Dziękuję za komentarze :) Cieszę się, że Wam się podoba ^.^
Co do imion i nazwisk to tak po prostu mi się pojawiły w głowie. Nazwiska Logana nie zmienię, bo jako jedyne ma dla mnie znaczenie. Powiedzmy, że jest uhonorowaniem osoby, którą podziwiam :)
Betowała Margarita :*
Miłego czytania <3
Westchnął
i otworzył oczy, rezygnując z dalszego snu. Słońce świeciło mu
prosto w oczy, gdyż wieczorem zapomniał zaciągnąć żaluzje.
Ciekawe, czemu jego budzik jeszcze nie dzwoni. Sięgnął po telefon
i przeklął cicho. No tak, jego też zapomniał nastawić. Na
szczęście pozostało mu jeszcze dziesięć minut do wyjścia.
Wstał
i szybko wyciągnął z szafy jakieś ubrania. Nienawidził tych
spodni, ale trudno. Nie miał czasu, by wybrzydzać. Minutę później
był już na dole, w pośpiechu jedząc zostawione przez mamę
kanapki. Rodzicielka wyszła jakąś godzinę temu, jak co dzień
udając się do pracy. Była pielęgniarką, pracującą w pobliskiej
przychodni. Ojciec za to pracował w firmie wykańczającej wnętrza.
Po
krótkim pobycie w łazience, złapał za plecak i ruszył w stronę
drzwi, wcześniej połknął tabletki, które od pewnego czasu
były ważnym elementem jego poranków. Warknął na swoje sznurówki,
gdyż jak zwykle, kiedy się spieszył, nie chciały się zawiązać.
Spojrzał na zegarek i przeklął. Znów będzie musiał szybko iść.
Dobrze, że przystanek znajdował się niedaleko. Otworzył drzwi i
wyszedł przez bramkę oddzielającą podwórko od chodnika. Czym
prędzej przeszedł przez ulicę i ruszył w stronę przystanku.
Trochę szybszy krok niż zazwyczaj na szczęście nie spowodował u
niego zadyszki. Los jednak chyba zaczął sobie z niego pogrywać, bo
kiedy był jakieś sto metrów od przystanku, autobus wyjechał zza
zakrętu. Nie było opcji, by mógł do niego dobiec. Po takim
odcinku znów mogłaby powtórzyć się sytuacja z wczoraj. Już miał
zrezygnować i wrócić do domu, aby tam poczekać godzinę na
następny, gdy nagle koło niego zatrzymał się samochód.
-
Historia lubi się powtarzać. – Usłyszał rozbawiony głos.
Uśmiechnął się tylko i przytrzymał drzwi, które
mężczyzna pchnął od środka. Pokręcił głową i wsiadł do
samochodu. Nie mógł przecież odrzucić takiej okazji.
-
Dzień dobry – przywitał się i zapiął pas.
-
Cześć – odpowiedział mu nauczyciel. - Coś cię te autobusy nie
lubią.
-
Najwyraźniej czymś im podpadłem. - Uśmiechnął się, zerkając
na mężczyznę. Wydawał się być całkiem w porządku, choć w
ogóle nie miał tej aury nauczyciela. Czarne włosy, zamiast
ułożone w jakiś elegancki sposób, rozrzucone były na różne
strony. Chłopak miał wrażenie, że nie tylko on dzisiaj zaspał.
Szczególnie, że oczy mężczyzny były lekko podkrążone i co
chwile się przymrużały. Najbardziej jednak rozbawiło go coś
innego.
-
Tylko nie zaśnij przed kierownicą – wyrwało mu się. Na chwilę
zapomniał, że rozmawia z nauczycielem. No ale przecież mężczyzna
sam chciał, żeby zwracać się do niego normalnie. Ku swojej uldze
usłyszał cichy śmiech.
-
Wybacz. O północy przypomniałem sobie, że nie sprawdziłem
testów, tak więc raczej się nie wyspałem. I oczywiście
wyłączyłem nieświadomie budzik. Latałem po mieszkaniu jak głupi.
-
Mam być szczery? - Mężczyzna spojrzał na niego, marszcząc brwi,
po czym kiwnął głową. - To widać. Szczególnie, że
wczoraj nie wyglądałeś jakbyś bał się grzebienia. Te guziki też
przydałoby się równo zapiąć.
Mina
Mikulskiego sprawiła, że Amadeusz zaczął się głośno śmiać.
Logan przekrzywił lusterko i przejrzał się, po chwili do niego
dołączając.
-
Cieszę się, że nie zdążyłeś na ten autobus. Wyobraź sobie te
miny, gdybym tak wszedł do szkoły.
-
Nie byłoby tak źle. No może troszkę. W tej fryzurze wyglądasz...
- Zamknął usta, gryząc się w język. Cholera, co to miało być?
Prawie powiedział nauczycielowi, że wygląda uroczo!
-
Wyglądam jak? - dopytał brunet, patrząc na niego przez chwilę.
-
Zabawnie. - Amek przełknął ślinę, uśmiechając się. Odetchnął,
kiedy mężczyzna odpowiedział tym samym, skupiając się na
prowadzeniu.
Zajechali
pod szkołę kilka minut później. Amek nie odzywał się
zbyt często. Po ich wymianie zdań, pogrążony był we własnych
myślach. Dalej nie mógł zrozumieć, jakim cudem prawie wyjawił
swoją orientację. Dla niego tajemnicą nie było, że woli
mężczyzn, ale inni wcale nie musieli o tym wiedzieć. W sumie tylko
kilka osób zdawało sobie z tego sprawę. Więc co było w tym
rozczochranym szarookim, że prawie się przed nim wygadał? Przecież
zawsze uważał na swoje słowa.
-
Wszystko okej? - zapytał Logan, przepinając guziki w koszuli.
-
Tak, tak, czemu pytasz? - Popatrzył na niego wyrwany z rozmyślań.
Na twarzy mężczyzny zobaczył rozbawiony uśmiech.
-
Bo stoimy na parkingu już jakiś czas, a ty się patrzysz w szybę,
jakbyśmy dalej jechali.
Amek
rozejrzał się i ze zdumieniem spostrzegł, że Logan ma rację!
Burknął coś niewyraźnie, podziękował za transport i wysiadł.
Logan zrobił to samo, zdążywszy już doprowadzić się do
porządku. Chociaż jego włosy chyba wcale nie chciały zmieniać
swojego ułożenia, bo tylko trochę się ulizały.
-
Nie ma sprawy. Przecież mam po drodze. Nie myślałeś o tym, żeby
zrobić sobie prawo jazdy?
-
Robiłem, ale choroba mi przerwała. Tak jakoś wyszło, że nie
miałem okazji kontynuować. Może niedługo znów spróbuję.
-
Na pewno byłoby ci łatwiej. Jeden autobus na godzinę jakoś nie
sprzyja podróżowaniu po mieście.
-
A żeby pan wiedział. - Weszli już do budynku, więc chłopak
powrócił do bardziej formalnego zwrotu. Dzięki Loganowi był
jednym z pierwszych uczniów, którzy zjawili się w szkole, ale i
tak ktoś mógł usłyszeć ich rozmowę.
-
Muszę lecieć. Do zobaczenia na angielskim – powiedział brunet i
skręcił do pokoju nauczycielskiego.
Nie
mając innego wyjścia Amadeusz udał się pod swoją salę. Jak się
okazało, już ktoś tam stał.
-
Hej – przywitała się Maja, podchodząc do niego z uśmiechem.
Odpowiedział jej tym samym. Mimo, że znał ją jeden dzień, to
naprawdę polubił tą małą blondynkę. Od razu złapali wspólny
język i coś czuł, że to nie było tylko pierwsze wrażenie.
-
Czy mi się wydawało, czy przyjechałeś z Loganem? - zapytała, a
on zdziwiony na nią spojrzał.
-
Loganem? Czyli naprawdę wszyscy poza szkołą traktują go jak
kolegę?
-
Tak. To dosyć dziwne, ale sam to zaproponował. Nie odbiegajmy od
tematu i mi powiedz, dlaczego on cię przywiózł.
-
Autobus mi zwiał, a on mieszka niedaleko i mnie zgarnął z pobocza.
-
I tak po prostu cię rozpoznał? Przecież widział cię przez dwie
godziny.
-
Nie całkiem. Podwiózł mnie też wczoraj. – Dziewczyna
spojrzała na niego i uniosła brwi. Zaśmiał się cicho. Chyba
znalazł przyjaciółkę. - Nie patrz się tak na mnie.
-
Nie patrzę się tak, ale uważaj. O ile się nie mylę, to nie ma
dziewczyny, a z jego wyglądem oznacza to, że albo rozrzuca brudne
skarpety po całym domu, albo jest gejem.
-
A co to ma do mnie? - zapytał. Dziewczyna tylko spojrzała na niego
znacząco. Czy ona...?
-
Dokładnie. Mnie nie oszukasz. Mój brat jest homoseksualistą
– powiedziała, a on rozejrzał się wokół. Nikt nie był na tyle
blisko, żeby mógł ich usłyszeć. Nachylił się i z pełną
powagą wyszeptał:
-
Czytasz w myślach? - Maja spojrzała na niego jak na idiotę i
zaczęła się śmiać. Po chwili do niej dołączył.
-
Maja?
-
Hmm? - Dziewczyna zajęta była szukaniem czegoś w plecaku.
-
Nikt o tym nie wie. Czy mogłabyś...?
-
Zachować to dla siebie? Nie ma sprawy.
-
I naprawdę nie czytasz w myślach? - Ciche parsknięcie spowodowało,
że się uśmiechnął. - Tak tylko pytam dla pewności.
-
Nie, nie czytam. Po prostu jesteś przewidywalny. A jeśli chcesz,
żeby ludzie się nie domyślili, to nie gap się tak na chłopaków.
-
Ja się gapię? - Amek spojrzał na nią zdumiony.
-
Nawet nie wiesz jak bardzo. Na razie można to wytłumaczyć tym, że
jesteś nowy, ale i tak jest to podejrzane.
-
Dzięki za radę. Czego ty szukasz w tym plecaku? - Maja wyciągnęła
już chyba wszystkie książki jakie przyniosła do szkoły, ale
dalej czegoś jej brakowało.
-
Szukam... A jest! - Wyciągnęła dotykowy telefon z zawieszką w
kształcie jednorożca. Szatyn zaśmiał się na jego widok. - Czego
chcesz? Jest słodki, nie podoba ci się?
-
Wiesz może i jestem homo, ale jednorożce i tęcze wcale mnie nie
kręcą.
-
Hahaha – zaśmiała się sztucznie dziewczyna. - Lepiej mi podaj
swój numer, matole.
-
Matole? Czym ja cię tak uraziłem, co?
-
To było takie pieszczotliwe określenie.
-
Wiesz, jeszcze wczoraj miałem cię za nieśmiałą i cichą osóbkę
– powiedział, odbierając jej telefon i zapisując w niej swój
numer.
-
Cóż poradzić. Jakoś nie mam ochoty otwierać się na wszystkich.
Niektórzy są po prostu irytujący. – Dziewczyna wzięła
do ręki swój telefon i zaczęła w nim grzebać.
-
To cieszę się, że ja do tej grupy nie należę.
Przed
klasą zaczęło pojawiać się coraz więcej osób, aż w
końcu zadzwonił dzwonek. Razem z Mają zebrali się z parapetu, na
którym siedzieli i stanęli przy drzwiach. Chłopak z ulgą przyjął
propozycję wspólnego siedzenia z Mają i po chwili obydwoje
znaleźli się w sali geograficznej. Nie były to ulubione zajęcia
Amka, przynajmniej w poprzedniej szkole. Nauczyciel jednak okazał
się być całkiem w porządku, a on nawet rozumiał treść lekcji,
więc nie było najgorzej.
-
Pan Kostka jest jednym z fajniejszych nauczycieli. Jak czegoś nie
zrozumiesz to możesz przyjść na zajęcia i ci wytłumaczy. W
pierwszej klasie do niego chodziłam, bo w gimnazjum prawie niczego
nas nie nauczyli.
-
Mam podobny problem. Tyle, że zaległości jeszcze z liceum. -
Chłopak skrzywił się na wspomnienie lekcji ze starej szkoły.
Geografka była naprawdę stuknięta.
-
Nie martw się. Nadrobisz.
Poszli
na kolejną lekcję, którą okazała się być etyka.
Przypominała ona lekcję religii, bo uczniowie w ogóle nie słuchali
starszego pana z tytułem magistra. W całkiem dobrych humorach po
przegadanej godzinie udali się na boisko, gdzie można było spędzić
przerwę śniadaniową.
-
Maja! - Amek odwrócił się, słysząc jak ktoś woła jego
koleżankę. W ich stronę biegła nieco wyższa od Mai dziewczyna.
Włosy miała zafarbowane na czerwono, a w uszach kilka kolczyków.
Z tego co zdążył zauważyć Amek, nim rzuciła się na szyję
blondynki, nosiła też jaskrawoniebieskie soczewki.
-
Dusisz mnie. Puszczaj – zaśmiała się Maja i wyplątała z ramion
czerwonowłosej. Ta spojrzała na Amka ze zdziwieniem, posyłając
Mai znaczące spojrzenie. Dziewczyna westchnęła i przedstawiła
ich sobie.
-
Gab, to jest Amek. Amek, poznaj Gabrielę.
-
Cześć. Więc to ty jesteś tym tajemniczym chłopakiem. –
Uśmiechnęła się dziewczyna i uścisnęła jego rękę.
-
Co we mnie takiego tajemniczego to nie mam pojęcia. - odpowiedział
szatyn i zaraz po tym został złapany za rękę przez Maję.
-
Pogadacie sobie później. Chodźmy wreszcie usiąść, bo głodna
jestem. Gab, gdzie masz Pawła? - zagadała, ciągnąć ich do
cienia.
-
Został na korytarzu. Artystka go złapała i przetrzymuje, próbując
zmienić jego podejście do przedmiotu.
-
Artystka? - zapytał Amek, siadając na trawie pod drzewem.
-
Aleksandra Kałaput. Nasza nauczycielka od zajęć artystycznych.
Zobaczysz na następnej lekcji – wyjaśniła Maja, pogrążając
się w rozmowie z koleżanką. Widać było, że się dogadują, co
było o tyle dziwne, że wyglądały jak swoje przeciwieństwa.
Spokojna, zwyczajna dziewczyna, jaką na pierwszy rzut oka była Maja
i szalona, rozrywkowa Gabrysia.
Po
chwili dziewczyny wciągnęły Amka w rozmowę i skończyło się na
tym, że jednak nie zdążyli zjeść. Mimo to w dobrych humorach
udali się na lekcje. Gab szybko się pożegnała, a Amek dowiedział
się, że jest ona o rok od Mai młodsza, co znaczyło, że od niego
o dwa. Był przekonany, że jest na odwrót, ale pozory mylą.
Amek
na własnej skórze dowiedział się, dlaczego dziewczyny tak
nie lubiły pani Kałaput. Pierwszy rzut oka i już wiedział, że
jemu także nie przypadnie do gustu. Jedynym co sprawiło, że nie
uciekł z tej sali, kiedy tylko ta jędza zaczęła z nim rozmowę
było to, że na następnej lekcji miał angielski. Nie rozumiał
jakim cudem mogła mieć taki talent plastyczny i wokalny. Musiał
przyznać, że w swoim zawodzie była całkiem dobra, jednak wyczuwał
w niej stereotyp pustej barbie. A takie osoby były jego zdaniem
najgorsze.
Z
ulgą wyszedł z klasy, kiedy tylko zabrzmiał dzwonek. Nie mógł
uwierzyć, że w tej szkole jest nauczycielka, która z tak widoczną
pogardą patrzyła na uczniów. Oczywiście nie wszystkich, ale on
chyba w szczególności nie przypadł jej do gustu.
-
Co to było? - Odetchnął z ulgą, kiedy w ciszy pokonali drogę do
sali językowej.
-
Witaj w moim świecie. Ta baba nie cierpi mnie od samego początku i
nie ma to nic wspólnego z przedmiotem. W zeszłym roku
wygrałam konkurs plastyczny, a ona w zamian wlepiła mi pałę za
nie przyniesienie projektu. Jak miałam go przynieść, skoro byłam
na rozdaniu nagród?
-
Widzę, że nie lubisz jej tak jak i ja. – zaśmiał się Amek. -
Cieszmy się, że to tylko jedna lekcja w tygodniu.
-
Nie ważne.
Pogadali
jeszcze przez chwilę, jednak jako, że przerwa była pięciominutowa,
szybko zastał ich dzwonek. Weszli do klasy, a Amek mimowolnie
uśmiechnął się do nauczyciela.
-
Cześć wam – szepnął do niego i Mai, po czym przywitał się
formalnie z klasą. Wyglądało to tak konspiracyjnie, że obydwoje
nie mogli powstrzymać śmiechu. Na szczęście reszta uczniów
jeszcze też się nie uspokoiła.
*
* *
-
Cicho tam – powiedział Logan do klasy, zerkając na Amka. Chłopak
dalej się uśmiechał, a nauczyciel miał ochotę odpowiedzieć tym
samym. Na policzkach szatyna pojawiały się dołeczki, kiedy tylko
wyginał wargi w uśmiechu.
Otrząsnął
się z tych myśli. Skąd niby wiedział o tych dołeczkach? Czyżby
wcześniej mu się przyglądał? Odrzucił te myśli od siebie i
skupił się na prowadzeniu zajęć. Tak jak zwykle to robił, pod
koniec lekcji rozdał uczniom zadania. Na koniec semestru przeglądał
prace i dawał kilka ocen uczniom, którym stopnie się
wahały. Posłał kartki klasie, omijając jednak zdezorientowaną
dwójkę z pierwszej ławki. Nakazał reszcie pracować, po czym
usiadł i zaczął grzebać w biurku.
-
Proszę pana, jeszcze my. – szepnęła Maja, uśmiechając się do
Logana. Ten tylko uniósł do góry palec, każąc jej czekać,
po czym z szuflady wyjął zieloną teczkę.
-
Dla was mam coś innego. – Popatrzył na nich mrużąc oczy.
Automatycznie Amek także to zrobił, dzięki czemu nauczyciel mógł
dostrzec wyzwanie w brązowych oczach. Zobaczył też coś, czego
nigdy by się nie spodziewał. Znał to coś i lekko zszokowany, nie
mógł oderwać od niego oczu. Spojrzenie, jakim obdarzył go chłopak
wyrażało zainteresowanie i to nie tylko przedmiotem.
Odchrząknął.
Przecież mógł się mylić. Znał tego chłopaka trochę
ponad dobę. Wręczył im kartki z trudniejszymi zadaniami.
Nie
minęło jednak kilka minut, a zobaczył jak ktoś podsuwa mu kartkę
przed nos. Szybciej niż wczoraj?
-
Skończyłeś? - zapytał, ponownie spoglądając w oczy chłopaka.
Ten uśmiechnął się i kiwnął głową. Dalej jednak spoglądał
na Logana, który usiłował to zignorować i skupić się na
sprawdzaniu kartki. Maja szturchnęła łokciem Amka, mówiąc "nie
gap się tak" i pewnie myśląc, że Logan jej nie słyszy.
Mimowolnie się uśmiechnął, po czym spojrzał na nich. Amek
patrzył gdzieś za okno, a jego policzki pokryte były intensywną
czerwienią.
Wrócił
do poprawiania pracy, z zapałem szukając błędów, których
nie było wiele. Trzy mało ważne pomyłki wcale nie obniżały
poziomu wiedzy chłopaka. Oddał szatynowi pracę i patrzył jak
chłopak usiłuje poprawić swój błąd. Coś mu chyba nie pasowało,
bo poprawiwszy dwie pomyłki, wstał i podszedł to niego, pokazując
kartkę.
-
Nie rozumiem. Wiem, że to jest źle, ale naprawdę nie mogę znaleźć
nic, co by mi nie pasowało – powiedział cicho, stając obok
Logana i pokazując mu miejsce.
-
Bo jeśli czytasz to na głos to pasuje. Dla wszystkich byłoby
zrozumiałe, ale nie możesz tak napisać. To słowo używane jest
tylko w języku potocznym.
Chłopaka
chyba olśniło, bo pochylił się nad biurkiem i ołówkiem
skreślił słowo, aby napisać kolejne. Mikulski spojrzał mu przez
ramię, po czym uśmiechnął się, kiwając głową. Amek wrócił
na swoje miejsce i zaczął coś cicho tłumaczyć Mai, która chyba
sobie z czymś nie radziła. Uciszył innych uczniów, którzy nie
rozmawiali na tematy związane z lekcją i czekał na dzwonek. Ten
rozbrzmiał po kilku minutach, dając uczniom upragnioną,
piętnastominutową przerwę.
Amek i Maja zostali jako ostatni. Dziewczyna oddała
Loganowi swoją kartkę, a Amek zaczął zbierać te pozostawione
przez kolegów na ławkach. Zaskoczyło to mile nauczyciela,
bo przecież o nic nie prosił. Kiedy wszystkie prace leżały na
jego biurku, chłopak oparł się o swoją ławkę.
-
Myślałem nad tym, kiedy moglibyśmy się spotykać. Pasowałby wam
poniedziałek na siódmej lekcji? - Spojrzał na Amka, który
kiwnął głową, a następnie przeniósł wzrok na Maję, która z
niemrawą miną spoglądała na nich obu.
-
Ja nie mogę. W poniedziałki są próby orkiestry. - Logan
spojrzał na nią zdziwiony.
-
Grasz na czymś? – zapytał równocześnie z Amkiem.
-
Na flecie.
-
Nie wiedziałem. - Logan przyjrzał się swojemu podziałowi godzin.
- To co powiecie na wtorek o piętnastej?
-
Mamy wtedy w-f, o ile się nie mylę – odpowiedziała Maja,
szukajac w pamięci planu lekcji. - Myślę, że pani Wrona mogłaby
mnie zwolnić z lekcji. Ostatnio miałam małą kontuzję, więc i
tak na razie nie ćwiczę.
-
Ja mam czas – powiedział szatyn, a Logan kiwnął głową.
-
Więc uzgodnione. Porozmawiam z panią Wroną, a wy idźcie na
lekcje. Kończycie za godzinę?
-
Tak, po historii.
Po
krótkim pożegnaniu uczniowie poszli w swoją stronę, a on
skierował się do pokoju nauczycielskiego. Już skończył zajęcia
na dzisiaj, więc nigdzie mu się nie spieszyło. Ktoś go zawołał,
więc spojrzał w kierunku wnęki, w której znajdowała się
sala biologiczna. Uśmiechnął się, widząc młodego nauczyciela
idącego w jego stronę.
-
Radek, już wróciłeś? - Podał mu dłoń, a drobniejszy
mężczyzna ją uścisnął. Był od niego kilkanaście centymetrów
niższy, miał rude włosy i kilka piegów na nosie. Do tego szczupła
sylwetka i zielone oczy, które odejmowały mu lat.
-
Tak. Wczoraj na konferencji udało nam się sporo załatwić i
dzisiaj nie było mnie tylko na dwóch lekcjach. Idziesz do
pokoju?
-
Ty też?
-
Taa, koniecznie muszę napić się kawy.
-
Ty? Wydawało mi się, że jej nie cierpisz.
-
Bo nie cierpię, ale na poprzedniej lekcji trochę mi się przysnęło
i uczniowie budzili mnie wskaźnikiem – zaśmiał się sam z
siebie, co udzieliło się także Loganowi.
-
To się nie dziwie, że chcesz tę kawę. Resztka był z wami na
konferencji?
-
Nie. Podobno wziął wolne, żeby zabrać małą do lekarza. Dzisiaj
widziałem jak z samego rana zamykał się w gabinecie. Wyglądało
to trochę dziwnie.
-
Co jak co, ale on łatwo nie ma. Zajmować się takim małym
dzieckiem. Jak ona się nazywała?
-
Madzia – odparł biolog bez chwili wahania. Logan zauważył, że
nieco posmutniał. Od jakiegoś czasu, kiedy tylko wspominał o wice
dyrektorze, Radek jakoś markotniał.
-
Wszystko w porządku? - Rudzielec tylko sztucznie się uśmiechnął
i pokiwał głową. Nie zdążył go dopytać, bo drzwi od gabinetu
Resztki otworzyły się. Mężczyzna rozejrzał się dookoła i
dostrzegłszy ich, skinął głową. Wyglądał na zdenerwowanego. W
końcu westchnął i zawołał Świerka.
-
Radek, chodź na chwilę. Masz teraz okienko, prawda?
-
Tak. Coś się stało? - Logan zauważył, że biolog stara się nie
patrzeć wprost na dyrektora i coś mu w tym wszystkim nie pasowało.
Chyba musiał poważnie porozmawiać z przyjacielem.
Jako,
że został sam, ponieważ Radek wszedł do gabinetu za dyrektorem,
udał się do pokoju, gdzie w spokoju mógł napić się kawy.
Na jutrzejszej godzinie wychowawczej musiał powiedzieć uczniom o
wycieczce, którą razem z dyrektorką zaplanował pierwszego dnia
szkoły. Wszystkie klasy trzecie w jednym ośrodku zapowiadały się
być totalną masakrą, ale on się tym nie przejmował. Po co się
martwić czymś, na co nie miał wpływu? Choćby truł im o
regulaminie na każdej lekcji, oni i tak przemycą alkohol i będą
się wymykać z pokoi. Chodziło tylko o to, żeby nie zrobili nic
głupiego, czyli przede wszystkim – zero seksu. Wycieczka miała
się odbyć za miesiąc, na początku października. Po kłótni przy
wyborze miejsca, stanęło na wyjeździe w góry. Zakopane cieszyło
się dobrą opinią, a gorące źródła i narty były idealnym
kompromisem. Problemem była tylko nieprzewidywalna pogoda, ale mieli
nadzieję, że akurat im się uda. Dodatkowo zaplanował zajęcia z
osobami z różnych krajów, więc nie obejdzie się bez edukacji.
Spojrzał
na zegar i umył kubek, postanawiając wcześniej wrócić do
domu. Nie było sensu siedzieć tu, skoro i tak jest sam.
*.* Jak zwykle czujesz. Przez genialność twoich rozdziałów zawsze zrywam nocki, bo wiem, że jest nowy rozdział. Na szczęście ani razu się na Tobie nie zawiodłam. ^^
OdpowiedzUsuńTo, że Amuś nie potrafi powstrzymać się od gapienia się na chłopaków jest zabawne, jak i na swój sposób urocze. :3
Czy ja słusznie podejrzewam jakieś głębsze relacje między biologiem a dyrektorem? =3= Czy rak yaoi po prostu płata mi figle? :')
A Maja z gejoradarem to genialny pomysł. XDD Ogólnie jest fantastyczna. ^^ I Gaba też, mimo, że prawie nic o niej nie wiem. ^^"
Znów ci ponarzekam, jak bardzo barbie-artystka mi tutaj nie pasuje... To smutne. .v. Biedactwo, kto ją tak ogłupuł? XC Nawróć ją proszę cię ja ciebie! Dx
Coś czuję, że to właśnie Logan i Amuś coś wywiną na tej wycieczce. =3= You know what I'm mean~~~.
To już chyba na tyle... ;3
Pozdrawiam, trzymaj wenę krótko przy nodze. ^^
~Uma
Ps. Hihi, już się nie mogę doczekać scen +18. =3=
Pierwsze zdanie: Jak zwykle czarujesz.*
UsuńAutokorekta w telefonie mnie nie słucha. >.<
Super rozdziała, noprwde fajnie sie czyta bez zmróżenia oka na różne takie tam. Nie zarywam nocy ale rano ukradkiem w pracy zawsze je czytam:-)
OdpowiedzUsuńA myślałam, że będę pierwsza...
OdpowiedzUsuńNie ma szan na czatujących po nocach, zapomiałam pochwalić szablo miły dla oka i dobrze sie takiej starej babie jak ja czyta:-)
OdpowiedzUsuńSpokojny rozdział pozwalający poznać lepiej bohaterów :)
OdpowiedzUsuńCzyżby pojawił się kolejny wątek miłosny? Czyżby Radzio coś czuł do dyrektora?
Nikt nie lubi szkolnej artystki(mam na myśli nauczycielkę), coś czuję, że Amek będzie mieć z nią ciężką przeprawę, jak ona zorientuje się, że Amek czuje coś do Logana.
Logan już zauważył, że Amek rzuca mu przydługi spojrzenia, co z tym zrobi?
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
P.S Ile rozdziałów przewidujesz?
Hej,
OdpowiedzUsuńMaja z gej radarem świetnie, a może jednak czyta w myślach, Amek nie może powstrzymać się od gapienia na chłopaków, i znów mu zwiał autobus, czyżby coś więcej było między Radkiem i dyrektorem...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńoch tak, Maja ze swoim "gej radarem" świetnie... Amek nie może powstrzymać się od gapienia na chłopaków ;) i kolejny raz zwiał mu autobus, czyżby coś więcej było między Radkiem i dyrektorem?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga