poniedziałek, 13 października 2014

Rozdział III

W południe staliśmy z Max’em i Angeliką przed czekającymi powozami, żegnając się z rodziną. Kiedy wszyscy odeszli pożegnaliśmy się ze sobą, życząc powodzenia i wsiedliśmy do osobnych powozów. Mimo, że znałem ich niecały dzień, smutno było zostawiać kogoś, kto jak dotąd był mi najbliższy przyjaciela.
Nie musiałem długo czekać, gdy do powozu wszedł Elin wraz ze swoim podręcznym bagażem. Skinąłem mu głową na przywitanie, na co on po prostu mnie zignorował. Coś we mnie zawrzało, ale postanowiłem nie zwracać na to uwagi. Jeśli on chce udawać, że mnie nie ma, ja będę udawał, że on nie istnieje.
Ruszyliśmy z lekkim opóźnieniem. Przez pierwsze dwie godziny podróży trwałem w swoim postanowieniu i usilnie ignorowałem spojrzenia swojego towarzysza. W końcu jednak nie wytrzymałem.
- No co? - burknąłem przyłapując go po raz kolejny na wpatrywaniu się we mnie.
- Nic - odpowiedział tym samym tonem, kierując wzrok za okno. Po chwili jednak kontynuował. - Gdzie ona jest?
- Kto? - w pierwszej chwili nie miałem pojęcia o czym mówi. - Ave? Tutaj - sięgnąłem ręką do kaptura, wyciągając z niego oburzoną wiewiórkę. Rudowłosa szybko zeskoczyła na moje kolana, układając się wygodnie do snu.
Na jej widok mężczyzna się uśmiechnął. Z bliska dostrzegłem dołeczki, które pojawiły mu się w policzkach. Elin był przystojnym, brązowookim mężczyzną, wyższym ode mnie o jakieś dziesięć centymetrów. Jego ciało, w przeciwieństwie do mojego, było umięśnione i wysportowane. Włosy związane miał w kucyk tuż nad karkiem.
- Dlaczego masz długie włosy, Rybko? - zapytał, tracąc zainteresowanie zwierzątkiem.
- Nie mów do mnie “Rybko” - warknąłem wytrącony z równowagi. - Nie twoja sprawa.
- Nie widziałem, żeby ktoś inny miał długie włosy, a wprost przeciwnie, można by was wziąć za jakichś mnichów. Zastanawiam się dlaczego, Rybko? - na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek.
- Taka tradycja. - odburknąłem odwracając twarz w stronę okna i tym samym ucinając rozmowę. Elin jednak dalej się nie poddawał.
- Więc czemu nosisz ze sobą wiewiórkę? Kolejna tradycja?
- Ave nie jest zwykłą wiewiórką. To moja przyjaciółka. I bardzo nie lubi, gdy się ją lekceważy - na potwierdzenie moich słów zwierzątko cicho prychnęło i popatrzyło ze złością na towarzysza naszej podróży.
- To lepiej się zamknę, zanim załaskota mnie swoją kitką na śmierć - powiedział kpiąco, znów wlepiając swoje spojrzenie w wiewiórkę. Ta najwyraźniej wkurzona, także utkwiła w nim swoje ślepka. pogłaskałem ją uspokajająco. Jeśli ten debil jeszcze raz obrazi ją lub mnie, nie dość, że pozwolę jej się na niego rzucić, to jeszcze przez przypadek obleje go lodowatą wodą.
Pochyliłem się do przodu, zbliżając swoją twarz do jego.
- Może Ave jest wiewiórką, ale pod żadnym pozorem nie waż się jej obrażać. Jest mądrzejsza niż ci się zdaje i tak jak ja z chęcią dowaliłaby pewnemu bufonowi.
- Posłuchaj - nasze twarze dzieliło jakieś pięć centymetrów.- Nie obchodzi mnie ten twój futrzak. Jeśli choćby się do mnie zbliży na obiad zjemy przepyszny gulasz z upieczonej wiewiórki. A ty sobie nie pozwalaj. Może i nie padłeś podczas tej udawanej walki, ale nie myśl sobie, że masz jakąś szanse mnie pokonać. Nie użyłem nawet ćwiartki swoich umiejętności.
“To tak jak ja” pomyślałem, unosząc kąciki ust. Może i Elin jest silny, ale nie ma pojęcia, że ja też nie jestem początkujący.
- Spróbuj ją tknąć, a przypadkiem utopisz się pod prysznicem. - zmrużyłem gniewnie oczy i cofnąłem się na oparcie, zerkając za okno.
Na zewnątrz powoli robiło się ciemno. Słońce niedawno skryło się za wysokimi górami oddzielającymi Aquem od innych miast. O ile dobrze się orientowałem byliśmy niedaleko niewielkiej wioski, w której podróżni mogli odpocząć i uzupełnić zapasy.
Resztę drogi przejechaliśmy w ciszy. Gdy zapadła noc wjechaliśmy do małego miasteczka, gdzie jak się dowiedziałem mieliśmy zostać na noc.
Wszedłem z Elinem do gospody, wcześniej schowawszy Ave do kaptura. Budynek nie wyróżniał się spośród innych. Miał dwa piętra, z czego na pierwszym znajdował się bar, w którym siedziało kilka osób popijających alkohol.
Podeszliśmy do lady, gdzie Elin zapłacił za pokój, po czym weszliśmy po schodach na górę. Szybko odnaleźliśmy pomieszczenie i weszliśmy do środka.
Było już ciemno, więc mój towarzysz machnął ręką, zapalając świece rozstawione po pokoju. W niewielkim pomieszczeniu znajdowały się dwa łóżka i szafa. Widok z okna wychodził na ciemną w tej chwili ulicę. W pokoju znajdowały się drzwi prowadzące zapewne do łazienki.
Nie zwracając uwagi na Elina wyciągnąłem ciuchy na zmianę i z cichym “Idę się myć” zamknąłem drzwi od łazienki. Jak w każdej gospodzie, w łazience znajdowała się tu tylko toaleta i kran, oraz dwie miski stojące na metalowej kratce.
Szybko się rozebrałem, odkręciłem wodę i nie kłopocząc się użyciem miski od razu stworzyłem z niej bańkę nad swoją głową. Wziąłem szybki prysznic, dokładnie myjąc włosy i po chwili starłem z ciała zimne krople. Zmarznięty wyszedłem z łazienki już ubrany i wpełzłem pod kołdrę. Elin popatrzył na mnie zdziwiony, ale po chwili zniknął w łazience.
Przesunąłem Ave, która nie wiadomo kiedy rozłożyła się na mojej poduszce i ułożyłem się wygodnie, przytulając twarz do ciepłego futerka.
Byłem już bliski odpłynięcia do krainy Morfeusz, kiedy z łazienki dobiegły dźwięk spadających misek po chwili zastąpiony głośnym uderzeniem ciała o posadzkę w akompaniamencie głośnych przekleństw Elina. Niewiele myśląc zerwałem się z łóżka i wbiegłem do łazienki, od razu tego żałując.
Powietrze ciepłe było od gorącej wody, którą mój towarzysz ogrzał pewnie za pomocą swojej mocy. Na podłodze pełno było ciepłej cieczy, przez co niemal od razu poślizgnąłem się i poleciałem przed siebie.
Elin próbował właśnie wstać z posadzki, kiedy mnie zauważył. Nie miał czasu na przemyślenie sytuacji, gdyż po chwili obaj leżeliśmy na podłodze. Albo raczej Elin leżał na niej, a ja na nim.
- O cholera - jęknął i spojrzał mi w oczy z perwersyjnym uśmieszkiem. - Jak chciałeś się ze mną wykąpać, trzeba było powiedzieć, a nie rzucać mi się w ramiona.
Momentalnie spaliłem buraka, dalej leżąc na nim i wpatrując się w jego twarz oddzieloną od mojej kilkucentymetrową warstwą powietrza. W bursztynowych oczach błyskały iskierki rozbawienia. Zapatrzyłem się na jego usta, wygięte w zadziornym uśmiechu, mając ochotę ich dotknąć. Na tę myśl dałem sobie mentalnego kopniaka.
- Spadaj - warknąłem i zacząłem więc się wiercić, usiłując się podnieść, jednak śliska podłoga wcale tego nie ułatwiała. Elin zatrzymał mnie, kładąc dłonie na moich biodrach.
- Matko Boska przestań się wiercić - spojrzałem na mężczyznę pode mną i zaniemówiłem.
Elin miał lekko zaróżowione policzki i rozchylone usta. Patrzył gdzieś w bok usilnie unikając mojego spojrzenia. Dopiero teraz zauważyłem, że zmieniłem pozycję, jedno kolano opierając między jego nogami i przy każdym ruchu ocierając się o coś twardego.
- Czy to..- otworzyłem szeroko oczy równocześnie głęboko wciągając powietrze.
- Nie waż się tego mówić - mężczyzna w końcu spojrzał na mnie tym razem ze złością. - Gdybyś się tak nie wiercił i uważał czego dotykasz, nic takiego by się nie stało.
Nie wiedząc co zrobić, jak oparzony chciałem wstać, jednak przez ręce Elina tylko przeturlaliśmy się na drugi koniec łazienki. Tym razem to on wylądował u góry.
- Ała..- jęknął, rozcierając łokieć. - Tak bardzo chcesz nas połamać?
Jego ręce znajdowały się po obu stronach mojej głowy, przez co moją i tak już czerwoną twarz zalała nowa fala rumieńca. Miałem teraz doskonały widok na jego klatkę piersiową. Przy każdym ruchu ładnie wyrzeźbione mięśnie drgały, przyciągając do siebie moje spojrzenie. Z niewiadomych powodów nagle zaczęło mi się rozbić gorąco.
- Ehkm - odchrząknąłem cicho zaniepokojony dziwnym uczuciem w dole brzucha. - Nie żeby mi było jakoś niewygodnie, ale złaź ze mnie. - Delikatnie pchnąłem jego klatkę piersiową, czując jak mięśnie przyjemnie napinają się pod palcami. Zaraz, przyjemnie? Chyba mi się mózg przegrzał od tej ciepłej wody.
Elin z dziwnym uśmieszkiem wstał opierając się o ścianę i bez wstydu ukazując mi się tak, jak go Pan Bóg stworzył. Nie mogąc się powstrzymać omiotłem go całego spojrzeniem i znów pokryłem się niechcianą czerwienią.
Jak najszybciej wstałem i znów omal nie upadłem. W ostatniej chwili Elin przyciągnął mnie mocno do siebie i pomógł złapać równowagę. Jego członek wpijał mi się w brzuch, a ręce oplatały mnie w talii. Coś w moich spodniach zaczęło się budzić do życia. Szybko się wyrwałem i wybiegłem z łazienki, zatrzaskując za sobą drzwi. Słyszałem cichy śmiech Elina, po chwili zagłuszony przez plusk wody.
Wskoczyłem pod kołdrę umyślnie ignorując swój nabrzmiały problem. “Jakim cudem do tego doszło. Jak, pytam się jak, mógł mnie podniecić widok faceta, w dodatku takiego jak Elin!? Przecież ja go nawet nie lubię! Jest wredny, wkurzający i ciągle mi dokucza, więc jakim cudem? A ten jego uśmiech.. Agrr.. z chęcią starłbym mu go z tej przystojnej buź.. Zaraz.. co? Jaka znowu przystojna buźka? Aaa!Chyba coś mi zaszkodziło.”
Zmęczony zbyt dużą ilością emocji wtuliłem się w Ave i zmusiłem się do snu.

Obudziłem się cały zziębnięty. W pokoju nie było śladu Elina, ale z łazienki docierał do mnie dźwięk lejącej się wody. Powróciły wspomnienia z wczorajszego wieczora, a moja twarz pokryła się czerwonym rumieńcem. Wstałem z łóżka, wciąż opatulony pościelą i wyjrzałem przez okno. Za szybą pokrytą szronem delikatnie sypał śnieg. Było jakieś piętnaście stopni na minusie, co dla przeciętnego mieszkańca oznaczało ciepły dzień. Tylko, że ja nie byłem zwyczajnym mieszkańcem,ale takim, który lubuje w ciepłym słoneczku i temperaturze najlepiej przekraczającej dwadzieścia pięć stopni.
Nie mogłem powstrzymać ciekawości, co czeka mnie w Ignem. Mama i siostra podczas pożegnania wyglądały na zmartwione, tym, że opuszczam miasto. Mimo, że starały się tego nie okazywać, czułem, że będą się o mnie martwić. Przed wyjściem mama powiedziała mi tylko, że tata byłby dumny, co bardzo mnie zdziwiło, jako, że nigdy o nim nie mówiła. Nie wiem nawet jak miał na imię. Ilekroć próbowaliśmy z Reachel ją o to zapytać, zmieniała temat, od razu smutniejąc. Domyślałem się, że pewnie nie żyje, dlatego nigdy nas nie odwiedzał. Jedyne co pamiętam to widok wysokiego mężczyzny, stojącego nad moim łóżeczkiem. Nie mogę sobie przypomnieć jego twarzy. Wiem tylko, że było mi ciepło, kiedy był w pobliżu. Nie jestem pewny, czy to prawdziwe wspomnienie, czy tylko sen.
Odwróciłem się słysząc skrzypienie otwieranych drzwi. Z sąsiedniego pomieszczenia wyszedł mój towarzysz ubrany w szerokie spodnie. Zerknąłem na jego brzuch, przypominając sobie dotyk falujących mięśni pod palcami. Szybko odwróciłem wzrok usiłując znów się nie zarumienić.
- Jeśli masz zamiar się kąpać zrób to szybko, zostawiłem ci trochę ciepłej wody.
Rzuciłem kołdrę na łóżko i poleciałem do łazienki, po drodze mrucząc ciche podziękowanie. Szybko rozebrałem się i stanąłem na kratce, rozkoszując się gorącym prysznicem.
Po dziesięciu minutach wyszedłem z  łazienki z zadowoloną miną. Elin już czekał w płaszczu i z bagażem w ręku. Szybko spakowałem swoje rzeczy i obudziłem Ave, która z chęcią weszła pod moje ubranie przytuliła się do nagrzanego wodą ciała.
Niedługo później znów siedzieliśmy w powozie, jadąc w stronę miasta ognia.

11 komentarzy:

  1. Hej, systematyczność przede wszystkim ;) podoba mi się.
    Rozdział obrazuje nam już troszkę bardziej postać Elin'a, który nie powiem bardzo przypadł mi do gustu. Scenka w łazience zabawna jak i obrazowa, ukazująca że panowie jednak nie są sobie tacy obojętni jak by chcieli pokazać, a przynajmniej nie w fizycznym aspekcie :)

    Znalazłam też troszkę błędów
    „Jest mądrzejsza niż ci się zdaje i w tak jak ja z chęcią dowaliłaby pewnemu bufonowi”
    Jest mądrzejsza niż ci się zdaje i tak jak ja z chęcią dowaliłaby pewnemu bufonowi
    „Miał dwa piętra, z czgo na pierwszym”
    Miał dwa piętra, z czego na pierwszym
    „odkręciłem wodę i nie kłopotając się użyciem miski”
    nie kłopocząc
    „Elin zatrzymał kładąc mi dłonie na biodrach.”
    Zatrzymał co?
    „Dopiero teraz zauważyłem, że zmieniłem pozycję jedno kolano opierając między jego nogami i przy każdym ruchu ocierając się o coś twardego.”
    Wydaje mi się że przecinek powinien być po „pozycję”, ale nie jestem za biegła w interpunkcji ;D
    „- Czy to..- otworzyłem szeroko oczy równocześnie”
    równocześnie co?
    „Delikatnie pchnąłem jego klatkę piersiową, czując jak mięśnie przyjemnie napinają mi się pod palcami” Wydaje mi się że słowo „mi” jest tu niepotrzebne, ale to tylko takie spostrzeżenie nie że błąd.
    „po drodze mrucząc cisze podziękowanie”
    po drodze mrucząc ciche podziękowanie

    Na dziś starczy, z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg i rozwinięcie akcji.
    Pozdrawiam
    M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, cieszę się, że Ci się podoba. :) Naprawdę potrzebuję bety :( W każdym razie biorę się z poprawianie :P

      Usuń
  2. Scena w łazience cudowna. Świetny rozdział :)
    Już czekam na następną część.
    Dużo weny :)
    Pozdrawia :)
    P.S. Czyżby jego ojciec władał ogniem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieźle kombinujesz, ale nie do końca :) Wątpię, czy ktoś domyśli się kim jest ojciec Araela. Dzięki i również pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Właśnie sobie to czytam i zastanawiam się, że opcja z ogniem jest zbyt łatwa do odgadnięcia..pewnie okarze się potem jakimś super nadnaturalnym władcą wszystkich żywiołów (tak wiem Avatar xD) Opo mi się bardzo podoba, wyczekuje nastepnego poniedziałku z niecierpliwością
      Pozdrawiam i ogrom weny //Saiko

      Usuń
    3. Też nie do końca, choć kusiło mnie, aby tak zrobić :) Dzięki <3

      Usuń
  3. Bardzo się cieszę, że dodajesz regularnie rozdziały. Duży plus!
    Podoba mi się postać Elina - zabawny, trochę zadziorny i dość złośliwy w stosunku do Araela. Myślę, że mimo wszystko pomiędzy głównymi bohaterami pojawi się uczucie. Już świadczy o tym scena w łazience, gdzie uwidoczniło się pożądanie Elina. A do miłości bardzo niewiele brakuje...

    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. Może chłopcy pokonają swoją nieśmiałość i będzie to "więcej" między nimi?

    Pozdrawiam ciepło,
    Rita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy coś się między nimi wydarzy? Będę tak okrótna i nie powiem :) Dzięki za komentarz :*

      Usuń
  4. Witam,
    ta scena w łazience była genialna, więcej takich, ale czemu Erin tak się zachowuje...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    czemu Erin się tak zachowuje... a ta scena w łazience boska...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    czemu Erin się tak zachowuje? a ta scena w łazience bosko wyszła, więcej takich scen...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń