poniedziałek, 2 lutego 2015

Rozdział XX

 Kolejny rozdział gotowy :) Dziękuję za wszystkie komentarze i zapraszam do czytania :)

*                    *                     *

- Mamo, Rachel, poznajcie mojego ukochanego. Elinie to są moja mama i siostra.
- Ar, powoli odsuń się od tego wilka. Nie chcemy, żeby odgryzł ci rękę - powiedziała Rachel widocznie uważając mnie za wariata.
- Spokojnie, gdyby chciał mnie zjeść już dawno by to zrobił. 
- Kochanie, dobrze się czujesz? Wiem, że mogłeś się tu czuć samotny, ale dlatego przyjechałyśmy. Już ne będziesz sam - powiedziała mama, uważnie obserwując każdy ruch Elina. 
Ten jednak tylko przyglądał się temu z uśmiechem, nieświadomie ukazując kły. Na ten widok kobiety cofnęły się o krok, błagając Araela, by zrobił to samo.
- On nic minie zrobi, tak samo jak wam. Elin nie pomagasz, schowaj te zęby. Rodzinę mi straszysz.
- Myślisz, że uda ci się je przekonać, że nie jestem potwornie złym wilkiem, który chce cię zjeść? - zaszczekał, na co Rachel wyciągnęła ręce do przodu. Elin spojrzał na nią złośliwie i tylko poruszając swoją głową, wziął moją rękę do pyska.
- No nie wiem. Teraz to trochę wyglądasz, jakbyś chciał mnie zjeść.
- Żaden kundel nie będzie mi pożerał brata! - Rachel posłała w jego stronę dużą kulę z wody.
Widząc to, westchnąłem i odsunąłem się, wyciągając dłoń z wilczego pyska. Kula z wody zderzyła się z tarczą ognia, którą Elin utworzył tuż przed swoim pyskiem. Ariel i mama krzyknęły zaskoczone.
- Elin, czy ty musisz być taki złośliwy? Widzisz przecież, że się o mnie boją - szturchnąłem go nogą, nie zwracając uwagi, że kobiety głośno wciągnęły powietrze.
- Skąd tu do cholery wziął się ogień?! - Rachel dalej stała w pełnej gotowości do zalania Elina falą wody. 
- No dobra, będę grzeczny. Ale pójdziemy potem do mnie?
- No nie wiem - uśmiechnąłem się i pociągnąłem go za ucho. - Jak będziesz grzeczny to się zastanowię.
- Obiecałeś! - szczeknął z wyrzutem, co pewnie brzmiało groźnie, bo znów dostał kulą wody, tym razem w bok. 
- Czy mogłybyście przestać rzucać w mojego syna wodą? - kobiety odwróciły się gwałtownie, dostrzegając Igne, który waśnie stanął w progu pokoju.
- Przepraszam za nie, Edwardzie. Myślą, że Elin chce mnie zjeść - uśmiechnąłem się przepraszająco i podszedłem do matki. Elin został na swoim miejscu.
- Mamo, proszę cię. Nikt tu nikomu nie zrobi krzywdy. Tata nic wam nie powiedział?
- Tata? - Rachel wydawała się być nieco oszołomiona.
- Więc wiesz? - zapytała mama, a kiedy kiwnąłem głową odetchnęła z ulgą. Pewnie cieszyła się, że nie będzie  usiała mi wszystkiego tłumaczyć. - Widziałyśmy się z nim tylko podczas podróży.
- Z kim? - siostra kompletnie nie wiedziała o co chodzi. 
- Jak rozumiem, Rachel o niczym nie wie?
- Nie było czasu. Dopiero rano dowiedziałyśmy się, że tu przyjedziemy.
Rachel chciała się znowu wtrącić, ale Igne chrząknął znacząco. Uświadomiłem sobie, że on pewnie nawet nie wie z kim ma do czynienia.
- Edwardzie, przepraszam. To jest moja mama i siostra - powiedziałem, po czym zwróciłem się do kobiet. - Poznajcie proszę Edwarda, władcę tego miasta i Igne.
Rachel opadła szczęka i wgapiła się w mężczyznę. Mama miała trochę więcej taktu i podeszła do niego, kłaniając się lekko.
- Edwardzie - uśmiechnęła się i podała mu dłoń.     
- Alice - Igne ujął jej rękę i pocałował w knykcie, także się uśmiechając.
Dobra teraz mnie zatkało. Razem z Rachel i Elinem, który swoją drogą właśnie usiadł między nami,  gapiliśmy się na tą dwójkę, która właśnie witała się jak starzy przyjaciele. Od razu zaczęli rozmawiać o zmianach jakie zaszły w ich życiu od kiedy się ostatnio widzieli.
- Wiedziałeś że się znają? - zapytał Elina, a Rachel widocznie właśnie go zauważyła, bo odskoczyła jak najszybciej mogła. 
- Nie miałem pojęcia - nieświadomie pogłaskałem go po głowie.
- Więc teraz jesteś Igne, co?
- Tak jakoś wyszło - Edward uśmiechnął się i w końcu zwrócił na nas uwagę. - Coś mi się wydaję, że oni właśnie usiłują się domyślić skąd się znamy. Może najpierw chcecie odpocząć? Pokoje są gotowe w każdej chwili.
- Dziękujemy za gościnę. Niedługo mam zamiar przenieść się do Dewosa, ale do tej pory chętnie się u ciebie zatrzymam.
- Moja żona będzie prze szczęśliwa, kiedy się dowie, że przyjechałaś. A tak właściwie, to jak udało ci się minąć nasze straże?
- Weszłyśmy tajemnym przejściem.
- Nawet tajemne przejścia znalazłaś? Wiesz, że nikt nie powinien o nich wiedzieć - Igne skrzywił się lekko.
- Nie miałam wyjścia. Nie chciałam wlatywać tu na grzbiecie Fenix'a.
- Nie byłoby problemu. Ostatnio jakoś często pojawiają się tu mityczne stworzenia.
- Musisz mi opowiedzieć o wszystkim co się tu działo. I już nie mogę się doczekać, aż spotkam twoją żonę. Podobno masz dzieci?
- Tak, córkę i syna. Jedno z nich już zdążyłaś poznać.
- Co? Kiedy? - mama wyglądała na lekko skonfundowaną.
- Podejrzewam, że wtedy, kiedy traktowałyście go wodą - mruknąłem, ale mama doskonale mnie usłyszała. Spojrzała na mnie, po czym jej wzrok powędrował do Elina. Rozszerzyła oczy i znów na mnie spojrzała.
- Może zacznę jeszcze raz - uśmiechnąłem się i pogłaskałem Elina między oczami. - Przedstawiam wam Elina. Syna Igne, oraz mojego ukochanego partnera.
- Co?! - Rachel prawie oczy wypadły z orbit, kiedy zbliżała się do wilka. - Więc to jest...?
- Tak, to mój syn - odpowiedział Edward ze smutkiem. 
 - Ale dlaczego on...?
- Jest wilkiem? To długa historia i na pewno nie na teraz. Jesteście wykończone, a pokoje na was czekają. 
- Więc zakochałeś się w wilku? -  siostra zmrużyła oczy i kucnęła przed Elinem, oglądając go ze wszystkich stron. - A mówili mi, że to ja jestem dziwna.
- Uważaj, mogę cie nim poszczuć w każdej chwili - mrugnąłem do niej, a Elin zawarczał żartobliwie.
- Taa, lepiej trzymaj jego zęby z daleka ode mnie - zaśmiałem się z jej miny i cmoknąłem Elina w czoło.
- To naprawdę strasznie wygląda. Tymi swoimi zębiskami mógłby z łatwością rozerwać ci tętnice.
- Nie ma takiego zamiaru. Elin, wiesz, które sypialnie są wolne?
- Tak, Ariel ostatnio mi o tym mówiła. Zauważyła, że nie pamiętam całego pałacu i postanowiła mnie oporowadzić. Nawet nie wiesz ile tu jest pokoi - skrzywił się, nawet w wilczej postaci.
- W takim razie chodźcie, zaprowadzimy Rachel do jej pokoju, a później wrócimy po mamę, bo jak na razie to nie wygląda jakby mieli szybko skończyć - wskazałem głową na Igne i mamę, rozmawiających w najlepsze o Aquem i pracy mamy.
- Ty z nim gadasz? - Rachel zmrużyła oczy i popatrzyła na nas podejrzliwie.
- Tak. Telepatycznie też potrafię. A tak a propos, to widziałeś gdzieś Ave?
- Tę wiewiórkę? Wziąłeś ją tu ze sobą?
- O ile się nie mylę - mruknął Elin pociągając nosem i podchodząc do sterty ubrań, które leżały w kącie pokoju. Trzeba będzie tu posprzątać. Elin odgarnął ubrania nosem. - Znalazłem.
Ave lekko nieprzytomna otworzyła oczka i spojrzała w pysk Elinowi.
- Nauczyłbyś się pukać - ziewnęła wiewiórka i wskoczyła mu na nos. Wytrzymał to cierpliwie i poczekał, aż wiewiórka usiądzie mu na karku.
- Przefarbowałeś ją?! - Rachel zwróciła na siebie uagę zwierzątka, które zeskoczyło z Elina i pobiegło w jej stronę.
- Rachel! Tęskniłam za tobą - powiedziała wiewiórka i wskoczyła na jej wyciągnięte dłonie.
- Oczywiście, że nie. Sama zmieniła kolor. I mówi, że za tobą tęskniła. Wy się znacie w ogóle?
- Oczywiście. Myślisz, że nigdy nie sprawdziłam z kim się tak spotykasz? I nawet mi nie mów, że z wiewiórkami też umiesz rozmawiać.
- Umiem. To trochę skomplikowane i wyjaśnię ci to trochę później.
- Wcale nie takie skomplikowane. Zdziwiło mnie tylko, że ty też to umiesz.
- Też?
- Oczywiście. Ave dużo mi o tobie opowiadała, ale nie wpominała o tym, że też potrafisz z nią rozmawiać.  
- Bo nie potrafił. Dopiero dzisiaj zaczął mnie rozumieć. Ale wybaczam mu, bo przynajmniej z tobą zawsze mogłam pogadać. 
- Teraz to już nic mnie nie zdziwi - powiedziałam do siebie. Elin podszedł do nas, obserwowany przez Rachel.
- Skoro mnie rozumiesz, to po co rzucałaś we mnie tą wodą? Wiedziałaś, że nic nie zrobię Araelowi.
- Po prostu miałam ochotę oblać cię wodą.
- Chodźcie, idziemy. Macie jakieś bagaże?
- Tak, ale wziął je ten ogromny ptak, na którym tu przyleciałyśmy. Nie mam pojęcia skąd mama wytrzasnęła tego stwora. 
- To też jest temat na później. Prowadź - kiwnąłem Edwardowi głową i wyszliśmy z pokoju.
- Rachel, sporo cię ominęło. Spotkałam nawet Diulowa! - powiedziała Ave z radością.

- Naprawdę? Cieszę się, że w końcu go zalazłaś. Chciałabym go poznać.
- Pójdę po niego jutro, jeśli chcesz. Na pewno chętnie cię pozna. Tak jak Deryt.
- Deryt? 
- Smok. Brat Diulowa i Dewosa.
- Mama coś mówiła o tym Dewosie.
- Ave, nie męcz jej teraz. Porozmawiamy o tym jutro, albo dziś po kolacji. - powiedziałem do wiewiórki wiedząc, że jak zaczną rozmawiać, to do rana nie przestaną.
- No dobra. Idę powiadomić Salamandrę o waszym przybyciu - Ave zeskoczyła na podłogę i z prędkością światła pobiegła korytarzem w tylko sobie znanym kierunku.    
Elin doprowadził nas pod odpowiednie drzwi . Otworzyłem je i wszedłem do pokoju, zastając tam Ariel, która ze zdziwieniem spojrzała na mnie z nad książki.
- Co tu robicie? - zapytała zanim zobaczyła wchodzącą za nami Rachel.
- Ariel, chciałbym, żebyś poznała Rachel.aśnie do nas przyjechała.
Dziewczyna wstała z krzesła i podeszła do nas z uśmiechem.
- Cześć, jestem Ariel. Miło cię poznać.
- Rachel, siostra Araela i mnie również.
Dziewczyny uścisnęły sobie dłonie, a ja aż odskoczyłem, widząc jak z ręki Rachel na Ariel przepływa białe światło. Ignis była równie wystraszona jak ja, co wyczułem poprzez Elina. Sądząc po minie Rachel, też nie wiedziała o co chodzi.
Światło przepłynęło na Ariel prawie całkowicie, a wtedy ona wydała zduszony jęk. Nadal nie puszczała ręki mojej siostry, choć wyglądało to tak, jakby po prostu nie mogła tego zrobić. Przeszedł przez nią dreszcz, a po chwili krzyknęła. 
Krzyk pełem bólu zamienił się w ryk i sekundę później na mniejscu Ariel stał zielony smok.
- Co do...? - wyjąkałem zanim do pokoju wpadła mama razem z Arią, które widocznie już zżyły się poznać, a zaraz za nimi gotowy do walki Igne.
Smok stał dalej w tym samym miejscu, pyskiem dotykając uniesionej dłoni Rachel. Ta tylko stała w osłupieniu i wpatrywała się w wielkiego gada.
- Co się stało? - usłyszałem warknięcie wydobywające się z pyska smoka.
- Ariel? - zapytałem, a smok popatrzył mi w oczy. - Ty jesteś smokiem!
- Co?! Ja?! - zaczęła oglądać swoje ciało, tym samym odsuwając się od Rachel. - Kobieto, coś ty mi zrobiła?
- Ja nie chciałam... Nie wiem jak...
- Super!!! - Ariel wyprostowała skrzydła na próbę.
- Nie mówcie mi nawet, że teraz Ariel - Ignis patrzył na córkę z niedowierzniem.
- Czekajcie, to pewnie tylko chwilowe. Przecież Rachel tylko jej dotknęła.
- Może spróbuj jej dotknąć jeszcze raz - zaproponował Elin, ale kiedy Rachel go posłuchała, nic się nie zmieniło.
- Ja chcę iść polatać! - zaryczała Ariel i ruszyła w stronę balkonu. Całe szczęście, że ktoś chyba przewidział taką sytuację, bo okno sięgało aż do sufitu, dzięki czemu mogła spokojnie rozbić szybę i wyjść na zewnątrz. I chyba nawet tego nie zauważyła.
- Ariel! - Aria ocknęła się i pobiegła za córką, a my podążyliśmy tuż za nią.
Smoczyca jednak nie chciała słuchać. Machnęła na próbę skrzydłami, by po chwili skoczyć w powietrze z mocnym uderzeniem powietrza.
- Ja latam! - zaryczała i zaczęła krążyć nad nami, próbując wszelkich akrobacji jakie tylko przyszły jej na myśl.
 - Edward, co my teraz zrobimy, najpierw Elin, a teraz... - Aria zakryła usta dłonią, a Igne objął ją, nie pozwalając jej się całkowicie rozkleić.
- Zaraz coś z tym zrobimy, ciii... - pogłaskał ją po plecach pocieszająco. - Araelu, dasz radę jakoś jej powiedzieć, żeby zleciała na dół?
- Nie ma sprawy - nabrałem powietrza i wydałem z siebie przeciągły pisk, na co Elin znów się skrzywił.
-  Nie mogłeś po prostu powiedzieć jej tego telepatycznie? - zapytał z wyrzutem, a ja uśmiechnąłem się przepraszająco
- Wybacz, nie pomyślałem o tym. 
Ariel zleciała na dół, przyglądając mi się podejrzliwie.
- Czy ja właśnie zrozumiałam twój pisk?
- Wychodzi na to, że tak. Możesz mi powiedzieć, jakim cudem od razu tak dobrze latasz? Ja się rozbiłem przy pierwszym lądowaniu.
- Talent - posłała mi smoczą wersję uśmiechu.
- Stawaj tu i nie waż się ruszyć. Musimy cię jakoś przemienić z powrotem.
- Całkiem mi tak wygodnie.
- Taa, poczekamy aż uświadomisz sobie, że nie zmieścisz się w drzwiach do swojej sypialni?
- Serio?! - z przerażeniem otworzyła szerzej oczy. - Jak mam się zmienić z powrotem?!
- Spokojnie, nie rycz tak głośno, bo rodziców straszysz - mruknąłem a ona spojrzała na swoich rodzicieli. Podeszłą do nich i szturchnęła ich nosem przepraszająco.
- Dobra, może nie jestem w tym specjalistą, ale powiem ci jak ja się zmieniam. Może uda ci się wrócić do formy. Szkoda, że nie ma tu żadnego z...- ziemia pod naszymi stopami zatrzęsła się lekko, a w ogrodzie dało się słyszeć dźwięk rozkopywanej ziemi.
- Chyba jestem w samą porę - łeb Salamandry wynurzył się z pomiędzy źdźbeł trawy.
- Diulow! Świetnie, że jesteś, musisz nam pomóc przemienić Ariel.
- Ariel? Więc to ona - mruknął dziwnym głosem, przez co Ariel w myślach się zarumieniła.
- Czy wy czasem nie... - chciałem dokończyć, ale przerwał mi głośny ryk.
- Nie! Cicho bądź!
- Dobra, dobra, nie denerwuj się tak. Diulow, pomożesz nam zamienić Ariel znów w człowieka?
- Jak mi powiecie jak się zmieniła, to może. Chociaż ta postać też mi się bardzo podoba - mrugnął do niej i zmienił się w człowieka. W miejscu, gdzie z ziemi wynurzyła się jego głowa nie było nawet śladu.
- To moja wina. Po prostu jej dotknęłam, wystrzeliło jakieś światło i nagle Ariel się zmieniła - Rachel machała rękami przejęta, przy okazji wywołując uśmiech na twarzy Diulowa. Ariel warknęła z irytacją. Spojrzałem na nią pytająco, ale zbyła mnie odwróceniem wzroku.
- Araelu, czy to nie jest czasem..?
- A i owszem. Oto moja siostra Rachel. Jeszcze nie wie o ojcu - dodałem w myślach, na co kiwnął głową.
- Miło mi cię poznać Rachel. Czy byłabyś tak dobra zrobić to, co zrobiłaś, kiedy dotknęłaś Ariel? - wyciągnął do niej dłoń.
- W tym rzecz, że ja nic nie zrobiłam. Po prostu chwyciłam ją za rękę. Właśnie tak - uścisnęła dłoń Salamandry a on skrzywił się znacząco.
- Co się dzieje?
- P-puść - powiedział przez zaciśnięte zęby.
Rachel posłusznie wzięła rękę, a Diulow odetchnął z ulgą. Pomasował dłoń, która zaczynała nabierać dziwnego kształtu. Kiedy już wyglądało na to, że wszystko wróciło do normy, uśmiechnął się do Rachel.
- Wszystko jasne. Araelu, chyba będziesz musiał jej wcześniej powiedzieć. Otóż okazuje się, że Rachel także odziedziczyła coś po ojcu. Albo raczej po babci - zrobił krótką przerwę, ale nim zdążyła o cokolwiek zapytać, kontynuował. - Masz pewien dar wyczuwania prawdziwej natury istot. Jestem pewien, że moi bracia też będą chcieli usłyszeć tę rozmowę. Araelu mógłbyś...?
Skinąłem głową i nabierając powietrza, krzyknąłem, prosząc ojca i wuja o natychmiastowe przybycie. Nie minęło kilka sekund, a do ogrodu wleciał Fenix. Z daleka mogłem usłyszeć szum ogromnych skrzydeł, co zwiastowało przybycie Smoka.
- Dewos, zmień się - ojciec szybko zmienił postać i skinął na Ariel. Brat jednak uprzedził jego pytanie. - Zaraz się dowiesz.
- Co to za rodzinne zebranie? - Deryt w locie zmienił postać i wylądował na dwóch nogach.
- Możecie mi powiedzieć od kiedy mityczne stwory zmieniają się w ludzi? Co tu się w ogóle dzieje i dlaczego wszyscy wiedzą a ja nie?
- Tato, czy mógłbyś? - zapytałem Fenix'a  a on kiwnął głową. Podszedł do mamy, która uśmiechnęła się do niego czule.
- Tato?! - Rachel popatrzyła na mnie z uniesionymi brwiami.
- Rachel, pamiętasz jak ci opowiadałam, że poznałam waszego ojca w Ignem?
- Pamiętam, ale co to ma do rzeczy?
- Dlaczego mi o tym nie opowiadałaś? - zapytałem z wyrzutem, ale wszyscy mnie zignorowali. Oprócz Elina, który szturchnął mnie w nogę pocieszająco.
- Otóż nie powiedziałam ci, jak zginął. A to dlatego, że nigdy nie umarł.
Rachel zalała mamę tysiącem pytań, a które cierpliwie odpowiadała. W końcu Dewos opowiedział jej tą samą historię, którą usłyszałem po przyjeździe do Ignem. Na końcu Rachel po prostu stała z otwartymi ustami i patrzyła na mnie z wyrzutam.
- I nic mi nie powiedziałeś?!
- Dlaczego na mnie jesteś zła? Przecież nic nie zrobiłem! Chciałem cię z tym oswoić.
- Jestem zła, bo ukrywałeś to przede mną! Na ojca zła być nie mogę, bo dopiero go poznałam, a mama miała swoje powody!
- To nie fair!
- Życie nie jest fair! A co do was, to zapamiętam to sobie. Muszę tylko przetrawić informacje.
- Dobra, a teraz mi powiedz, po co mnie tu wezwałeś? - zapytał mnie Smok ze spojrzeniem utkwionym w Ariel. - Chociaż w sumie myślę, że ta smoczyca to wystarczający powód.
- Nie chodzi o Ariel. No może po części o nią chodzi, ale bardziej o to jak zamieniła się w smoka. Diulaw właśnie miał nam to wytłumaczyć.
- Zanim zacznę, Rachel mogłabyś uścisnąć rękę Deryta? Tylko nie trzymaj zbyt długo.
- W jakim celu? - Smok podszedł do Rachel i podejrzliwie obejrzał jej dłoń, by w końcu ją uścisnąć. Od razu zesztywniał, a z jego ust wyrwał się cichy jęk. Rachel go puściła, na co rozmasował dłoń.
- Nieźle, Mała.
- Co nieźle?
- Nieźle sobie radzisz z wymuszaniem przemiany. Potrzymałabyś mnie dłużej, a stałbym obok Ariel.
- Nie rozumiem.
- Masz pewien dar, odziedziczony po babci.
- Nasza mama była niezwykłą osobą - wtrącił się Dewos. - Posiadała zdolność wydobywania ze stworzeń ich prawdziwej natury. Potrafiła zmienić mysz w niedźwiedzia, jeśli tylko ta nim się czuła. Wystarczyło kilka odpowiednich cech, by zmienić się w zwierze. To ona zmieniła nas w nasze zwierzęce postacie i nauczyła zmieniać się z powrotem. Dzięki niej nasze siostry także potrafią się zmieniać.
- To wy macie siostry?! - zastanawiałem się jakie rewelacje jeszcze mnie czekają, ale tego bym się nie spodziewał.
- Tak, a dwie z czterech już nawet poznałeś - Elestera weszła do ogrodu niezauważona, teraz opierając się o drzewko Salamandry. Zmieniła postać, a mnie olśniło.
- Więc ty i Irada jesteście moimi ciotkami? Czemu tutaj nikt nie mówi o takich rzeczach? - mruknąłem po raz kolejny zignorowany.
- Możemy jakoś zmienić Ariel z powrotem? Nie chciałabym, żeby przeze mnie została gadem.
- Sama musi zmienić postać. Możemy jej pomóc, ale i tak wszystko zależy od niej.
- Będę mogła później znów się zmieniać?
- Kiedy tylko będziesz chciała - Diulow uśmiechnął się do niej, coraz bardziej przekonując mnie, że coś się między nimi dzieje. Sądząc po minie Igne on też to zauważył. - Pomogę ci jeśli chcesz
 - Jestem pewien, że Arael chętnie to zrobi. Dobrze się z Ariel dogadują, a poza tym dzięki Elinowi są w jakiś sposób połączeni. Prawda Araelu? - Edward spiorunował Salamandrę wzrokiem na co ten tylko się uśmiechnął.
- Pomogę - mruknąłem i posłałem wujowi przepraszające spojrzenie. Zamknąłem oczy i dotarłem do umysłu Ariel.
- Gotowa?
- Co mam robić?
- Spróbuj przyciszyć w sobie ogień. Jeśli możesz całkowicie go wyłącz. Mi pomaga wyobrażenie sobie gasnącej świeczki.
- Dobra uciekaj już.
- Co?
- Idź już, sama sobie poradzę.
- Ale..? - Ariel wypchnęła mnie ze swojego umysłu.
- Nie udało się?- zaniepokojona Aria spojrzała na mnie smutno.
- Nie wiem. Powiedziała, że sama sobie da radę.

Wszyscy wpatrywali się w Ariel, która z zamkniętymi oczami starała się przemienić.
 - Ariel - uchyliła powiekę i spojrzała na Diulowa. Coś musiał jej przekazać, bo z westchnieniem kiwnęła głową i całkowicie się od nas odcięła.
Tym razem oboje zamknęli oczy i stali koło siebie nieruchomo. W końcu Diulow się uśmiechnął, a Ariel w kilka sekund stała na dwóch nogach, jakimś cudem pojawiając się w ramionach Salamandry. Zarumieniła się po korzonki włosów i odepchnęła go od siebie. Odchrząknąłem z rozbawieniem.
- Skoro już o wszystkim wiecie, to nie ma sensu dalej tego ukrywać. Mamo, Rachel będę miał synka. I zanim zapytacie to możliwe. Mój amulet pasuje do amuletu Elina.
- Więc ty...? - mama uścisnęła mnie nawet nie czekając na odpowiedź. - Będę babcią! Gratulacje - kiedy mnie puściła, już bez zbędnej ostrożności po prostu pocałowała Elina w czoło. Szepnęła mu jeszcze coś na ucho, a on skinął głową.
Usłyszałem pisk Rachel, która chyba właśnie zrozumiałą co powiedziałem i rzuciła mi się na szyję.
- Nie myśl sobie, że ci wybaczam. Po prostu się cieszę - mruknęła i puszczając mnie spojrzała w dół na Elina. - Na ciebie się nie gniewam, nawet gdybyś chciał, to nie mogłeś mi powiedzieć.
Zanurzyła dłoń w jego sierści, a Elin pisnął głośno. Rozbłysło światło, wilk skulił się na ziemi i zaczął rosnąć. Patrzyłem z niedowierzaniem, jak na miejscu zwierzęcia pojawia się Elin. Całkowicie ludzki.
- Elin! - moje oczy wypełniły się łzami, kiedy na mnie spojrzał. Wstał lekko się chwiejąc i rozłożył ramiona. Nawet nie wyłem pewny, kiedy się w nich znalazłem.
  

15 komentarzy:

  1. Oooo wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam!!!!! Elin jest człowiekiem!!! Nareszcie <3 opłacało się czekać. Wyobraziłam sobie, uczucia Ar, i się prawie poryczałam....wilczek znowu będzie przystojny!!!! Bardzo, bardzo, bardzo mi się podoba!! Pisz dalej, i więcej, a najlepiej kuż coś nowego :3

    Pozdrawiam i wena życzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowe opowiadanie już się pisze :D Dzięki za kom <3 Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. OMG !! normalnie ale akcja!! nie mogę się doczekać dalszego ciągu ....
    Chociaż chwilami nie ogarniałam, to nic, rozdział fantastyczny :)

    Dużo weny życzę !! :)
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahha <3 Sama też czasem nie ogarniam :) Dziękuję i pozdrawiam Ciebie też :*

      Usuń
  3. Wiesz co Ci powiem, kompletnie tego nie spodziewałam się. Jestem w szoku, ale bardzo pozytywnym. Sama bym lepiej tego nie wymyśliła :) Jesteś niesamowitą pisarką, która może zaskoczyć czytelnika,a powiem, że coraz rzadziej tak dzieje się.
    Po prostu boski rozdział :)
    Elin jest człowiekiem :) SUPER, w końcu będą razem już na zawsze :)
    Umiejętność Rachel jest niesamowita :) Nie tylko Arael posiada magiczne zdolność, ciągle jestem w szoku :)
    Wyczuwam w powietrzu inne romanse, jestem ciekawa czy moje przypuszczenia się potwierdzą czy znowu wprowadzisz zamęt ;)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo :)Mam nadzieję, że kolejne opowiadanie także Ci się spodoba :) Buziaki <3

      Usuń
  4. Jupiiiiiiiii będą sexyyyyy bo Eli być człowiekiem

    OdpowiedzUsuń
  5. No właśnie się ucieszyłam z zamiany będzie dobrze bo chyba ten dar może być trochę niewygodny albo go musi opanować albo trzeba założyć rękawiczki, bo zamiana w ogromnego feniksa w ciasnej piwnicy może być bolesne:-) czekam na dalszy ciąg.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ałć, masz rację, to mogłoby być nieprzyjemne :D Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Powiem jedno czekam na dzidziusia ! :D
    Pozdrawiam :)
    Gossi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy czekają, ale już niedługo :) Dzięki <3

      Usuń
  7. Witam,
    ach Ariel jest smokiem, jak się okazało, Reachel ma dar, a nasz Elin znów jest w ludzkiej postaci, wszystkie wyrocznie są jego ciotkami....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    wspaniale, jak się okazało Ariel jest smokiem, Reachel ma dar, a nasz Elin znów jest w ludzkiej postaci ;) no i wszystkie wyrocznie są jego ciotkami... ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej,
    fantastycznie, Ariel jest smokiem, juhu no i Reachel ma dar, a Elin znów jest w ludzkiej postaci ;) wszystkie wyrocznie są jego ciotkami... ;) bosko
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń