poniedziałek, 19 stycznia 2015

Rozdział XVIII

 Dziękuję za komentarze i wyświetlenia, które mówią mi o tych "cichych" czytelnikach :)

 *               *               *

- To już koniec bitwy. Wracajmy do pałacu - powiedział do mnie ojciec, w dalszym ciągu nie zmieniając postaci. Przekazałem wiadomość Igne i ruszyłem w stronę pałacu. Elin nie odstępował mnie na krok, nie warcząc jedynie na Smoka i jego braci.
- Elin, oni nic nam nie zrobią. Są po naszej stronie - powiedziałem do wilka, a on od razu zamilkł.
- Więc kim oni są? - szczeknął, a ja właśnie prawie nie dostałem zawału.
- Ty mówisz! - krzyknąłem, a Alen, który właśnie przechodził obok popatrzył się na mnie jak na idiotę.
- On nie mówi. On szczeka - powiedział, unosząc wysoko brwi. Igne coś do niego krzyknął, więc oddalił się pospiesznie w jego stronę.
- Super więc teraz jeszcze gadam po wilczemu? - zapytałem retorycznie, jednak odpowiedź padła z ust Diolowa, a raczej z jego pyska. Salamandra razem z nami kierowała się w stronę pałacu.
- Mówisz w każdym języku. Masz prawie wszystkie zdolności swojego ojca. Najpierw zaczniesz rozumieć zwierzęta zbliżone do ludzi i ptaków, później gady i płazy. Na końcu inne małe zwierzęta, takie jak na przykład Ave. Widocznie poziom wilka już przeszedłeś. W tym wszystkim chodzi o otwarty umysł. Jeżeli zrozumiesz intencje stworzenia, zrozumiesz też jego mowę. Dziwne, że jeszcze nie rozumiesz Najeźdźców.
- Więc mam teraz chodzić z otwartym umysłem? A co jeśli ktoś będzie chciał zaatakować? Jeśli właśnie któryś Najeźdźca to potrafi?
- Nie potrafi. Pamiętasz, jak pierwszy raz któryś z moich braci wszedł ci do głowy?
- Pamiętam, było mi strasznie gorąco.
- Dla słabego Ignisa, lub osoby, która w ogóle nie włada ogniem, ból jest nie do zniesienia. Umysł osoby, która wbrew twej woli będzie chciała się z tobą połączyć, może ulec, jakby to powiedzieć...przegrzaniu. Chociaż nie, ugotowaniu będzie bardziej obrazowe - byliśmy już niedaleko od pałacu, kiedy Elin ponownie zaczął warczeć na wszystkich mijanych żołnierzy. Jakby krocząca obok, gigantyczna, a na dodatek płonąca jaszczurka nie odstraszała ich aż za nadto.
W końcu dotarliśmy na dziedziniec, na którym było pełno ludzkich prochów. Dopiero teraz zaczęło mnie to trochę obrzydzać. Elin zmarszczył nos.
- Śmierdzi tu - wyszczekał, ale ruszył za mną dalej. Diulow wypuścił z pyska ogień i spalił cały leżący na ziemi popiół. Nawet nie wiedziałem, że jest to możliwe.
Weszliśmy do pałacu. Był w miarę dobrym stanie. Niektóre meble były przewrócone, obrazy pospadały ze ścian, ale jak na to, co się zdarzyło, wyglądało w miarę dobrze. Diulow został w tyle, przed wejściem zmieniając postać.
- Całkiem tu ładnie - mruknął i nas dogonił.
- Gdzie jesteśmy? - zapytał Elin, pociągając nosem.
- W naszym domu. Niedawno się tu wprowadziłem, pamiętasz? - znałem odpowiedź, ale mimo to chciałem się upewnić. Elin zrobił minę, która po wilczemu znaczyła "nie". Westchnąłem ze smutkiem.
- Arael! - usłyszałem krzyk Ariel i spojrzałem w prawo. Wybiegała razem z Arią z bocznego korytarza.
- Nie warcz na nie, to twoja rodzina - powiedziałem, nie chcąc aby Elin sprawił im przykrość.
- Jesteś pewny? - popatrzył na mnie, całkowicie ufając.
- Tak, nie chciałbyś ich zranić - uśmiechnąłem się smutno i pogłaskałem go po łbie.
Kobiety właśnie do nas dobiegły, zatrzymując się w pewnej odległości. Zachciało mi się płakać na myśl o tym, że będę im musiał powiedzieć o tym, że ich syn i brat już nigdy nie będzie człowiekiem.
- Arael, co się stało, gdzie Elin i Edward? - Aria zaczynała panikować, więc uśmiechnąłem się trochę sztucznie. To ją jednak skutecznie uspokoiło.
- Igne został jeszcze na miejscu ostatniej bitwy. Nic mu nie jest, poza kilkoma powierzchownymi ranami. A Elin... - przełknąłem ślinę, a kobiety to zauważyły. Na ich twarzach pojawił się strach i rozpacz.
- Czy on..? - wyszeptała Ariel, a do jej oczu napłynęły łzy.
- Żyje - znowu ulga. - Ale..
- Mówże wreszcie, chyba, że chcesz nas wykończyć - dziewczyna zaśmiała się nerwowo, patrząc na Diulowa. No tak, pewnie nie wie kim jest.
- Został bardzo ciężko ranny, umierał.. To było jedyne wyjście, więc Smok... On..
- Zamienił go w wilka - dokończył Diulow.
Aria i Ariel chyba mu nie uwierzyły. Spojrzały na mnie z pytaniem w oczach, a ja czułem wielki smutek, że nie mogę zaprzeczyć. Aria przysłoniła usta dłonią, a po jej policzku spłynęły łzy. Wpatrywała się w wilka, podobnie jak jej córka.
- Elin? - zapytała Ariel i z wahaniem podeszła trochę bliżej. Nie widziałem jej jeszcze tak smutnej i przestraszonej. Elin spojrzał na mnie, a ja niezauważalnie kiwnąłem głową. Zrobił kilka kroków do przodu i dał się dotknąć siostrze. Po chwili polizał ją po policzku.
- Nasza więź, ona wciąż... - dziewczyna rozpłakała się, a Elin pocieszająco dotknął jej nos swoim.
Ich więź dalej istniała, co dało mi małą nadzieję. Jeżeli nie wszystko się zmieniło, może da się to odwrócić?
Elin zostawił płaczącą Ariel i podszedł do matki. Wiedziałem, że jej nie pamięta, ale mimo to udawał. Dla mnie. Wyczuwał, że nie chciałbym, aby któraś z nich cierpiała. Polizał Arię po ręce, a ta schyliła się i objęła jego szyję.Po chwili zaczął się wiercić, więc matka go puściła. Od razu stanął przy mnie, po drodze dotykając mojej dłoni nosem. Diulow odchrząknął, patrząc na mnie znacząco.
- To jest Diulow, brat mojego ojca, a także Salamandra - przedstawiłem go i patrzyłem jak całuje dłonie kobiet. W oczach Ariel dostrzegłem dziwne zainteresowanie. Diulow trochę zbyt długo trzymał jej dłoń. Z dołu dobiegło mnie głośne warknięcie.
Elin podszedł do Diulowa i wytrącił mu z ręki dłoń siostry. Wyglądało to nieco zabawnie i nie tylko ja to dostrzegłem. Atmosfera nico się rozluźniła, kiedy na twarzy Ariel pojawiły się rumieńce. Zachichotałem, a Aria po chwili do mnie dołączyła. W końcu Ariel spojrzała na Elina.
- Dalej jesteś tym wrednym bratem - powiedziała i pokazała wilkowi język, co wywołało śmiech tym razem naszej trójki.
Po chwili Elin podszedł do mnie i pociągnął zębami za spodnie.
- Chodźmy już, jesteś zmęczony - zaszczekał, a ja skinąłem głową. Oczy zaczynały mi się kleić.
Pożegnałem się z paniami, zostawiając wuja pod ich opieką, po czym przeprosiłem i razem z Elinem udaliśmy się do mojego pokoju. W całym pałacu służba pracowicie sprzątała, starając się go przywrócić do wcześniejszego stanu. Nawet nie pomyślałem o tym, żeby kazać Elinowi spać w jego pokoju. A nawet gdybym pomyślał, wilk pewnie i tak zostałby ze mną. Mimo zmiany postaci, charakter pozostał taki sam.
Zamknąłem pokój na klucz i udałem się do łazienki, drzwi zostawiając uchylone. Stanąłem w wannie i zrobiłem sobie z niej kabinę prysznicową. Po długim, gorącym prysznicu, podczas którego byłem obserwowany przez czarnego wilka, ubrałem na siebie czyste bokserki i usiadłem na łóżku.
Elin chciał na nie wskoczyć, ale go powstrzymałem.
- No co? Nie będę spał na ziemi - burknął, patrząc na mnie rozbawiony.
- Masz brudne łapy - uśmiechnąłem się i utworzyłem bańkę z wody. Wilk otrzepał się z przerażeniem i cofnął o kilka kroków.
- O nie. Nie będę się kąpał.
- Nie masz wyboru. Albo to, albo śpisz na ziemi - słodki wyraz mojej twarzy zawierał w sobie poważną groźbę i Elin chyba ją tam ujrzał.
Westchnął ze zrezygnowaniem i już miał się poddać, kiedy chyba wpadł na jakiś pomysł. Wycofał się, schodząc z dywanu i staną na posadce. Jego futro zaczęło płonąć. Uśmiechnąłem się. Dalej posiadał moc władania nad ogniem, którą teraz wykorzystywał, żeby spalić całe błoto i pył, który osiadł na jego futrze. Kiedy już był czysty, posłał mi wilczy uśmiech. Z łatwością mogłem sobie wyobrazić jego wyraz twarzy.
Kolejny raz tego dnia po moim policzku popłynęła łza. Już nigdy nie zobaczę tego uśmiechu, który sprawiał, że w moim brzuchy latały motyle. Nigdy nie poczuję jego ust na swoich, ani nie usłyszę szeptu, sprawiającego, że po karku przechodził mi prąd.
Położyłem się na łóżku, wpatrując w sufit. Materac ugiął się pod ciężarem wilka, który właśnie położył się obok mnie. Ciepły język przejechał po moim policzku, zabierając ze sobą słone łzy. 
Kocham cię - powiedział Elin w myślach, swoim ludzkim głosem. Brzmiał, jakby stał obok, jakby nic się nie stało i nie zamienił się w zwierzę.
Powinienem zrobić to samo. Przełknąć stratę i kochać go dalej. Takim jakim jest. W końcu to jest najważniejsze. Żebym nie był sam, a byłem pewny, że Elin, nawet jako wilk, pozostanie ze mną na zawsze. Co z tego, że nie będzie człowiekiem? To dalej ten sam Elin, którego kochałem i zawsze będę kochać.
- Ja ciebie też kocham - pogłaskałem go po uchu i pocałowałem w czoło.
- Więc nie płacz. Jestem tu - przysunął się bliżej, a ja wtuliłem się w jego bok. Ciepłe futro łaskotało mnie po brzuchu.
Otworzyłem swój umysł, całkowicie znosząc wszelkie bariery. Umysł Elina zlał się z moim. Zamknąłem oczy i znalazłem się w jego myślach. Rozejrzałem się zdziwiony. Wszystko było zupełnie inne.
Zamiast wspomnień poukładanych chronologicznie w okręgu, znalazłem się w czarnym korytarzu. Mimo, że było ciemno widziałem swoje ręce i nogi, kiedy szedłem wzdłuż czarnej ściany. Nie słyszałem żadnych śmiechów dzieci z niektórych wspomnień, czy krzyków z innych. Było tu zupełnie pusto. Przynajmniej na początku.
Szedłem przez chwilę, aż w końcu na jednej ze ścian dostrzegłem obraz. Podbiegłem i zatrzymałem się tuż przed nim. Kiedy tylko stanąłem, postacie zaczęły się ruszać.
Zobaczyłem siebie, siedzącego wśród innych osiemnastolatków w Aquem. Wyglądałem zupełnie jak w dniu Uroczystości Wyboru. Widownia właśnie zaczęła bić brawo, kiedy podniosłem palec do ust, z uśmiechem patrząc na młodziutkiego Aquera. Po chwili spojrzałem w obiektyw, a na mojej twarzy odbiła się niepewność.
Obraz zanikł i pojawił się znowu, pokazując mi ponownie tę samą scenę. Był to moment na Ceremonii, kiedy pierwszy raz spojrzenia moje i Elina się ze sobą spotkały. Mogłem zobaczyć go oczami Ignisa.
Scena powtarzała się już po raz trzeci, kiedy ruszyłem dalej. Na ścianach wisiało coraz więcej obrazów, a każdy z nich przedstawiał jakąś sytuację, która zdarzyła się od czasu, kiedy poznałem Elina. Na każdym obrazie widniała moja twarz. Uśmiechnięta, zarumieniona, zamyślona, zezłoszczona, a nawet wyrażająca tęsknotę.
W pewnym momencie stanąłem przed samym sobą, tańczącym w barze. Byłem uśmiechnięty i wyraźnie nietrzeźwy. Obraz nie był obiektywny. Wszystko było zamazane, oprócz mojej postaci. Włosy miałem nieco dłuższe i bardziej błyszczące, a oczy nieco wyraźniejsze. Był to moment naszego tańca. Po chwili obraz stał się czarny. Elin musiał zamknąć oczy. Scena odegrała się dwa razy i zatrzymała na moim zdjęciu.
Ruszyłem dalej mijając coraz to nowe wspomnienia, aż w końcu trafiłem do krągłego pomieszczenia. Wychodziło od niego pięć korytarzy, ale tylko w tym, z którego wyszedłem, znajdowały się obrazy. Reszta była zupełnie pusta. Zrozumiałem co miała na myśli wyrocznia. Elin pamiętał tylko mnie. Aria i Ariel pojawiły się dopiero na samym końcu, już po zamianie w wilka.
- Arael - usłyszałem cichy głos i powoli odwróciłem się w jego stronę. W jednym z korytarzy stał Elin. W zupełnie białej koszuli i spodniach, które śmiesznie kontrastowały z jego czarnymi włosami. Biegiem ruszyłem w jego stronę, rzucając mu się w ramiona.
- Jesteś człowiekiem! - krzyknąłem mu do ucha, kiedy już wisiałem mu na szyi.
- Tutaj tak, choć czuję się inaczej. I nic nie pamiętam - uśmiechnął się smutno.
Puściłem go i odszedłem o krok, by za chwilę znów się zbliżyć, zamykając jego usta w pocałunku. Przez chwilę walczyliśmy, jednak po chwili poddałem się, pozwalając mu na dominację. Jak dobrze było poczuć jego usta na swoich. Całowaliśmy się przez kilka minut, aż w końcu odsunąłem się i znów przytuliłem, opierając swoją głowę na jego piersi. Podniósł mnie bez uprzedzenia i zrobił kilka kroków, po chwili siadając na miękkim fotelu. Wtuliłem się w niego jeszcze bardziej, chcąc zachować w pamięci to uczucie.
- No już, przecież zawsze możemy tu wrócić - zaśmiał się Elina, ale ja nie miałem zamiaru z niego zejść. Poluźniłem nieco uścisk i po prost leżałem na nim, obejmując go w pasie.
- Już myślałem, że nigdy nie będę mógł się do ciebie przytulić - wyszeptałem, a on pocieszająco pogłaskał mnie po plecach.
- Nawet, kiedy jestem wilkiem, zawsze możesz się do mnie przytulić.
- Wiesz o co mi chodzi. To nie to samo, co bez tego futerka.
- Dobrze, w takim razie, kiedy tylko będziesz chciał, wystarczy, że dasz znać, to tut przyjdziemy - pocałował mnie w głowę. - Możesz mi teraz powiedzieć, dlaczego tak dziwnie się czuję? Jakby ktoś mi wszystko zabrał.
- Nie pamiętasz nawet co się stało?
- Nie pamiętam nic. Tylko ciebie. I że byłem człowiekiem. To wszystko.
- Więc opowiem ci wszyściusieńko, co o tobie wiem.
- Zacznijmy od końca. Czemu nie jestem człowiekiem?
- A więc tak. Mieszkasz, a właściwie mieszkamy w Ignem. Jest to miasto ognia. Ja pochodzę z Aquem, jednak jako jedyny Aquer zostałem transferem ognia. Ty po mnie przyjechałeś i tak się poznaliśmy, ale to później. Ignem od lat jest atakowane przez Najeźdźców. Dzisiaj doszło do pierwszej większej bitwy. Sprowadziliśmy na miejsce mojego wuja, Salamandrę i zaczęliśmy walczyć.
- Wiem kim są Salamandra, Smok i Fenix. Są po naszej stronie. Ich też trochę pamiętam.
- To dobrze. Może sobie jeszcze coś przypomnisz. W każdym razie zaczęliśmy walczyć. Wygrywaliśmy, kiedy nagle otoczyli nas Najeźdźcy z dziwnymi kamieniami. Nasze moce ognia zniknęły. Zaczęła się walka wręcz, jednak, kiedy walczyliśmy, odbiłeś strzałę, która miała mnie zabić, przez co się odsłoniłeś. Przywódca Najeźdźców rzucił nożem. Trafił w brzuch. Wkrótce potem straciłeś przytomność, a ja myślałem, że nie żyjesz. Byłem wściekły. Zamiast ogniem, zacząłem walczyć wodą, a to jakoś sprawiło, że mój ogień powrócił. Zamieniłem się w Fenix'a, ale dalej używałem wody. W końcu zabiłem tego ich wodza i wróciłem do ciebie.
Okazało się, że żyjesz, ale byłeś zbyt słaby, byśmy mogli cię uleczyć. Smok mógł zamienić cię w zwierzę, tym samym ratując ci życie. Chciałem abyś został smokiem, ale się nie udało. Wybrałem więc wilka. Przepraszam, że skazałem cię na życie w nie swoim ciele. Za to, że przeze mnie nie pamiętasz nawet własnej rodziny. I za to, że żałuję, że jesteś zwierzęciem też. Jestem pieprzonym egoistą - już miałem się rozpłakać, kiedy Elin mnie pocałował. To skutecznie odwróciło moją uwagę od smutku.
- Nie żałuj. To było jedyne wyjście, żebym mógł z tobą zostać. Cieszę się, że to zrobiłeś - powiedział, kiedy oderwaliśmy się od siebie.
- Kocham cię - cmoknąłem go w policzek.
- Ja ciebie też. A teraz opowiedz mi o mojej rodzinie. Chcę wiedzieć coś o Ariel. Chyba coś pamiętam. Strasznie mnie wkurzył Diulow, kiedy się do niej przymilał. Poza tym ona mi wlazła do głowy. Musiałem wznieść barierę, żeby nie wiedziała, że jej nie pamiętam - zrobił zabawną minę, przez co zacząłem się śmiać.
- Hmm... Zacznijmy od Arii. To twoja mama.
- Serio? Wygląda jakby była moją starszą siostrą - znów się zaśmiałem.
- No cóż, na prawdę jest twoją matką. Zresztą pewnie niedługo się przekonasz. Jest bardzo miłą kobietą, kiedy pierwszy raz...- zacząłem opowieść i mówiłem o wszystkim, co tylko przyszło mi na myśl.
Opowiedziałem mu o tym, co widziałem w jego wspomnieniach, dzięki czemu przekonałem się, że pamięta różne, z pozoru mało ważne rzeczy, jak na przykład huśtawkę z dzieciństwa, czy starą broszkę babci. Za każdym razem, kiedy opisywałem taki przedmiot, jego twarz rozjaśniała się i pojawiał się na niej piękny uśmiech. Kiedy już nie wiedziałem o czym mam już mówić, postanowiliśmy wrócić do rzeczywistości.

Kiedy otworzyliśmy oczy i mam na myśli dokładnie tę samą sekundę, do naszego pokoju właśnie wchodził Igne. Chciałem wstać, ale Elin położył mi głowę na kolanach. Igne machnął ręką widząc moje próby i opadł na fotel. Siedzieliśmy w ciszy, puki ktoś nie zapukał do drzwi. Igne krzyknął "Wejść!", a do środka wszedł żołnierz z butelką, dwiema szklankami i miską.
Umieścił wszystko na stoliku, który wcześniej przesunął tak, aby znajdował się między nami a Igne i wyszedł.
- Masz coś przeciwko, żeby się ze mną napić? Jestem w dość kiepskim stanie - powiedział to z pozoru obojętnie, ale jako, że dalej miałam w pewnym stopniu otwarty umysł, dobrze wiedziałem, że te słowa nawet w części nie oddają jego prawdziwego stanu.
Umysł igne skąpany był w czarnych barwach. Pełno było w nich zmartwień, bólu i chęci zemsty. Zamknąłem umysł przed falą smutku, która nadeszła z jego strony. Falą oznaczającą stratę syna.
- Nie stracił go pan- powiedziałem po wypiciu kilku łyków alkoholu. Był trochę mocniejszy od tego, który piłem razem z Elinem.
- Kogo masz na myśli?
- Elina. Nawet jeśli pan sądzi, że już więcej go nie zobaczy, on dalej tu jest.
- Nawet mnie nie pamięta! Przez tyle lat robiłem wszystko, by był szczęśliwy, a teraz go nie ma - wypił cały napój ze szklanki i dolał sobie kolejną.
- A więc znajdźmy sposób, żeby sobie przypomniał. Część rzeczy już mu przekazałem, ale to nie ja byłem z nim odkąd się urodził. Na pewno coś da się zrobić. Mimo, że wygląda inaczej, to ciągle ten sam Elin. Wie wszystko, czego pan go nauczył. Po prostu nie pamięta, że to był pan. Nie możemy się and sobą użalać. Na początku też myślałem, że go straciłem, ale w środku jego serce wygląda dokładnie tak samo. A jeśli się nie uda, sprawimy, że znów staniecie się dla niego najważniejsi - powiedziałem, nie chcąc widzieć władcy Ignem w takim stanie. Doskonale go rozumiałem. Niesamowicie cierpiał, a w dodatku nie mógł z nikim o tym porozmawiać. W końcu Igne nie może okazywać słabości. Zapewne też nie chciał martwić Arii.
Igne na moje słowa zamarł ze szklanką w połowie drogi do ust. Jego wzrok wbity był w podłogę, a ręka powoli wędrowała do stołu, aby odłożyć szklankę. Nie wyglądał teraz na żadnego władcę, czy najsilniejszego Ignisa w mieście. Był po prostu cierpiącym człowiekiem. W końcu odchrząknął i zasłonił twarz dłońmi.
Elin wstał i podszedł do niego, stawiając łapy na jego kolanach. Ten odjął ręce od twarzy i po prostu patrzył w oczy syna. Po chwili wilk przyłożył swoje czoło do jego. Igne zaskoczony trwał bez ruchu aż w końcu zacisnął palce na sierści zwierzęcia. Jedna jego myśl, tak silna, że przebiła się przez moją barierę.
"To nadal jest mój syn"
Elin widocznie też to usłyszał, bo nagle się rozluźnił. Zrozumiałem, że poczuł ulgę. Mimo, że nie pamiętał swojego ojca, mimowolnie się o niego martwił.
W końcu Igne trochę się pozbierał. Zniknęły zmarszczki nad jego brwiami, które wyskakiwały zapewne, gdy się martwił. Pogłaskał Elina po grzbiecie dając mu znać, że wszystko już dobrze i spojrzał na mnie.
- Masz rację. Dziękuję za towarzystwo, pójdę do Arii, sprawdzić jak się trzyma.
- Właśnie! Moglibyśmy zachować w tajemnicy, że Elin ich nie pamięta? Przynajmniej dopóki nie znajdziemy rozwiązania - zapytałem, kiedy Elin w myślach mi o tym przypomniał. Igne skinął głową i podszedł do wyjścia.
- Rzeczywiście, tak będzie lepiej - otworzył drzwi i odwrócił się jeszcze z delikatnym uśmiechem. - Przestań z tym panem, mów mi Edward. W końcu jesteśmy rodziną.
Kiwnąłem głową z uśmiechem i poklepałem Elina po głowie. Drzwi się zamknęły, a ja Spojrzałem na wilka.
- To co robimy? - zapytałem a on spojrzał w stronę okna. - Chcesz wyjść?
- Pójdziesz ze mną?
- Jasne. Tylko się przebiorę - po chwili weszliśmy do ogrodu, a ja udałem się pod drzewko Fenix'a, po drodze zrywając owoc.

11 komentarzy:

  1. Nienawidzę, nienawidzę, czemu jesteś taka okrutna?? On się odmieni prawda?! Musi się odmienić T^T no bi jak się ie odmieni to co będzie z Araelem? To nie może się tak skończyć!!

    Właśnie uświadomiłam sobie, że jeśli Elin nie wróci do swojej postaci, to ich dziecko będzie wychowywane przez wilka o.O oh my got!

    Wyjeżdżasz gdzieś na ferie?

    Ooooo rajciu no! Ja chcę kolejny rozdział!
    To nie fair...

    Bardzo, ale to bardzo mi się podobało, kiedy Inge przyszedł do chłopaków prawie się popłakałam, a ze względu na to, że tk ja, to trudno mnie doprowadzić do tego stanu :3

    Baaardzo dużo weny, czasu no i ogólnie no~!

    Pozdrawiam, jesteś najlepsza

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo wzruszający rozdział, nie wiem czy ja potrafiłabym znieść stratę drugiej osoby, więc mam nadzieję, że pojawi się jakiś sposób lub Elin rozwinie jakąś umiejętność i zamieni się w człowieka,a przez to zostanie zmiennym. Może Elin zje owoc Feniksa i to coś spowoduje? Tyle pytań a brakuje odpowiedzi.
    Czyżby Arael zapomniał, że jest przy nadziei? Nie powinien pić alkoholu, a może ich dziecko spowoduje, że Elin znów będzie człowiekiem?
    Czyżby nowy romans wisiał w powietrzu?
    Poza tym poznaliśmy nową umiejętność Araela, zdolna z niego bestyjka xD
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)
    P.S Ile rozdziałów przewidujesz? (mam nadzieję, że dużo :) )

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja chcę żeby Elin był znowu człowiekiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że Arael też tego chce :P Zobaczymy co wymyśli :)

      Usuń
  4. Hej, trafiłam na ciebie przez jakiegoś innego bloga. Chyba dodałaś komentarz, czy coś. Na początku nie byłam przekonana, ale teraz żyć bez tego nie mogę.
    Biedny, biedny Elin. Dlaczego to on musi być teraz wilczkiem? Niech Arael znajdzie jakieś magiczne coś i wzystko wróci do normy. Ciekawa jestem tylko , czy w tym momencie Elin pamięta, że będzie ojcem?
    Tak wogóle to miło z jego strony, że mimo iż ich nie pamięta to udaje. Nawet teraz troszczy się o innych. Nie będę już zanudzać moim gadaniem, w kilku słowach, rozdział cudowny!
    Życzę weny i innych dupereli,
    NINJA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ci się podoba :) Nie martw się o Elina, nie wiem co zrobi Arael, ale na pewno będzie się starał przywrócić go do formy :)
      Elin pamięta wszystko, co związane z Araelem, więc pamięta także o ich jeszcze nienarodzonym dzieciątku :)
      Dziękuję i pozdrawiam :D

      Usuń
  5. no wygląda na to że prawie głosowanie no ta ja też się przyłączam niech będzie człowiekiem chociaż lubię futrzaki:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie się zastanawiałam, czy przypadkiem nie napisałam na kończy rozdział czegoś w stylu " Chcecie, żeby Elin znów był człowiekiem? Tak? To napiszcie komentarz!" Haha <3 Żartuję oczywiście. Cieszą mnie wszystkie komentarze :)
      Buziaki :*
      PS: Ja też uwielbiam futrzaki XD

      Usuń
  6. Witam,
    wspaniale, może w jakiś sposób uda się go odmienić, a co z dzieckiem?
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    wspaniały rozdział, a może uda się go odmienić w jakiś sposób, a co z dzieckiem?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    fantastyczny rozdział, może jakoś uda się go odmienić, no i co z dzieckiem?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń