poniedziałek, 21 września 2015

Syn przepowieni - Rozdział XV

Obudził mnie ból w dolnych partiach ciała. Uśmiechnąłem się, przypominając sobie skąd pochodzi. Otworzyłem oczy i ujrzałem wpatrujące się we mnie, różnokolorowe tęczówki.
- Dzień dobry – miałem dość mocną chrypkę, zapewne przez zbyt częste używanie strun głosowych tej nocy.
Filen uśmiechnął się, wtulając się we mnie. Jego głowa leżała na moim ramieniu, a jedną z rąk przerzuconą miał przez moją klatkę piersiową. Miałem ochotę zostać tak na zawsze.
- Hej – ziewnąłem, wiercąc się lekko, by pozbyć się dyskomfortu, który mnie zbudził. - Nie do końca rozumiem, co się stało w nocy.
Filen znów zwrócił wzrok w moją stronę, a w jego oczach dostrzegłem błysk. Uśmiechnął się, unosząc jeden kącik ust wyżej. Wyglądał iście diabelsko, a przez to także seksowanie.
- Nie uśmiechaj się tak, mój tyłek nie wytrzyma kolejnej rundy.
- Nie wiem, o co ci chodzi – mruknął i z łatwością pociągnął mnie niżej. Wtulił twarz w moją szyję, pieszcząc ją oddechem.
- Jak ty właściwie mnie przesunąłeś, co? Ważysz dużo mniej, a bez problemu mnie podnosisz. Miałem tego dowód w nocy.
- Nie mam pojęcia. Od kiedy się kochaliśmy, moje bestie są jakoś bliżej. Kiedyś jeśli zbyt dużo czasu spędzałem w którejś z form, przejmowały nade mną kontrolę. Wczoraj coś się stało. Tak jakbym zatarł granicę. Coś podobnego zdarzało mi się, kiedy się bardzo złościłem. Oczy zmieniały mi kolor i ledwo panowałem nad przemianą. Teraz mam podobnie, tyle, że nie muszę walczyć. Odkąd pamiętam miałem problemy za smokiem. Można powiedzieć, że jest najbardziej agresywny. A wczoraj wszystkie bestie ulegały mi pod każdym względem. Jestem z nimi jakoś bliżej. Jakby mi się poddały.
- Nie wiem, czy do końca rozumiem, ale ogólną myśl pojmuję. - Pocałowałem go w czubek głowy i zamknąłem oczy.
- Jest coś jeszcze – Filen zawahał się, co od razu wyczułem. Nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, że gdzieś na końcu mojej świadomości istniała cienka nić, przez którą czułem zarówno Filena, jak i Visio, która teraz goniła Ave.
- Możesz mi o wszystkim powiedzieć. Wisz o tym, prawda? - spojrzałem mu w oczy, a te na sekundę błysnęły czerwienią. Filen uśmiechnął się i kiwnął głową.
- Widzę cię. - Musiałem zamilknąć na dłuższą chwilę, bo Filen kontynuował. - Nie tak ciągle, jak ty mnie, ale od czasu do czasu przed oczami miga mi twoja twarz i wszystko dookoła. Tak jak przed chwilą. W nocy też kilka razy się to zdarzyło.
- Filen, to wspaniale! Może jakimś cudem twoje oczy się uleczyły!
Patrzyłem na niego, jakby stał się cud, ale Filen lekko posmutniał i pokręcił głową. Objąłem go mocniej, na co znów się uśmiechnął.
- Nie. To nie moje oczy, tylko bestii. Tak się dzieje tylko, kiedy one tego chcą. Ja nie mam na to żadnego wpływu. Poza tym, to tylko migawki. Ledwie udaje mi się dostrzec co przedstawiają.
- Daj sobie czas. Może po prostu musisz się przyzwyczaić. Skoro mówisz, że się pogodziłeś ze swoimi zwierzakami... - przerwałem, bo poczułem jak coś zakuło mnie w umyśle.
- Nie jestem zwierzakiem – warknął jakiś głos, a ja oniemiałem, Filen wyglądał, jakby nic się nie stało.
- Słyszałeś to? - szepnąłem, sam nie do końca wiedząc czemu.
- Co? Wydawało ci się. Mam wyostrzone zmysły. Nikogo nie ma w pobliżu.
- Masz racje, pewnie się przesłyszałem. - Kiwnąłem głową i odszukałem zagubioną myśl. - Może twoje zwie... bestie, sprawią, że będziesz widział.
- Lepiej uważaj. Smok jest bardzo nerwowy – i znów głos, tym razem łagodniejszy. Zabarwiony lekkim rozbawieniem. Po raz kolejny Filen zdawał się go nie słyszeć. Jeden raz mogłem się przesłyszeć, ale teraz byłem pewny, że coś jest nie tak.
- To się okaże. Na razie powinniśmy się zbierać. Moja nowa rodzinka nas obgaduje i zastanawia się, dlaczego jeszcze nie schodzimy. Swoją drogą to dziwne słyszeć ich z tak daleka. Tak jabym był mitycznym w ludzkim ciele. Chodźmy.
Nie protestowałem, pogrążony w zastanawianiu się czym są owe głosy. Raczej nie wariowałem, a przynajmniej taką miałem nadzieję. Może to któryś z nowo poznanych mitycznych braci? Ale ten drugi głos stanowczo wskazywał na to, że ten pierwszy należy do Smoka. A jednak nie czułem obecności innych umysłów, niż mój, Visio i Filena.
Szybko się wykąpaliśmy, co nie było takie proste, zważywszy na to, że mój tyłek nie miał się najlepiej. Kiedy jednak udało nam się ubrać i wyjść z pokoju, spotkała nas mała niespodzianka. Dwóch postawnych mężczyzn siedziało naprzeciwko naszych drzwi, wpatrując się w nas czekoladowymi oczami. Obaj mieli brązowe włosy, z tym, że jeden o ton jaśniejsze. Różnili się też sylwetką, bo jeden z nich wyglądał jak niedźwiedź, a drugi zaliczał się jeszcze do tych "normalnej wielkości".
Filen był jeszcze bardziej zaskoczony ich obecnością niż ja. Nie słyszałem ich, pomyślał. Staliśmy tak kilka sekund, dopóki mężczyźni nie wstali i nie podeszli do nas z groźnymi minami. Trzymałem wodę w gotowości, podobnie jak Filen swoje żywioły. Okazało się to jednak zbyteczne, gdyż chwilę później zostaliśmy obdarzeni uroczymi uśmiechami. I mimo, że jeden z nich był dwa razy ode mnie większy, to i tak nie umiałem określić tych uśmiechów inaczej. Były identyczne, co podsunęło mi myśl, że przed nami stoją bracia.
Nawet nie zauważyłem, kiedy zostaliśmy wyściskani przez nieznajomych. Filen zdezorientowany nie wiedział co robić, podobnie jak ja.
- Nareszcie możemy was poznać! Przez całą noc słuchaliśmy opowieści o was i nie mogliśmy się doczekać, aż w końcu was spotkamy – odezwał się mniejszy szatyn.
- Eee, bardzo nam miło – odezwał się Filen – ale kim wy jesteście?
Bracia spojrzeli po sobie i równocześnie klepnęli się w czoła.
- Wybaczcie, kompletnie zapomniałem, że nasze rodzeństwo nie mogło o nas mówić. Nazywam się Tyren, a to jest Peris – tutaj wskazał na ogromnego brata. - Jesteśmy Podziemnymi. I twoimi wujami, Filenie.
- To wszystko wyjaśnia. A dziwiłem się, dlaczego was nie słyszałem.
- Cóż, podłoże dopasowuje się do naszych stóp, więc chodząc nie wydajemy żadnych dźwięków. Poza tym, siedzimy tu już od jakiegoś czasu.
- Od jak długiego czasu, jeśli można wiedzieć? - Filen w myślach rumienił się jak piwonia, na zewnątrz jednak zachował spokój. Ja natomiast nie miałem takiej kontroli. Moje policzki lekko zapiekły, co Peris skwitował lekkim uśmiechem. Jednak zamiast coś powiedzieć, tylko spojrzał na brata, który nam odpowiedział.
- Wystarczająco, żeby wiedzieć co nieco o waszej relacji.
Znów te urocze uśmiechy. Tym razem jednak dostrzegłem w nich coś, co pojawiało się u wszystkich z tego dziwnego rodzeństwa. Nutę drapieżnictwa i radość z onieśmielania innych.
- Chyba powinniśmy już zejść do jadalni. Reszta na nas czeka – chrząknął Filen i pociągnął mnie na schody. Bracia ruszyli za nami.
Kiedy w końcu dotarliśmy na śniadanie, przywitało nas mnóstwo miłych słów i uśmiechów. Przez chwilę stałem nieruchomo, dziwiąc się wrażeniu, które mnie ogarnęło. Moja mam i siostra rozmawiały z Rachel i Ariel, śmiejąc się co chwilę i żywo gestykulując. Zaraz obok nich Aria pogrążona była w rozmowie z Amilem, która tak ich pochłonęła, ze chyba nie zauważyli naszego przyjścia.
Paul siedział zaraz obok Araela i śmiał się z czegoś, co tamten powiedział. Wyglądali jak dawni przyjaciele, może dlatego, że obaj pochodzili z Aquem. Elin, Edward, Dewos i Entris rozmawiali na jakieś, sądząc po ich minach, poważne tematy. Dilowa i Deryta nigdzie nie widziałem.
Zajęliśmy wolne miejsca i od razu zostaliśmy wciągnięci w rozmowy. Dowiedziałem się, że Peris nie mówi, mimo, że potrafi. Spoglądał tylko na brata, a on odpowiadał na zadane mu pytania. W sali panował huk, jakby siedziało tu co najmniej pięćdziesięciu chłopów. Cudaczne rodzeństwo przekrzykiwało się jak dzieci, a reszta chcąc cokolwiek powiedzieć także się darła. Sprawiało to, że czułem się jak w domu. Rodzinna atmosfera była o tyle dziwna, że większości w ogóle nie znałem. Mimo to wszyscy zachowywali się, jakby to wszystko było normalne. Jedynie Terrin wyglądała na trochę spiętą, ale kiedy Alice o coś ją zapytała, szybko udzielił jej się humor ogółu.
Po śniadaniu, przy którym więcej się nagadałem, niż najadłem, Elin zarządził spotkanie. Najpierw jednak trzeba było posprzątać salę, a więc zostaliśmy stamtąd wygonieni na pół godziny. Jak się okazało, nikt nie miał ochoty kończyć rozmów i huk z jadalni przeniósł się do salonu. Filen siedział koło mnie i co chwilę dotykał mojej dłoni. Sam nie byłem mu dłużny i niby przypadkowo, gestykulując, muskałem jego udo.
- Witamy – usłyszałem głos w umyśle, a cisza, jak nastała w sali, upewniła mnie, że nie tylko ja to usłyszałem. Zwróciłem wzrok w stronę drzwi i dostrzegłem w nich cztery Wyrocznie oraz Diulowa z Derytem.
- Powiem bez ogródek – odezwała się, tym razem na głos, Elestera. - Najeźdźcy szykują się do wojny i uderzą pojutrze.
Nastała głucha cisza. Wszyscy wstrzymali oddech, a śpiew ptaków dochodzący zza okna, wydawał się niewłaściwy. Atmosfera natychmiast zgęstniała i nikt nie przejmował się tym, o czym przed chwilą rozmawiał.
- Wszyscy tu obecni, odegrają rolę w bitwie, którą rozpocznie się wojna, więc uważam, że nie ma sensu ukrywać przed nimi prawdy. Elinie, to twój Pałac, ale nalegam, żeby zebranie odbyło się tu i teraz w obecnym składzie.
- Dobrze, ale poślę jeszcze po Alena. Jako dowódca straży powinien o wszystkim wiedzieć.
- Tak też pomyślałyśmy. Jest już w drodze. Kiedy tylko przyjdzie, rozpoczniemy.
Czekaliśmy w ogólnej ciszy, która mocno kontrastowała z hałasem sprzed chwili. Filen złapał mnie za rękę, nie przejmując się innymi. Myśl o wojnie wcale nie napawała nas radością. Przynajmniej nie większości. Cudaczne rodzeństwo w przeciwieństwie do reszty, wyglądało na podekscytowanych. Na twarzy Entrisa i Amila widniały lekkie uśmieszki, a oczy reszty błysnęły radośniejszą czerwienią. Cóż, to było dla nich naturalne. Bestie pewnie ochoczo zareagowały na wiadomość, że zostaną wypuszczone.
Kiedy Alen, jak mi podpowiedział Filen, się zjawił, wszyscy spięci siedzieli na swoich dotychczasowych miejscach. Diulow stanął za Ariel i ujął jej dłoń, a Deryt usiadł na kanapie obok Alice, przyciągając ją do siebie.
- Jak już mówiłam, Najeźdźcy są prawie gotowi. Dziś rano do brzegu dobiło mnóstwo statków, na których żołnierze przepłynęli morze. Mamy za mało czasu, by zgromadzić tu naszych wojowników, jednak nasza matka przekazała nam coś, czego do końca nie rozumiemy. Może ktoś z was będzie wiedział, co miała na myśli.
- Wiem, że niektórzy o tym nie wiedzą – powiedział Irada, nim jej siostra mogła kontynuować – ale wszystko co wiemy, wszelkie przepowiednie, informacje pochodzą od naszej matki. Nie żyje, jednak wciąż do nas mówi.
- Masz rację – Elestera uśmiechnęła się do siostry. Uświadomiłem sobie, jak blisko jest ze sobą to liczne rodzeństwo. Mimo, że zazwyczaj dzieliła ich wielka odległość, kiedy się spotykali, wyglądali, jakby wiedzieli o sobie wszystko. - Jeśli ktoś czegoś nie zrozumie, możecie śmiało pytać. W każdym razie matka przekazała nam dwa zdania:
Dwie siostry bez więzów krwi, związane czymś potężniejszym, moc moją dzielą.
Kiedy ja zawiodę, one zadanie wykonają, gromadząc armię w kręgu ognia.
- Dwie siostry? - powiedziały równocześnie Rachel i Eirin. Spojrzały na siebie, jakby prowadząc niemą rozmowę.
- Myślałam, że jestem jedna – mruknęła Rachel.
- Miałyśmy przeczucie, że chodzi tu o ciebie – zwróciła się do niej Irada. - Jak widać, drugą siostrą jest Eirin. To wyjaśnia, dlaczego nie mogłyśmy odczytać pewnej sytuacji z podróży Filena i Lureia. Eirin, czy kiedykolwiek zdarzyło ci się coś dziwnego? Poczułaś coś, czego nie powinnaś?
- Ja... Tak, była taka sytuacja. Kiedy Najeźdźcy zaatakowali wioskę, jeden z nich odnalazł mnie i mamę. Ja nie do końca pamiętam co się wtedy wydarzyło.
- Jaśniała światłem – odezwałem się, mając w pamięci wyryty obraz siostry broniącej matkę. - Najeźdźca wyglądał, jakby nie mógł się poruszyć. On też zaczął świecić, ale po chwili światło przeszło na Eirin, a on upadł na ziemię martwy.
- Więc teraz mamy pewność. Wy dwie sprowadzicie tu wojska, kiedy będzie trzeba.
- Ale jak? Ja nawet nie wiem co się ze mną działo, kiedy dotknęłam tamtego człowieka. Jak mamy sprowadzić tu wojska? W dodatku w dwa dni?
- Też chętnie był się tego dowiedziała – Rachel nie wyglądała na zachwyconą. - Zdążyłam jednak poznać swoją moc i wiem, że kiedy będzie potrzebna, to zadziała.
- Kiedy nastanie ten moment, obie będziecie o tym wiedzieć. Matka wami pokieruje, wystarczy, że jej wysłuchacie. - Elestera zamilkła, zatrzymując spojrzenie na Filenie. - Pozostała jeszcze jedna kwestia. Nawet połączone siły czterech żywiołów, wzmocnione topazami, nie przetrwają tej wojny. Matka wyraźnie dała nam to do zrozumienia. Filenie, nie brałeś jeszcze udziału w Uroczystości Wyboru. Nie masz jeszcze osiemnastu lat, więc nie powinieneś znać swojej przepowiedni. Mimo to, nasza matka zdecydowała się ci ją przekazać, przynajmniej częściowo.
- Więc to nie była cała przepowiednia? - Filen zmarszczył brwi, a jego oczy na moment zmieniły kolor. Musiał zobaczyć kolejny obraz.
- To była jej większa część. Reszty nie zna nikt, oprócz mnie i moich sióstr. Powinieneś ją usłyszeć za jakiś czas, jednak ze względu na okoliczności, postanowiłyśmy wyjawić ci ją wcześniej. Lureiu, przekroczyłeś już wiek, w którym brałbyś udział w Uroczystości. Nie otrzymałeś jednak medalionu. W naszym mieście żyje wiele młodych Ignisów, którzy nie są świadomi swojej mocy, a których pomoc bardzo przydałaby się nam na wojnie. Biorąc pod uwagę wszystkie te okoliczności, dziś wieczorem zorganizujemy Uroczystość Wyboru. Ograniczymy się do kandydatów i naszego grona, nikt więcej nie będzie miał wstępu. Elinie, poleć przygotować salę. Resztę proszę o odszukanie wszystkich kandydatów i przyprowadzenie ich do pałacu. Im szybciej ich zbierzecie, tym więcej będą mieli czasu na przyswojenie swoich mocy.
Nikt nie dyskutował. W tym momencie słowa Elestery były rozkazem. Nawet władcy miast żywiołów nie oponowali. Wszyscy, prócz Elina i Araela, udali się do miasta, rozgłaszając wieści i nawołując kandydatów do pałacu.
Dopiero przed kolacją udało nam się uzbierać wszystkich, którzy znajdowali się na liście sporządzonej przez Wyrocznie. Jako, że wszyscy byli głodni, zarządzony został posiłek dla wszystkich, łącznie z kandydatami.
Nie mogłem przełknąć wiele, podobnie jak inni. Filen zjadł trochę, ale po kilku kęsach, zrezygnował z posiłku. My martwiliśmy się nadchodzącą wojną, a kandydaci wynikami nagle urządzonej Uroczystości Wyboru.
Po posiłku zebraliśmy się w ogromnej sali, w której jeszcze nie byłem. Wyglądała na rzadko używaną. Dzięki Filenowi, wiedziałem, że wykorzystywana jest tylko do organizacji Uroczystości.
Widziałem jak wygląda to święto, więc nie zdziwiłem się, kiedy połowa kandydatów nie utrzymała władzy nad ogniem. Ja i Filen staliśmy z boku, ponieważ Wyrocznie widziały, że potrafimy władać nad żywiołami.
Nowo odkryci Ignisi zostali w sali, natomiast reszta opuściła pomieszczenie, a następnie także Pałac.
- Wiem, że wielu z was oczekuje przepowiedni, ale niestety dziś jej nie otrzymacie. Jak pewnie przeczuwacie, szykuje się wojna z Najeźdźcami. Resztę powiedzą wam moi bracia. Macie szczęście zostać ich uczniami. W dwa dni nauczą każdego z was walki lub potrzebnych na wojnie czynności. Diulowie, Derycie i Dewosie, zabierzcie Ignisów i nauczcie ich wszystkiego, czego zdołacie.
Nowi Aliquid zaczęli szeptać miedzy sobą, po chwili jednak zniknęli za drzwiami, prowadzeni przez mitycznych. Nie wątpiłem, że pojutrze będą władać ogniem równie dobrze, co ja wodą.
- Kolej na was. Filenie, podejdź tu.
Filen uścisnął moją dłoń i podszedł do Elestery.
- W końcu się zacznie – znajomy głos rozbrzmiał w mojej głowie.
- Wiemy, że jesteś niecierpliwy, Smoku.
- Nie wszystkich interesuje tylko skubanie własnych piórek.
- Nie kłóćcie się. To, że mamy jedną duszę, nie znaczy, że mam ochotę was słuchać. - O ile pierwsze dwa głosy już słyszałem, tak ten był nowy. Spokojny i brzmiący jak szelest liści.
- Nie rządź się jaszczurko. Salamandry maj najmniej do gadania.
- Zamknij się. Chcę wiedzieć co się dzieje. A poza tym, wcale nie skubię piórek. Nasz Pan zaraz usłyszy przepowiednie.
- I co z tego. Przecież już ją nasz.
- Po prostu siedź cicho.
Rozejrzałem się. Znów nikt nic nie słyszał tej dziwnej wymiany zdań. Teraz byłem pewny, że były to głosy Smoka, Fenix'a i Salamandry. Tylko czy one posiadają swoje własne głosy. Myślałem, że po prostu są częścią ludzkich postaci. I co to znaczy, że moją jedną duszę. Dlaczego tylko ja ich słyszę?
- Znasz część swojej przepowiedni i posiadasz już swój medalion – Elestera poleciła mu wyjąć go spod koszulki. - Wiemy, że jesteś tym, który odegra kluczową rolę w tej wojnie.
Filen przełknął ślinę, a ja w myślach dodałem mu otuchy.
- Nie dasz rady pokonać wrogów sam i dlatego nasza matka postanowiła dać ci osoby, które ci w tym pomogą.
- Trzy dusze – szepnął Filen
- Tak. Nie wiemy czym one są. Jedyną osobą, która może to odkryć, jesteś ty. Twoja przepowiednia jest dla nas niewiadomą. Wysłuchaj więc jak brzmi ona w całości.
Reszta Wyroczni zbliżyła się do Elestery. Wszystkie zamknęły oczy i równocześnie zaczęły recytować:

Przyjdzie na świat trzem rodom wierny,
Błogosławieństwem mitycznych zostanie objęty.
Trzy dusze od świata otrzyma,
Dzięki nim spojrzy innymi oczyma,
Pierwszej serce swe powierzy, drugiej zaufanie,
Trzecia mu swą wole odda w posiadanie.
Ojcem mu błękit, matką czerwień będzie,
A dzieckiem pokój, który sercem zdobędzie.
Kiedy zrozumie, gdzie miejsce jest jego,
Oczy uchyli, by ujrzeć go martwego,
Błąd matki naprawi, miecz do pochwy schowa,
Żal I chęć zemsty do piachu pochowa.
Wrogowi rękę poda, duszami swoimi
gojąc rany po rozstaniu z najbliższymi.

Słuchaliśmy z zapartym tchem, jednak ani ja, ani Filen nie rozumieliśmy niczego z dalszej części przepowiedni.
- To wszystko. Lureiu, podejdź.
Posłusznie stanąłem obok Filena, wpatrując się w Elesterę.
- Nasza matka nie zdradziła nam twojej przepowiedni. Mamy ci przekazać tylko jedną radę. Brzmi ona: Słuchaj tego, co słyszysz, sercem myśl nie głową, oczów swych użyczaj I wciąż bądź mu podporą.
- Filenie, podaj mi swój medalion.
Filen ściągnął kamień z szyi I wręczył go Elesterze. Wyrocznia wzięła kamień na jedną dłoń, po czym nakryła go drugą. W ten zam sposób kolejne Wyrocznie nakrywały jej dłonie. Kiedy w końcu wyjęła medalion z rąk, zatkało mnie Filena także, bo na naszych oczach jeden medalion zamienił się w dwa. Większe koło, z dziura, w którą idealnie wpasować się mogło to mniejsze, będą ce drugim amuletem.
- Chyba nie dziwicie się, że do siebie pasują – Irada mrugnęła do nas, kiedy jej siostra wręczała nam amulety.
Filen spojrzał w moją stronę I uśmiechnął się, odpowiadając Wyroczni:
- W ogóle mnie to nie dziwi.
Nie mogłem powstrzymać śmiechu, kiedy rzucił mi się na szyję. W tym momencie nie miało znaczenia zaskoczenie Elina, które doskonale było widać na jego twarzy.

6 komentarzy:

  1. No i pewnie znowu będa dzieci:-) i nastepna opowieśćZ:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, Safiro słuszna uwaga. xD Tylko, kto te dzieci urodzi? =3= Lurei z brzuchem. XDDDD Pfhahaha. Nie. Wyglądałoby to strasznie. ;; Genuine, nie rób z niego ciężarnego. ._.
    Podziwiam Lureia, że jest spokojny, gdy słyszy te trzy bestie. Ja bym już od razu zwariowała. ;;
    Już sobie wyobraziłam minę Elina, gdy Filen przytulił się do Lureia. Takie: "wtf?! ;;". Musiało to wyglądać pięknie. x'D
    I te rozmowy bestii... Same w sobie są genialne. *.*
    Końcowa część przepowiedni Filena trochę mnie niepokoi... Czy dusza samego Filena przetrwa? Niech tylko nikt nie umiera z wielkiej rodziny. .v. Błagam. Nawet nie myśl o tym, żeby myśleć, żeby myśleć o uśmierceniu kogoś z rodziny. D: Niewytrzymałabym tego. TT^TT

    I to chyba tyle... ;v;

    Pisz, pisz, pisz! Tylko pamiętaj, nie wpuszczaj Śmierci! *^*

    ~Uma

    OdpowiedzUsuń
  3. Suprise tatusiu xD
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    medaliony pasują do siebie, ale czemu tylko Lu słyszy ich, wojna się zbliża już...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    o tak medaliony pasują do siebie, ale, ale czemu tylko Lu słyszy ich?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    oba medaliony pasują do siebie, ale zastanawiam się dlaczego tylko Lu ich słyszy?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń