Miłego
czytania, Kochani :* Dziękuję za komentarze <3
Amek
z zewnątrz wyglądał na rozluźnionego. Swobodnie rozmawiał z
rodziną i Loganem, nie dając po sobie poznać napięcia. Miał złe
przeczucie, a zamyślona mina mamy, wcale go nie pocieszała.
Podobnie jak Iwona znała swojego syna lepiej od samej siebie,
podobnie Amek znał ją. Spiął się, kiedy mama przeprosiła na
chwilę i udała się ze swoim mężem do kuchni. To stanowczo nie
wróżyło nic dobrego. Chciał się ewakuować, jednak nie mógł po
prostu wyciągnąć Logana z domu. Czesława i tak posyłała mu
podejrzliwe spojrzenia. W głowie zaczął układać plan, jednak nie
był nawet w połowie, kiedy z kuchni dobiegł ich dźwięk
tłuczonego szkła. Logan spojrzał na Amka i zmarszczył brwi.
Zerwali się z miejsca i w sekundę znaleźli się na progu.
-
Wszystko w porządku? - Amek spojrzał na miskę, leżącą w
kawałkach na podłodze.
-
Tak, tak, wszystko dobrze, po prostu mi wypadła – powiedziała
mama Amka i otarła dłonią policzek. Amek westchnął. Wlepione w
Logana oczy Sebastiana i Iwony jasno wskazywały mu na to, że
rodzice znają już prawdę.
-
Ja... - Logan nie miał pojęcia co ma robić. Chciał coś
powiedzieć, uciec, jednak wzrok tych ludzi sprawił, że go
zamurowało. Pierwszy raz widział takie spojrzenie. Równocześnie
pełne smutku i radości, nadziei i tęsknoty oraz lekkiego szoku.
Nie
ruszył się, kiedy mama Amka podeszła do niego i dotknęła dłonią
jego policzka. W jej oczach szkliły się łzy, a ręka drżała
lekko.
-
Mamo... - szepnął Amek, ale Logan spojrzał na niego, mrugając na
znak, że wszystko porządku.
-
Tak długo cię szukaliśmy. Tak bardzo chciałam jeszcze raz cię
spotkać, by to powiedzieć. Dziękuję. Tak bardzo ci dziękuję.
Kobieta
wzięła Logana w ramiona, a on również ją objął. Uderzyło w
niego to samo uczucie, którego doznał rok temu. Te delikatne
ramiona z czułością go obejmujące przypominały mu jego matkę.
Kiedy
Iwona w końcu oderwała się od niego i otarła łzy, Sebastian
również go uścisnął.
-
Przykro mi z powodu twojego brata – powiedział szczerze, a Logan
kiwnął głową.
-
A ja się zastanawiałam o co chodzi – mruknęła Czesława, kiedy
wrócili do salonu. - Zaparzę herbaty.
Logan
siedział na kanapie trochę spięty, z początku nie wiedząc co
robić. Bał się, że będzie musiał mówić o Willu, o sobie.
Jednak ku jego uldze, rodzice Amka wcale go nie osaczyli. Telewizor
poszedł w ruch, podobnie jak album z dzieciństwa jedynego syna
państwa Sęków, z czego sam przedmiot rozmowy nie był zbyt
zadowolony.
-
O nie! Mamo, proszę cię, tam zaraz będzie to zdjęcie! - Amek
zerwał się, chcąc zapobiec całkowitej kompromitacji swojej osoby,
lecz było już za późno. Strona została odwrócona, a Logan
parsknął śmiechem.
-
Czy to..?
-
Tak, nasz Ami uwielbiał się przebierać – zaśmiała się Iwona.
- Omal nie dostałam zawału, gdy go takiego zobaczyłam. Sebastian
natomiast od razu pobiegł po aparat.
Amek
przybił „gwoździa” na stole, wspominając tamten dzień. Cóż
poradzić, że mama zostawiła sukienkę na łóżku? Miał osiem
lat! Po prostu chciał zobaczyć, czy będzie w niej tak samo ładnie
wyglądał, co rodzicielka.
-
Super, skoro już mnie totalnie ośmieszyliście, to możemy już
odłożyć ten album na szafkę?
-
Nie ma sprawy, zostanie coś na następny raz – mruknęła Czesia.
-
Nie załamuj się, kiedyś pokarzę ci mój – Logan poczochrał go
po włosach, uśmiechając się radośnie. Szybko jednak cofnął
rękę, starając się by wyglądało to naturalnie. W oczach babci
Amka dostrzegł dziwny błysk.
-
Serio? Masz jakieś kompromitujące zdjęcia? - Amek od razu się
ożywił, szczerząc przebiegle.
-
Chyba będę musiał je powyciągać zanim przyjdziesz – Logan
zaśmiał się widząc zawiedzioną minę. - Dobra już, dobra, je
też ci pokażę.
-
Trzymam za słowo.
Logan
spojrzał na rodziców Amka i lekko się spiął. Te spojrzenia były
dziwne. Nie potrafił ich zdefiniować. Możliwe, że tylko mu się
wydawało, bo po sekundzie wszystko minęło, a na wierzch wypłynęła
kolejna zabawna historyjka z Amkiem w roli głównej.
-
Już późno, powinienem się zbierać – Logan spojrzał na zegarek
i oczom nie wierzył. Było już kilka minut po północy, a on czuł
jakby rozmawiali z godzinę.
-
Och, już taka godzina? - widocznie nie tylko jemu czas szybko
zleciał. Iwona spojrzała na męża, a później na syna. Logan
podążył za jej wzrokiem i dostrzegł niemą rozmowę. Nie miał
pojęcia co, ale był pewny, że wymiana spojrzeń między matką i
synem coś w sobie zawierała. Nim jednak dowiedział się co,
Czesława westchnęła i pokręciła głową.
-
Iwonko, przecież nie wypuścimy gościa o tej godzinie. Nie wypada.
-
Masz rację. Amek, wiesz gdzie leży materac.
-
Ale ja naprawdę dziękuję za gościnę. Nie będę zawracał głowy.
-
Żadne zawracanie głowy. Amek z pewnością nie ma nic przeciwko
spaniu na materacu, prawda, Ami?
-
Materac jest naprawdę wygodny – Amek wyszczerzył się, uważając
jednak by nie było to zbyt podejrzane.
-
Widzisz? Nie ma zupełnie nic przeciwko. Poza tym pewnie byśmy się
z Iwonką denerwowały, czy dojechałeś w całości. I tak mam już
problemy ze snem, nie chcesz chyba ich pogorszyć – Czesława wiła
wzrok w Logana i nie spuszczała go, póki ten nie westchnął.
-
Dobrze, zostanę – zaśmiał się cicho. Amek ostrzegał go przed
babcią, szkoda, ze mu nie wierzył.
Kiedy
w końcu Amkowi udało się wyciągnąć Logana z salonu, minęła
pierwsza w nocy. Logan, jako że nie wracał do domu, zmuszony został
do picia alkoholu wskutek czego zrobił się strasznie wygadany. Na
szczęście tylko to mu było i Amek nie musiał wciągać go po
schodach.
-
Fajnych masz rodziców. Przypominają mi trochę moich.
-
Potrafią być naprawdę upierdliwi, ale i tak ich doceniam – Amek
wyciągnął na środek materac i zaczął szukać pompki. Trochę mu
z tym zeszło, gdyż znajdowała się ona na samym dnie szafy, a
kiedy ją w końcu wyciągnął, odwrócił się w stronę łóżka.
Logan wpatrywał się w niego, a Amek prawie się zarumienił.
-
No co?
-
Nic takiego, patrze na ciebie.
-
No właśnie widzę, dlatego się pytam o powód.
-
Nie jestem do końca pewny. Zostaw tę pompkę, przecież już razem
spaliśmy.
-
Tak, ale... W sumie masz rację. A ten materac wcale nie jest taki
wygodny,
-
Tak właśnie myślałem – Logan uśmiechnął się i dalej
wpatrywał się w Amka, który nagle nie miał co zrobić z rękami.
-
Nie patrz się tak na mnie, dziwnie się czuję – powiedział w
końcu i zarumieniwszy się, wyciągnął z szafy swoją piżamę. -
Co powiesz na prysznic rano? Ja jestem padnięty.
-
Liczyłem, że to powiesz.
Logan
chwycił swoją torbę i nie przejmując się niczym, ściągnął
swoją koszulkę. Amek zamarł, badając wzrokiem każdy odcinek
skóry mężczyzny. Kiedy w końcu oprzytomniał, napotkał
spojrzenie Logana, który od jakiegoś czasu, siedział nieruchomo.
-
Przepraszam – szepnął, odwracając wzrok. Logan znów poczuł ból
na widok smutku chłopaka.
-
Nie masz za co. Chodź no tu.
-
Po co?
-
Nie gadaj, tylko chodź.
Amek
posłusznie podszedł do niego i zaskoczony dotknął ust, kiedy
wylądował na nich buziak.
-
Zapomniałeś już o naszej umowie? Poza szkołą jestem twój –
Logan znów poczuł się lekko, widząc znajomy błysk w oczach
chłopaka.
-
Cóż, nie do końca tak ona brzmiała, ale cieszę się, że tak to
ująłeś. Mój. - Amek został przyciągnięty bliżej i mógł z
westchnieniem wtulić się w nagą klatkę piersiową. Serce zabiło
mu mocniej i poczuł się na swoim miejscu.
-
Ostatnio cały czas łapiesz mnie za słówka – mruknął Logan i
położył się, ciągnąc chłopaka za sobą.
-
Cóż, wyłapuję szanse – Amek wpatrywał się w gładką skórę,
mając ochotę zbadać każdy jej zakamarek. A może by tak...?
Przechylił
lekko głowę i złożył delikatny pocałunek na obojczyku Logana,
po czym uśmiechnął się radośnie.
-
Skoro mowa o łapaniu za słówka, to nie ustalaliśmy gdzie te
buziaki.
Logan
zaśmiał się i poczochrał go po włosach.
-
Kombinator.
Logan
utkwił wzrok w suficie. Było miło. Czuł, że nie jest sam, jak
przez ostatni rok. Brakowało mu tych chwil z rodzicami, zwykłej
rozmowy. Kiedy oni zginęli wszystko przeniósł na brata. Nie raz
siadali i rozmawiali, a Willy się do niego przytulał. Może i byli
dorośli, ale utrata rodziców sprawiła, że obaj chcieli by więź
ich łącząca zastąpiła całą rodzinę.
Teraz
czuł się podobnie. W gestach Amka widział pragnienie bliskości,
chęć spędzenia razem jak najwięcej czasu, a także miłość. Co
prawda nie tą braterską, ale w tej chwili o tym nie myślał.
Chciał tak leżeć, bo w tej chwili nie czuł smutku, który zapewne
dopadnie go następnego dnia.
-
Ami, nie śpij. Jesteś przecież w jeansach.
-
Uwielbiam jak tak do mnie mówisz – mruknął chłopak, nie
ruszając się jednak z miejsca.
-
Mhm, w takim razie idź się przebrać, a będę częściej tak do
ciebie mówił.
-
Nie chce mi się – chłopak ziewnął i mocniej wtulił się w
Logana, któremu nie pozostało nic innego, jak pozbycie się
własnych spodni. Zaczął się wiercić, co sprawiło, że Amek nico
oprzytomniał.
-
Co robisz?
-
Ściągam spodnie. Ja w nich spać nie mam zamiaru.
-
No dobra, idę się przebrać – Amek wstał, jakby coś się paliło
i zniknął za drzwiami łazienki. Mężczyzna pokręcił głową z
uśmiechem. Nie miał bladego pojęcia, o co tym razem chodziło.
Amek
odetchnął, spoglądając w lustro. Jego wyobraźnia działała na
pełnych obrotach, a serce przyspieszyło. Gdyby tam został,
przytulony do Mikulskiego, ubranego jedynie w bokserki, pewnie by się
skompromitował. Już teraz jego twarz miała kolor dorodnego
pomidora.
Nie
chcąc wzbudzić podejrzeń, opłukał twarz zimną wodą, by wróciła
do naturalnej barwy i ściągnął ubrania, wkładając na siebie
luźną koszulkę. Dopiero po chwili zorientował się, co wyciągnął
z szafy. Owszem, była to piżama, nawet jego ulubiona, co nie
znaczyło, że ktoś miał ją zobaczyć. Otóż widniał na niej
wielki nadruk przedstawiający Hello Kity z uniesioną łapką i
napisem „Mrau...”.
-
Na przyszłość – powiedział do swojego odbicia – patrz, co
wyciągasz z szafy.
Wyszedł
z łazienki, zasłaniając nadruk spodniami. Upuścił je dopiero
przy łóżku, od razu wchodząc pod kołdrę.
-
Co tam chowasz? - Logan zmarszczył brwi, starając się unieść
kołdrę, którą Amek mocno trzymał.
-
Nic, zupełnie nic.
-
Więc pokaż, skoro to nic, to chyba nie masz nic przeciwko.
-
To nie zupełnie nic, więc mam.
-
No weź, nie zasnę jeśli będę ciekawy – Logan wbił spojrzenie
w jego czy i nie spuszczał go, dopóki Amek nie westchnął i nie
puścił kołdry. Cichy śmiech mężczyzny sprawił, że się
zarumienił i z powrotem ukrył pod kołdrą, odwracając do niego
tyłem.
-
Nie obrażaj się, przecież nie z ciebie się śmieje.
-
Nie no wcale.
-
No cóż, jak chcesz. A myślałem, że będzie nam wygodniej spać
na tym jednoosobowym łóżku, jeśli się do mnie przytulisz.
-
To jest szantaż – Amek odwrócił się z naburmuszoną miną, ale
i tak przybliżył się do bruneta.
-
Jeśli tak mówisz – zaśmiał się Logan i włożył mu ramię pod
głowę, przyciągając go jeszcze bliżej.
Amek
przylgnął do ciepłego ciała z ukrytą radością stwierdzając,
że mężczyzna nie ubrał koszulki, tak samo zresztą spodni. Miał
tylko nadzieję, że będzie w stanie się opanować.
-
Dobranoc – szepnął Amek z uśmiechem.
-
Dobranoc, śpij dobrze.
-
Jest duże prawdopodobieństwo, że będę.
*
* *
Po
kolacji, na której Radek uczył Wojtka jeść pałeczkami, obaj
mężczyźni zasiedli na kanapie. Włączyli jakiś film, na który
żaden z nich nie zwracał większej uwagi. Pochłonięci byli
wpatrywaniem się w siebie i oddawaniem pocałunków.
-
Co z Madzią?
-
Jest z opiekunką. Zostanie na noc jeśli nie wrócę do dwudziestej
– mruknął Wojtek, całując Radka po szyi.
-
Jest dwudziesta pierwsza – szepnął i jęknął kiedy Wojtek
ugryzł go w obojczyk.
-
Więc nie ma się czym martwić.
-
Jest. Jeśli spędzimy noc na tej kanapie, rano nie będziemy mogli
wstać.
-
Proponujesz coś?
-
Jeśli zaniesiesz mnie do łóżka, to się zastanowię.
Wojtek
wstał i pochylił się, łącząc ich usta w namiętnym pocałunku.
Podniósł biologa z kanapy i nie przerywając pocałunku, poszedł
do sypialni. Chwilę później pochylał się nad nagim mężczyzną,
ubrany jedynie w koszulę.
-
Ściągnij to w końcu – mruknął Radek, rozpinając guziki i
odchylając szyję, by dać Wojtkowi lepszy dostęp do wrażliwego
miejsca.
-
Cierpliwości – zaśmiał się blondyn, odchylając na chwilę i
pozywając się ostatniej części ubioru. Radek mruknął z aprobatą
na widok jego klatki piersiowej i przejechał po niej dłonią.
Każdy
kolejny pocałunek nabierał coraz szybszego tempa, aż w końcu
obydwu to nie wystarczało.
-
Już, teraz, chcę więcej – jęknął Radek, kiedy Wojtek jeździł
językiem po jego brzuchu. Chciał i dostał więcej, kiedy gorące
wargi zamknęły się na jego członku. Nie znał rzeczy lepszej od
męskich ust, a te konkretne były naprawdę bardzo utalentowane.
-
Tak, dalej – mruknął, kiedy był już na skraju, lecz nagle
wszystko ustało. Jęknął z rozpaczą, kierując oskarżycielski
wzrok na wicedyrektora. Dopiero wtedy poczuł jak palce rozciągają
go od środka, masując i pieszcząc. To jednak również szybko
zniknęło, zastąpione bolesnym oczekiwaniem.
Wojtek
patrzył na leżącego pod nim mężczyznę i niemal od tego doszedł.
Powstrzymała go świadomość przyjemności, której dozna, kiedy
się w nim znajdzie. Z niecierpliwością oczekiwał momentu, kiedy
jego palce zostaną zastąpione czymś innym.
Pochylił
się bardziej, lokując między nogami Radka i całując go czule w
usta. Delikatnie pchnął biodrami, powoli w niego wchodząc. Cichy
jęk zniknął w jego ustach, kiedy znalazł się w nim cały.
Poczekał, aż Radek zacznie się niecierpliwie wiercić i narzucił
im powolny rytm. Nie wytrzymali jednak długo i po chwili jednak
prześcigał drugiego. Biodra uderzały o siebie, a jęki stawały
się coraz głośniejsze, aż w końcu osiągnęły punkt
kulminacyjny i zostały zastąpione dyszeniem obu mężczyzn.
-
To było...
-
Niesamowite. Tak, wiem.
-
Mam ochotę iść spać, ale dopiero dwudziesta pierwsza.
-
Walić to, mamy dużo czasu – powiedział Wojtek, odgarniając rudy
kosmyk z czoła kochanka.
-
Jak dużo? - Radek zaczął bawić się jego palcami, zginając je i
prostując.
-
Jak długo będziesz mnie chciał – szepnął i został nagrodzony
soczystym buziakiem prosto w usta.