poniedziałek, 1 czerwca 2015

Rozdział 14

LUIS
 Spotkanie z Ethanem, Rickiem, Michaelem i Annabeth poszło o wiele lepiej niż to z ojcem. Rick i Annabeth zdążyli już zaakceptować Tomasa i wybaczyć mu odbicie mu dziewczyn. Michael pamiętał Tomasa jako przyjaciela brata i też szybko się z nim dogadał, umawiając na grę w kosza.
Najgorzej wyglądała sytuacja z Ethanem. Przed wydarzeniami sprzed trzech lat byli z Tomasem najlepszymi przyjaciółmi. Ethan jednak stanął po stronie Luisa i skończyło się tak, że przywalił Tomowi, więcej się z im nie spotykając.
Luisa strasznie wkurzało to, że rodzina traktowała go jak kolejną córkę lub siostrę. Przecież geje to nie kobiety! Dlatego nie rozumiał dlaczego Ethan dalej się nie pogodził z Tomasem. Przecież Luis już mu wybaczył, więc dlaczego Ethan by nie miał?
Mimo wszystko obiad nie wypadł tak źle w ocenie Luisa. Wszyscy się bawili, a nawet Tomasowi udało się rozśmieszyć ojca i złapać z nim wspólny język, co nie było takie trudne, bo zawsze mieli podobne zainteresowania. Tylko Ethan cały czas udawał, że Tomas nie istnieje, za co oczywiście mu się oberwało nie tylko od Luisa, ale także od Molly.
Wieczorem Luis i Tomas zostali zaciągnięci na imprezę u jednej z koleżanek Ann.
- Ann, nie wypada, żebym szedł na imprezę do swojej uczennicy.
- Nie przejmuj się tym Ethan też idzie, prawda braciszku? - Ann chwyciła Ethana pod ramię i uścisnęła. Ten z niezbyt zadowoloną miną przytaknął, posyłając jej nienawistne spojrzenie.
- Widzę, że ma na ciebie haka. Co tym razem? - Luis zaśmiał się z miny brata i chwycił za rękę Tomasa. Nie uszło to uwadze Ann, która uśmiechnęła się radośnie. Ethan też to zauważył, aczkolwiek jego reakcja była mniej entuzjastyczna.
- Przemalowałem ściany w mieszkaniu na niebiesko.
- Pfff, jak mam się dowie to nie ujdziesz z życiem - Luis zaśmiał się, podobnie jak reszta rodzeństwa, prócz Ethana oczywiście. Wszyscy wiedzieli jak Molly zareaguje, gdy dowie się, że jedna z jej kompozycji została zniszczona.
- Co ci strzeliło do głowy, żeby przemalować ściany na niebiesko?
- Nie twój interes. Chodźcie już, bo chce się jak najszybciej urwać.
I tak oto znaleźli w domu Rachel, jednej z przyjaciółek Ann i koleżanki z klasy Luisa. Gdy wchodzili, dziewczyny się oglądały. Jako gej potrafił dostrzec urodę swoich braci i nieraz zazdrościł im tych czarnych włosów. Wiedział, że on z Tomasem także przyciągają uwagę, jeżeli nie dlatego, że wyróżniali się spośród tych czarnych czupryn, to dlatego, żę szli za ręce, nie zważając na krzywe spojrzenia.
- Cieszę się, że przyszliście! - Rachel starała się przekrzyczeć muzykę. - Przyciszcie to, durnie! - krzyknęła do dwóch chłopaków majstrujących przy wierzy. Posłuchali od razu.
- Dziękujemy za zaproszenie - Ethan uśmiechnął się do młodszej dziewczyny i mimo łączącej ich relacji uczeń-dyrektor, ta odpowiedziała zalotnym uśmiechem.
- Nie ma sprawy Eth - zaraz, zaraz "Eth"? A nie przypadkiem dyrektorze?
- Ostatnio widuję ich na korytarzu, choć wygląda to bardziej na relacje przyjaciół niż ucznia i dyrektora - Tomas szepnął mu do ucha, tak by inni nie słyszeli.
- A może nawet kogoś więcej niż przyjaciół - Luis uśmiechnął się przebiegle.
- Anni! - Luis uśmiechnął się widząc jak jego siostra zamykana jest w ramionach swojej "przyjaciółki". Że też nikt nic nie podejrzewał. Przytulające się kobiety - przyjaciółki. Przytulający się mężczyźni - geje. Trochę to niesprawiedliwe, nieprawdaż?
- Mad! - Ann oddała uścisk od razu radośnie się uśmiechając.
- Chodź Tom, mam ochotę się czegoś napić - Luis pociągnął Tomasa w stronę stolika, na którym stały butelki, ale nie znalazł tam alkoholu.
- Co jest? Przecież nie możliwe, żeby na imprezie nie było wódki!
- Lui? Ja chyba wiem gdzie ona jest - Tomas wskazał na Rachel, która właśnie starała się coś wykrzyczeć, stojąc przed kilkunastoma butelkami wódki. W końcu Ethan krzyknął "cisza" i jak z bicza strzelił, wszyscy umilkli. Nikt nie chciał mieć na pieńku z dyrektorem.
- Panie i panowie, chłopcy i dziewczęta, proszę  odsunąć stół i ułożyć swoje tyłki na dywanie w kółeczku! -  zaciekawieni spoczęli na dywanie, kiedy kilku chłopaków uprzątnęło pokój, a pozostali dalej bawili się na podwórku i w drugim pokoju. Luis naliczył osiemnastu chłopaków i czternaście dziewczyn, łącznie z wszystkimi obecnymi Harenorami, prócz Michaela, którego Ethan wywalił z pokoju. Luis od razu wiedział, że nie obędzie się bez alkoholu.
Kiedy wszyscy już siedzieli, Rachel wstała i wzięła do ręki pustą butelkę po oranżadzie. Kilka osób jęknęło na ten widok. Do pokoju wpadła Emily i mimo morderczego wzroku Luisa wcisnęła się na miejsce koło Tomasa. Luis ostentacyjnie wstał i zamienił się z Tomasem miejscem, odgradzając go od tego różowego diabła.
- Zgadza się, będziemy grać w butelkę, ale nie na zwykłych zasadach. Nie wiem jak wam, ale mnie znudziła się gra na pytania. Tak więc przedstawiam zasady.
Osoba, na którą wypadnie mówi coś, czego nigdy nie robiła. Na przykład "Nie całowałam się nigdy z młodszym", a wszyscy ci, którzy to robili piją kieliszek wódki. Oczywiście każdy może powiedzieć co chce, jak głupie by to nie było. Dodatkowa zasada: jeśli skłamiesz i ktoś będzie o tym wiedział, wskazuje osobę, którą masz pocałować. Wszyscy rozumieją? Jak ktoś będzie miał pomysł na nową zasadę to mówić! Gotowi? Ann, zaczynasz!
Annabeth złapała rzuconą jej butelkę i ze złowieszczym uśmiechem spojrzała na Luisa.
- O nie - Białowłosy szturchnął Tomasa, który zaśmiał się z jego miny.
- O tak braciszku. Nigdy nie całowałam się z facetem!
- Cholera jedna - Luis wziął kieliszek, który ktoś mu podsunął i równocześnie z Tomasem wypił całą jego zawartość. Oprócz nich piło większość dziewczyn.
Kiedy wszyscy wypili, Ann zakręciła butelką i padło na jakąś dziewczynę, które zawstydzonym głosem powiedziała coś w stylu "Nigdy nie widziałam mężczyzny nago". Rzecz jasna wszyscy faceci musieli wypić. Nie licząc Maddie i dwóch innych dziewczyn, reszta sięgnęła po kieliszki.
Luis z uśmiechem patrzył jak Mad piorunuje wzrokiem Ann, a ta w obronie się tłumaczy.
- Mad! Daj jej żyć, kąpała się z wszystkimi braćmi! - Ethan uśmiechnął się do Ann, a ta odetchnęła z ulgą.
- Serio? - Tomas spojrzał rozbawiony na Luisa.
- Ej! Byliśmy mali...
- Dobra, gramy dalej! - krzyknął ktoś z kółka, a butelka znów poszła w ruch, zatrzymując się na Luisie.
- Nigdy nie podglądałem nikogo pod prysznicem! - Luis wpatrywał się w Ethana z wyczekiwaniem, ale ten był zbyt pochłonięty zerkaniem na Rachel, by w ogóle kontaktować. Kiedy kilka osób wypiło po kieliszku, Luis z uśmiechem zawołał brata.
- Eth! Mam cię! Pamiętasz kolonie jak miałeś szesnaście lat?
- Eee, co?
- Nasza szóstkowa na obozie harcerskim!
- To się nie liczy, byłem dzieciakiem.
- Owszem, liczy się, kto jest za? - Wszystkie ręce uniosły się w górę, a czarnowłosy westchnął ze zrezygnowaniem.
- Dobra, więc kto?
- Rachel! - Rick uśmiechnął się przebiegle, a Ethan z Rachel popatrzyli po sobie. Dziewczyna lekko się zarumieniła, ale nie odsunęła się, kiedy Ethan się do niej przysunął.
- Czekajcie, mam nową zasadę! - Ann omal nie przyprawiła o zawał połowy obecnych. - Pocałunek ma trwać co najmniej pięć sekund.
Wszyscy zareagowali entuzjastycznie, oprócz Rachel, która spaliła buraka. Ethan jednak nie miał obiekcji i delikatnie uniósł jej brodę, czule stykając swoje usta z jej. jego brat zachowywał się jakby nie chciał przestraszyć dziewczyny. Ona jednak już nie wyglądała na wystraszoną. Ich pocałunek przeciągnął się do dziewięciu sekund, co wszyscy skrupulatnie liczyli. Po wszystkim rozbrzmiały głośne brawa i gwizdy. Jeden nawet z ust Luisa.
Luis zakręcił butelką i niezadowolony spojrzał na Emily, którą wskazywała nakrętka. Blondynka uradowana wlepiła swoje oczy w Tomasa i zaczęła intensywnie myśleć nad ym, co mogłaby powiedzieć.
- Nigdy nie całowałam pięknej blondynki! - powiedziała, a Luis miał ochotę jej przywalić. Nie podniósł kieliszka. Teraz uważał ją za obrzydliwą i cieszył się jak głupi, kiedy Tomas się nie ruszył. Kilka osób wypiło, a kiedy Tomas się nie ruszył, Emily wskazała na niego palcem.
- Kłamiesz. Całowaliśmy się!
- Chciałem zaznaczyć, że mówimy o pięknych blondynkach, a bez obrazy jedyna osoba jaka mi się podoba nie jest blondynem.
- Popieram twoim tokiem myślenia idąc, też się z tobą całowałem. Czemu o tym nie mówisz, co? - Luis zmrużył gniewnie oczy i gdyby nie ręka Toma na jego plecach, mogłoby dojść do rękoczynów. Choć on kobiet nie bije, czasem trzeba robić wyjątki.
- Tomas, mimo wszystko żądam głosowania!
- W porządku -  Tomas zacisnął zęby i zamroził spojrzeniem kogo tylko mógł. Mimo to wypiętymi cycami, Emily przekabaciła na swoją stronę część chłopaków.
W końcu wyszło na to, że czternaście osób głosowało za i czternaście przeciw.
- Skoro tak, to może zróbmy inaczej. Skoro i Luis i Tomas mają nie do końca czyste kąta, niech się pocałują! - z opresji wyciągnęła ich Mad, za co Luis posłał jej dziękujące spojrzenie. Część chłopaków z zaciekawieniem przeszła na ich stronę, więc mogli odetchnąć z ulgą.
- Nowa zasada, dla par dwadzieścia sekund! - ku zdziwieniu Luisa, to Ethan wykrzyknął owe zdanie.
Kiedy większość się zgodziła, Tomas bez zbędnych ceregieli pocałował Luisa, tak jak zwykle to robił. Najpierw powoli i delikatnie, by później zwiększyć tempo. Luis omal nie rozpłynął się w jego ramionach. Jeszcze trochę i na pocałunku by się nie skończyło. Gdyby tylko ktoś nie krzyknął "trzydzieści!", a reszta nie wybuchnęłaby śmiechem, pewnie by nie przerwali.
Po kilkunastu kolejkach, w których każdy pił co najmniej kilka razy, w końcu wypadło na Tomasa.
- Powiedz, że nigdy nie całowałeś się z Maddie - Luis szepnął mu na ucho, już nie całkiem trzeźwy. Jego siostra też już była pijana, co skutkowało mało dyskretnymi spojrzeniami jakie kierowała w stronę swojej dziewczyny.
Tomas posłusznie powtórzył o co prosił Luis, a Ann spojrzała na nich z przerażeniem. Kilka dziewczyn się zaśmiało i mamrocząc coś o butelce wśród dziewczyn wypiły po kieliszku, ale Annabeth była zbyt wstrząśnięta, by wykonać jakikolwiek ruch.
- Hej Anni, przecież ty wtedy grałaś z nami! Nie pamiętasz, w takim razie powtórka przy wszystkich! - dziewczyny zaczęły coś krzyczeć, a Ann popatrzyła na Maddie ze strachem. Ta jednak nie przejmując się niczym wpiła się w jej usta i całowała, trochę zbyt namiętnie jak na zwykłą przyjaciółkę, ale podpite towarzystwo zdawało się tego nie zauważać. Może oprócz Ricka, który zaśmiał się i wymamrotał coś o nowej parze w rodzinie.
Emily gdzieś zniknęła tuż po ich pocałunku, więc Luis znacznie się odprężył. Podobnie jak Tomas i co trochę zaskoczyło Luisa, kilka innych osób, w tym Ethan i Annabeth.

TOMAS

Luis powoli miał już dość alkoholu i choć sam tego nie mówił, Tomas definitywnie wygrał, kiedy Luis padł w jego ramionach i zasnął.On był w dużo lepszym stanie. Na szczęście nie musiał dzwonić po taksówkę, bo Rachel wcisnęła mu do ręki klucz od pokoju na drugim piętrze i kazała zanieść tam białowłosego, nie dając przy tym Tomasowi nawet chwili na odmowę.
Kilka minut później, kiedy Luis już leżał pod kołdrą, przebrany w piżamę, którą Tom dostał od Rachel, ktoś zapukał do drzwi.
Tomas otworzył w samych spodniach, gdyż jego koszulka zaginęła gdzieś w ciemnościach. Zaskoczony wpuścił do środka Ethana i zabrał go na balkon, by nie obudzić swojego ukochanego.
- Chciałeś coś? - Tomas był zmęczony i nie chciał się kłócić ze swoim, jakby nie było, szefem.
- Tylko pogadać i nie patrz tak na mnie. Mam zamiar cię przeprosić.
- Aha - Tomas nie bardzo wiedział co miałby powiedzieć, więc milczał i oparty o barierkę czekał na dalsze słowa dawnego przyjaciela.
- Kiedyś byliśmy przyjaciółmi, więc będę walił prosto z mostu. Wkurzyłeś mnie wtedy nie na żarty i pewnie o tym wiesz. Nikt nie krzywdzi mojej rodziny, nawet przyjaciele. A najgorsze było to, że musiałem wybierać, a ty dobrze wiedziałeś, że nie na ciebie padnie. Najchętniej to uprzykrzałbym ci życie przez kilka lat, ale pewnie Lui by mnie za to zabił, albo co gorsz ogolił brwi - Tomas uśmiechnął się lekko. Obaj wiedzieli, że Luis był do tego zdolny.
- Zmierzasz do czegoś konkretnego?
- Tak. Wisisz mi sześciopak piwa. Przynieś go na naszą piątkową grę - Ethan poklepał Tomasa po ramieniu i wyszedł, a ten uśmiechnął się z ulgą. Piątkowa gra w kosza była ich tradycją odkąd się przyjaźnili i została przerwana, kiedy skrzywdził Luisa. Ethan zapraszając go na grę, dał mu kolejną szansę,a on nie zamierzał jej zmarnować. W końcu uzyskał akceptację całej rodziny Luisa, no może jeszcze Williama musiał trochę przekonać. Czuł się przyjemnie lekko. Nawet nie wiedział ile kosztowała go nienawiść ze strony Etha, jego najlepszego przyjaciela.
Tomas położył się przy Luisie, w samych bokserkach i uśmiechnął, kiedy białowłosy od razu do niego przylgnął. Zupełnie jak magnes.
- Kocham cię, Śnieżynko - pocałował go w czoło i zamknął oczy.
- Ja ciebię też - usłyszał jeszcze, nim zapadł w spokojny sen.
Nie było innej drogi, musiało się udać.

KONIEC

Co wy na to?? Trochę mi nie pasuje końcówka, ale pisałam ją trzy razy i za Chiny nie chce wyjść lepiej :( "Niechciana Miłość" dobiegła końca ;)
Mam nadzieję, że podobało Wam się to opowiadanie, chociaż było nie do końca w moim stylu.
Mam dla Was jeszcze złą wiadomość, a mianowicie,kontynuację Ognia i Wody zacznę dopiero za dwa tygodnie. Potrzebuję małej przerwy, by trochę nadrobić i powalczyć o lepsze oceny ;)
Pozdrawiam ! :*
I przepraszam, że nie odpisuję na komentarze, ale niestety nie mam ani grama czasu :( Postaram się nadrobić :)

8 komentarzy:

  1. Mnie sie tam podobało, ale dalej mam jakis cień za plecami że jakś zazdrosna baba namiesza. Mam nadzieję, że wszystko się uda.:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przykro mi, że to już koniec, ale każda historia kiedyś się kończy, a ta była REWELACYJNA :)
    Tom i Luis stworzyli razem cudowną opowieść, którą czytało się z zapartym tchem :)
    Rozstrzygnęłaś wszystkie wątki, więc nie odczuwam niedosytu :)
    Życzę samych 5 i 6 na świadectwie :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)
    P.S Z NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKAM NA KOLEJNE OPOWIADANIE :)

    OdpowiedzUsuń
  3. J..ja..jak to już koniec? Coo!? Ja nie chcę. Ogień i Woda to zupełnie nie mój klimat więc mam nadzieję, że stworzysz jeszcze coś podobnego do tej historii.
    Za bardzo przywiązałam się do tej dwójki, ale co poradzić.
    Mam nadzieję,że to nie koniec tak świetnych opowiadań tego pokroju.
    Crystal

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie opko.
    Nie mogę się doczekać nowego opka.
    Dużo weny
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak jak napisałam to chyba nie koniec absolutny, ale ciesze się z drugie części poprzedniego opowiadania

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    dobre zakończenie tej historii, Ethan dał mu drugąszansę...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka,
    wspaniale, bardzo dobre zakończenie tej historii, a Ethan dał mu jeszcze jedną szansę...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, bardzo dobre zakończenie tej historii, no i Ethan dał mu jednak jeszcze jedną szansę...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń