poniedziałek, 6 października 2014

Rozdział II

- Cześć, jestem Max - owy blondyn z Uroczystości Wyboru wyciągnął do mnie rękę.
- Arael - uśmiechnąłem się do niego i uścisnąłem rękę.
- Nie kojarzę cię. Chodziłeś z nami do szkoły? - zapytał zaciekawiony. Cóż rzadko się zdarza, żeby spotkać nieznajomego w Aquem. No, chyba, że kogoś takiego jak ja.
- Właściwie to nie. Z pewnych powodów uczyłem się w domu - posłałem mu spojrzenie typu “ Nie pytaj”. Najwyraźniej zrozumiał, bo na dłuższą chwilę zamknął usta.
Siedzieliśmy właśnie przed pokojem, znajdującym się w tym samym budynku, w którym miała miejsce Uroczystość Wyboru. Po tym, jak dowiedzieliśmy się, że zostaliśmy wybrani, zaprowadzono nas do zamkniętego zazwyczaj korytarza. Na jego końcu znajdowały się jedne, jedyne drzwi, za którymi razem z Wyrocznią i Aliquid zniknęła Angelika - szatynka, która tak jak my została wybrana. Siedziała tam już od jakichś dziesięciu minut, a ja zaczynałem się już porządnie denerwować. Od Wyroczni dowiedzieliśmy się tylko, że tam zostaniemy przydzieleni do miast ognia, ziemi i powietrza.
-Niewiarygodne, prawda? Nie dość, że dowiedzieliśmy się, że mamy moc, to jeszcze wysyłają nas poza miasto - z radością oznajmił mój rozmówca. - Mam tylko nadzieję, że trafię do Aer lub Terram. Jakoś nie uśmiecha mi się żyć pośród władających ogniem.
- Dlaczego? Ten Elin nie wygląda na strasznego - palnąłem nim zdążyłem się ugryźć w język.
- Nie, wcale. Tylko chciał nas wzrokiem zabić - parsknął z politowaniem Max. - Jak cię otoczy takich dziesięciu, to ciekawe co zrobisz. Stary, powiedz mi co może jeden Aquer, który dopiero co dowiedział się, że ma moc? Nic, co najwyżej możesz ich wodą ochlapać.
- Czemu mam im coś robić? Przecież nie będą wrogo nastawieni.
- Taa, a pierwszej nocy obudzisz się w płonącym domu.
- Nie rozumiem.
- Jak możesz nie rozumieć? Któreś z nas trafi do Ignem. Od lat nie zadajemy się z ludźmi ognia, myślisz, że bez powodu? Pewnie palą nas na stosie, albo robią sobie cel do rzucania kulami ognia.
- Przesadzasz - odparłem, udając, że nic z jego wypowiedzi do mnie nie trafia. A trafiało, a nawet bardzo. Moja kochana wyobraźnia podsunęła mi iście wspaniałe wizje mojej śmierci. Potrząsnąłem głową próbując pozbyć się tych głupich domysłów.
Kiedy dowiedziałem się, że zostałem wybrany, zacząłem się zastanawiać do jakiego miast chciałbym trafić. Czułem, że nie bardzo pasuję do Terram, miasta ziemi. Myśl o Aer też nie powodowała u mnie radości. Za to Ignem wywoływała u mnie ciekawość i coś na kształt dziwnego przyciągania. Może to dlatego, że nigdy nie słyszałem historii o mieście ognia. O Aer i Terram można było dowiedzieć się od powracających z nich transferów. Z Ignem za to nikt nigdy nie wrócił, ponieważ nikogo tam nie wysyłano.
Dodatkowe wątpliwości budził u mnie Elin. Może Max podkoloryzował trochę swoją opowieść, ale było w niej ziarenko prawdy. Ignis nie zabijał wzrokiem każdego napotkanego Aquera, ale z pewnością nie darzył nas ani zaufaniem, ani sympatią. Kiedy już decydowałem, że chcę trafić do Ignem, przed oczami pojawiał mi się Elin, za każdym razem powodując wątpliwości.
Drzwi otworzyły się z cichym trzaskiem wypuszczając z pokoju Angelikę. Była nieco biała na twarzy, ale poza tym chyba nic jej nie dolegało.
- I co? Gdzie cię przydzielili? - Max od razu stanął obok niej.
- Nie wiem. Powiedzą nam kiedy obaj wyjdziecie. Max twoja kolej - zwróciła się do kolegi, który z wahaniem wszedł do pokoju, zamykając za sobą drzwi.
- Jesteś blada, wszystko dobrze? - zapytałem niedawno poznaną dziewczynę.
- Tak, nic mi nie jest. To tylko stres - uśmiechnęła się do mnie słabo. - Nie mam pojęcia jak wypadłam.
- Co się tam działo? - zapytałem, nie mogąc powstrzymać ciekawości.
- Nic strasznego, ale lepiej, żebyś przekonał się sam. Znaczy w sumie to było trochę straszne, ale nic mi się nie stało, więc ty też przeżyjesz.
- A myślałem, że to ja jestem mistrzem dodawania otuchy - uśmiechnąłem się lekko.
Pod moją koszulką coś się poruszyło i omal nie dostałem zawału. Dopiero po chwili przypomniałem sobie o Ave. Wiewiórka zaczęła się niespokojnie wiercić, przez co prawie wybuchnąłem śmiechem. Szturchnąłem ją lekko i zaraz tego pożałowałem, bo mściwe pazurki delikatnie podrapały mnie w miejscu, gdzie mam największe łaskotki. Nie wytrzymałem i zacząłem cicho chichotać.
- Co ci jest? - Angelika spojrzała na mnie jak na totalnego wariata. Starałem się opanować, ale ogon Ave po raz kolejny pomiział mnie po brzuchu.
- T-to nic… Tylko… Ave przestań! - zwierzak niezadowolony moim tonem głosu, zaczął się wspinać po koszuli. Po chwili z za mojego kołnierzyka wyłoniła się ruda główka.
- Czy to jest…Wiewiórka? - tym razem to Angelika prawie spadła krzesła starając się stłumić napad niekontrolowanego śmiechu. Kiedy w końcu się uspokoiła, na jej twarzy cały czas plątał się szeroki uśmiech.
- Dobra już cicho, bo cię usłyszą - skarciłem ją przyciszonym głosem.
- Będę cicho jak tylko mi powiesz po co ci wiewiórka - znów zachichotała.
- To jest Ave. Uparła się żeby przyjść - usiłowałem wyciągnąć zwierze zza kołnierza, ale Ave najwyraźniej onieśmielona towarzystwem, przyczepiła się do koszuli i ani śmiała puścić. - Ave wyłaź stamtąd albo przerobię cię na potrawkę - wiewiórka popatrzyła mi w oczy jakby oceniając, czy mówię prawdę i widząc moją całkowitą powagę, wgramoliła się na moje ramię.
- Jaka śliczna, mogę pogłaskać? - Angelika popatrzyła na mnie z błaganiem.
- Nie wiem czy ci pozwoli, ale możesz spróbować. Chodź, Ave. - zwierzątko wskoczyło mi na dłoń i powąchało rękę Angeliki. - No idź.
Wiewiórka śmiało wskoczyła na kolana Angeliki i zadowolona z pieszczot zwinęła się w kłębek. W tym momencie otworzyły się drzwi. Spojrzałem na Angelikę z niemą prośbą.
- Idź popilnuję jej - dziewczyna nawet na mnie nie spojrzała, zajęta głaskaniem zwierzaka.
Minąłem się w drzwiach z Max’em, który choć miał nieco dziwną minę, wyglądał na całego. Ruszyłem więc nieco szybciej. Przed zamknięciem drzwi usłyszałem jeszcze tylko rozbawiony głos Max’a.
- Czy ty trzymasz na kolanach wiewiórkę?
Odetchnąłem głęboko dopiero teraz dostrzegając wpatrzone we mnie pięć postaci. Szybko rozejrzałem się po pokoju.
Było to niewielkie pomieszczenie z białymi ścianami, w którym jedynymi meblami był podłużny stolik, przy którym siedziała Christina, Andre, Elin i Aquarin, oraz dwa krzesła ustawione naprzeciwko siebie. Na jednym z nich siedziała wyrocznia, przed którą wisiała kula z mętnej wody.
- Usiądź - poprosiła staruszka. Wykonałem polecenie, wpatrując się w wodę z obawą.
Kobieta wsadziła do niej jedną rękę, gestem prosząc mnie o to samo. Zawahałem się i zanurzyłem dłoń w cieczy. Od razu wyczułem umysł Wyroczni. Było inaczej niż podczas Uroczystości Wyboru. Wtedy wiedziałem tylko co kobieta chce zrobić z wodą, a teraz miałem wrażenie, że gdybym tylko chciał, mógłbym wniknąć w jej myśli.
- Posłuchaj mnie uważnie i staraj się nie okazywać emocji. - w mojej głowie rozbrzmiał głos staruszki. - Wybrałam ciebie, ponieważ nie możesz tu zostać. Wiesz dlaczego? Nic nie mów, po prostu pomyśl - poinstruowała, widząc, że otwieram usta.
- Z powodu mojej mocy? Zawsze myślałem, że dlatego będę musiał zostać. - odpowiedziałem w myślach.
- Tak, z powodu mocy. Od kiedy o niej wiesz?
- Od ośmiu lat. - staruszka pokiwała lekko głową.
- Wiedziałam, że to w końcu nastąpi. Posłuchaj, kiedy wejdziecie do drugiego pokoju, nie możesz ukazać swojej pełnej mocy. Za każdym razem podnoś ręce. Jeśli Aquarin się dowie jaką mocą dysponujesz, każe ci zostać. Nie może się dowiedzieć. Nigdy. Trafisz do Ignem, to najbezpieczniejsze rozwiązanie. A teraz musimy kończyć, bo się domyślą - ręka Wyroczni zaczęła wysuwać się z wody.
- Czekaj! Dlaczego ja? Przecież jest tyle Aquerów! Dlaczego sam odkryłem swoją moc? I dlaczego do Ignem?
- Ponieważ zrodziłeś się z połączenia, które nie miało prawa zaistnieć i ponieważ ogień nie może ci nic zrobić. Nie martw się, spotkamy się wkrótce, musisz tylko mi na to pozwolić. A teraz idź i nie mów nikomu o tym, czego się dowiedziałeś.
Wyrocznia wyciągnęła suchą dłoń z wody i wstała. Po chwili zrobiłem to samo, starając się ukryć emocje. Kobieta skinęła głową, nakazując mi podążać za sobą.  Wyszliśmy przez drzwi, na które wcześniej nie zwróciłem uwagi.
Pomieszczenie, do którego weszliśmy było dwa razy większe od poprzedniego. Ściany nosiły ślady uderzeń. Na środku sali płonęło ognisko, a po jego prawej stronie stała górka usypana z kamieni i ziemi. Po jednej ze ścian spływała woda, tworząc coś w rodzaju wodospadu.
- Wybierz z czym chcesz walczyć - pokierowała mnie Wyrocznia, wcześniej posyłając znaczące spojrzenie.
- Ogień - powiedziałem bez zastanowienia, a ledwie dostrzegalne skinięcie głową, potwierdziło, że poprawnie wybrałem.
- Elinie mógłbyś?
Mężczyzna ruszył, zatrzymując się dopiero tuż przed ogniskiem. Jego ubrania powinny zająć się ogniem, nic takiego jednak się nie działo. Kątem oka dostrzegłem, że wszyscy oprócz naszej dwójki wycofali się pod ścianę.
- Spróbuj się obronić - na twarzy Elina pojawił się lekceważący uśmiech. Z niewiadomych powodów miałem ochotę zedrzeć mu go z twarzy. Powstrzymywały mnie słowa wyroczni. Będę miał okazję to zrobić, jeśli się powstrzymam. Nie mogłem powstrzymać uśmiechu, który najwyraźniej zdenerwował Elina, bo ten sięgnął go ognia i wyciągnął z niego… płomień.
Patrzyłem jak zaczarowany, jak ogień w jego rękach formuje się w kulę, po czym szybko przecina powietrze, pędząc w moją stronę. W ostatniej chwili odskoczyłem  w bok, sięgając ręką w stronę wodospadu. Kazałem wodzie uformować się w coś na kształt tarczy, ustawiając ją w kierunku Elina. Ten zaczął ruszać ręką, jednak nic się nie działo. Nic o prócz tego, że kula ognia, którą wcześniej rzucił, zawróciła i pędziła prosto na mnie, o czym dowiedziałem się dopiero słysząc syk parującej wody za plecami. Nie miałem pojęcia skąd się tam wzięła chroniąca mnie woda . Spojrzałem w stronę Aquarina i Wyroczni, jednak ani jedno, ani drugie nie wyglądało jakby mi pomagało.
- Nie śpij, Rybko - usłyszałem drwiący głos Elina, a kiedy się odwróciłem, ujrzałem kolejny płomień w jego ręce.
Tym razem jednak ogień nie uformował się w kulę, a w coś na kształt bardzo dużego węża. Węża ziejącego ogniem, należałoby dodać. Tak więc przede mną stanął właśnie smok stworzony z ognia, przy którym moja tarcza wodna, wyglądała jak duża kałuża. Ruszyłem biegiem w stronę wodospadu, chcąc sprawiać pozory początkującego. Siła świerzo upieczonego Aquera zależy od odległości od wody. Wiedziałem to z własnego doświadczenia, stanąłem więc pod ścianą i udając ogromny wysiłek kazałem wodzie ułożyć się w podobnego smoka, trochę mniejszego. Uznałem, że mieści się to w skali umiejętności jakie powinienem mieć mój przeciętny rówieśnik.
Ognisty smok ruszył do przodu, po kilku metrach spotykając swoją wodną wersję. Stwory zderzyły się, powodując, że sala wypełniła się gorącą parą. Po chwili oba zniknęły, a co za tym idzie, widoczność w pomieszczeniu ograniczyła się do kilku metrów. Nie miałem pojęcia gdzie znajduje się mój przeciwnik, kazałem więc wodzie otoczyć się ze wszystkich stron.
Nagle w pokoju zerwał się wiatr, który zwiększył pole widzenia, wywiewając parę przez małe okienko znajdujące się przy suficie. Spojrzałem na Elina i uśmiechnąłem się rozbawiony. Najwyraźniej mamy podobne pomysły, bo mój przeciwnik stał, otoczony ze wszystkich stron ogniem.
- Wystarczy - Aquarin przeszywał nas zaciekawionym spojrzeniem.
Zacząłem oddychać szybciej i pochyliłem się udając zmęczenie. Chyba wyglądałem dość przekonująco, bo Aliquid powietrza i ziemi popatrzyli na mnie ze współczuciem. Tylko Elin przyglądał mi się podejrzliwie z nieodgadnioną miną.
- Dziękuję za pokaz - zwrócił się do Ignisa. - Araelu, jestem pewny, że poradzisz sobie jako transfer - na twarzy Wyroczni przez sekundę widniał nikły uśmiech. - Teraz proszę, zaproś resztę do środka.
Wróciliśmy do białego pomieszczenia, a kiedy ja wyszedłem do Max’a i Angeliki, reszta zajęła swoje miejsca.
- Chodźcie, wołają nas. - uśmiechnąłem się do nowych kolegów. - Ave chodź tutaj.
Wiewiórka w sekundę znalazła się na moim ramieniu, po czym weszła z powrotem pod koszulę.
W trójkę, albo raczej w czwórkę wróciliśmy do małego pokoju, wszyscy z niecierpliwością czekając na werdykt.
Wyrocznia stanęła przed nami trzymając w ręce trzy medaliony. Były one znakiem  Aliquid. Każdy medalion był inny. Wyrocznia sama je tworzyła i choć nie raz zastanawiano się w jaki sposób, nikt nie miał o tym bladego pojęcia, nawet sam Aquarin. Według legend, medalion zwiększa naszą moc, chroni od złego, a nawet pomaga znaleźć przeznaczoną nam osobę. Dzieciom opowiada się, że jeżeli dwa medaliony pasują do siebie, oznacza to długie, szczęśliwe życie, nie tylko z partnerem, ale także z dziećmi, które niewątpliwie urodzą się z tak idealnego związku. Co prawda nikt nie wierzy w te historie, ale nikt także nie zaprzecza, że są prawdziwe, nie chcąc odbierać dzieciom marzeń.
- Angeliko - wezwała dziewczynę wyrocznia. Kiedy ta podeszła, staruszka włożyła jej na szyję jeden z medalionów, po czym szepnęła na ucho krótką przepowiednię. I choć w nie także nikt nie wierzy, każdy zapamiętuje swoją na całe życie. - Od jutra zamieszkasz w Terram. Niech twoja moc ci służy i pozwoli wypełnić przepowiednię. - Wyraźnie wzruszona dziewczyna powróciła na swoje miejsce.
- Maksymilianie - zdenerwowany chłopak podszedł do Wyroczni, a ta powtórzyła wcześniejsze czynności. - Twoim przeznaczeniem jest życie w Aer. Niech twoja moc ci służy i pomoże czynić dobro - chłopak z ulgą się wycofał, spoglądając na mnie ze współczuciem.
- Araelu - wystąpiłem śmiało naprzód, zatrzymując się przed Wyrocznią. Kobieta założyła mi na szyję medalion w kształcie półksiężyca z wystającym półokręgiem i zbliżyła się do mnie. Pochyliłem się by móc usłyszeć jej cichy głos. Ze zdumieniem wsłuchiwałem się w przepowiednię, próbując ją zrozumieć. Wyrocznia skończyła mówić i odsunęła się. - Niech twoja moc ci służy i pomoże wypełnić postawione przed tobą zadanie. - Dokończyła staruszka, pozwalając mi wrócić na miejsce.
Aquarin wstał, chcąc zabrać głos, Wyrocznia jednak powstrzymała go ruchem ręki.
- Teraz twoja kolej. Podejdź Ave. - wpatrywałem się w Wyrocznie z osłupieniem, podobnie jak stojący przy mnie Max i Angelika. Pozostali z niezrozumieniem kierowali na nią pytający wzrok, który po chwili przeniósł się na moją koszulę, z pod której wyszła ruda wiewiórka.
Ave zeskoczyła na ziemię i bez strachu weszła na dłoń wyroczni. Spojrzałem na Aliquid i ledwo powstrzymałem śmiech na widok ich min. Aquarin z otwartymi ustami, przecierał oczy, Andre miał minę, jakby zobaczył ducha, Christiana przybrała pozycję obronną, a Elin po prostu buchnął śmiechem. Po plecach przeszły mi przyjemne ciarki, kiedy usłyszałem przyjemny dźwięk. Uśmiechnąłem się mimowolnie. Kiedy minęło pierwsze zdziwienie wszystkich zebranych. Wyrocznia kontynuowała. Założyła na szyję wiewiórki rzemyk z kryształem i szepnęła coś do niej.
- Niechaj moc kryształu cię chroni i umożliwi ci służenie swojemu przyjacielowi.
Ave zeskoczyła na ziemię i ponownie wspięła się po moich ubraniach, tym razem zostając na ramieniu.
Wyrocznia skinęła głową Aquarinowi, który zdążył już przybrać normalny wyraz twarzy, pozwalając mu mówić.
- Cóż, po tym zaskakującym zakończeniu...- tu wbił wzrok w moją osobę - ...Chciałem wam jeszcze raz pogratulować i oznajmić, że jutro w południe wyruszacie. Dzisiejszą noc spędźcie z rodziną, a w jutrzejszą podróż weźcie tylko najważniejsze rzeczy. Jeśli wszystko jasne, możecie iść.
We trójkę wyszliśmy z małego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Max i Angelika spojrzeli po sobie, by później wbić wzrok we mnie i wybuchnąć niepohamowanym śmiechem. Po chwili wszyscy troje, podtrzymując się wzajemnie, wyszliśmy z budynku, zostawiając za sobą cały stres i zdenerwowanie.

11 komentarzy:

  1. Naprawdę bardzo mnie zaciekawił ten tekst, jest wciągający, intrygujący, bardzo fajny pomysł na świat w którym rozgrywa się fabuła jak również napisany lekkim czasami humorystycznym językiem dzięki czemu dobrze się czyta i szczerze mówiąc nie mogę się doczekać dalszego ciągu :D Mam nadzieję że wena Cię nie będzie opuszczać i rozdziały będą się pojawiać raz w tygodniu tak jak teraz, choć jak by były publikowane częściej też raczej nikt by się nie pogniewał ;) Podoba mi się postać Araela cichy, skromny, dobry chłopak z marzeniami, ale posiadający własne zdanie i nie dający sobą manipulować. Coś czuje że nie da sobie wejść na głowę i jeszcze pokaże "pazurki" mam nadzieję że 2 naszym bohaterem będzie Elin to było by bardzo ciekawe :) ale, ale pożyjemy zobaczymy
    Co do samego tekstu to jest trochę literówek, np. w I rozdziale
    " Rozglądali się w okół "
    Rozglądali się wokół
    „Zamknąłem oczy słuchając jak wiatr kołysa gałęziami drzew.”
    Zamknąłem oczy słuchając jak wiatr kołysze gałęziami drzew.
    Jeszcze coś było ale teraz już nie mogę znaleźć , znaczy że nie bardzo rzuca się w oczy ;D
    Jeszcze raz pozwolę sobie zasugerować, że większy kontrast między tłem a czcionką naprawdę jest wskazany bo teraz wszystko się zlewa i jest to męczące.
    To tyle na szybko. Naprawdę uważam że ten tekst ma potencjał i bardzo bym chciała ujrzeć zakończenie tej historii.
    Pozdrawiam
    M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki tobie poprawiłam już błędy :) Zmieniłam kolor tła na nieco jaśniejszy, niestety nie ma znaczenia ile kombinuję, kolor czcionki nie chce się zmienić :(

      Usuń
  2. Cześć!
    Myślę, że nie każdy ma "lekkie pióro", by pisać opowiadania o tematyce fantastycznej, ale muszę zaznaczyć, że Ty piszesz bardzo dobrze. Odpowiada mi objętość tekstu, niezwykle szybko i miło się czyta. :)
    Spodobały mi się sceny walki głównego bohatera z ogniem ; narracja, w której występują same detale - w mistrzowskim wydaniu. I do tego szczypta dobrego humoru - po prostu rewelacja.
    Haha, uroczy ten Ave! Wynikający z tą postacią komizm sytuacyjny jest świetny. A motyw z medalionem wydaje się być niezwykle oryginalny.
    Czy zaiskrzy między Araelem i Elinem?
    Niecierpliwie czekam na nn!

    Jeszcze więcej weny,
    Rita.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Czy coś będzie między Elinem i Araelem? Dowiesz się za tydzień, a przynajmniej zaczniesz się domyślać :D Cieszę się, że podoba Ci się mój styl pisania, bo długo ćwiczyłam jego płynność :) Teraz wiem, że się opłacało <3

      Usuń
  3. Coraz bardziej podoba mi się to opoko :)
    Treść bardzo ciekawa czyli wciągająca, a to jest najważniejsze.
    Chcę więcej :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, wyczytałam że nie masz bety to znalazłam jeszcze to
    "Araelu, jestem pewny, że poradzisz sobie jako transfer - na twarzy przez sekundę Wyroczni widniał nikły uśmiech"
    Araelu, jestem pewny, że poradzisz sobie jako transfer - na twarzy Wyroczni przez sekundę widniał nikły uśmiech
    Pozdrawiam
    M

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    wybrała go z powodu jego mocy, i nie mógł jej używać zbyt wiele, aby pokazać, ze jest początkującym, Elin podejrzliwy jest, bo widział to wcześniejsze zajście, no i Ave otrzymała kryształ...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    jak się okazało wybrała go z powodu jego mocy, nie mógł jej używać zbyt wiele, aby jednak pokazać, że jest początkującym, Elin jest podejrzliwy, widział to wcześniejsze zajście, no i Ave też otrzymała kryształ...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    okazało się, że wybrała go z powodu jego mocy, nie używać swojej mocy zbyt wiele, aby jednak pokazać, że jest początkującym, Elin jest podejrzliwy, widział to wcześniejsze zajście, no i Ave też otrzymała kryształ...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń