środa, 24 grudnia 2014

Rozdział XIV

Wesołych Świąt!!!! Życzę Wam pysznej Wigilii i najlepszych prezentów pod choinką <3 Szczęścia, zdrowia, spełnienia marzeń i wszystkiego czego tylko zapragniecie :* Oto prezent ode mnie dla Was <3 Miłego czytania :D


*           *           *

Od razu po treningu udałem się do swojego pokoju. Miałem w planach odwiedzenie ojca i zapytanie go o Ave. Trochę martwiła mnie jej zmiana futerka. Może wyglądała na zupełnie zdrową, ale wolałem się upewnić.
Udało mi się znaleźć Elina, który siedział w swoim pokoju, przyglądając się jakiejś mapie, rozłożonej na dużym stole, którego wcześniej tu nie było.
- Co robisz? - zaciekawiony zajrzałem mu przez ramię.
- Patrzysz właśnie na tajne mapy naszego miasta, na których zaznaczone są wszystkie obozowiska Najeźdźców, oraz ich miejsca spotkań w mieście.
- I na pewno mogę na to patrzeć? - spojrzałem na niego niepewnie, a on uśmiechną się i skinął głową. Cmoknąłem go w policzek, co trochę go zaskoczyło i przyjrzałem się mapie.
- A te strzałki? - wskazałem na czerwone strzałki narysowane w niektórych uliczkach.
- To są kierunki, w których przemieszczali się Najeźdźcy, których śledziliśmy. Wszyscy jednak w porę orientowali się, że mają ogon i albo znikali, albo ginęli w walce. Usiłuję przewidzieć ich kolejny ruch.
- To twoje zadanie? - przysunąłem sobie krzesło i usiadłem bokiem do stołu.
- Nie do końca. Po prostu mam przeczucie, że coś się wydarzy i próbuję się domyślić co to będzie.
- Opowiedz mi o Najeźdźcach, wiem tylko tyle, że atakują Ignem już o kilkunastu lat.
- W sumie niewiele o nich wiemy. Prawdopodobnie pochodzą z innego kontynentu, znajdującego się na wschód od naszego miasta. Udało nam się przejąć kilka statków, które ich przewoziły, ale żaden z jeńców niczego nie zdradził. O ile nam wiadomo nie posiadają żadnych mocy, ale doszły mnie słuchy, że niektórzy z nich są na nią odporni. Donoszono mi, że jeden z Ignisów nie mógł użyć mocy, kiedy go złapali. Zamknęli go w dziwnym pomieszczeniu o czerwonych ścianach. Uciekł tylko dzięki temu, że jedna ze służących się w nim zakochała. Dzięki niej wiemy, gdzie znajduje się większość obozowisk Najeźdźców.
- Więc w sumie, niewiele wiemy. Czy w waszym więzieniu są jacyś Najeźdźcy?
- Tak, dosyć sporo. Czemu pytasz?
- Nie znam się na tym, ale dużo z tych czerwonych kropek znajduje się w miejscach, z których widać więzienie. Większość z nich jest na wyższych budynkach.
- Masz rację, że też wcześniej tego nie zauważyłem. Muszę iść z tym do ojca. Chciałeś coś?
- Zastanawiałem się, czy masz dzisiaj czas? Chciałbym iść odwiedzić ojca.
- Spotkam się z tatą, a później pójdziemy do Fenix'a. Mam nadzieję, że się nie pogniewa na mój widok - kiwnąłem głową i pomogłem mu zwinąć mapę.
- Jeśli chcesz możesz iść ze mną, powiedzieć o tym ojcu - skinął na mapę. - W końcu ty to zauważyłeś.
- Nie trzeba. Nie wiem, czy byłby szczęśliwy, gdyby dowiedział się, że widziałem wasze tajne mapy.
- Chyba masz rację, na wszelki wypadek lepiej mu nie mówić - błysnął uśmiechem i wyszedł, zostawiając mnie samego w swoim pokoju.
Korzystając z okazji rozejrzałem się, nie zauważyłem jednak nic, co umknęłoby mi przy ostatnich wizytach, więc położyłem się na łóżku, czekając na powrót Ignisa.
Pomyślałem o mamie i Rachel. Tęskniłem za nimi już od dłuższego czasu. Zastanawiałem się, jak sobie radzą. Czy nie brakuje im pieniędzy? Zawsze mieliśmy małe problemy, żyjąc tylko  tego, co zarabiała mama. Pocieszające było to, że teraz musiała zarabiać tylko na jedno dziecko.
Przypomniałem sobie o dzisiejszym spotkaniu z Iradą. Przed snem będę musiał znieść barierę, co nie będzie takie łatwe.
Przymknąłem oczy, cierpliwie czekając na Elina. Zacząłem zasypiać, myśląc o tym, że Ignis miał rację. Odkąd tu jestem, cały czas chce mi się spać.

- Rybko? Już wieczór - znajomy ktoś szeptał mi do ucha, owiewając przy tym skórę oddechem.
- Mmm - przeciągnąłem się zaspany, przysuwając do Elina i od razu otoczyły mnie ciepłe ramiona.
- Chciałeś iść do ojca, ale dzisiaj już chyba nic z tego.
- To po co mnie budziłeś? - spojrzałem na niego z udawanym wyrzutem i uśmiechnąłem się słodko. - Może chciałeś się dołączyć?
- Hmm, kusząca propozycja, ale niestety. Nawet kiedy śpisz, twój brzuch domaga się jedzenia, przeszkadzając mi w pracy, głośnym burczeniem.
- Mogę liczyć na kolację do łóżka? - ziewnąłem szeroko, czując się, jakbym nie spał od kilku dni.
- Nie, bo mi tu znowu zaśniesz. Powinienem zamienić Rybkę, na Leniwca.
- Hahaha, bardzo śmieszne. Cóż ja poradzę, że cały czas chce mi się spać? - zebrałem się w sobie i wyszedłem z pod kołderki i udając się w stronę drzwi. - Idziesz?
- Naprawdę musisz być głodny, jeśli dobrowolnie wyszedłeś z łóżka - zaśmiał się i podążył za mną do jadalni.
W pomieszczeniu znajdowała się tylko Ariel. Kiedy weszliśmy, właśnie kończyła jeść i wycierała ręce w serwetkę. Oznajmiła nam, że jej rodzice zajmują się pracą i przeprosiła, mówiąc, że musi im pomóc.
- I co z tymi mapami? - spytałem Elina, kiedy służący przyniósł nam pysznie wyglądający gulasz. Od razu zacząłem jeść, jednym uchem słuchając głosu Ignisa.
- Ojciec uznał to za świetny pomysł. Wysłał grupę zwiadowców do każdego wyżej położonego miejsca, z którego widać więzienie. W wielu z nich schwytano obserwujących Najeźdźców. Jeden z nich przed popełnieniem samobójstwa oznajmił, że im nie przeszkodzimy i atak się odbędzie. Ojciec usiłuje opracować plan, a mama uspokaja mieszkańców. Najeźdźcy zasiali wielką panikę.
Zapadła chwilowa cisza. Elin zatopił się we własnych myślach, dziabiąc widelcem mięso na talerzu, a ja usiłowałem przestać się martwić. Miałem dziwne przeczucie, że niedługo Najeźdźcy zaatakują, a słowa jednego z nich wcale mnie nie uspokoiły. W końcu znów zacząłem ziewać, więc Elin zabrał mnie na górę. Od razu poszedłem do łazienki, aby wziąć szybką kąpiel.
Kiedy już byłem czysty i jeszcze bardziej śpiący, wyszedłem z pokoju i zapukałem do Elina. Po chwili wyłonił się zza drzwi patrząc na mnie pytająco.
- Mogę dzisiaj spać z tobą? - zapytałem lekko się rumieniąc. Elin spojrzał na mnie z dziwnym uśmieszkiem, na co parsknąłem cicho. - Nie o tym myślałem. Mam się dziś spotkać z Wyrocznią Aquem i żeby to zrobić muszę zasnąć z otwartym umysłem. Problem w tym, że nie mam pojęcia jak go otworzyć, a ty możesz mi pomóc.
- Ja? - uniósł lekko brwi. - Jestem w tym gorszy od ciebie.
- Chodzi tylko o to, żebyśmy zasnęli połączeni. Może wtedy nie będę się bronić przed Wyrocznią.
- Nie wiem czy to wypali, ale możemy spróbować. Pod jednym warunkiem.
- Jakim? - spojrzałem na niego podejrzliwie.
- W sumie to nic takiego, po prosu ostatnio jakoś niewygodnie śpi mi się w ubraniach - spojrzał mi w oczy a mnie przeszedł dreszcz. Moja twarz chyba wyrażała wszystkie moje uczucia, bo po chwili Elin roześmiał się wesoło i pociągnął mnie do swojej sypialni.
- Mówisz serio? - wspomnienie poranka przez cały dzień nie dawało mi spokoju, a teraz powróciło, powodując przyjemny głód. I nie miał on nic wspólnego z jedzeniem.
- A chcesz, żebym mówił? - zbliżył się do mnie, przypierając mnie do drzwi. Jego ręka powędrowała do klucza, przekręcając go, by uniemożliwić innym dostanie się do pokoju. Uśmiechnąłem się delikatnie, kiedy nasze usta się złączyły. Sen odszedł w niepamięć, zastąpiony pragnieniem wiśniowych warg.
Moje ręce same znalazły drogę do karku Elina, podczas, gdy jego ulokowały się na mojej talii. Nawet nie zauważyłem, kiedy znaleźliśmy się obok łóżka, na które po chwili zostałem rzucony.
Sięgnąłem do koszulki Elina, pragnąc by zniknęła. Kiedy tylko moje palce dotknęły materiału, ten stanął w ogniu, nie pozostawiając po sobie nawet zapachu spalenizny.
- Ej, to była moja ulubiona koszula - wymruczał Elin całując mnie po szyi.
- Wybacz, jeszcze nad tym nie panuję - przejechałem po jego torsie dłonią, delikatnie drapiąc gładką skórę. W odpowiedzi usłyszałem zadowolony pomruk.
Moja koszulka zniknęła za sprawą rąk Elina, które także postanowiły dostać się do mojego brzucha. Moje ciało zaczynało płonąć, a do umysłu wpadało coraz więcej uczuć i myśli Elina. W końcu nasze uczucia zlały się w jedno. Nie potrafiłem rozróżnić do kogo należy ten jęk, czy westchnienie. Nasze ciuchy wylądowały w różnych częściach pokoju, to na biurku, szafce lub podłodze.
Dopiero, kiedy ręka Elina wylądowała na moich pośladkach, uświadomiłem sobie, co się zaraz stanie. Zalała mnie fala niepewności, co oczywiście Elin od razu wyczuł i pocałował mnie czule w usta.
Możemy przestać, kiedy tylko chcesz, usłyszałem delikatny głos, mimo, że nasze wargi nadal były połączone. Właśnie to upewniło mnie, że chcę to zrobić. Że chcę oddać się właśnie Elinowi, który nawet w tym momencie potrafiłby przestać, jeśli tylko bym go o to poprosił.
- Kocham cię - szepnąłem, kiedy w końcu oderwał się ode mnie. Patrzyłem mu w oczy i dostrzegłem jak zapłonęła w nich radość. Uderzyła ona we mnie tak jakby było to moje uczucie. Uśmiechnąłem się do niego i znów zbliżyłem wargi do jego. - Zróbmy to.
- Będę delikatny - Elin skinął głową, wyczuwając pewność zarówno w moim głosie, jak i umyśle. Odsunął się i sięgnął do szafki, stojącej koło łóżka. Po chwili wrócił, trzymając w ręce jakąś tubkę. Nie zdążyłem zapytać co to, gdyż od razu mocno mnie pocałował. Przeturlaliśmy się po łóżku, znajdując się znów na jego środku. Elin zjechał ustami na moją szyję, cały czas jednak sunąc w dół.
Wstrzymałem oddech, kiedy zjechał w dół mojego brzucha, pieszcząc ustami skórę. Wizja jego ust zamykających się na moim członku rozpaliła mnie jeszcze bardziej, szczególnie, że nie pochodziła z mojej głowy. Zastanawiałem się, czy Elin naprawdę zamierza to zrobić, a moje wahanie zniknęło w chwili, gdy poczułem jak jego język delikatnie pieści główkę mojego penisa.
Zacisnąłem ręce na pościeli, co chwilę wyrzucając z siebie głośne jęki. Spiąłem się lekko, kiedy coś mokrego przejechało po mojej dziurce, by po chwili na nią nacisnąć. Poczułem lekki ból, ale zaciskające się wargi Elina sprawiły, że zniknął po sekundzie, zastąpiony falą przyjemności. Wplotłem palce w czarne włosy Elina, lekko je ciągnąc.
Po kilku chwilach drugi palec znalazł się w moim wnętrzu, mocniej je rozciągając. Elin skrzyżował palce, jednocześnie biorąc mnie głębiej i sprawiając niesamowitą przyjemność. Moje biodra mimowolnie wyrwały się lekko w przód, jednak Ignis wolną ręką skutecznie uniemożliwił im ruch.
Nie mam pojęcia, kiedy dwa palce zamieniły się w trzy, a ja nalazłem się na granicy orgazmu. Elin w każdym razie doskonale wiedział co się dzieje, w ostatniej chwili zaprzestając ruchów głową i wyciągając ze mnie palce. Jęknąłem niezadowolony, czując nieprzyjemną pustkę, jednak ten jęk zginął w ustach Ignisa.
- Rybko, jesteś pewny? Jeszcze możemy... - przyciągnąłem go do siebie i pocałowałem, cały czas się uśmiechając.
Zrób to.
Poczułem jak coś dużego napiera na mój odbyt i mimowolnie się spiąłem.
- Ciii, rozluźni się - Elin sięgną do mojego członka, skuteczni mi pomagając wykonać zadanie. Krzyknąłem, kiedy wszedł we mnie jednym, szybkim ruchem. Zabolało i to cholernie. Na szczęście Elin od razu znieruchomiał, a ja zrozumiałem, że przez nasze połączenie on także czuje mój ból. Otoczyłem go barierą, ale Elin mnie powstrzymał.
- Chcę czuć to, co ty - szepnął i musnął moje usta, delikatni się poruszając. Bolało trochę mniej. Uderzał pod różnymi kątami, jakby czegoś szukał. Uderzył w jakiś punkt, a ja zobaczyłem gwiazdki przed oczami. W jednej chwili ból odszedł w niepamięć, a moja przyjemność zmieszała się z tą Elina, który raz po raz uderzał w dziwny punkt, sprawiając, że po kilku ruchach znów znalazłem się na krawędzi. Po chwili moje mięśnie zacisnęły się na Elinie, a ja krzyknąłem, dochodząc z jego imieniem na ustach. On odczuwał dokładnie to samo, szczytując we mnie.
W końcu Elin opadł na mnie, pozbawiony wszelkich sił, tak samo jak ja. Leżeliśmy tak kilka minut, aż w końcu Elin lekko się podniósł i pocałował mnie w usta.
- Ja też cię kocham - mruknął z uśmiechem, a ja odpowiedziałem tym samym.
- Wiem.
- Skąd? Nie przypominam sobie, żebym ci o tym mówił.
- Nie zapominaj, że siedziałem w twojej głowie - uśmiechnąłem się wrednie, a on za to zaatakował, łaskocząc mnie po brzuchu.
-Aaa!!! Przestań... proszę, j-ja już.. nie będę - wydukałem pomiędzy napadami śmiechu i dzięki Bogu zostałem puszczony. Elin leżał na mnie, podpierając się rękami. Coś zimnego dotknęło mojej klatki, więc skierowałem swój wzrok na naszyjnik Elina. On zrobił to samo, chwytając go i ściągając przez głowę.
- Widziała go tylko Wyrocznia. To mój amulet - powiedział z uśmiechem i podał mi go.
- A-ale... -kompletnie mnie zatkało. Amulet był zrobiony z czerwonego kamienia z żyłkami w różnych odcieniach tego koloru, co sprawiało, że wyglądał, jakby był zrobiony z płomienia. Miał on kształt lekko zaostrzonej elipsy z wyciętym półkolem.
Sięgnąłem do swojej szyi i uniosłem swój kamień. Mimo, że były innych kolorów, sprawiały wrażenie idealnie do siebie dopasowanych. Elin chwycił swoją część i usiadł, gestem prosząc mnie o to samo. Posłusznie usiadłem i spojrzałem na niego dalej nie mogąc w to uwierzyć. Ignis zaśmiał się z mojej miny.
- Nie jesteś zaskoczony? - spytałem, zdając sobie sprawę, że przyjął tą informację z największym spokojem.
- Nie, nie zapominaj, że byłem z tobą podczas ceremonii. Wtedy było to dla mnie lekkim szokiem, choć na początku myślałem, że po prostu wyglądają, jakby były dopasowane. Teraz jestem pewny, że tworząc całość. Więc jak, spróbujemy?
- Mhm - kiwnąłem głową i ściągnąłem naszyjnik, wyciągając go w stronę Elina. Ignis przyłożył czerwony kamień i połączył go z niebieskim bez najmniejszego problemu.
- Więc jed... - zaczął, ale przerwał mu rozbłysk białego światła. Połączone amulety uniosły się nad nasze ręce, oślepiając nas swym blaskiem. Poczułem, że zaczynam się unosić. Krzyknąłem przestraszony, kiedy zawisłem metr nad ziemią z amuletami, które zaczęły krążyć wokół, co chwilę lekko obijając się o moje ciało. Elin został na dole i choć próbował, nie mógł mnie dotknąć. Wokół mojego ciała wytworzyła się otoczka, złożona z wody i ognia, które mimo, że się dotykały, nie reagowały ze sobą.
Moje ciało rozdarł przerażający ból, wyrywając mi z gardła głośny krzyk. Czułem się podobnie, jak podczas uwolnienia mocy ognia, z tym, że teraz ból był dużo silniejszy. Miałem wrażenie, że wszystko w moim ciele zmienia swoje  miejsce. Kiedy myślałem, że zemdleję, wszystko ustało. Upadłem na łóżko, od razu otoczony przez ramiona Elina. Dysząc spojrzałem na dłoń. Trzymałem w niej dwa identyczne amulety, będące mniejszą kopią tego, który powstał z połączonych kamieni.
- Co to było? - zapytałem wiedząc, że Elin odczuwał wszystko dokładnie tak jak ja.
- Nie mam pojęcia. Wszystko dobrze? To naprawdę bolało - Elin również dyszał, dalej mnie obejmując.
- Już okej, nie mam pojęcia co się działo, ale czuje się jakoś inaczej. Nic mnie nie boli, tylko, jakby coś się zmieniło.
- Jutro pójdziemy do twojego ojca, może on będzie wiedział co się stało.
Kiwnąłem głową i podskoczyłem, słysząc walenie w drzwi.
- Elin! Arael! Co się dzieje?! Wpuście nas natychmiast!
Spojrzeliśmy po sobie i rzuciliśmy się w stronę bokserek, w porę je zakładając, gdyż drzwi zostały dosłownie spalone, a przestraszona rodzina wpadła do pokoju. Stanęli jak wryci, widząc nas stojących obok siebie jedynie w bokserkach. Równocześnie skierowali wzrok na łóżko, które wyglądało, jakby działo się w nim to, co się działo w rzeczywistości.
- Chłopcy, stało się coś? - Edward stał z kamienną miną, wpatrując się w nas
- Eee.. Nie, nic, kompletnie nic się nie stało - zatkałem usta Elina, który miał zamiar odpowiedzieć i zacząłem wymachiwać ręką. Całkowicie zapomniałem, że znajdują się w niej nasze nowe amulety, przez co poleciały w górę i wylądowały tuż przed rodziną Ignisów, oraz Ave, która zaciekawiona dołączyła do zgromadzenia chwilę wcześniej.
Aria podniosła amulety i spojrzała na nas. Ariel pisnęła, niemal doprowadzając mnie i Elina do zawału. Dalsze wydarzenia kompletnie zbiły mnie z pantałyku.
- Ha! Wygrałam! Mamo? - wyciągnęła dłoń w stronę rodzicieli, a ta wygrzebała z kieszeni kluczyk i z westchnieniem jej go wręczyła. - Tatusiu? - Igne zmarkotniał i spojrzał na nas z wyrzutem. Ariel mocno go szturchnęła, na co położył sobie rękę na sercu.
- Przysięgam na tytuł Igne, nie robić żadnych testów i nie zastawiać pułapek na moją córkę, oraz wszystkich, których sprowadzi do pałacu. Zadowolona? - Ariel skinęła głową z uśmiechem i rzuciła się na nas, wieszając na naszych ramionach.
- Dzięki wam mam nową garderobę i mogę sprowadzać do pałacu wszystkich znajomych, unikając upokarzających wpadek. Nawet nie wiecie jaka jestem szczęśliwa - obdarowała nas buziakami w policzki, po czym wybiegła z pokoju zostawiając resztę w dosyć w niezręcznej sytuacji. Elin odchrząknął znacząco w stronę rodziców.
- Czy moglibyśmy się ubrać? Arael czuje się trochę niezręcznie - uśmiechnął się do mnie, przypominając, że dalej wyczuwa moje uczucia. Bez żadnego dotyku, czy wody. Jakby to połączenie wskoczyło na zupełnie inny poziom.
- Jasne, poczekamy - Edward skrzyżował ręce na piersi i uśmiechnął się złośliwie.- Straciłem przez was jedną z lepszych zabaw.
Elin prychnął i zaciągnął mnie do łazienki, wcześniej zahaczając o szafę. Chyba zbytnio się nie przejął przyłapaniem przez rodziców, bo nie tylko wyglądał, ale był całkowicie spokojny, a nawet lekko rozbawiony.
- Co cię tak bawi? - mruknąłem, kiedy już znaleźliśmy się w łazience. Elin od razu złapał mnie w pasie i pocałował.
- Ich miny. Musieli nieźle stracić na tym zakłądzie.
- Co? Jakim zakładzie?
- Założyli się o nasz związek. Tata obstawiał, że do niczego nie dojdzie, mama,że najpierw zapytamy o zgodę, a Ariel, że po prostu się ze sobą prześpimy, nie pytając nikogo o zdanie. Mama stawiała garderobę, tata koniec z kawałami, a Ariel miesięczne lekcje ze strategii wojennej. Musi być wniebowzięta, nienawidzi tych zajęć.
- Założyli się o nas? Więc nie mają nic przeciwko? I skąd wiedzieli.
- O to mnie nie pytaj. Kobiet nie zrozumiesz, one zawsze wszystko widzą - uśmiechnął się do mnie i zaciągnął do wanny. - Co powiesz na kąpiel?
- Teraz?Ale twoi rodzice...
- Poczekają - przerwał mi i rozbierając się do końca, wszedł do wanny. Wzruszyłem ramionami, znów czując dreszczyk podniecenia. Ściągnąłem bokserki i machnąłem ręką w stronę lejącej się wody. Od razu przestała lecieć, ale wanna napełniła się pojawiającą się znikąd przeźroczystą wodą.
- Niezła sztuczka. A teraz chodź tu do mnie - Elin wyciągnął ramiona w moją stronę, a ja z chęcią wszedłem do wody i oparłem się o jego klatkę piersiową. Woda oczywiście od razu zaczęła bulgotać, przez co znaleźliśmy się w jakuzzi z wrzątkiem. Żadnemu z nas jednak to nie przeszkadzało.
- Mmm - zamknąłem oczy rozkoszując się przyjemnym ciepełkiem i otaczającymi mnie razmionami.
- Uwielbiam jak mruczysz - szepnął mi do ucha, po czym zjechał ustami na szyję. Krew znów zaczęła kierować się w dół, a Elin nie miał zamiaru przestać. Powstrzymałem jęk, który wkradł mi się na ust i spojrzałem z wyrzutem na Ignisa.
- Elin! - szepnąłem, a on tylko się uśmiechnął. - Usłyszą nas..Prze-stań - jego ręka znalazła się na moim członku, tym razem nie powstrzymałem jęku.
- W takim razie bądź cicho - zaśmiał się złośliwie.
- Ach tak? W takim razie zobaczymy jak ty będziesz cicho teraz - uniosłem się i opadłem, tak, że Elin wszedł we mnie. Byłem na tyle rozciągnięty, że nie poczułem bólu. Zadowolony słuchałem głośnego jęku, który wydobył się z jego ust.
- Osz ty mała ośmiornico - Elin zmrużył groźnie oczy i poruszył się we mnie, trącając czuły punkt. Na szczęście zdążyłem wpić się w jego usta, tłumiąc jęk. Kochaliśmy się, nie zważając na czekających za drzwiami rodziców Elina.
W końcu obaj doszliśmy, dalej się całując. Opadłem na Elina wychlapując nieco wody z wanny. Z resztą podłoga była już cała zalana, choć wody w wannie w ogóle nie ubyło.
Po łazience rozeszło się głośne pukanie.
- Mogliście ich ostrzec! - usłyszałem głos taty i poderwałem się szybko. Omal nie wypadłem z wanny, ale Elin w porę mnie złapał.
- Lepiej się pośpieszmy - szepnął, tym razem nieco zaniepokojony. Bo niby po co sam Fenix przybył do pałacu?
Kiwnąłem głową i wyszliśmy z wanny, momentalnie schnąc. Ubrałem się w ciuchy Elina, które dla mnie wziął. Były nieco zbyt duże, ale lepsze to niż paradowanie w bokserkach. Stanęliśmy przed drzwiami i spojrzeliśmy sobie w oczy.
- Gotowy? - spytałem a on uśmiechnął się do mnie.
- Na konfrontację z teściem? Nigdy, ale lepiej już wyjdźmy. Mam wrażenie, że nie jest w najlepszym humorze.
Przekręciłem klucz w zamku, a po drugiej stronie nastała cisza. Pchnąłem drzwi i chwyciłem Elina za rękę. Naszym oczom ukazała się wściekła postać, trzymająca w dłoniach dwie kule ognia, które za chwilę miały polecieć w stronę Edwarda. Kilka zwęglonych plam na ścianie upewniło mnie, że nie były one pierwszymi. Igne na szczęście nie wyglądał na rannego. Tuż obok drzwi stała Aria, widocznie to ona pukała.
- Tato! - krzyknąłem i podbiegłem do Fenix'a, kazałem kulom zniknąć, ale nie posłuchały. To nie był ogień Ignisa, ale Dewosa, mitycznego stworzenia, władającego najsilniejszym ogniem.
- Co ty wyprawiasz?! Zgaś ten ogień! - nie zareagował, więc spanikowany oblałem jego ręce wodą, co na szczęście zadziałało. Ojciec skrzywił się, kiedy jego dłonie zaczęły parować.
- Nie cierpię wody - mruknął, już nieco spokojniejszy. Edward odetchnął z ulgą. Najwyraźniej nawet dla Igne walka z Fenix'em to zbyt dużo.
- Możecie nam do diabła powiedzieć co tu się dzieję? - Elin stanął przy swoim ojcu, sprawdzając, czy wszystko aby na pewno z nim w porządku.
- Dziecko się dzieję! - krzyknął Fenix, znów stając w ogniu.

15 komentarzy:

  1. Jeeeej!! Wiedziałam! Wiedziałam że będzie ba...dzieciaczek :3 to takie sweet i ugh...aż szkoda że nie mam czasu napisać właściwego komentarza, ale zrobię to jak najszybciej!!

    Tym czasem Wesołych Świąt!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie szkodzi, ja też ledwo czas znajduję <3 Nawet nie mogłam komentarzy przeczytać do tego czasu ^.^ Wesołych Świąt (puki jeszcze trwają :P ) <3

      Usuń
  2. No cóż. Kocham <3<3<3
    Nie kończ na 17 rozdziale, zrób jakieś akcję żeby użyli mocy i dojedź do 30 :D
    weny ^^
    Wesołych!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spodoba ci się kolejny rozdział<3 <- Ja tego nie powiedziałam :P
      Wesołych Świąt !!! <3

      Usuń
  3. Boże, co za niesamowity rozdział :) UBÓSTWIAM :)
    Piszesz wspaniale :) Wspaniale opisałaś cały rozdział :)
    Będzie dzidziuś, jak się cieszę :) Jestem ciekawa, jak zareagują główni bohaterze czyli tatusiowie oraz przyszli dziadkowie, coś czuję, że moc może wybuchnąć po obu stronach.
    Połączenie naszyjników piękne, wszystko sobie wyobraziłam :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki <3 Ich reakcja będzie... A nieważne <3 Do natępnego rozdziału :*

      Usuń
    2. Już nie mogę się doczekać :) Tylko 2 dni i już :)
      Dużo weny :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. W ten szczególny dzień życzę Ci:
    Wesołych i radosnych świąt,
    zdrowych - bo to najważniejsze.
    pełnych miłości - bo to sens życia.
    wiary - bo pozwala przetrwać trudne chwile.
    nadziei - bo wtedy niemożliwe jest możliwe
    oraz natchnienia, które jest potrzebne w Twojej trudnej profesji :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej <3 Dziękuję Ci bardzo i gdybym miała więcej czasu, to wypisałabym Ci tutaj wszystko, czego życzę Tobie i wszystkim innym, ale niestety lecę się pakować <3 W skrócie zdrowia, szczęścia, miłości, jeszcze raz zdrowia, spełnienia marzeń i wszystkiego co najlepsze !! <3

      Usuń
  5. Tak Tak Tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak wreszcie sexy i to dwa razy. Super rozdział.
    Dużo weny. Pozdrawiam.
    Lejdi-chan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha sexów jeszcze się naczytasz <3 Buziaki :*

      Usuń
  6. Hej, wszystkiego co najlepsze życzę :)
    Rozdział boski czekałam czekałam i się doczekałam :) poszli na całkowity spontan i to mi się najbardziej podoba i o rety będzie dzidzia XD juz współczuję Elinowi jak go dopadnie ojciec Araela. Niemogę cię doczekać następnych rozdziałów.
    Pozdrawiam
    M

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    pięknie, zbliżyli się do siebie, a te medaliony, a ta końcówka boska, czyżby Arael zaszedł w ciążę...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    wspaniały rozdział, zbliżyli się do siebie, no i te medaliony, czyżby Arael jest w ciąży?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej,
    bardzo wspaniały rozdział, zbliżyli się teraz trochę do siebie, czyżby Arael był w ciąży?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń