Obudził mnie ból w dolnych partiach ciała. Uśmiechnąłem się,
przypominając sobie skąd pochodzi. Otworzyłem oczy i ujrzałem
wpatrujące się we mnie, różnokolorowe tęczówki.
- Dzień dobry – miałem dość mocną chrypkę, zapewne przez zbyt
częste używanie strun głosowych tej nocy.
Filen uśmiechnął się, wtulając się we mnie. Jego głowa leżała
na moim ramieniu, a jedną z rąk przerzuconą miał przez moją
klatkę piersiową. Miałem ochotę zostać tak na zawsze.
- Hej – ziewnąłem, wiercąc się lekko, by pozbyć się
dyskomfortu, który mnie zbudził. - Nie do końca rozumiem, co się
stało w nocy.
Filen znów zwrócił wzrok w moją stronę, a w jego oczach
dostrzegłem błysk. Uśmiechnął się, unosząc jeden kącik ust
wyżej. Wyglądał iście diabelsko, a przez to także seksowanie.
- Nie uśmiechaj się tak, mój tyłek nie wytrzyma kolejnej rundy.
- Nie wiem, o co ci chodzi – mruknął i z łatwością pociągnął
mnie niżej. Wtulił twarz w moją szyję, pieszcząc ją oddechem.
- Jak ty właściwie mnie przesunąłeś, co? Ważysz dużo mniej, a
bez problemu mnie podnosisz. Miałem tego dowód w nocy.
- Nie mam pojęcia. Od kiedy się kochaliśmy, moje bestie są jakoś
bliżej. Kiedyś jeśli zbyt dużo czasu spędzałem w którejś z
form, przejmowały nade mną kontrolę. Wczoraj coś się stało. Tak
jakbym zatarł granicę. Coś podobnego zdarzało mi się, kiedy się
bardzo złościłem. Oczy zmieniały mi kolor i ledwo panowałem nad
przemianą. Teraz mam podobnie, tyle, że nie muszę walczyć. Odkąd
pamiętam miałem problemy za smokiem. Można powiedzieć, że jest
najbardziej agresywny. A wczoraj wszystkie bestie ulegały mi pod
każdym względem. Jestem z nimi jakoś bliżej. Jakby mi się
poddały.
- Nie wiem, czy do końca rozumiem, ale ogólną myśl pojmuję. -
Pocałowałem go w czubek głowy i zamknąłem oczy.
- Jest coś jeszcze – Filen zawahał się, co od razu wyczułem.
Nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, że gdzieś na końcu mojej
świadomości istniała cienka nić, przez którą czułem zarówno
Filena, jak i Visio, która teraz goniła Ave.
- Możesz mi o wszystkim powiedzieć. Wisz o tym, prawda? -
spojrzałem mu w oczy, a te na sekundę błysnęły czerwienią.
Filen uśmiechnął się i kiwnął głową.
- Widzę cię. - Musiałem zamilknąć na dłuższą chwilę, bo
Filen kontynuował. - Nie tak ciągle, jak ty mnie, ale od czasu do
czasu przed oczami miga mi twoja twarz i wszystko dookoła. Tak jak
przed chwilą. W nocy też kilka razy się to zdarzyło.
- Filen, to wspaniale! Może jakimś cudem twoje oczy się uleczyły!
Patrzyłem na niego, jakby stał się cud, ale Filen lekko
posmutniał i pokręcił głową. Objąłem go mocniej, na co znów
się uśmiechnął.
- Nie. To nie moje oczy, tylko bestii. Tak się dzieje tylko, kiedy
one tego chcą. Ja nie mam na to żadnego wpływu. Poza tym, to tylko
migawki. Ledwie udaje mi się dostrzec co przedstawiają.
- Daj sobie czas. Może po prostu musisz się przyzwyczaić. Skoro
mówisz, że się pogodziłeś ze swoimi zwierzakami... - przerwałem,
bo poczułem jak coś zakuło mnie w umyśle.
- Nie jestem zwierzakiem – warknął jakiś głos, a ja
oniemiałem, Filen wyglądał, jakby nic się nie stało.
- Słyszałeś to? - szepnąłem, sam nie do końca wiedząc czemu.
- Co? Wydawało ci się. Mam wyostrzone zmysły. Nikogo nie ma w
pobliżu.
- Masz racje, pewnie się przesłyszałem. - Kiwnąłem głową i
odszukałem zagubioną myśl. - Może twoje zwie... bestie, sprawią,
że będziesz widział.
- Lepiej uważaj. Smok jest bardzo nerwowy – i znów głos,
tym razem łagodniejszy. Zabarwiony lekkim rozbawieniem. Po raz
kolejny Filen zdawał się go nie słyszeć. Jeden raz mogłem się
przesłyszeć, ale teraz byłem pewny, że coś jest nie tak.
- To się okaże. Na razie powinniśmy się zbierać. Moja nowa rodzinka nas obgaduje i zastanawia się, dlaczego jeszcze nie
schodzimy. Swoją drogą to dziwne słyszeć ich z tak daleka. Tak
jabym był mitycznym w ludzkim ciele. Chodźmy.
Nie protestowałem, pogrążony w zastanawianiu się czym są owe
głosy. Raczej nie wariowałem, a przynajmniej taką miałem
nadzieję. Może to któryś z nowo poznanych mitycznych braci? Ale
ten drugi głos stanowczo wskazywał na to, że ten pierwszy należy
do Smoka. A jednak nie czułem obecności innych umysłów, niż mój,
Visio i Filena.
Szybko się wykąpaliśmy, co nie było takie proste, zważywszy na
to, że mój tyłek nie miał się najlepiej. Kiedy jednak udało nam
się ubrać i wyjść z pokoju, spotkała nas mała niespodzianka.
Dwóch postawnych mężczyzn siedziało naprzeciwko naszych drzwi, wpatrując się w nas czekoladowymi oczami. Obaj mieli brązowe
włosy, z tym, że jeden o ton jaśniejsze. Różnili się też
sylwetką, bo jeden z nich wyglądał jak niedźwiedź, a drugi
zaliczał się jeszcze do tych "normalnej wielkości".
Filen był jeszcze bardziej zaskoczony ich obecnością niż ja. Nie
słyszałem ich, pomyślał. Staliśmy tak kilka sekund, dopóki
mężczyźni nie wstali i nie podeszli do nas z groźnymi minami.
Trzymałem wodę w gotowości, podobnie jak Filen swoje żywioły.
Okazało się to jednak zbyteczne, gdyż chwilę później zostaliśmy obdarzeni uroczymi uśmiechami. I mimo, że jeden z nich był dwa
razy ode mnie większy, to i tak nie umiałem określić tych
uśmiechów inaczej. Były identyczne, co podsunęło mi myśl, że
przed nami stoją bracia.
Nawet nie zauważyłem, kiedy zostaliśmy wyściskani przez
nieznajomych. Filen zdezorientowany nie wiedział co robić, podobnie
jak ja.
- Nareszcie możemy was poznać! Przez całą noc słuchaliśmy
opowieści o was i nie mogliśmy się doczekać, aż w końcu was
spotkamy – odezwał się mniejszy szatyn.
- Eee, bardzo nam miło – odezwał się Filen – ale kim wy
jesteście?
Bracia spojrzeli po sobie i równocześnie klepnęli się w czoła.
- Wybaczcie, kompletnie zapomniałem, że nasze rodzeństwo nie mogło
o nas mówić. Nazywam się Tyren, a to jest Peris – tutaj wskazał
na ogromnego brata. - Jesteśmy Podziemnymi. I twoimi wujami,
Filenie.
- To wszystko wyjaśnia. A dziwiłem się, dlaczego was nie
słyszałem.
- Cóż, podłoże dopasowuje się do naszych stóp, więc chodząc
nie wydajemy żadnych dźwięków. Poza tym, siedzimy tu już od
jakiegoś czasu.
- Od jak długiego czasu, jeśli można wiedzieć? - Filen w myślach
rumienił się jak piwonia, na zewnątrz jednak zachował spokój. Ja
natomiast nie miałem takiej kontroli. Moje policzki lekko zapiekły,
co Peris skwitował lekkim uśmiechem. Jednak zamiast coś
powiedzieć, tylko spojrzał na brata, który nam odpowiedział.
- Wystarczająco, żeby wiedzieć co nieco o waszej relacji.
Znów te urocze uśmiechy. Tym razem jednak dostrzegłem w nich coś,
co pojawiało się u wszystkich z tego dziwnego rodzeństwa. Nutę
drapieżnictwa i radość z onieśmielania innych.
- Chyba powinniśmy już zejść do jadalni. Reszta na nas czeka –
chrząknął Filen i pociągnął mnie na schody. Bracia ruszyli za
nami.
Kiedy w końcu dotarliśmy na śniadanie, przywitało nas mnóstwo
miłych słów i uśmiechów. Przez chwilę stałem nieruchomo,
dziwiąc się wrażeniu, które mnie ogarnęło. Moja mam i siostra
rozmawiały z Rachel i Ariel, śmiejąc się co chwilę i żywo
gestykulując. Zaraz obok nich Aria pogrążona była w rozmowie z
Amilem, która tak ich pochłonęła, ze chyba nie zauważyli naszego
przyjścia.
Paul siedział zaraz obok Araela i śmiał się z czegoś, co tamten
powiedział. Wyglądali jak dawni przyjaciele, może dlatego, że
obaj pochodzili z Aquem. Elin, Edward, Dewos i Entris rozmawiali na
jakieś, sądząc po ich minach, poważne tematy. Dilowa i Deryta
nigdzie nie widziałem.
Zajęliśmy wolne miejsca i od razu zostaliśmy wciągnięci w
rozmowy. Dowiedziałem się, że Peris nie mówi, mimo, że potrafi.
Spoglądał tylko na brata, a on odpowiadał na zadane mu pytania. W
sali panował huk, jakby siedziało tu co najmniej pięćdziesięciu
chłopów. Cudaczne rodzeństwo przekrzykiwało się jak dzieci, a
reszta chcąc cokolwiek powiedzieć także się darła. Sprawiało
to, że czułem się jak w domu. Rodzinna atmosfera była o tyle
dziwna, że większości w ogóle nie znałem. Mimo to wszyscy
zachowywali się, jakby to wszystko było normalne. Jedynie Terrin
wyglądała na trochę spiętą, ale kiedy Alice o coś ją zapytała,
szybko udzielił jej się humor ogółu.
Po śniadaniu, przy którym więcej się nagadałem, niż najadłem,
Elin zarządził spotkanie. Najpierw jednak trzeba było posprzątać
salę, a więc zostaliśmy stamtąd wygonieni na pół godziny. Jak
się okazało, nikt nie miał ochoty kończyć rozmów i huk z
jadalni przeniósł się do salonu. Filen siedział koło mnie i co
chwilę dotykał mojej dłoni. Sam nie byłem mu dłużny i niby
przypadkowo, gestykulując, muskałem jego udo.
- Witamy – usłyszałem głos w umyśle, a cisza, jak
nastała w sali, upewniła mnie, że nie tylko ja to usłyszałem.
Zwróciłem wzrok w stronę drzwi i dostrzegłem w nich cztery
Wyrocznie oraz Diulowa z Derytem.
- Powiem bez ogródek – odezwała się, tym razem na głos,
Elestera. - Najeźdźcy szykują się do wojny i uderzą pojutrze.
Nastała głucha cisza. Wszyscy wstrzymali oddech, a śpiew ptaków
dochodzący zza okna, wydawał się niewłaściwy. Atmosfera
natychmiast zgęstniała i nikt nie przejmował się tym, o czym
przed chwilą rozmawiał.
- Wszyscy tu obecni, odegrają rolę w bitwie, którą rozpocznie się
wojna, więc uważam, że nie ma sensu ukrywać przed nimi prawdy.
Elinie, to twój Pałac, ale nalegam, żeby zebranie odbyło się tu
i teraz w obecnym składzie.
- Dobrze, ale poślę jeszcze po Alena. Jako dowódca straży
powinien o wszystkim wiedzieć.
- Tak też pomyślałyśmy. Jest już w drodze. Kiedy tylko
przyjdzie, rozpoczniemy.
Czekaliśmy w ogólnej ciszy, która mocno kontrastowała z hałasem
sprzed chwili. Filen złapał mnie za rękę, nie przejmując się
innymi. Myśl o wojnie wcale nie napawała nas radością.
Przynajmniej nie większości. Cudaczne rodzeństwo w przeciwieństwie
do reszty, wyglądało na podekscytowanych. Na twarzy Entrisa i Amila
widniały lekkie uśmieszki, a oczy reszty błysnęły radośniejszą
czerwienią. Cóż, to było dla nich naturalne. Bestie pewnie
ochoczo zareagowały na wiadomość, że zostaną wypuszczone.
Kiedy Alen, jak mi podpowiedział Filen, się zjawił, wszyscy spięci
siedzieli na swoich dotychczasowych miejscach. Diulow stanął za
Ariel i ujął jej dłoń, a Deryt usiadł na kanapie obok Alice,
przyciągając ją do siebie.
- Jak już mówiłam, Najeźdźcy są prawie gotowi. Dziś rano do
brzegu dobiło mnóstwo statków, na których żołnierze przepłynęli
morze. Mamy za mało czasu, by zgromadzić tu naszych wojowników,
jednak nasza matka przekazała nam coś, czego do końca nie
rozumiemy. Może ktoś z was będzie wiedział, co miała na myśli.
- Wiem, że niektórzy o tym nie wiedzą – powiedział Irada, nim
jej siostra mogła kontynuować – ale wszystko co wiemy, wszelkie
przepowiednie, informacje pochodzą od naszej matki. Nie żyje,
jednak wciąż do nas mówi.
- Masz rację – Elestera uśmiechnęła się do siostry.
Uświadomiłem sobie, jak blisko jest ze sobą to liczne rodzeństwo.
Mimo, że zazwyczaj dzieliła ich wielka odległość, kiedy się
spotykali, wyglądali, jakby wiedzieli o sobie wszystko. - Jeśli
ktoś czegoś nie zrozumie, możecie śmiało pytać. W każdym razie
matka przekazała nam dwa zdania:
Dwie siostry bez więzów krwi, związane czymś potężniejszym,
moc moją dzielą.
Kiedy ja zawiodę, one zadanie wykonają, gromadząc armię w
kręgu ognia.
- Dwie siostry? - powiedziały równocześnie Rachel i Eirin.
Spojrzały na siebie, jakby prowadząc niemą rozmowę.
- Myślałam, że jestem jedna – mruknęła Rachel.
- Miałyśmy przeczucie, że chodzi tu o ciebie – zwróciła się
do niej Irada. - Jak widać, drugą siostrą jest Eirin. To wyjaśnia,
dlaczego nie mogłyśmy odczytać pewnej sytuacji z podróży Filena
i Lureia. Eirin, czy kiedykolwiek zdarzyło ci się coś dziwnego?
Poczułaś coś, czego nie powinnaś?
- Ja... Tak, była taka sytuacja. Kiedy Najeźdźcy zaatakowali
wioskę, jeden z nich odnalazł mnie i mamę. Ja nie do końca
pamiętam co się wtedy wydarzyło.
- Jaśniała światłem – odezwałem się, mając w pamięci wyryty
obraz siostry broniącej matkę. - Najeźdźca wyglądał, jakby nie
mógł się poruszyć. On też zaczął świecić, ale po chwili
światło przeszło na Eirin, a on upadł na ziemię martwy.
- Więc teraz mamy pewność. Wy dwie sprowadzicie tu wojska, kiedy
będzie trzeba.
- Ale jak? Ja nawet nie wiem co się ze mną działo, kiedy dotknęłam
tamtego człowieka. Jak mamy sprowadzić tu wojska? W dodatku w dwa
dni?
- Też chętnie był się tego dowiedziała – Rachel nie wyglądała
na zachwyconą. - Zdążyłam jednak poznać swoją moc i wiem, że
kiedy będzie potrzebna, to zadziała.
- Kiedy nastanie ten moment, obie będziecie o tym wiedzieć. Matka
wami pokieruje, wystarczy, że jej wysłuchacie. - Elestera zamilkła,
zatrzymując spojrzenie na Filenie. - Pozostała jeszcze jedna
kwestia. Nawet połączone siły czterech żywiołów, wzmocnione
topazami, nie przetrwają tej wojny. Matka wyraźnie dała nam to do
zrozumienia. Filenie, nie brałeś jeszcze udziału w Uroczystości
Wyboru. Nie masz jeszcze osiemnastu lat, więc nie powinieneś znać
swojej przepowiedni. Mimo to, nasza matka zdecydowała się ci ją
przekazać, przynajmniej częściowo.
- Więc to nie była cała przepowiednia? - Filen zmarszczył brwi, a
jego oczy na moment zmieniły kolor. Musiał zobaczyć kolejny obraz.
- To była jej większa część. Reszty nie zna nikt, oprócz mnie i
moich sióstr. Powinieneś ją usłyszeć za jakiś czas, jednak ze
względu na okoliczności, postanowiłyśmy wyjawić ci ją
wcześniej. Lureiu, przekroczyłeś już wiek, w którym brałbyś
udział w Uroczystości. Nie otrzymałeś jednak medalionu. W naszym
mieście żyje wiele młodych Ignisów, którzy nie są świadomi
swojej mocy, a których pomoc bardzo przydałaby się nam na wojnie.
Biorąc pod uwagę wszystkie te okoliczności, dziś wieczorem
zorganizujemy Uroczystość Wyboru. Ograniczymy się do kandydatów i
naszego grona, nikt więcej nie będzie miał wstępu. Elinie, poleć
przygotować salę. Resztę proszę o odszukanie wszystkich
kandydatów i przyprowadzenie ich do pałacu. Im szybciej ich
zbierzecie, tym więcej będą mieli czasu na przyswojenie swoich
mocy.
Nikt nie dyskutował. W tym momencie słowa Elestery były rozkazem.
Nawet władcy miast żywiołów nie oponowali. Wszyscy, prócz Elina
i Araela, udali się do miasta, rozgłaszając wieści i nawołując
kandydatów do pałacu.
Dopiero przed kolacją udało nam się uzbierać wszystkich, którzy
znajdowali się na liście sporządzonej przez Wyrocznie. Jako, że
wszyscy byli głodni, zarządzony został posiłek dla wszystkich, łącznie z kandydatami.
Nie mogłem przełknąć wiele, podobnie jak inni. Filen zjadł
trochę, ale po kilku kęsach, zrezygnował z posiłku. My
martwiliśmy się nadchodzącą wojną, a kandydaci wynikami nagle
urządzonej Uroczystości Wyboru.
Po posiłku zebraliśmy się w ogromnej sali, w której jeszcze nie
byłem. Wyglądała na rzadko używaną. Dzięki Filenowi,
wiedziałem, że wykorzystywana jest tylko do organizacji
Uroczystości.
Widziałem jak wygląda to święto, więc nie zdziwiłem się, kiedy
połowa kandydatów nie utrzymała władzy nad ogniem. Ja i Filen
staliśmy z boku, ponieważ Wyrocznie widziały, że potrafimy władać
nad żywiołami.
Nowo odkryci Ignisi zostali w sali, natomiast reszta opuściła
pomieszczenie, a następnie także Pałac.
- Wiem, że wielu z was oczekuje przepowiedni, ale niestety dziś jej
nie otrzymacie. Jak pewnie przeczuwacie, szykuje się wojna z
Najeźdźcami. Resztę powiedzą wam moi bracia. Macie szczęście
zostać ich uczniami. W dwa dni nauczą każdego z was walki lub
potrzebnych na wojnie czynności. Diulowie, Derycie i Dewosie,
zabierzcie Ignisów i nauczcie ich wszystkiego, czego zdołacie.
Nowi Aliquid zaczęli szeptać miedzy sobą, po chwili jednak zniknęli
za drzwiami, prowadzeni przez mitycznych. Nie wątpiłem, że pojutrze
będą władać ogniem równie dobrze, co ja wodą.
- Kolej na was. Filenie, podejdź tu.
Filen uścisnął moją dłoń i podszedł do Elestery.
- W końcu się zacznie – znajomy głos rozbrzmiał w mojej
głowie.
- Wiemy, że jesteś niecierpliwy, Smoku.
- Nie wszystkich interesuje tylko skubanie własnych piórek.
- Nie kłóćcie się. To, że mamy jedną duszę, nie znaczy, że
mam ochotę was słuchać. - O
ile pierwsze dwa głosy już słyszałem, tak ten był nowy. Spokojny
i brzmiący jak szelest liści.
- Nie rządź się
jaszczurko. Salamandry maj najmniej do gadania.
- Zamknij się. Chcę wiedzieć co się dzieje. A poza tym, wcale
nie skubię piórek. Nasz Pan zaraz usłyszy przepowiednie.
- I co z tego. Przecież już ją nasz.
- Po prostu siedź cicho.
Rozejrzałem się. Znów nikt nic nie słyszał tej dziwnej wymiany
zdań. Teraz byłem pewny, że były to głosy Smoka, Fenix'a i
Salamandry. Tylko czy one posiadają swoje własne głosy. Myślałem,
że po prostu są częścią ludzkich postaci. I co to znaczy, że
moją jedną duszę. Dlaczego tylko ja ich słyszę?
- Znasz część swojej przepowiedni i posiadasz już swój medalion
– Elestera poleciła mu wyjąć go spod koszulki. - Wiemy, że
jesteś tym, który odegra kluczową rolę w tej wojnie.
Filen przełknął ślinę, a ja w myślach dodałem mu otuchy.
- Nie dasz rady pokonać wrogów sam i dlatego nasza matka
postanowiła dać ci osoby, które ci w tym pomogą.
- Trzy dusze – szepnął Filen
- Tak. Nie wiemy czym one są. Jedyną osobą, która może to
odkryć, jesteś ty. Twoja przepowiednia jest dla nas niewiadomą.
Wysłuchaj więc jak brzmi ona w całości.
Reszta Wyroczni zbliżyła się do Elestery. Wszystkie zamknęły
oczy i równocześnie zaczęły recytować:
Przyjdzie na
świat trzem rodom wierny,
Błogosławieństwem
mitycznych zostanie objęty.
Trzy
dusze od świata otrzyma,
Dzięki
nim spojrzy innymi oczyma,
Pierwszej
serce swe powierzy, drugiej zaufanie,
Trzecia
mu swą wole odda w posiadanie.
Ojcem
mu błękit, matką czerwień będzie,
A
dzieckiem pokój, który sercem zdobędzie.
Kiedy
zrozumie, gdzie miejsce jest jego,
Oczy
uchyli, by ujrzeć go martwego,
Błąd
matki naprawi, miecz do pochwy schowa,
Żal
I chęć zemsty do piachu pochowa.
Wrogowi
rękę poda, duszami swoimi
gojąc
rany po rozstaniu z najbliższymi.
Słuchaliśmy
z zapartym tchem, jednak ani ja, ani Filen nie rozumieliśmy niczego
z dalszej części przepowiedni.
-
To wszystko. Lureiu, podejdź.
Posłusznie
stanąłem obok Filena, wpatrując się w Elesterę.
-
Nasza matka nie zdradziła nam twojej przepowiedni. Mamy ci
przekazać tylko jedną radę. Brzmi ona: Słuchaj
tego, co słyszysz, sercem myśl nie głową, oczów swych użyczaj I
wciąż bądź mu podporą.
-
Filenie, podaj mi swój medalion.
Filen
ściągnął kamień z szyi I wręczył go Elesterze. Wyrocznia
wzięła kamień na jedną dłoń, po czym nakryła go drugą. W ten
zam sposób kolejne Wyrocznie nakrywały jej dłonie. Kiedy w końcu
wyjęła medalion z rąk, zatkało mnie Filena także, bo na naszych
oczach jeden medalion zamienił się w dwa. Większe koło, z dziura,
w którą idealnie wpasować się mogło to mniejsze, będą ce drugim amuletem.
-
Chyba nie dziwicie się, że do siebie pasują – Irada mrugnęła
do nas, kiedy jej siostra wręczała nam amulety.
Filen
spojrzał w moją stronę I uśmiechnął się, odpowiadając
Wyroczni:
-
W ogóle mnie to nie dziwi.
Nie
mogłem powstrzymać śmiechu, kiedy rzucił mi się na szyję. W tym
momencie nie miało znaczenia zaskoczenie Elina, które doskonale
było widać na jego twarzy.
No i pewnie znowu będa dzieci:-) i nastepna opowieśćZ:-)
OdpowiedzUsuńHaha, Safiro słuszna uwaga. xD Tylko, kto te dzieci urodzi? =3= Lurei z brzuchem. XDDDD Pfhahaha. Nie. Wyglądałoby to strasznie. ;; Genuine, nie rób z niego ciężarnego. ._.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Lureia, że jest spokojny, gdy słyszy te trzy bestie. Ja bym już od razu zwariowała. ;;
Już sobie wyobraziłam minę Elina, gdy Filen przytulił się do Lureia. Takie: "wtf?! ;;". Musiało to wyglądać pięknie. x'D
I te rozmowy bestii... Same w sobie są genialne. *.*
Końcowa część przepowiedni Filena trochę mnie niepokoi... Czy dusza samego Filena przetrwa? Niech tylko nikt nie umiera z wielkiej rodziny. .v. Błagam. Nawet nie myśl o tym, żeby myśleć, żeby myśleć o uśmierceniu kogoś z rodziny. D: Niewytrzymałabym tego. TT^TT
I to chyba tyle... ;v;
Pisz, pisz, pisz! Tylko pamiętaj, nie wpuszczaj Śmierci! *^*
~Uma
Suprise tatusiu xD
OdpowiedzUsuńDużo weny :)
Pozdrawiam :)
Hej,
OdpowiedzUsuńmedaliony pasują do siebie, ale czemu tylko Lu słyszy ich, wojna się zbliża już...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńo tak medaliony pasują do siebie, ale, ale czemu tylko Lu słyszy ich?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hej,
OdpowiedzUsuńoba medaliony pasują do siebie, ale zastanawiam się dlaczego tylko Lu ich słyszy?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza