spojrzał na zegarek i nie mógł uwierzyć, że już prawie szesnasta.
- Przepraszam, że tak późno. Skoczyłem jeszcze do sklepu po rzeczy na obiad. Jestem ci go winny - uśmiechnął się do niego ciepło, odkładając zakupy na szafkę. - Nie tylko to z resztą.
Nim zdążył zareagować, Wojtek chwycił go delikatnie pod brodą i złożył na jego ustach pocałunek.
- A o tym, to już nie raczyłeś wspomnieć, co braciszku? - rozbawiony głos Julki sprawił, że Wojtek odwrócił się w jej stronę. Przerażony spojrzał na Radka, ale gdy ten kiwnął głową, uspokoił się. Rudzielec wiedział, o co mu chodziło - Julia mogła nie znać jego orientacji.
- Chyba pominąłem kilka szczegółów. Siostrzyczko, poznaj Wojtka. Wojtek, to jest moja bliźniaczka, Julia.
- Miło cię poznać - Wojtek ucałował jej dłoń, na co Julia aż rozwarła usta.
- Gdzieś ty go znalazł? Podaj adres, może się tam przejdę - zażartowała, a Radek lekko się zarumienił. Zabrzmiało to tak, jakby Wojtek był jego
Kiedy Resztka zabrał zakupy i udał się do kuchni, Julia przysunęła się do Radka i cicho szepnęła mu do ucha:
- Normalny? Nie wiem, gdzie ty masz oczy, ale ten facet to niezłe ciacho.

***

Amek nie mógł się już doczekać, kiedy będzie mógł znieść walizkę na dół. Nie mógł spać, wiec skończyło się na tym, że została mu jeszcze godzina do wyjścia, a on już siedział jak na szpilkach.
Postanowiwszy zrobić wszystkim śniadanie, zszedł na dół i zaczął wyciągać z lodówki potrzebne produkty. Po chwili leżały przed nim dwa talerze pełne różnorodnych kanapek. Kilka zapakował jako lunch dla siebie i rodziców.
Akurat kładł talerze na stole, kiedy do salonu weszła jego mama.
- Już gotowy? Dopiero wpół do szóstej.
- Wiem. Obudziłem się i nie mogłem zasnąć. Siadaj i jedz, zrobiłem dla wszystkich. - Postawił przed mamą kubek z kawą i przysunął jej pusty talerz.
- Kochane dziecko - dostał buziaka w policzek. Zdążył się już od nich odzwyczaić, ale mimo wszystko był to miły gest.
- O której wyjeżdżacie?
- Za godzinę mam być pod szkołą.
- Zdążysz? O której masz autobus?
- Spokojnie. Logan mnie podwiezie.
Jego mama zmarszczyła brwi i spojrzała na niego dziwnie.
- Amek... Czy ty coś do niego czujesz?
Amek zamarł z kanapką pomiędzy zębami. Jego mama zawsze potrafiła go zaskoczyć. Dawniej często rozmawiał z nią szczerze, jednak teraz nie był pewny, czy spodoba jej się to, co się z nim dzieje. Nawet jeśli on sam nie był pewny co to jest.
- Mamo...
- Ami, tylko nie próbuj kłamać. I tak będę wiedziała.
- Ale Mamo ja nie wiem. Ja po prostu nie mam pojęcia. Logan jest taki inny. Pomijając jego wygląd, a jest na co popatrzeć, zawsze wie o co mi chodzi, fajnie mi się z nim rozmawia, a nawet po prostu siedzi w ciszy. Ja na prawdę nie wiem czego chcę. On jest moim nauczycielem, ale wcale nie traktuje mnie jak ucznia. Bardziej jak przyjaciela, a nawet brata.
- W takim razie ty musisz zacząć traktować go jak nauczyciela. Amek, chcę dla ciebie jak najlepiej. Moglibyście narobić sobie kłopotów, a ani jemu, ani tobie nie są one potrzebne.
- Wiem, mamo, wiem. Mimo wszystko nie mogę przestać się z nim widywać. Po prostu zignoruję to coś - machnął ręką w swoją stronę.
- Szkoda, że nie porozmawialiśmy wcześniej. Teraz będziesz musiał spędzić z nim cztery dni w jednym pokoju.
- Jakoś sobie poradzę. - Wstał i udał się na górę. Ta rozmowa wcale mu nie pomogła. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że między nim a Loganem nic nie może się wydarzyć. Z resztą nawet nie było o niczym mowy. Nauczyciel patrzył na niego jak na zwykłego ucznia z którym trenuje do olimpiady.
Przed wyjściem mama zaczepiła gp jeszcze, życząc udanej wycieczki i obiecując, że jak wróci przygotują jego ulubione dania, by świętować rocznicę jego nowego życia.
Pięć minut później wyszedł z domu i stanął po drugiej stronie ulicy, by Logan nie musiał wjeżdżać na podjazd. Kiedy samochód stanął tuż przed nim, Amek wpakował walizkę na tyle siedzenie, a sam wpakował się do przodu.
Amek miał ochotę walnąć się w brzuch, w którym, kiedy tylko zobaczył Logana, zaczęło się dziać coś dziwnego.
- Hej, wyspany?
- Nie bardzo. Obudziłem się rano i nie mogłem zasnąć.
- To pewnie przez emocje. Nawet ja nie mogłem wczoraj zasnąć - Logan uśmiechnął się radośnie. - Nawet nie przypuszczałem, że może się zdarzyć taki cud.
- Co? Jaki cud?
- A taki, że nie będę musiał być w pokoju z Aleksandrą. Dziękuję Bogu, że twoi rodzice przyszli do szkoły. Ona przekabaciła jakoś dyrektorkę, żeby tak nas przydzieliła. Gdyby nie prośba rodziców jednego ucznia, musiałbym spędzić trzy noce owinięty mackami.
- Dalej się od ciebie nie odczepiła? Myślałem, że żenisz się z moją siostrą - Amek uśmiechnął się porozumiewawczo, nawiązując do malutkiego kłamstwa sprzed miesiąca.
- Odczepiła się. Nawet była na mnie obrażona przez jakieś dwa tygodnie. Potem jednak chyba uznała, że z Polą to tylko przejściowe i znów robi te swoje...
Logan zatoczył ręką nad kierownicą, robiąc śmieszną minę. Amek parsknął cicho śmiechem.
- Nie mam pojęcia, czy ta kobieta jest ślepa, czy jaka - kontynuował Logan.
Zajechali pod szkołę, gdzie powoli zbierali się już uczniowie. Wszyscy z bagażami, w świetnych humorach. Przecież tracili cztery dni szkoły na rzecz krótkich wakacji!
Maja podbiegła do nich, kiedy tylko zauważyła samochód. Dała Amkowi buziaka w policzek i posłała uśmiech Loganowi.
- Dzień dobry, panie Mikulski - powiedziała nazbyt poważnie, przez co zaczęli się śmiać.
- Dzień dobry, panienko. Nasza klasa już w komplecie?
- Brakuje tylko Oli, ale dziewczyny już do niej dzwoniły i będzie z pięć minut.
- To świetnie. Poczekamy na nią i lecimy do autokaru. Jeśli się pospieszy to zdarzycie zająć tył.
Pięć minut później siedzieli już w autokarze. Amek opowiadał Mai o swoich myślach dotyczących Logana, a ona słuchała uważnie, nie przerywając. Kiedy skończył, podsumowała wszystko jednym zdaniem:
- Olej wszystkich i go zdobądź.
Amka aż zamurowało. Spodziewał się karcącego spojrzenia, pouczeń i wypowiedzi jaki to on jest głupi, że zaczyna coś czuć do nauczyciela. Nie pomyślał jednak o czymś takim.
- Nie patrz tak na mnie. Widzę jak ci się oczy błyszczą, kiedy na niego patrzysz. Za każdym razem jak o nim mówisz to wstępuje w ciebie jakaś energia, która sprawia, że nawet mi się chcę uśmiechać. Co z tego, że jeszcze jest twoim nauczycielem. Za dziewięć miesięcy nim nie będzie. Pamiętasz co mówił Tomek? Musisz walczyć o swoje. Kamil też z początku wydawał mu się niedostępny.
Amek wrócił myślami do brata Mai i jego chłopaka. Spędzili razem bardzo udany wieczór. Po kinie udali się jeszcze do kawiarni, gdzie przegadali ponad dwie godziny. Okazało się, że Kamil i Tomek są super facetami, którzy kochają się nad życie. Amka aż coś ściskało w sercu, kiedy na nich patrzył.
- No nie wiem. Nawet nie jesteśmy pewni jego orientacji.
- Czyjej? - Logan pojawił się znikąd, przyprawiając Amka o palpitacje serca. Na szczęście Maja zachowała zimną krew.
- Takiego aktora. Krążą plotki, że teraz woli chłopców, a Amek usiłuje przekonać mnie, żebym im nie wierzyła. W sumie ma racje. To pewnie tylko dla rozgłosu.
Logan kiwnął głową z uśmiechem, widocznie akceptując takie wytłumaczenie. Kiedy jednak spojrzał na Amka, zmarszczył brwi.
- Wszystko okej? Jesteś trochę czerwony.
- Trochę mi gorąco – odburknął chłopak, wachlując się dłonią.
- To ściągnij kurtkę. Jeszcze trochę pojedziemy.
Amek nie ciągnął tematu, tylko się rozebrał. Maja śmiała się z niego pod nosem, a Logan poszedł uspokoić resztę klasy, która nieco dalej biegała między siedzeniami.
- Ach, już cicho bądź – Amek szturchnął przyjaciółkę i założył słuchawki. Głos Ryan'a Dolan'a rozbrzmiał w jego uszach, kiedy rozpoczęła się piosenka „Start Again”.
Jak się okazało Amek nie mógł zasnąć w domu, ale w autokarze nie stanowiło to problemu. Kiedy coś wbiło mu się pod żebra, syknął z bólu i otworzył oczy.
- Ała, może by tak mniej brutalnie.
- Łatwo powiedzieć. Budzę cię i budzę. Ruszaj tyłek, wysiadamy.
- Postój jest?
- Jaki postój? Spałeś dwie godziny. Jesteśmy już na miejscu.
- Co? - Amek rozejrzał się i dostrzegł jak inni wyciągają walizki z autokaru. Szybko się obudził i ubrał, po czym razem z Mają opuścił autokar.
Plusem tego, że się nie spieszyli było to, że nie musieli szukać swoich walizek. Tylko dwie zostały, więc chwycili je i poszli za tłumem trzecioklasistów.
Trzygwiazdkowy hotel, do którego weszli, na zewnątrz wyglądał bardziej obskurnie. Kiedy jednak weszli do środka, stwierdzili, że nie jest taki zły. Mimo, że nie wyglądał na nowoczesny, miał w sobie to coś, co pewnie przyciągało klientów. Górskie pejzaże na ścianach, małe, drewniane rzeźby i kolorowe kwieciste chusty na recepcji dodawały miejscu góralskiego klimatu.
Klucze do pokoi zostały sprawnie rozdane, o dziwo dzięki pani Kałaput, która szybko sporządziła listę i ustawiła niecierpliwych nastolatków. Okazało się, że całą grupą zajmują jedno piętro.
- Amek! - Logan pomachał do chłopaka kluczem. Ten od razu zostawił Maję ze współlokatorkami i udał się w jego stronę, przedzierając się przez niewielki tłum. Walizka cały czas haczyła o stopy lub bagaże innych, ale w końcu udało mu się znaleźć koło nauczyciela.
- Mamy jeden z dwóch pokoi dwuosobowych. Na samym końcu pierwszego piętra, po prawej. Idź pierwszy, bo ja muszę załatwić coś z właścicielem hotelu.
- Dobra, ale ja wybieram łóżko – Amek wyszczerzył się i wziął klucz, by chwilę później wspiąć się po schodach. W duchu dziękował, że mieli pokoje na pierwszym piętrze, bo mógł wejść po schodach z jednym tylko przystankiem.
Jako, że reszta była jeszcze na dole, mógł spokojnie odnaleźć właściwe pomieszczenie. Wszedłszy do środka, obejrzał nieduży pokoik. Nie było to nic niezwykłego, ale doceniał brak kurzu. Zajął łóżko znajdujące się dalej od drzwi i wsunął walizkę pod nie. Wcześniej wyciągnął tylko kosmetyczkę, by odłożyć ją do łazienki. Pomieszczenie mieściło tylko toaletę prysznic i umywalkę z zawieszonym nad nią lustrem.
Kiedy skończył oglądanie, usiadł na łóżku. Zdał sobie sprawę, że w ogóle nie wie, co mają dzisiaj w planie. Kiedy nad tym główkował, do pokoju wszedł Logan z torbą podróżną. Bez gadania zajął wolne łóżko, od razu się na nim kładąc. Dopiero po chwili spojrzał na Amka.
- Co tak patrzysz? - zapytał, kładąc się an boku, żeby móc patrzeć na chłopaka.
- Zastanawiam się, co będziemy dzisiaj robić.
- W sumie to nie dużo. Do dziesiątej macie czas wolny, a później idziemy na miasto. Obiad o czternastej, później zajęcia z obcokrajowcami i niespodzianka.
- Jaka niespodzianka?
- Jeśli ci powiem, to już nie będzie niespodzianka.
- A przyjemna chociaż?
- Raczej tak.
- W taki razie czy to będzie ognisko?
- Skąd wiesz? - Logan zmarszczył brwi zaciekawiony.
- Bo nie wspomniałeś o kolacji. Rozważałem jeszcze grilla ale rozwiałeś moje wątpliwości.
- Zero z tobą zabawy, wiesz? Nawet niespodzianki przejrzysz.
Amek zaśmiał się cicho, wstając. Poinformował Logana, że idzie odwiedzić Maję i ruszył na poszukiwania. Jak się okazało reszta kisiła się w pokojach cztero i sześcioosobowych. Kiedy znalazł w końcu Maję, poznał przy okazji jej trzy współlokatorki. Co prawda z jedną chodził do klasy, ale do tej pory jakoś z nią nie rozmawiał. Dwie kolejne chodziły do klas równoległych.
Maja posadziła go na swoim łóżku i wciągnęła do rozmowy z dziewczynami. Na szczęści temat makijażu zostawiły sobie na później i teraz dyskutowały o książkach. W tym temacie Amek całkiem dobrze się odnajdował, więc po chwili uzupełniał listy dziewcząt o kolejne utwory warte przeczytania. Sam zanotował sobie kilka ciekawszych tytułów w telefonie.
W końcu zaczęli grać w grę polegającą na zgadywaniu różnych reguł, według których reszta odpowiadała na pytania. Czas leciał im dosyć szybko i nim się obejrzeli szli już w kierunku miasta. Jedna z dziewczyn, Kasia, oderwała się od ich grupki, lepiej czując się ze swoimi znajomymi lecz szybko została zastąpiona przez chłopaka drugiej, Adama. W takim gronie zwiedzali kolejne uliczki, wchodząc do co poniektórych sklepów. Oczywiście nie obyło się bez sklepów z ubraniami. Raz nawet Amek został zmuszony do przymierzenia jakichś strasznie obcisłych spodni, które co prawda nieźle leżały na jego tyłku, ale za to krzyczały „jestem gejem!”.
Według Amka początek wycieczki był trochę męczący, ale za to w pełni udany. Zajęcia z Wietnamką i Brazylijczykiem prowadzone były w luźnej atmosferze, więc nikt nie narzekał, przyjmując te minimum wiedzy, które musiał. Coś za coś.
Ognisko zaczęło się koło siedemnastej. Było już chłodno, więc ci, którzy chcieli mogli zostać w środku, a reszta zbiła się wkoło wokół ogniska. Kiełbaski zostały rozdane kilka już skwierczało nad ogniem. Ktoś zaproponował piosenkę i większość zaczęła fałszować do discopolo lecącego z jednego z telefonów.
- Co powiecie na gitarę? Podobno właściciel jakąś ma – Logan podszedł do kręgu młodzieży. - Mogę wam coś zagrać.
- Umie pan grać? - zapytała jedna z dziewczyn.
- Coś tam umiem, choć większość to piosenki po angielsku.
- Niech nam pan zagra! - odezwało się kilka głosów, więc Logan zniknął, by udać się po instrument.
- Powiedz mi jeszcze, że ten facet ma cudowny głos, a się zakocham – szepnął Amek do Mai, która zachichotała cicho.
- Muszę cię rozczarować. Słoń mu na ucho nadepnął, choć gra nieźle. Kiedyś był u nas na zastępstwie z muzyki.
Amek odwrócił się, obserwując Logana idącego w ich stronę z futerałem na plecach.
- Cholera. Mam słabość do facetów z gitarą.
- Nie, ty masz słabość do tego konkretnego faceta – odparła Maja, śmiejąc się pod nosem.
Nauczyciel usadowił się obok nich, na niskim pieńku i wyciągnął gitarę. Pierwsze akordy zabrzmiały trochę nieczysto, ale kiedy Logan dostroił instrument i zaczął grać, Amek nie mógł powstrzymać uśmiechu. Oczywiście, musiała to być jego ulubiona piosenka. Nabrał powietrza i otworzył usta, zaczynając śpiewać. Zaskoczył tym nie tylko Maję i Logana, ale też samego siebie.

5 komentarzy:

  1. Słodko~. ^3^ Uroczy i lekki rozdział. :> Widzę potencjał w rozwijaniu się uczuć między Radkiem a Wojtkiem. ;P Niech Wojtek się cieszy i dziękuje Bogu, że trafił na takiego Radka. ;}
    Spróbuj mi tylko doprowadzić do jakże absurdalnej sytuacji, a mianowicie takiej, gdyby Amuś musiałby zrezygnować z Logana, to strzelę wiecznego focha. -.-"" Muszą być razem i nie ma innej opcji! D: To przeznaczenie~~. <33
    Szkoda, że Logan nie potrafi śpiewać. ^^""" Też bym się w nim zakochała. *.* Chociaż, jak widać, Amuś go wyręczył. ;>
    A poznamy kiedyś brata i jego chłopaka Maji? Chętnie bym ich poznała. *o*
    Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału. TT3TT Zaskocz nas czymś! Żeby to było miłe zaskoczenie. ;P
    PS. Przeczytaj dokładnie rozdział i popoprawiaj kilka błędów. Zdarzyło się, że zjadłaś kilka literek. :>
    ~Uma

    OdpowiedzUsuń
  2. No i słodko i co dale mam nadzieję że będzie to długaśny rozdział:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. O kochana! Świetnie Ci idzie!
    n.
    Ps.. mam czekać az do poniedziałku? Protestuję! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    olej wszystkich i walcz było dobre, przywitanie Radka przez Wojtka miłe, słodko...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejka,
    wspaniały rozdział, "olej wszystkich i walcz" - to było dobre, przywitanie Radka przez Wojtka miłe, bardzo słodko...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń